0:000:00

0:00

Można powiedzieć otwarcie: przedwyborcza wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie nie przyniosła nic konkretnego. Choć współpracownicy Dudy i propagandyści PiS wysoko ustawili poprzeczkę oczekiwań.

Po powrocie do Polski prezydent będzie musiał się nagimnastykować, żeby przedstawić wyprawę do Trumpa jako sukces. Nie sprawdziło się to, o czym 23 czerwca pisał „Dziennik Gazeta Prawna” - w Waszyngtonie miały paść konkretne ustalenia co do zwiększenia amerykańskiego kontyngentu wojskowego. Może to oznaczać, że rozmowy nie przebiegały tak, jak planowano.

"Rozmowa o tym, że istnieje możliwość"

Nie padło ani jedno słowo o zaproponowanym w 2018 roku „Forcie Trump”. Na konferencji prasowej obu prezydentów po spotkaniu Andrzej Duda o ewentualnym zwiększeniu amerykańskiego kontyngentu mówił:

"[Umowa z zeszłego roku] dzisiaj znajduje swój kolejny etap, a mianowicie rozmowę o tym, że istnieje możliwość dalszego zwiększania obecności wojsk amerykańskich w naszym kraju".

Wspólną konferencje Trump zaczął od przeczytania kilku uwag o Polsce, w której chwalił naszą historię a zakończył chwaleniem prezydenta Dudy. Kampania Dudy może dzięki temu mieć obrazek do pokazywania w TVP.

Umowa, która umożliwi podjęcie prac

Andrzej Duda będzie też chwalił się, że załatwił nam amerykańską technologię budowy elektrowni atomowej, ale ustalenia na ten temat są tak niekonkretne, jak tylko się da:

"W najbliższym czasie zostanie podpisana umowa pomiędzy rządami Stanów Zjednoczonych i Rzeczpospolitej Polskiej, która umożliwi podjęcie prac projektowych związanych z wielkim projektem wprowadzenia konwencjonalnej energii nuklearnej dla produkcji energii elektrycznej w naszym kraju" – mówił polski prezydent

Poza tym Andrzej Duda pochwalił się też, że prezydent USA obiecał dodatkowe pieniądze na Fundusz Trójmorza. Nie wiemy natomiast ile i na jakie cele.

Donald Trump prowadził na konferencji swoją wojnę: krytykował Niemcy za niewywiązywanie się z konieczności wydawania 2 proc. PKB na obronność w ramach zobowiązań NATO, atakował „zaspanego Joe Bidena” i demokratycznych burmistrzów amerykańskich miast.

Trzeba oddać polskiemu prezydentowi, że stanął w obronie Niemiec. Na konferencji powiedział, że poprosił Donalda Trumpa, aby jeszcze raz rozważył decyzję o wycofaniu amerykańskich wojsk z Niemiec.

Przyjęta na koniec spotkania deklaracja jest również pełna ogólników. Prezydenci podkreślają w niej bliskość obu narodów i zobowiązują się do implementacji zeszłorocznych ustaleń wojskowych. A także kontynuowania współpracy w kilku obszarach: pracy nad szczepionką na COVID-19, współpracy technologicznej, dalszej wymiany handlowej.

Tweet pod stołem

Oprócz Andrzeja Dudy w delegacji znaleźli się minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, szef BBN Paweł Soloch oraz kapitan Jacek Siewiera. W spotkaniu uczestniczył też ambasador Polski w USA Piotr Wilczek. Prezydenci najpierw spotkali się w cztery oczy, później był czas na rozmowy całych delegacji. Całość trwała około godziny.

Wcześniej prezydencki minister Krzysztof Szczerski zapowiedział, o czym Andrzej Duda będzie z prezydentem Trumpem rozmawiał. Lista tematów była długa: bezpieczeństwo militarne, energetyczne i zdrowotne, rozwój gospodarczy, inwestycje amerykańskie w Polsce, inicjatywa Trójmorza oraz rozwój sieci 5G i połączeń telekomunikacyjnych. Ambitny plan na niewiele ponad godzinę przeznaczoną na rozmowę między prezydentami a następnie między delegacjami.

W trakcie spotkania delegacji Donald Trump napisał na Twitterze: PRAWO I PORZĄDEK:

Wbrew pozorom nie miało to nic wspólnego z nazwą partii Andrzeja Dudy. Prezydent USA tweetuje bardzo dużo i ma w zwyczaju tweetować ten komunikat regularnie. Do konferencji prasowej z polskim prezydentem wszystkie jego dzisiejsze tweety dotyczyły wewnętrznej sytuacji USA.

Fort Trump był "określeniem PR-owym"

Wcześniej, podczas konferencji prasowej dla polskich dziennikarzy Andrzej Duda powiedział, że Fort Trump nie miał być bazą wojskową tylko „zbiorem działań zwiększających obecność wojskową USA w Polsce”.

Podczas wizyty w Waszyngtonie we wrześniu 2018 Duda na konferencji prasowej powiedział, że ewentualna baza Amerykanów w Polsce mogłaby się nazywać „Fort Trump”. Politycy PiS od czasu do czasu przypominali o forcie, sugerując, że Amerykanie chcą w Polsce zbudować stałą bazę.

W opublikowanej 23 czerwca książce John Bolton, były doradca Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa zdradził, że Trump w rozmowie z nim nie pamiętał, żeby zgodził się na Fort Trump. Zmianę retoryki prezydenta szykował już 22 czerwca Adam Bielan. W rozmowie z wp.pl powiedział, że było to „określeniem PR-owym”.

Tymczasem w październiku 2018 prezydent mówił: „Chcielibyśmy, żeby było więcej tych amerykańskich żołnierzy, stąd te rozmowy dotyczące Fort Trump, czyli tej stałej bazy amerykańskiej”.

Duda: mamy jednakowe spojrzenie na politykę

Na porannej konferencji prezydent powiedział też: „Moja współpraca z prezydentem Trumpem jest od samego początku tak dobra, ponieważ mamy jednakowe spojrzenie na temat tego, w jaki sposób należy prowadzić politykę i o co w niej chodzi (...). Szukamy punktów stycznych i żeby z tej współpracy było jak najwięcej korzyści i dla Stanów Zjednoczonych, i dla Polski i znajdujemy je”.

Z kontekstu wypowiedzi można zrozumieć, że Andrzejowi Dudzie chodzi przede wszystkim o dbanie o interesy własnego kraju. Oczywiste jest też, że podczas wizyty w USA, Andrzej Duda nie będzie wypowiadał się negatywnie o sojuszniku i przywódcy światowego mocarstwa. Ale są to słowa, które mogą zabrzmieć niefortunnie.

„Washington Post” od początku prezydentury Trumpa wylicza jego kłamstwa i wprowadzające w błąd wypowiedzi. 1 czerwca było ich 19 127. W sobotę 20 czerwca amerykański przywódca powiedział na wiecu wyborczym, że kazał zmniejszyć liczbę testów na koronawirusa w USA, aby pozytywnych wyników było mniej, żeby USA wyglądało lepiej w statystykach.

Kontrowersje

Wizyta była od początku kontrowersyjna. Wątpliwości budził z jednej strony jej przedwyborczy charakter, z drugiej - przede wszystkim po drugiej stronie Atlantyku - spotkanie prezydenta USA z przywódcą, który tak otwarcie atakuje osoby LGBT.

Zdaniem Eliota L. Engela, demokratycznego przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych amerykańskiej Izby Reprezentantów i kongresmena z 30-letnim stażem, zaproszenie Andrzeja Dudy do Białego Domu 24 czerwca to przykład "zauroczenia prezydenta Trumpa przywódcami, którzy przejawiają tendencje autorytarne".

Przeczytaj także:

Przeciwko wizycie protestowała także grupa amerykańskiej Polonii. „Nie ma naszej zgody na to, żeby w imię zwycięstwa w wyborach handlować rzeczami, które wymagają ogromnego namysłu, wielomiesięcznych, a nawet wieloletnich negocjacji" - mówiła nam organizatorka demonstracji, Izabela J. Barry.

Problemem jest też deklaracja prezydenta USA o zredukowaniu liczby amerykańskich żołnierzy w Niemczech do 25 tys., czyli o prawie 10 tys. Powodem ma być niewywiązywanie się Niemiec z zadeklarowanego przez członków NATO wydawania 2 proc. PKB na obronność.

Nie jest jednak też tajemnicą, że Donald Trump nie przepada za niemiecką kanclerz Angelą Merkel, która potrafi Trumpa publicznie skrytykować. Zapowiedź zwiększenia obecności Amerykanów w Polsce budziła obawy, że może się to odbyć kosztem ogólnego kontyngentu wojsk amerykańskich w Europie. Przed przyjazdem do Waszyngtonu Andrzej Duda rozmawiał z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Na porannej konferencji prasowej w Waszyngtonie polski prezydent o tej rozmowie wypowiadał się bardzo oszczędnie.

Prezydenci ze słabymi sondażami

Prezydenci Stanów i Polski są w podobnej sytuacji politycznej. Obaj w tym roku starają się o reelekcję. Andrzej Duda ma I turę za cztery dni. Donald Trump - za niecałe pięć miesięcy. Obaj też mają najgorsze notowania od początku swojego urzędowania.

Sondaż IPSOS dla OKO.press daje Dudzie w drugiej turze aż 4 punkty procentowe straty do Rafała Trzaskowskiego.

Najnowszy sondaż Siena College dla „New York Times” daje przeciwnikowi Trumpa - Joe Bidenowi - aż 14 punktów procentowych przewagi nad obecnym prezydentem. To oczywiście jeszcze daleka droga do zwycięstwa. W 1988 roku kandydat Demokratów Michael Dukakis w pewnym momencie kampanii prowadził z Georgem Bushem aż 17 punktami procentowymi, a wybory przegrał.

Trudno jednak zaprzeczyć, że obecny prezydent USA jest w politycznej defensywie. A Donald Trump nie lubi, gdy mu nie idzie. Z pewnością jego notowania mogły wpłynąć na jego nastrój podczas rozmów z Polskim prezydentem.

Lepsze prezenty dla premiera Izraela

Politycy PiS chwalili się, że jest to pierwsza wizyta międzynarodowa w Białym Domu po pandemii. To prawda, ale niekoniecznie musi to świadczyć o wyjątkowej międzynarodowej pozycji Polski. Może to być natomiast wyraz wdzięczności za wyjątkową wierność Polski wobec Stanów.

Wielu przywódców Zachodu jest z Trumpem skonfliktowana, jak np. Angela Merkel. A Trump odbiera takie rywalizacje bardzo osobiście. W tym samym czasie rządzący Polską politycy PiS wypowiadają się o przywódcy USA i jego polityce wyłącznie pozytywnie.

Na podobny prezent przedwyborczy zasłużył wcześniej premier Izraela, Benjamin Netanjahu. Trump spotkał się z nim 25 marca 2019, 15 dni przed wyborami parlamentarnymi w Izraelu. Netanjahu porównał wówczas publicznie Trumpa do władzy starożytnej Cyrusa Wielkiego, Arthura Balfoura i Harrego Trumana, Trump w zamian nazwał swojego gościa „bardzo wyjątkowym człowiekiem”.

I uznał izraelskie zwierzchnictwo nad wzgórzami Golan, o które Izrael toczy spór z Syrią. Rok później, miesiąc przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, Trump razem z Netanjahu ogłosili wspólnie w Waszyngtonie „plan pokojowy”. Trudno stwierdzić na ile dla wyborców w Izraelu prezenty od Donalda Trumpa były kluczowe, ale Netanjahu przeżył kryzys polityczny, trzy wybory w rok i dziś dalej jest premierem. Nie wiemy dlaczego premier Izraela na wyborcze prezenty zasłużył, a polski prezydent otrzymał jedynie pochwały.

W amerykańskich mediach niewiele

Amerykańskie media na wizytę patrzyły przede wszystkim przez pryzmat politycznych problemów Trumpa w USA. Poza odwracaniem uwagi od protestów Black Lives Matter i słabych wyników w walce z koronawirusem, dziennikarz „Washington Post” Ishaan Tharoor pisał też o krytykach wizyty, którzy zwracają uwagę na próbę wpłynięcia przez Trumpa na wynik wyborów w Polsce.

Ale wizyta Andrzeja Dudy nie zajmowała zbyt wiele uwagi amerykańskich mediów. Próżno było szukać informacji o niej na pierwszych stronach czołowych portali w środę rano czasu amerykańskiego. Przed wizytą „New York Times” jedynie przedrukowywał agencyjne depesze. Gdy prezydenci rozmawiali w Białym Domu, na głównej stronie dziennika mogliśmy przeczytać o największej licznie nowych przypadków koronawirusa w USA od kwietnia.

Współpraca wojskowa Polska-USA

Ścisła współpraca wojskowa z USA jest rozwijana od lat, szczególnie od wejścia polski do NATO. Została zintensyfikowana po agresji Rosji na Ukrainę w 2014 roku. Zapowiedź wzmocnienia obecności wojskowej NATO padła 4 czerwca 2014 w warszawskim przemówieniu Baraka Obamy podczas obchodów 25. rocznicy wolnych wyborów w 1989 roku:

„Polska nigdy nie będzie pozostawiona sama sobie. (…) Wczoraj ogłosiłem nową inicjatywę na rzecz umocnienia bezpieczeństwa naszych NATOwskich sojuszników i zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Europie.

Będzie to oznaczać jeszcze większe przesunięcie sprzętu na potrzeby szybkiego reagowania w sytuacji kryzysowej; więcej ćwiczeń i szkoleń dla utrzymania gotowości naszych wojsk; dodatkowe siły amerykańskie – w powietrzu, na morzu i na lądzie, w tym również w Polsce”.

Jeszcze we wrześniu 2014 roku, na szczycie NATO w Newport w Walii podjęto decyzję o utworzeniu szpicy NATO w krajach granicznych Sojuszu, czyli również w Polsce.

Na szczycie NATO w Warszawie w 2016 roku zdecydowano ostatecznie o rozmieszczeniu wielonarodowych batalionów NATO w Polsce i krajach bałtyckich. W Polsce dowodzą nim Amerykanie. 850 z 1200 żołnierzy to siły USA

W tym samym czasie zdecydowano o rozmieszczeniu w Polsce amerykańskiej brygady pancernej. To działanie niezależne od sojuszu NATO, ale w uzgodnieniu ze wszystkimi sojusznikami.

W czerwcu 2019 Andrzej Duda i Donald Trump podpisali porozumienie o współpracy obronnej Polski i Stanów Zjednoczonych, w której znalazła się zapowiedź kolejnego tysiąca amerykańskich żołnierzy w Polsce. Obecnie, łącznie, mamy w Polsce około 5,5 tys. żołnierzy amerykańskich. Ich obecność jest jednak rotacyjna - większość z nich przyjeżdża tutaj na określony czas (zwykle 9 miesięcy) i wraca do domu.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze