0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, przedstawił na wczorajszej konwencji swoje propozycje programowe. A wśród nich „podatkowy kontrakt z Polakami". Do czego w tym kontrakcie zobowiązuje się Nawrocki? Spójrzmy na wszystkie siedem punktów:

  1. Tama przed podwyżką podatków,
  2. Obniżka VAT do 22 proc.,
  3. Pakiet „niższe i prorodzinne podatki”,
  4. Nowe i proste ustawy podatkowe,
  5. Konstytucyjna ochrona przed podatkiem katastralnym,
  6. Konstytucyjna gwarancja dziedziczenia bez podatku,
  7. „Budżetowy pancerz” – ochrona finansów publicznych.

Przypomnijmy od razu, że prezydent w polskim systemie politycznym nie może samodzielnie wprowadzić tych propozycji w życie. Prezydent może ustawy na ten temat złożyć w Sejmie, ale muszą przejść normalną ścieżkę legislacyjną. Gdyby Nawrocki został prezydentem, a kolejne wybory parlamentarne odbyły się w normalnym terminie, czeka go ponad dwa lata sprawowania funkcji z większością z przeciwnego obozu politycznego. Główne polityczne narzędzie, jakim wówczas dysponować będzie Nawrocki to podpisywanie rządowych ustaw, które w przeciwnym wypadku zamierzałby zablokować w zamian za przegłosowanie jego propozycji. Ale to oznacza trudny proces negocjacji i konieczność tłumaczenia swojemu elektoratowi, dlaczego podpisuje ustawy niezgodne z własnymi planami i poglądami.

Czyli – wprowadzenie tych zmian w życie będzie bardzo trudne. Warto się jednak tym propozycjom przyjrzeć, by zrozumieć, jaką wizję polityki gospodarczej ma Nawrocki.

Sztywna polityka – nie dla podwyżek

Po pierwsze Karol Nawrocki obiecuje, że nie podpisze żadnej ustawy, która podnosi podatki. Trzeba tę propozycję połączyć z obietnicami kolejnych obniżeń podatków. W takiej sytuacji sztywna obietnica, by nigdy nie podnosić żadnych podatków, jest bardzo niekorzystna dla kształtowania polityki budżetowej państwa – oznacza, że budżet może tylko tracić, a to utrudnia planowanie nowych dodatkowych wydatków, albo zmusza rząd do dalszego zadłużania się.

Polska debata publiczna pełna jest fiskalnej grozy. Każda podwyżka podatków – nawet taka, która obejmuje jedynie wąską grupę podatników – jest przedstawiana jak poważne zagrożenie dla wszystkich. Skądś jednak trzeba brać środki na budowę lepszego państwa.

To może oznaczać na przykład konieczność podniesienia podatków najbogatszym – dziś względnie niskich.

Karol Nawrocki nie chce jednak takiej polityki. To kontrast z pomysłami PiS z 2021 roku, gdy w pierwszym szkicu reformy Polskiego Ładu były zbalansowane budżetowo i części lepiej zarabiającym miały podnosić zobowiązania podatkowe. Rząd Mateusza Morawieckiego reformę przeprowadził źle – zrobił ją szybko i chaotycznie, nie zadbał o należyte wytłumaczenie jej obywatelom, a finalnie uległ naciskom grup biznesowych i osłabił potencjalne wpływy do budżetu. PiS z tamtej porażki wyciągnęło złą lekcję – zamiast naprawić ówczesne błędy, woli prymitywne rozwiązanie – ludzie nie lubią podwyżek podatków, więc obiecamy im, że nigdy żadnych nie będzie.

To wszystko ze szkodą dla państwa i społeczeństwa.

Z prądem

Zmianę filozofii w polityce PiS w propozycjach sztabu Nawrockiego zauważa prof. Michał Brzeziński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego, badacz nierówności.

„Widzę tutaj próbę odebrania radykalnie liberalnych wyborców Konfederacji. Program ten jest silnie sprzeczny z wcześniejszą filozofią »Polski solidarnej«, którą przez lata promował PiS” – twierdzi prof. Brzeziński – „A to pokazuje, że filozofia ta niekoniecznie wynikała z poglądów w PiS, a mogła być raczej próbą podczepienia się pod falę nastrojów prospołecznych i redystrybucyjnych. Jasne jest, że program w całości wymyślił PiS, Karol Nawrocki się na tym zupełnie nie zna".

Naukowiec dodaje, że pomysły wpisują się w światową falę popularności idei deregulacji, likwidacji przepisów i obniżania podatków.

„Badania opinii publicznej pokazują, że słabnie w Polsce poparcie dla idei progresywnych podatków – dziś popiera je już niewiele ponad połowa badanych. A partie się badaniami sycą i na ich podstawie dobierają sobie propozycje programowe".

CBOS regularnie pyta respondentów o ustosunkowanie się do stwierdzenia: „Osoby dużo zarabiające powinny płacić wyższy procent podatku od swoich dochodów niż ci, którzy zarabiają mało". Ostatnie badanie to połowa 2023 roku – zgodziło się z nim 50 proc. badanych i jest to najniższy wynik w historii. Od 2009 roku, gdy było to 71 proc., trend jest stale spadkowy. We wcześniejszym badaniu z 2019 roku było to 56 proc.

Propozycje sztabu PiS idą więc razem z tym trendem. Ale trend ten nie bierze się znikąd – od lat pomagają go kształtować politycy większości partii w Polsce.

Przeczytaj także:

Pakiet rodzinny

Co kryje się pod hasłem pakietu „niższe i prorodzinne podatki"? Karol Nawrocki obiecuje, że tuż po objęciu urzędu prezydenta skieruje do Sejmu ustawy o:

  • zerowym podatku PIT dla rodzin z dwójką lub więcej dzieci,
  • ulgach prorodzinnych dla przedsiębiorców,
  • podwyższeniu II progu podatkowego do 140 tys. zł (dziś to 120 tys.),
  • likwidacji podatku Belki,
  • sprawiedliwej waloryzacji emerytur.

Mówiąc o pakiecie, Nawrocki opowiadał też o demografii. „W roku 2100, co ciężko sobie wyobrazić, Polaków może być mniej niż 30 milionów” – mówił kandydat na prezydenta. I przekonywał, że „w tym pakiecie odbijać się mają problemy z depopulacją państwa polskiego, widoczne w każdym powiecie, w każdym mieście".

Propozycje wchodzące w skład pakietu miałyby poprawić tę sytuację – zwiększyć liczbę osób, które decydują się na posiadanie dzieci. Ale z pięciu propozycji, jedna odnosi się do przedsiębiorców, jedna do wszystkich, jedna do osób inwestujących swój kapitał, jedna do emerytów, a zaledwie jedna do rodziców z dziećmi.

Prezent dla zamożnych

Prof. Brzeziński uważa, że propozycja ta – zwolnienie z PIT rodziców już z dwójką dzieci – przysłuży się przede wszystkim zamożnym.

„Dla tych osób nie będzie to istotny bodziec do posiadania dzieci, w stosunku do ich dochodów nie będzie to duża zmiana w budżecie gospodarstwa domowego. Jeżeli tego typu transfery zwiększają dzietność, to wśród osób uboższych. Badania Jana Gromadzkiego na temat wpływu programu 500+ na dzietność pokazują, że zaobserwowaliśmy jej krótkoterminowy wzrost, ale był on skumulowany na dole rozkładu dochodowego. Tymczasem kandydat Nawrocki mówił też, że ulgi mają dotyczyć również osób rozliczających się podatkiem liniowym i ryczałtem. A zwykle taka forma opodatkowania dotyczy osób o bardzo wysokich dochodach. Taka zmiana przyczyniłaby się więc do zwiększenia degresywności systemu podatkowego".

Dr hab. Michał Myck, szef think tanku ekonomicznego CenEA i specjalista od finansów publicznych uważa, że zdjęcie obowiązku płacenia podatku PIT dla rodzin z przynajmniej dwójką dzieci jest najjaskrawszą propozycją pakietu Nawrockiego. I tak samo, jak prof. Brzeziński, podkreśla, że zyskają na tym przede wszystkim najbogatsi.

„Pomysł ten jest echem jednego z najbardziej karykaturalnych rozwiązań podatkowych przyjętych w ramach »Polskiego Ładu«, czyli ulgi podatkowej dla rodzin 4+. To obowiązujące nadal rozwiązanie pokazuje, że całkowite wsparcie państwa na czwarte dziecko wśród najbiedniejszych rodzin wynosi kilkakrotnie mniej niż w przypadku rodzin, w których dochody wynoszą 20 tys. zł miesięcznie lub więcej. O tym, jak nieefektywne z punktu widzenia wsparcia rodzin z dziećmi są ograniczenia podatków, sporo mówiło się już w kontekście ulg podatkowych na dzieci w systemie PIT".

W rozmowie z OKO.press dr hab. Michał Myck sugeruje, by sztaby koordynujące kampanie – zanim wyprodukują kolejne propozycje – zwróciły uwagę na to, jak można sensownie wykorzystać istniejące w systemie podatkowym instrumenty, by móc racjonalnie i efektywnie wspierać polskie rodziny – szczególnie te, które tego wsparcia naprawdę potrzebują.

Kosztowne pomysły

Badacz dodaje:

„Warto też zastanowić się nad tym, jaki byłby koszt proponowanych rozwiązań. Te sugerowane przez Karola Nawrockiego to najprawdopodobniej ubytek dochodów budżetu państwa rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych. W propozycjach kandydata na prezydenta nie pojawiły się sugestie, jakimi podatkami chciałby ten ubytek wyrównać".

Prof. Brzeziński uzupełnia:

„Musimy wydawać więcej na armię, mamy sporą presję na zwiększenie wydatków na zdrowie, wiele wydatków związanych ze starzeniem się społeczeństwa. Karol Nawrocki proponuje natomiast obniżenie VAT, PIT i moim zdaniem jest to nieodpowiedzialne. Powinniśmy raczej podwyższać stawki podatków. To jest politycznie niemożliwe, ale można przynajmniej zostawić je na obecnym poziomie. W tym kontekście absurdalna jest też propozycja, by do konstytucji wpisać zakaz opodatkowania spadków. Dziś przychody z podatku spadkowego są niewielkie, ale będą rosły – ludzie żyją dłużej, mają coraz większe majątki. A Karol Nawrocki proponuje, by państwo z tego zrezygnowało".

Nie dla podatku katastralnego

Pozostają jeszcze dwie propozycje. Pierwsza to konstytucyjna gwarancja, że spadki nie będą opodatkowane. Aby zmianę wprowadzić do konstytucji, zgodzić się muszą na to jednocześnie PiS i KO – szanse na to, że KO umożliwi sukces prezydentowi Nawrockiemu, można ocenić bardzo nisko. Ekspert do spraw mieszkalnictwa Łukasz Drozda analizował w OKO.press, dlaczego podatek katastralny jest dobrym rozwiązaniem dla państwa. I przewiduje, że mógłby mieć istotną rolę w kształtowaniu dochodów państwa. Twierdzi też, że pojawi się on w Polsce wcześniej czy później. Sztab Karola Nawrockiego chce jednak trwałego zamknięcia ścieżki do wprowadzenia tego rozwiązania, powszechnie stosowanego w krajach Europy.

Pancerz

I na koniec zostaje nam „budżetowy pancerz„. Pancerz ten ma zapewnić nam „ochronę budżetu państwa przed nadużyciami”. Trudno jednak ten pomysł oceniać, bo kandydat PiS na prezydenta nie powiedział, co w ustawie o pancerzu się znajdzie. Zamiast choćby jednego zdania o tym, jak budżet uszczelniać, słyszeliśmy zaklęcia o mafiach VAT-owskich. Problemu ze ściągalnością VAT nie należy lekceważyć – według danych Ministerstwa Finansów luka VAT wzrosła w 2023 roku do 15,8 proc. Karol Nawrocki nie zaprezentował jednak żadnego rozwiązania, a za wzrost w 2023 rządziła partia, która wystawiła Nawrockiego w wyścigu o Pałac Prezydencki.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze