Komisja Europejska potwierdziła, że wstrzymuje miliardy z Funduszu Odbudowy dla Polski z powodu naruszeń praworządności przez władze, w tym "wyroki" marionetkowego TK Przyłębskiej. Politycy PiS gorączkowo szukają innych wyjaśnień. Winny ma być Senat i letnia przerwa w UE
Komisarz UE ds. gospodarczych Paolo Gentiloni 1 września 2021 na wysłuchaniu w Parlamencie Europejskim tłumaczył, dlaczego Komisja Europejska nie zaakceptowała dotąd polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Mówił o wątpliwościach, czy jest on zgodny z rozporządzeniem i wytycznymi KE, a także o kwestii "prymatu prawa UE".
Jak tłumaczyliśmy w OKO.press, fundamentalną dla Unii kwestię prymatu prawa europejskiego nad prawem polskim może wkrótce podważyć Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej - na wniosek premiera. Słowa komisarza potwierdzają to, co wiadomo było nieoficjalnie już od dawna: blokada KPO to sposób Komisji, by wywrzeć nacisk na rząd PiS w sprawie praworządności.
2 września 2021 po południu przedstawicielstwo KE w Polsce opublikowało na Twitterze krótki komunikat: "Komisja Europejska kontynuuje ocenę polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Trwają rozmowy z polskimi władzami". Tym samym złagodziło nieco przekaz Gentiloniego, choć nie zdementowało podanych przez niego informacji.
Temat błyskawicznie podchwycił Zbigniew Ziobro, który na konferencji prasowej 2 września mówił o "szantażu o korupcyjnym charakterze" KE, która miałaby domagać się od Polski rezygnacji z suwerenności.
"Mam nadzieję, że Komisja Europejska wycofa się i przeprosi za taki nietakt ze strony swojego wysokiego urzędnika" - dodał Ziobro.
Zareagowała też opozycja.
W wideooświadczeniu na Twitterze lider PO Donald Tusk stwierdził, że Unia wstrzymuje pomoc, której "nasz kraj potrzebuje jak tlenu", tylko dlatego, że "PiS niszczy polską praworządność".
W piątek 3 września rano politycy PiS próbowali odpierać zarówno zarzuty Ziobry, jak i Tuska. Karkołomnie, zupełnie mijając się z prawdą.
"Nie mamy na to żadnego wpływu" - stwierdził wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski w "Sygnałach Dnia" programie I Polskiego Radia.
Na to wpływ miał Senat. Mógł szybciej podjąć decyzję i te decyzje byłyby szybciej podjęte przez Komisję Europejską.
Karczewski powtórzył znaną już narrację rządu PiS, polegającą na przerzucaniu winy za opóźnienie na Senat. Tymczasem senatorowie w ogóle nie brali udziału w przygotowaniu KPO ani w jego akceptacji. Plan to dokument rządowy, w którym to rząd tłumaczy Komisji Europejskiej, jak zamierza wydać pieniądze z Funduszu Odbudowy. Nie był głosowany w polskim parlamencie.
Ale marszałek śmiało fantazjuje dalej.
Byliśmy ostatnim krajem, który przekazał Krajowy Plan Odbudowy. Jesteśmy w gronie ośmiu państw, co do których nie ma jeszcze decyzji.
Polska przesłała KPO do Brukseli 3 maja 2021. Po nas zrobiły to: Litwa, Irlandia, Czechy, Malta, Estonia, Rumunia, Szwecja, Chorwacja i Cypr. Bułgaria i Holandia do dziś zwlekają z przygotowaniem swoich Planów.
Marszałek miał zapewne na myśli zupełnie odrębny proces ratyfikacji decyzji UE o zasobach własnych, która pozwalała Unii utworzyć Fundusz Odbudowy. Tutaj swój udział miały parlamenty wszystkich państw członkowskich, w tym Polski. I Polska rzeczywiście ratyfikowała decyzję jako ostatnia. Jednak nie z winy Senatu, a rządu, który, obawiając się braku większości, długo nie przekazywał ustawy ratyfikującej do Sejmu.
Przypomnijmy, że równie późno ratyfikacji dokonała Austria. Mimo to Komisja zaakceptowała już jej (przesłany 1 maja) KPO, a zgodę na wypłaty wydała także Rada UE.
Mieszanie tych dwóch porządków - ratyfikacji Funduszu i tworzenia Planu - to sprytny zabieg. Gdy Senat obradował nad ratyfikacją, prorządowe media bez przerwy powtarzały komunikaty o przedłużającej się "zwłoce", przy czym Senat nie wykorzystał nawet całego przysługującego mu czasu. Teraz "zwłoka" ma tłumaczyć opóźnienia w wypłacie środków z Funduszu, choć, jak pokazuje przykład Austrii, jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
W "Politycznym Graffiti" Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller zapewniał, że powody wstrzymania KPO są prozaiczne.
To przedłużający się mechanizm biurokratyczny w ramach UE. [...] Takie zachowanie ze strony KE mogę zrzucić na to, że był okres wakacyjny,
O "wakacyjnej przerwie" w UE mówił też w sierpniu wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Już wtedy wiadomo było - choć nieoficjalnie - że prawdziwym powodem było niewykonywanie przez Polskę wyroku TSUE i próby zalegalizowania tego w upolitycznionym TK. Po słowach komisarza Gentiloniego wiemy to już na pewno.
Müller próbuje bagatelizować tę wypowiedź, a jednocześnie odrzuca antyunijną retorykę Zbigniewa Ziobry, której podchwycenie zaszkodziłoby dziś rządowi w negocjacjach z Brukselą. W sierpniu instytucje UE rzeczywiście w większości są na wakacjach. Brzmi to jak racjonalny powód opóźnień - i PiS chce, by to tak myśleli o tym wyborcy.
Problem w tym, że gdyby nie polski rząd pieniądze z Funduszu mogliśmy byli otrzymać już w sierpniu.
Korespondenci z Brukseli informowali, że Komisja była gotowa, by dać polskiemu KPO zielone światło. Wstrzymała się jednak po tym, jak na wokandę TK wróciły sprawy dotyczące prymatu prawa UE nad konstytucją.
14 lipca TK Przyłębskiej orzekł, że Polska nie musi stosować się do zabezpieczeń Trybunału Sprawiedliwości UE, gdy zabezpieczenia dotyczą polskich sądów. Na rozstrzygnięcie czeka wciąż wniosek premiera, który otworzy furtkę do ignorowania nawet ostatecznych wyroków TSUE, które odnoszą się do niezależności polskich sądów.
Komisja przygląda się temu z niepokojem i podkreśla, że rząd PiS nadal w pełni nie wykonał wyroku z 15 lipca 2021. Nie wyklucza wniosku o kary finansowe i korzysta z możliwości nacisku tu i teraz, wstrzymując KPO. Wbrew słowom Karczewskiego rząd oczywiście ma wpływ na tę sytuację. Może w pełni wykonać wyrok i postanowienie TSUE i wycofać z TK wniosek Morawieckiego.
Gospodarka
Sądownictwo
Świat
Stanisław Karczewski
Piotr Müller
Komisja Europejska
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
budżet UE
Fundusz Odbudowy
Krajowy Plan Odbudowy
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze