Portal Nauka o Klimacie po raz ósmy wybrał klimatyczną bzdurę roku. Tym razem "zwycięzcą" jest Marek Suski za twierdzenie o pochłanianiu CO2 przez lasy. Na podium znaleźli się też Jarosław Kaczyński i Patryk Jaki
"Wciąż zdarza się, że uczestnicy debaty publicznej negują podstawowe, potwierdzone naukowo fakty na temat klimatu lub dzielą się własnymi wizjami rzeczywistości, nieznajdującymi oparcia w faktach" - piszą organizatorzy Klimatycznej Bzdury Roku.
To plebiscyt przeprowadzany pod patronatem Nauki o Klimacie - czyli grona ekspertów i popularyzatorów nauki. Portal tworzą: prof. Szymon Malinowski, dr Aleksandra Kardaś, Anna Sierpińska oraz Marcin Popkiewicz i Szymon Bujalski. Razem ze swoimi czytelnikami wybierają najgorsze spośród wypowiedzi niezgodnych z wiedzą naukową, nielogicznych lub - po prostu - głupich.
W ubiegłych latach plebiscyt wygrał m.in. Andrzej Duda za słowa o tym, że opieranie bezpieczeństwa energetycznego na węglu nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu (w 2019 roku) i "eksperci" spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (w 2021 roku). Przedstawiciele węglowej spółki twierdzili, że "lansowana w Raporcie IPCC teza, dotycząca negatywnego wpływu antropogennego CO2 na klimat, jest szeroko krytykowana przez naukowców na całym świecie".
W tym roku pierwsze miejsce na podium zajął Marek Suski, który podczas obrad Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, podzielił się opinią dotyczącą pochłaniania CO2 przez lasy i tereny zielone. Czytelnicy oddali w plebiscycie około 4 tys. głosów, z czego 847 na Suskiego.
Twierdzenie Suskiego - jak wyjaśnia Nauka o Klimacie - nie zgadza się z danymi Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE). W2019 roku Polska wyemitowała ok. 319,5 mln ton CO2, z czego lasy wraz z uprawami pochłonęły jedynie ok. 17 mln ton. To około 5 proc. całkowitych emisji naszego kraju.
Co więcej, wynik pochłaniania CO2 przez sektor związany z użytkowaniem gruntów i leśnictwem (LULUCF – ang. land use, land use change and forestry) z roku na rok spada. W 2018 roku cały sektor pochłonął 38 mln ton CO2, czyli o ponad 20 więcej niż w 2019. W 2017 i 2016 wynik był podobny (choć w 2016 rekordowo wzrosły emisje związanie z wylesianiem). Rok 2019 pod względem pochłaniania netto (czyli pochłaniania większej ilości CO2, niż wyemitował cały sektor) był najsłabszy od sześciu lat.
Pochłanianie netto związane z gospodarką leśną w 2019 spadło o 58 proc. w porównaniu do 2013. "Spadek akumulacji węgla w tym sektorze wynika wprost ze zmian w zakresie dynamiki przyrostu zasobów leśnych. W 2019 roku wzrost tych zasobów oszacowano na znacznie niższym poziomie niż w latach ubiegłych - wyniósł on ok. 11,0 mln m3 grubizny (drewno okrągłe posiadające w cieńszym końcu średnicę co najmniej 7 cm w korze lub 5 cm bez kory - od aut.) brutto, co oznacza spadek o 59,3 proc. w stosunku do poprzedzającego roku" - czytamy w raporcie KOBiZE, opublikowanym jesienią 2021.
Nie tylko więc (wbrew twierdzeniom Marka Suskiego) lasy nie pochłaniają więcej, niż Polska emituje, to jeszcze ich możliwości z roku na rok spadają.
To nie jest zresztą wyłącznie polski problem. Komisja Europejska zauważa, że pochłanianie dwutlenku węgla w sektorze gruntów spada, a jako powody takiej sytuacji wymienia:
KE w pakiecie reform klimatycznych Fit for 55 wyznacza cel pochłaniania CO2 na 310 mln ton do 2030 roku. W ciągu najbliższych ośmiu lat w całej Unii mają zostać posadzone trzy miliardy drzew.
Nauka o Klimacie w swoim artykule z 2015 roku przypomina, że chroniąc lasy nie kompensujemy emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych. "Zachowując lasy możemy jedynie uniknąć uwolnienia CO2, który wydostałby się do atmosfery w razie ich wycięcia, nie jesteśmy jednak w stanie w żadnej mierze skompensować emisji wytwarzanych przez inne źródła, szczególnie spalanie węgla, ropy i gazu" - piszą eksperci.
Jeśli wycięlibyśmy stare lasy i zasadzilibyśmy nowe, do atmosfery trafiłyby ogromne ilości CO2. "Stare lasy są genialnymi magazynami węgla – nawet po śmierci takie drewno magazynuje węgiel, nie jest wypuszczany do atmosfery, a pozostaje w obiegu materii i mogą z niego korzystać kolejne rośliny. Jeśli dopuścimy do wycinki, to uwolnimy ten węgiel do atmosfery, potęgując zmiany klimatu" - mówiła w rozmowie z OKO.press Marta Grundland z Greenpeace.
Drugie miejsce w tegorocznym plebiscycie Klimatyczna Bzdura Roku zajął Patryk Jaki. W jednym ze swoich filmów na YouTube powiedział, że "mamy globalne ocieplenie, ale nie ma konsensusu co do tego, czy człowiek powoduje to globalne ocieplenie".
Ten konsensus oczywiście jest, o czym wielokrotnie pisaliśmy na łamach OKO.press.
Nauka o Klimacie komentuje: "Wykazano to wielokrotnie, różnymi metodami i dlatego w najnowszym raporcie podsumowującym światowe badania, przygotowanym przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu, możemy przeczytać, że »Jest bezdyskusyjne, że wpływ człowieka doprowadził do ogrzania atmosfery, oceanów i lądów«".
Trzecie miejsce przypadło Jarosławowi Kaczyńskiemu. W rozmowie z "Gazetą Polską" ocenił: "Nie da się stwierdzić, że Europa, która emituje 8 proc. gazów, zmienia klimat".
Była to wypowiedź, w której prezes PiS chciał skrytykować unijną politykę klimatyczną. "Ceny energii uderzyły w wiele państw Unii z taką siłą, że ich obywatele po prostu nie zgodzą się na dalsze ich podnoszenie w imię jakichś nieudowodnionych teorii" - mówił dalej.
Prezesowi Kaczyńskiemu zabrakło może wiedzy, a może chęci, żeby powiedzieć, jak jest naprawdę. Zmiana klimatu to nie "nieudowodniona teoria", a fakt, który potwierdzają badania naukowe z całego świata. Potwierdza to również wspomniany Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Jej skutki widzimy już dziś i to za własnymi oknami.
Te "8 procent", to z kolei manipulacja. Wyemitowane gazy cieplarniane nie rozpływają się w powietrzu, tylko kumulują w atmosferze. Dlatego, żeby ocenić wpływ UE na zmianę klimatu, nie możemy patrzeć na roczne emisje, a na całkowity wkład Unii. Czyli emisje z ostatnich 200 lat. A te, jak szacują eksperci, odpowiadają za 22 proc. CO2 znajdującego się w atmosferze.
Do tego trzeba doliczyć również emisje z przemysłu (np. odzieżowego), który działa na innych kontynentach, żeby zaspokoić europejskie potrzeby. Europa odpowiada również za emisje związane z wylesianiem poza naszym kontynentem. Lasy są wycinane, żeby zrobić miejsce pod uprawy soi, kawy, palmowca (z którego powstaje olej palmowy) i kakao.
Według szacunków UE, konsumpcja tych produktów w krajach członkowskich odpowiada za 10 proc. światowego wylesiania. Na początku 2021 roku organizacja WWF opublikowała raport, z którego wynika, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat utracono 43 miliony hektarów lasów w 24 miejscach. 52 procent z nich znajduje się w Azji, Ameryce Łacińskiej i Afryce.
Europejski wkład w zmianę klimatu jest więc trudno policzalny, ale ogromny. Na pewno nie sprowadza się do marnych 8 procent.
W plebiscycie Klimatyczna Bzdura Roku nominowani byli również m.in.: dr hab. Piotr Kowalczak i prof. Krzysztof Szamałek. Naukowcy w tygodniu "Przegląd" sugerowali, że kataklizmy, jakich doświadczył świat w 2021 roku, nie mają nic wspólnego z antropogeniczną zmianą klimatu. Szansę na wygraną miał także poseł PiS Krzysztof Kozik. Według niego "natura potrafi choćby poprzez erupcję jednego czy kilku wulkanów zniweczyć najbardziej ambitne cele klimatyczne".
Udostępnij:
Ekologia
Patryk Jaki
Jarosław Kaczyński
Marek Suski
klimatyczna bzdura roku
Nauka o Klimacie
zmiana klimatu
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze