0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Projekt ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, którym zajmuje się Sejm, liczy 913 stron, a prace nad nim trwały od 2016 roku. Jak przekonywał minister Michał Woś, celem zmian jest dostosowanie środków resocjalizacyjnych do współczesności, ale z uwzględnieniem stopnia demoralizacji dzieci i młodzieży.

Przepisy, które dziś obowiązują faktycznie są archaiczne – pochodzą z 1982 roku, ale eksperci martwią się, że nowy projekt wcale nie przybliży nas do nowoczesnych metod resocjalizacji. Raczej pogłębi system restrykcyjnych kar i zamknie dzieciaki w alienującym systemie, co zamiast ułatwić, tylko utrudni im powrót do życia społecznego.

Paralizator, kajdanki, izba adaptacyjna

Resort Ziobry chce, by sprawcy najcięższych przestępstw, takich jak zabójstwo, gwałt, czy pedofilia, trafiali obligatoryjnie do zakładów poprawczych, a nie do objętych mniejszym rygorem, półotwartych młodzieżowych ośrodków wychowawczych.

Ustawa obniża też wiek, w którym nieletni może odpowiadać przed sądem rodzinnym, np. za kradzież - z 13 do 10 lat. Ministerstwo chce również, by w ośrodkach resocjalizacyjnych kary obowiązywały do 24., a nie 21. roku życia. To oznacza, że najmłodsze i najstarszego wychowanka może dzielić aż 14 lat różnicy.

W ustawie jest też lista środków przymusu bezpośredniego, które mogą być użyte wobec nieletniego przebywającego w placówce wychowawczej:

od siły fizycznej, przez obezwładnienie, kajdanki na ręce, kask zabezpieczający i kaftan bezpieczeństwa.

W ustawie legalizuje się też instytucję izby adaptacyjnej, czyli izolatki. Odosobnienie w systemie więziennym jest uznawane za surowy środek dyscyplinujący. W zakładach wychowawczych będą do izb będą trafiać osoby w okresie adaptacji, z którymi trzeba przeprowadzić wywiad, ale także wychowankowie, którzy potrzebują "indywidualnej pracy". Twórcy projektu założyli, że do takiej sytuacji może dojść, jeśli "wcześniejsze oddziaływania psychologiczno-pedagogiczne i środki dyscyplinarne okazały się nieskuteczne". Jest to więc najsurowsza ze wszystkich możliwych kar przewidzianych dla nieletnich w systemie, który ustawodawca nazywa resocjalizacją.

Resort Ziobry odświeża też system kar i nagród, które mają być narzędziem motywacji. Za dobre sprawowanie, wypełnianie obowiązków, ale też jako zachętę do większej aktywności, wychowanek może liczyć m.in. na: pochwałę, list pochwalny do rodziców, zezwolenie na rozmowę telefoniczną, nagrodę rzeczową lub pieniężną, a w szczególnych okolicznościach — wydanie przepustki lub przyznanie prawa do urlopu.

W bogatym katalogu środków dyscyplinarnych znajdują się: upomnienie, nagana, zawiadomienie rodziców lub sądu rodzinnego, cofnięcie zezwolenia na rozmowy telefoniczne, korzystanie z internetu lub udział w zajęciach kulturalnych. Dyrektor placówki może też podjąć decyzję o ograniczeniu kontaktu małoletniego z rodzicami lub opiekunem prawnym. Musi co prawda przedstawić powody i wysłać informację do sądu rodzinnego, ale de facto ma kompetencje, by odizolować wychowanka od najbliższych.

Przeczytaj także:

Szkoły zastąpią sądy?

Zupełną nowością jest za to przyznanie części kompetencji właściwych wymiarowi sprawiedliwości dyrektorom szkół. Podczas pierwszego czytania ustawy w Sejmie, w kwietniu 2022, minister Michał Woś tłumaczył, że chodzi o to, by "zatrzymać machinę państwa wobec występków na właściwym poziomie". Tym właściwym poziomem ma być więc szkoła, a nie sąd rodzinny. Chodzi oczywiście o mniej poważne czyny, nieściganie z urzędu.

W takiej sytuacji dyrektor będzie miał możliwość zastosowania "środków oddziaływania wychowawczego". Przepisy te dotyczą więc wszystkich uczniów, nie tylko tych objętych nadzorem kuratorskim. Czym są środki oddziaływania wychowawczego? Głównie pracami społecznymi na rzecz szkoły.

Dyrektor będzie mógł oddelegować ucznia do grabienia liści, czy sprzątania korytarzy.

Ma też do dyspozycji, znane w systemie resocjalizacji i edukacji, upomnienia i nagany, a także w przypadku wandalizmu lub złego zachowania wobec innego ucznia, czy nauczyciela - naprawienie szkód.

Przepisy pozwalają też na zastosowanie "środków oddziaływania wychowawczego" w sytuacji, gdy dyrektor zaobserwuje u ucznia "przejawy demoralizacji". Nie trudno wyobrazić sobie konserwatywnego nauczyciela, dla którego tatuaż u nastolatka, czy nieszablonowy strój będzie właśnie przejawem demoralizacji. Organizacje uczniowskie, w obawie przed nadużywaniem władzy przez szkoły, domagały się, by zamknąć katalog kar i wymierzać je za zgodą rodzica (co toku prac nad ustawą udało się w części osiągnąć).

I choć kierunek zmian jest słuszny — nikt przecież nie chce, by drobne występki uruchamiały wielką machinę legislacyjną - jednak narzędzia powierzone szkołom wciąż są anachroniczne. Zamiast spopularyzowanych za granicą mediacji, które realnie wciągają ucznia w proces wychowawczy, traktują go podmiotowo i zostawiają poczucie sprawczości, czy odpowiedzialności, wraca się do anachronicznej dyscypliny i wymierzania kar.

Tradycyjna rodzina i wartości chrześcijańskie w preambule

Zupełnie odrębną kwestią jest preambuła do ustawy. O jej wykreślenie apelowali posłowie i posłanki opozycji, wskazując, że ma charakter ideologiczny. Czytamy w niej o wychowaniu w chrześcijańskim systemie wartości i rodzicach, a także roli państwa, którą jest ochrona rodziny, rozumianej jako o ojciec, matka i dziecko.

W ustawie jest też kilka rozwiązań, które mogłyby pomóc dzieciom i młodzieży, np. włączenie organizacji społecznych w proces resocjalizacji, pomoc w procesie usamodzielnienia się wychowanków (np. poprzez finansowanie 3/4 kosztów wynajęcia pokoju hostelu, w którym można odbywać część "kary"), czy możliwość przebywania w placówce resocjalizacyjnej z dzieckiem.

Problem w tym, że reforma nie zmienia filozofii myślenia o resocjalizacji. Minister Michał Woś przekonywał w Sejmie, że w ustawie nie ma nadmiernej restrykcyjności. "My chcemy dostosować narzędzia, które państwo ma po to, żeby tych młodych ludzi wyprowadzać na prostą" — mówił.

System uczy adaptacji do systemu, nie do życia

Agnieszka Sikora, z Fundacji "Po drugie", która zajmuje się problemem bezdomności wśród młodych, uważa, że jednym z największych problemów polskiej resocjalizacji jest fakt, że system wsparcia po prostu się urywa.

"Ludzie opuszczają placówkę, wracają do domów, do tego samego środowiska - jak matka piła, tak dalej pije, jak ojciec bił, tak dalej bije. I te osoby nie mają możliwości same zacząć żyć inaczej" — mówi OKO.press.

"System jest też silnie zinstytucjonalizowany. Opiera się na placówkach, w których są kary i nagrody.

Ludzie uczą się adaptacji do instytucji, a nie życia w społeczeństwie. Do naszej fundacji często trafiają osoby, które teoretycznie zamknęły proces resocjalizacji, ale jedyne, czego się po drodze nauczyły to, jak lawirować, by dostać przepustkę.

Zmiana w ich głowach, czy w ich kompetencjach jest żadna.

Być może w Fundacji Po Drugie mamy spaczony obraz polskiej resocjalizacji, bo nie trafiają do nas "gwiazdy" systemu, ci który się udało, tylko ci, którzy sobie nie poradzili. Ale najlepszą metaforą tego zamkniętego świata jest dziewczyna, która całe dzieciństwo spędziła w placówce, a gdy wyszła dziwiła się, że w sklepach sprzedają kajzerki nieprzecięte na pół. Bo u niej w okienku na stołówce zawsze wydawali inaczej" — dodaje Sikora.

Brak uspołecznienia młodych kosztuje nas wszystkich

Ekspertka reformę resocjalizacji autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości uznaje za niewykorzystaną szansę.

"Na świecie idzie się dziś w innym kierunku. Tworzy się miejsca, które mają bardziej rodzinny charakter, są mniej licznie, nie opierają się na motywacji przez nagrody i kary. Są oczywiście też kraje, które wsadzają młode osoby do więzienia, więc pewnie mogło być gorzej. Ale wolałabym, żebyśmy byli pozytywną awangardą" — mówi Sikora.

Najbardziej niepokojące jest według niej wydłużenie czasu izolacji nieletniego do 24 r.ż.

"Co to w zasadzie za nieletni? Jeśli ktoś trafi do placówki mając 15,16,17 lat i w tym czasie nie zaistnieje żadna zmiana, to co takiego szczególnego wydarzy się przez kolejne trzy lata? Rozumiem, że filozofia, która za tym stoi opiera się na konieczności izolowania niebezpiecznych jednostek. Ale boję się, że ten proces będzie wydłużany tylko po to, by dłużej mieć wychowanka w placówce. Musimy zdać sobie sprawę, że izolacja to nie jest tania zabawa. I nie chodzi tylko o pieniądze.

Chodzi o brak uspołecznienia jednostek, który kosztuje nas wszystkich jako wspólnotę" — tłumaczy.

Także pomysł oddanie w ręce szkół kompetencji sądu uważa za nietrafiony. "Szkoła powinna być miejscem, w którym się uczy, a nie karze. Nawet jeśli dziecko popełni błąd, zrobi coś złego, powinno mieć możliwość naprawy. Konsekwencje są ważne, ale w innym duchu niż zamiatanie korytarzy. Jaką lekcję wyniesie z tego młodzież? Wydaje mi się, że ktoś chciał wprowadzić do systemu sprawiedliwość naprawczą, ale nie do końca zrozumiał jej istotę" — mówi Sikora.

I dodaje, że docenia za to, że postulat, o który Fundacja Po Drugie walczyła od prawie 10 lat, czyli utworzenie w placówkach oddziałów dla młodych matek z dziećmi, został w końcu spełniony.

SPROSTOWANIE

W materiale prasowym z dnia 9 czerwca 2022 roku autorstwa Antona Ambroziaka, pt. „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji", opublikowanym na portalu internetowym oko.press, w zakresie projektu ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich podano:

1) nieprawdę, że na ustawowej liście środków przymusu bezpośredniego, które mogą być użyte wobec nieletniego, przebywającego w placówce wychowawczej, są kajdanki na nogi, pałki, pociski niepenetracyjne, chemiczne środki obezwładniające i paralizatory. W rzeczywistości, tego typu środki nie mogą być użyte wobec nieletniego w żadnej placówce wychowawczej, tj. ani w młodzieżowym ośrodku wychowawczym, ani w schronisku dla nieletnich, ani w zakładzie poprawczym.

2) nieprawdę, że wychowanków w ośrodkach resocjalizacyjnych może dzielić aż 14 lat różnicy, sugerując przy tym, że może tam trafić równocześnie 10-latek i 24-latek. W rzeczywistości, wychowankowie którzy ukończyli 21 lat, a zatem także ci w wieku 24 lat, będą poddawani resocjalizacji w nowym rodzaju zakładów, zaś najmłodszy wychowanek zakładu poprawczego może mieć minimalnie 13, a nie 10 lat.

Ministerstwo Sprawiedliwości reprezentowane przez Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro /adres do wiadomości redakcji/

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze