0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

To efekt uruchomionej pod koniec kwietnia 2022 procedury antynaruszeniowej w ramach mechanizmu warunkowości, którego celem jest ochrona budżetu UE przed nadużyciami ze strony państw członkowskich, które nie przestrzegają zasad praworządności.

Komisja podjęła decyzję w sprawie Węgier podczas nadzwyczajnego spotkania komisarzy i szefostwa KE w niedzielę 18 września 2022 roku rano (spotkanie przeniesiono na niedzielę z powodu pogrzebu królowej Elżbiety II w poniedziałek).

Jednogłośność oznacza, że za wstrzymaniem środków opowiedział się także polski komisarz - Janusz Wojciechowski.

Cała alokacja dla Węgier z budżetu UE na ten okres to niemal 22 mld euro, a więc wstrzymane fundusze stanowią jedną trzecią alokacji – Komisja nie potwierdziła jeszcze, czy i kiedy reszta tych środków zostanie uruchomiona.

Tłumacząc ograniczony rozmiar sankcji finansowych zaproponowanych wobec Węgier komisarz ds. budżetu Johannes Hahn podkreślił konieczność zachowania zasady proporcjonalności i adekwatności wpisanej w mechanizm warunkowości.

"Węgry zaproponowały 17 konkretnych rozwiązań, które jeśli zostaną wdrożone, będą stanowić jakościową zmianę i przyczynią się do ochrony pieniędzy unijnych podatników (...). Natomiast zagrożenie dla unijnego budżetu wciąż istnieje, więc wstrzymanie części środków jest konieczne" – powiedział komisarz Hahn na konferencji prasowej po posiedzeniu kolegium.

Komisja rekomenduje Radzie, by dała Węgrom czas na wprowadzenie wszystkich wypracowanych zmian – maksymalny okres możliwy w ramach mechanizmu warunkowości to 3 miesiące od momentu, gdy Komisja Europejska przekaże swoją rekomendację Radzie.

To przekazanie nastąpi 21 września 2022 roku.

KE uważa: Węgry podjęły "istotny wysiłek"

Komisja Europejska uznała, że Węgry podjęły "istotny wysiłek" w celu usunięcia zagrożenia dla unijnego budżetu płynącego szczególnie z niewystarczających procedur przetargowych – niemal 50 proc. przetargów publicznych na Węgrzech odbywa się z udziałem tylko jednego oferenta.

Węgry zadeklarowały też m.in. utworzenie nowego biura antykorupcyjnego, w którego składzie mają znaleźć się osoby niezwiązane z żadną partią polityczną oraz niepełniące w ciągu ostatnich 5 lat żadnych funkcji publicznych.

Ostateczną decyzję w sprawie dalszej blokady środków dla Węgier w ciągu miesiąca (z możliwością ewentualnego przedłużenia do trzech miesięcy) podejmie Rada Unii Europejskiej, czyli przedstawiciele rządów państw członkowskich. Do jej zatwierdzenia potrzebna będzie kwalifikowana większość głosów – wniosek Komisji musi poprzeć 15 z 27 państw reprezentujące co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE.

Węgry, żeby wywinąć się od odpowiedzialności, musiałyby znaleźć poparcie co najmniej czterech państw członkowskich. Mniejszość blokującą przy takich decyzjach stanowi co najmniej 4 członków Rady reprezentujący ponad 35 proc. ludności UE.

Premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział podczas wystąpienia w Kamienicy (małopolskie) w niedzielę 18 września 2022 roku, że Polska "będzie z całą mocą przeciwstawiała się jakimkolwiek działaniom instytucji europejskich, które mają zamiar w sposób nieuprawniony pozbawić środków jakiekolwiek kraje członkowskie, w tym przypadku w szczególności Węgry – donosi Polska Agencja Prasowa.

Jeszcze w środę 14 września agencja Reutera donosiła, że Komisja Europejska zarekomenduje Radzie wstrzymanie 70 proc. wszystkich środków przeznaczonych dla Węgier z budżetu na lata 2021-2027, tj. 15,75 mld euro.

Węgry mają też wstrzymaną możliwość korzystania z preferencyjnych pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy – niemal 5,8 mld euro, bo KE nie zatwierdziła węgierskiego KPO (Krajowego Planu Odbudowy).

Do ostatniego dnia trwały jednak negocjacje, a Węgry miały możliwość przekonać Komisję o faktycznych zamiarach reform. W piątek 16 września węgierski minister do spraw rozwoju regionalnego i funduszy europejskich Tibor Navracsics zapewniał, że Budapeszt jest otwarty na wszystkie możliwości, by zapewnić Komisję i państwa członkowskie, że nie jest „państwem kryminalistów, lecz oddanym i lojalnym członkiem UE”.

Jak widać, Komisja dała się przekonać.

Przeczytaj także:

To nie wystarczy

Krytycy twierdzą jednak, że te ustępstwa nie rozwiążą strukturalnych problemów Węgier z praworządnością, a zastosowana sankcja finansowa jest niewystarczająca.

"Obcięcie 7,5 mld euro dla Orbána wydaje się dużą kwotą. Ale nie jest. Reszta z 27 mld euro środków zasili skorumpowany autorytarny system (...). Komisja daje Orbánowi łatwe wyjście: pseudoreformy. To nie jest właściwy kierunek" – napisał na Twitterze Daniel Freund, poseł Parlamentu Europejskiego z Grupy Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie, jeden z negocjatorów mechanizmu warunkowości.

View post on Twitter

Podobne głosy płyną z Węgier, takie wątpliwości wyrazili węgierscy dziennikarze podczas konferencji prasowej po wystąpieniu komisarza Hahna.

„Ufanie Węgrom, że nowe prawo zamówień publicznych zaradzi problemom systemowej korupcji, brakom praworządności i autokratyzacji, to jak ufanie Rosji, że nowe prawo dotyczące eksportu surowców energetycznych uczyni Gazprom i Kreml godnymi zaufania partnerami”

">napisał na Twitterze Daniel Hegedus, analityk polityczny związany z amerykańskim think tankiem German Marshall Fund.

View post on Twitter

„Problem nie leży na poziomie legislacyjnym, ale w tym, jak działa system, jak wdrażane są przepisy i przez kogo. Bez zajęcia się kwestiami instytucjonalnymi, takimi jak politycznie kontrolowane i stronnicze działanie biura Prokuratora Generalnego, ataki na niezależność sądów, nieskuteczne działania prokuratury w sprawach nadużywania funduszy UE, środki prawne przeciwko arbitralnym decyzjom nie są na Węgrzech zagwarantowane.

Komisja Europejska musi wyjść poza to, co obiecuje Orbán i jego poplecznicy i zażądać gwarancji instytucjonalnych. Ponieważ na Węgrzech nie pozostały żadne politycznie niezależne instytucje państwowe – częściowa niezależność sądów niższych instancji nie ma znaczenia ze względu na polityczną kontrolę nad Sądem Najwyższym – akceptowalne gwarancje instytucjonalne można znaleźć jedynie na poziomie UE (…).

Komisja Europejska powinna nalegać, aby jedyną akceptowalną gwarancją w zamian za zakończenie procedury mechanizmu warunkowości było faktyczne przystąpienie Węgier do EPPO” – uważa analityk.

Zdaniem krytyków problem leży więc w tym, że Węgry nie będą miały kłopotu z utworzeniem nowych, politycznie podporządkowanych i markujących praworządność, instytucji.

Jedynym gwarantem ochrony dla budżetu UE byłoby włączenie się Węgier w jurysdykcję prawdziwie niezależnej Europejskiej Prokuratury (EPPO). To EPPO dysponuje realnymi środkami umożliwiającymi ściganie nadużyć wydatkowania środków unijnych. Ale tej kwestii KE w ogóle nie położyła na negocjacyjnym stole.

Część posłów w Parlamencie Europejskim rozważa nawet zgłoszenie wniosku o wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej, jeśli ta zdecyduje się przyznać środki Węgrom bez upewnienia się, że nie zostaną one rozkradzione.

Mechanizm warunkowości wobec Węgier

Komisja Europejska oficjalnie uruchomiła tzw. mechanizm warunkowości wobec Węgier 27 kwietnia 2022 roku, po tym, jak Trybunał Sprawiedliwości UE potwierdził legalność tego mechanizmu po skardze złożonej przez Polskę i Węgry.

Mechanizm oparty na rozporządzeniu 2020/2092, nad którym prace rozpoczęły się w 2018 roku, pozwala UE odciąć państwo członkowskie od otrzymywania unijnych pieniędzy, jeśli narusza ono zasady praworządności.

Uruchomienie tej procedury wobec Węgier zapowiedziała przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen 6 kwietnia 2022 roku, tuż po wyborach parlamentarnych na Węgrzech, w wyniku których Viktor Orbán po raz czwarty został premierem.

Zgodnie z art. 6 tego rozporządzenia, Komisja przesłała Węgrom pisemne powiadomienie, w którym przedstawiła powody, dla których uważa, że są spełnione "warunki przyjęcia środków mających na celu ochronę interesów finansowych UE w związku z naruszeniami praworządności".

Zarzuty obejmowały niedociągnięcia w zakresie kontroli wykorzystania pieniędzy UE, obowiązków w zakresie audytu i przejrzystości oraz procedur przetargowych. Zdaniem Komisji pieniądze UE są na Węgrzech zagrożone z powodu korupcji, która może przybrać formę przetargów na projekty finansowane przez UE, w których bierze udział tylko jeden oferent, zwykle związany z partią rządzącą.

W uwagach przedłożonych węgierskiemu rządowi Komisja wyraziła też obawy dotyczące niezależności sądownictwa, mediów i organizacji pozarządowych, a także erozji zaufania do instytucji publicznych i władzy ze względu na niestosowanie procedur konsultacji publicznych oraz przyjmowanie przepisów w ramach procedur przyspieszonych.

Węgry idą na ustępstwa

Po wysłaniu tego listu nastąpiła seria dwóch wymian – odpowiedzi Budapesztu i kolejnego ustosunkowania się do nich Komisji. Za każdym razem Węgry miały miesiąc na odniesienie się do zastrzeżeń i zaproponowanie środków zaradczych.

W toku postępowania Węgry początkowo zaproponowały zmniejszenie do maksymalnie 15 proc. liczby przetargów publicznych, w których uczestniczy tylko jeden oferent.

Węgierski rząd zaoferował też, że jest skłonny zmienić ustawodawstwo, aby umożliwić kontrolę sądową decyzji prokuratury o zaniechaniu spraw związanych ze ściganiem korupcji przy wydatkowaniu i rozdzielaniu funduszy UE.

Ponadto Węgry zadeklarowały wydłużenie czasu konsultacji społecznych oraz ograniczenie liczby przypadków przyjmowania przepisów w ramach procedur przyspieszonych.

Zaproponowane rozwiązania nie były wystarczające, w sierpniu na stole negocjacyjnym wylądowało uchwalenie nowego prawa, dotyczącego przejrzystości przy zamówieniach publicznych oraz utworzenie nowego biura antykorupcyjnego.

Jeszcze dzień przed ogłoszeniem decyzji przez Komisję Europejską, w sobotę 17 września, Gergely Gulyas, szef sztabu premiera Viktora Orbána, zapowiedział, że wszystkie te zmiany zostaną przedłożone w parlamencie jeszcze w tym miesiącu oraz procedowane w trybie przyspieszonym, by mogły wejść w życie w listopadzie.

Same negocjacje między Węgrami a Komisją Europejską były bardzo nietransparentne, a szczegóły węgierskich propozycji można było poznać z przecieków medialnych.

Węgry już nie są demokracją. To reżim hybrydowy

Tymczasem nie dalej niż trzy dni temu na posiedzeniu plenarnym w Strasburgu 15 września 2022 roku europosłowie przegłosowali raport, który stwierdza, że Węgry nie są już demokracją, lecz reżimem hybrydowym, tzw. wyborczą autokracją (z ang. electoral autocracy).

Raport przygotowany przez Komisję Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych pod nadzorem poseł sprawozdawczyni Gwendoline Delbos-Corfield z Grupy Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie potępia systematyczne pogwałcanie praworządności i demokracji na Węgrzech oraz stwierdza, że do załamania demokracji doprowadził także brak działania ze strony Komisji Europejskiej oraz Rady.

Raport wymienia 12 obszarów, w których zmiany przyczyniły się do zmiany charakteru ustroju państwa. Są to m.in.:

  • niezależność sądownictwa
  • prawo do równego traktowania
  • regulacje antykorupcyjne
  • wolność słowa i wolność mediów
  • wolność akademicka

Celem raportu jest wezwanie Rady do uznania "istnienia poważnego naruszenia przez Węgry wartości, na których opiera się Unia Europejska" i w związku z tym sfinalizowanie procedury z art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, czyli pozbawienie Węgier prawa głosu w Radzie.

Podczas debaty nad raportem w trakcie posiedzenia plenarnego w Strasburgu 14 września Gwendoline Delbos-Corfield, europosłanka sprawozdawczyni z Francji, stwierdziła:

„Jeśli w ciągu następnych pięciu lat będziemy musieli przygotować kolejny tego typu raport na temat Węgier, będzie to oznaczało, że UE nie funkcjonuje”.

Za przyjęciem sprawozdania zagłosowało 433 posłów, 123 było przeciw, 28 wstrzymało się od głosu.

O tym, że Węgry nie mają już demokracji liberalnej, wiadomo mniej więcej od 2019 roku, kiedy po raz pierwszy takiej oceny dokonał V-Dem Institute, zajmujący się badaniem stanu demokracji na świecie. Już wtedy Węgry zostały uznane za autokrację wyborczą i najszybciej ulegający erozji demokratycznej kraj na świecie.

Badacze systemów politycznych w dużym stopniu zgodzili się z tymi ocenami. Czołowi eksperci od hybrydowych wyborczych reżimów autorytarnych – Lucan Ahmad Way, profesor nauk politycznych z Uniwersytetu w Toronto, oraz Steven Levitsky, profesor Uniwersytetu Harvarda, pisali w głośnym artykule na łamach "The Washington Post" w 2019 roku, że Węgry faktycznie są doskonałym przykładem tego typu reżimu.

To pierwszy raz jednak, gdy ten fakt potwierdza instytucja unijna, stwierdzając, że jedno z państw członkowskich nie jest już w pełni demokracją.

Rezolucja PE o Węgrzech niebezpieczna dla całej UE

Prawnicy zwracają jednak uwagę na niebezpieczny skutek uboczny tego stwierdzenia, ponieważ zgodnie z artykułem 10 Traktatu o Unii Europejskiej funkcjonowanie Unii opiera się na demokracjach przedstawicielskich, a rządy w Radzie "powinny być demokratycznie odpowiedzialne przed swoimi parlamentami i obywatelami".

Mówi o tym art. 10 Traktatu o UE. Zacytujmy go w całości:

Art. 10. TUE Demokracja przedstawicielska

  1. Podstawą funkcjonowania Unii jest demokracja przedstawicielska.
  2. Obywatele są bezpośrednio reprezentowani na poziomie Unii w Parlamencie Europejskim. Państwa Członkowskie są reprezentowane w Radzie Europejskiej przez swoich szefów państw lub rządów, a w Radzie przez swoje rządy; szefowie państw lub rządów i rządy odpowiadają demokratycznie przed parlamentami narodowymi albo przed swoimi obywatelami.
  3. Każdy obywatel ma prawo uczestniczyć w życiu demokratycznym Unii. Decyzje są podejmowane w sposób jak najbardziej otwarty i zbliżony do obywatela.
  4. Partie polityczne na poziomie europejskim przyczyniają się do kształtowania europejskiej świadomości politycznej i wyrażania woli obywateli Unii.

Jeśli Parlament Europejski stwierdza, że jedno z 27 państw członkowskich nie spełnia już kryteriów demokracji przedstawicielskiej, a więc de facto nie spełnia warunku bycia członkiem UE, to UE jako całość nie może już funkcjonować tak, jak powinna, zgodnie z unijnym traktatem.

Na niebezpieczeństwa takiej interpretacji wskazuje m.in. prof. R. Daniel Kelemen, profesor prawa i nauk politycznych z Rutgers University na Twitterze.

Kiedy coraz mocniej zaczęły ujawniać się problemy z demokracją w państwach członkowskich, część analityków zaczęła nawet upatrywać w artykule 10 TUE możliwego rozwiązania problemu niedemokratycznych przedstawicieli państw członkowskich w Radzie Europejskiej i Radzie.

Sądzono, że skoro art. 10 ust. 1 TUE mówi o tym, że państwa członkowskie są demokracjami przedstawicielskimi, to w drugą stronę można go interpretować w taki sposób, że państwo członkowskie, które nie spełnia tego kryterium, co ma miejsce w przypadku erozji praworządności, w konsekwencji nie jest uprawnione do reprezentacji w Radzie Europejskiej lub Radzie UE.

Ale prof. John Cotter wskazał na niebezpieczeństwo możliwości wskazania nielegalności Rady na tej samej podstawie. Dlatego deklaracja Parlamentu Europejskiego stwierdzająca, że jedno z państw członkowskich nie jest już demokracją przedstawicielską może rodzić skomplikowane skutki prawne dla statusu całej UE i dolać oliwy do ognia eurosceptycyzmu.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze