0:00
0:00

0:00

Mało który projekt ustawy budził w Sejmie taką zgodność. Za byli wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie PO, PiS, PSL i Solidarnej Polski, m.in. Donald Tusk, Joachim Brudziński, Leszek Miller, Andrzej Duda, Beata Szydło, Patryk Jaki (wtedy z Solidarnej Polski). Przeciw - poza opiniującymi ekspertami, dwóch posłów - Ryszard Kalisz, Przemysław Wipler i jedna posłanka - Wanda Nowicka.

Ustawa z dnia 22 listopada 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób powołała do życia Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym (KOZZD) w Gostyninie.

"Proszę państwa, chyba dawno nie zdarzyło się w tej Izbie, żeby tak fatalne prawo zostało przyjęte tak ogromną większością głosów" - mówiła Nowicka 22 listopada 2013 w Sejmie. "Tej ustawy nie napisał rząd, tylko tabloidy".

5 lat później współautor "ustawy o bestiach" będzie wstrząśnięty, że uchwalone w 2013 roku prawo daje takie skutki. W KOZZD w Gostyninie jest dziś około 65 osób, chociaż miało być maksymalnie 60. Zamiast jednoosobowych pokoi - ośmioosobowe cele. Zamiast terapii - izolacja. Zamiast zasad - samowola dyrektora.

Przeczytaj także:

Królik doświadczalny

Trafić mieli tam najniebezpieczniejsi gwałciciele i mordercy. A w Gostyninie przebywają dziś także pacjenci, którzy w więzieniu nie spędzili nawet 3 lat. Pod atrapą instytucji leczniczej KOZZD izoluje "prawdopodobnie niebezpiecznych".

Z.K. został skazany na 7 lat. Uzbierało mu się za znieważanie, nękanie i naruszanie nietykalności fizycznej. Nie popełnił ani przestępstwa seksualnego, ani przeciwko życiu.

Inny pacjent, K., po odbyciu kary zdążył wyjść na wolność. Założył działalność gospodarczą, znalazł partnerkę, oczekiwali dziecka. W międzyczasie powoli toczył się proces cywilny o przeniesienie go do Gostynina. Ślub brał już w Ośrodku.

Najmłodsza pacjentka KOZZD w więzieniu spędziła tylko 2 lata i 8 miesięcy. Ma schizofrenię i w Ośrodku w ogóle nie powinno jej być. Jej historię opisał niedawno portal Onet.pl.

"Mężczyźni się tu ślinią i masturbują na mój widok. Staram się ukryć, że jestem kobietą" - mówiła dziennikarzom. Ośrodek nie zapewnia jej poczucia bezpieczeństwa czy intymności. Co gorsza, nie zapewnia jej też leczenia, bo nie jest przeznaczony dla osób z chorobą psychiczną.

"W więzieniu nie miałam terapii. Ciągle mnie tylko usypiali, żeby mieć ze mną spokój. I tutaj znowu to samo. Czuję się jak królik doświadczalny. Dostaję leki, ale nikt mnie nie leczy" - mówi Janina.

Nie tylko panią Janinę traktuje się w Gostyninie jak królika doświadczalnego. Cała instytucja przypomina nieudany eksperyment, który stracił zainteresowanie swojego szalonego naukowca i rządzi się własnym życiem.

Balansowanie na granicy prawa

Szalonych naukowców było kilku. O powstanie projektu wnioskował ówczesny minister sprawiedliwości - Jarosław Gowin. Dzieła dokończył następca - Marek Biernacki. Współautorem ustawy był też podsekretarz stanu Michał Królikowski.

Był rok 2013. Impulsem do powstania ustawy była panika, jaka wybuchła na wieść, że przestępcy skazani w PRL na dożywocie, którym w 1989 roku zamieniono karę na 25 lat więzienia, zaraz wyjdą na wolność. W mediach mówiono o nich "bestie".

"Gowin postarał się, by skomplikowany tytuł ustawy skrócić do hasła »ustawa o bestiach«. Przyjęło się i przyniosło spodziewany skutek" - pisała dla OKO.press karnistka prof. Monika Płatek.

Projekt dotyczy zaburzonych psychicznie sprawców najgroźniejszych przestępstw, których nie można w ramach środka zabezpieczającego umieścić w szpitalu psychiatrycznym, gdyż w czasie popełnienia przestępstwa byli całkowicie lub częściowo poczytalni - tłumaczył Królikowski podczas dyskusji w Sejmie 25 lipca 2013 roku.

Królikowski przyznawał, że to "jeden z najtrudniejszych projektów ustaw, jakie ta Izba widziała", bo "balansuje na granicy dzisiejszych standardów ochrony praw człowieka i obywatela". Mimo wszystko, ustawa powstała w ekspresowym tempie.

Największym problemem dla twórców ustawy, było pogodzenie jej z konstytucją i konwencją o prawach człowieka. Jak pozbawić wolności kogoś, kto odbył pełny wymiar kary i nie jest chory psychicznie?

"Może nie będę w stanie powiedzieć, że projekt jest w 100 proc. z nimi zgodny i że nie jest możliwe jego skuteczne zaskarżenie, ale mogę powiedzieć, że sposób jego przygotowania doprowadził do maksymalnego wyeliminowania ryzyka niezgodności z konwencją i konstytucją" - podsumował Królikowski.

Argumentował, że ustawa nie łamie prawa (choćby niekarania po raz drugi za ten sam czyn) ze względu na leczniczy charakter i cel pobytu w ośrodku.

"Pobyt w tym miejscu nie może przypominać pobytu w zakładzie karnym, musi mieć jakościowo inny charakter, warunki muszą być jakościowo odmienne, a cel izolacji nie jest prewencyjny, tylko terapeutyczny" - zapewniał.

5 lat później pacjenci Gostynina mówią: "ja bym na kolanach wracał do więzienia". Terapia to mit. O warunkach panujących w ośrodku szczegółowo pisaliśmy np. tutaj:

"A co jeśli wypuszczę i coś się stanie?"

Ośrodek w Gostyninie inspirowany był innymi podobnymi działającymi w Europie. W Niemczech własny ośrodek dla niebezpiecznych byłych więźniów ma każdy land. KOZZD wzorował się na niemieckich ośrodkach, ale stał się ich karykaturą.

Dlaczego? Bo terapia okazała się przykrywką, a system zupełnie do zadania nieprzygotowany. Prowizorycznie zaprojektowana machina napędza się sama. W artykule "Horror Gostynina. Więźniowie, strażnicy i lekarze w pułapce bez wyjścia" dokładnie opisujemy cały proces zrzucania odpowiedzialności.

Wygląda to tak:

1. Dyrektor więzienia - na wszelki wypadek rozpoczyna proces.

„Proszę mnie zrozumieć – ja też mam wątpliwości. Jestem pod presją mediów, pod presją systemu. A co, jeśli wypuszczę i coś się stanie?” – pytał dyrektor więzienia w Sztumie.

2. Opiniujący psychiatra i psycholog na wszelki wypadek nie wykluczają.

„Stosujemy taki wybieg, że nie oceniamy prawdopodobieństwa jako wysokie lub bardzo wysokie, tylko że nie możemy wykluczyć, że ono występuje. I sąd to przyjmuje” - przyznała więzienna psycholog.

3. Sąd cywilny, który nie obcuje na co dzień z mordercami, też woli być ostrożny. Zasięga opinii biegłych.

„Ale jaki psychiatra napisze, że coś jest nieprawdopodobne? Żaden!” – mówił OKO.press prof. Janusz Heitzman, kierownik Kliniki Psychiatrii Sądowej oraz dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

„Każdy napisze, że istnieje jakieś prawdopodobieństwo. I nawet jeśli jest minimalne, to sąd, gdy dostanie taką opinię, ze swojej ostrożności i z lęku przed odpowiedzialnością umieści tę osobę w Gostyninie”.

„Ta ustawa to bomba, która rozsadza nasz system prawa” – tłumaczyła OKO.press prof. Płatek.

Dla "zwyrodnialców" nie ma powrotu

Posłanka Beata Kempa, w 2013 roku jedna z najaktywniejszych orędowniczek szybkiego wprowadzenia zmian w prawie (Solidarna Polska złożyła własny projekt zmian w prawie karnym) na pierwszym posiedzeniu sejmu w tej sprawie mówiła coś o celu terapeutycznym i próbach wyleczenia osadzonych. Kiedy ustawa była już bliżej realizacji, bardziej otwarcie mówiła o tym, co wielu chodziło po głowie.

"Ta ustawa jest niezwykle ważna, bardzo oczekiwana, szczególnie przez rodziców, którym ci zwyrodnialcy zamordowali dzieci – zwyrodnialcy, którzy nie mają żadnych szans na powrót do normalnego społeczeństwa" - mówiła Kempa i dopytywała, na jakim etapie są przygotowania, żeby "tych morderców po prostu skutecznie izolować od społeczeństwa"?

Na głosy krytyczne i miażdżące opinie ekspertów odpowiadała:

"Luźne dywagacje być może mądrych osób, ale osób, które nie przedstawiają skutecznie konkretnego projektu ustawy ma znamiona nieodpowiedzialności albo dyskusji dla dyskusji. Nie ma na to czasu, oni za chwilę wyjdą".

Już nie wyjdą

Ośrodek w Gostyninie jest już przeludniony, wyszło z niego kilka osób. Reszta, nawet jeśli zdaniem pracujących w ośrodku psychologów jest gotowa na wolność, a dyrektor składa wniosek o wypuszczenie - odbija się od ściany. Sądy zawsze znajdą biegłych, którzy powiedzą co innego.

Z prawie 50 stron raportu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (KMPT) z wizytacji w Gostyninie wyłania się obraz instytucji, która opierając się na nieprecyzyjnej, pełnej luk ustawie, realizuje chore fantazje na temat zakładów więziennych o zaostrzonym rygorze, łamiąc prawa pacjentów. Bez żadnych konsekwencji, bo ustawa pozwala.

Wobec apeli RPO i przeludnienia, ministerstwo zapowiedziało wybudowanie nowego ośrodka. To nie rozwiązuje problemu.

„W tej chwili mamy zakład zamknięty, który pochłania ludzi. Co z tego, że Ministerstwo planuje wybudowanie nowego ośrodka? Jeśli będą w nim stare metody, to nic się nie zmieni” – mówiła OKO.press Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.

„Będzie tylko więcej ofiar tego systemu, który jest niestety elementem szerszego zjawiska – przyzwolenia na przemoc, które panuje w polskich instytucjach. A zmiana mentalności jest szalenie trudna”.
;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze