Paweł Majcher to prawdopodobnie jedyny likwidator w Polskim Radiu, który ma już umowę o pracę. Część likwidatorów rozgłośni regionalnych nie zobaczyła dotąd ani umów, ani wynagrodzenia. W TVP zaś niektórzy nowi pracownicy nie mają ani jednego, ani drugiego
27 grudnia 2023 roku minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz postawił w stan upadłości Polskie Radio i TVP. W styczniu główny likwidator Polskiego Radia zaczął wyznaczać likwidatorów poszczególnych spółek Polskiego Radia. Dwa miesiące później nie mają oni nie tylko pieniędzy za swoją pracę, ale nawet podpisanych umów.
Paweł Majcher – likwidator głównej spółki Polskiego Radia – powołany został jeszcze w grudniu. Większość pozostałych likwidatorów 17 regionalnych spółek PR później – głównie w styczniu. Tylko niektórzy dopiero w lutym. Prawie wszyscy z nich na początku marca nadal nie mają ani umów, ani tym bardziej wynagrodzenia.
Majcher to prawdopodobnie jedyny likwidator w Polskim Radiu, który ma już umowę. „Mam ją od niedawna – jakoś od połowy lutego” mówi nam. Dostał też już wynagrodzenie za grudzień i styczeń. Pomagał skoordynować likwidatorów regionalnych spółek PR – spotkali się wszyscy na zebraniu w Polskim Radiu w lutym. – „Chyba umowy wszystkich były przygotowywane na walnym tych spółek” – wspomina Majcher.
Mimo tego pod koniec pierwszego tygodnia marca żaden z likwidatorów, z którymi rozmawiamy, nadal nie ma umowy. Ani tym bardziej pieniędzy za pracę.
W ubiegłym tygodniu na grupie dla likwidatorów na jednym z komunikatorów Ewelina Kosałka-Passia – likwidatorka w Radiu Katowice i koordynatorka pozostałych likwidatorów – uspokajała. „Sprawa umów ma być zakończona w przyszłym tygodniu” – pisała. To nie były pierwsze tego typu zapewnienia. „Ludzie są wściekli” – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Ale w rozmowach z OKO.press nikt inny nie przyznaje się do aż tak negatywnych emocji. Większość zachowuje cierpliwość.
„Umowy są ustalane, powiedziano nam, że to zostanie załatwione. Jestem spokojny. Będą umowy i pieniądze też. Pracujemy dla wyższego dobra” – podkreśla jeden z likwidatorów prosząc o anonimowość.
Jacek Grudzień, likwidator Radia Łódź, też uspokaja: „Mam uzgodnione warunki umowy, robię swoją robotę, a sytuacja w radiu jest niezbyt prosta. Jeśli gdzieś jest bałagan, to jest on wliczony w to, na co się zgadzałem. Dla mnie ta misja jest emocjonalna i ważna” – podkreśla. Bo – jak dodaje – wrócił do radia po 12 latach przerwy.
Nikt z naszych rozmówców nie potrafi powiedzieć, dlaczego tych umów nadal nie ma, mimo, że niektórzy pracują już ponad 2 miesiące. Ktoś zgaduje: może ministerstwo czekało na powołanie wszystkich? Ale nie wiadomo, po co miałoby to robić.
Jeden z likwidatorów zaznacza: „Nie chcę się dopatrywać w tym złej woli”. Dwójka z rozmówców kieruje nas do ministerstwa, któremu podlegają. Biuro prasowe Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekierowuje nas od razu do Departamentu Nadzoru Właścicielskiego – to tam mają zapadać decyzje na temat umów. W departamencie jednak nie chcą nam przekazać, kto za to odpowiada i z kim moglibyśmy rozmawiać. Na pytania przesłane mailem nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Według jednego z naszych rozmówców zarobki likwidatorów wynoszą kilkanaście tysięcy zł. Inny doprecyzowuje – to ok. 19 tys. zł brutto.
„Wszyscy mają mieć takie same pensje. Ale to ustalenia „na gębę”
– zaznacza.
W najbliższy piątek likwidatorzy Polskiego Radia mają kolejne wspólne spotkanie.
Regionalne stacje Polskiego Radia mają już swym pracownikom wypłacać wynagrodzenia, z funduszy jakie dostały niedawno z rezerwy budżetowej. Każda rozgłośnia otrzymała 1 mln 100 tys. zł. „Wypłaty nie są zagrożone” – zapewnia Jacek Grudzień.
W TVP za to sytuacja jest odwrotna. Według naszych rozmówców Daniel Gorgosz, likwidator spółki TVP S.A., ma umowę. Nie udaje nam się z nim skontaktować, by potwierdzić tę informację.
Wiemy za to, że są problemy z wypłatami dla dziennikarzy TVP, zwłaszcza zatrudnionych już po upadku rządów nominatów PiS, a także dla współpracowników.
Jak powiedział nam jeden z reporterów TVP Info, 6 marca spółka nie wysłała jeszcze pracownikom przelewów za luty. Na umowy o pracę wiele osób ma nadal czekać. „Są i tacy, co nie mają umów od grudnia” – twierdzi nasz rozmówca. Etatowi pracownicy dostają pensję, choć w dwóch częściach.
Pracownik techniczny – od dłuższego czasu w TVP – mówi: „Współpracownicy – czyli osoby zatrudnione w zewnętrznych firmach, a to większość osób pracujących w TVP – mają trudności z otrzymaniem wynagrodzenia. Niektórzy nic nie dostali, niektórzy tylko część pieniędzy. Faktury nie są opłacane. Jest spory problem”.
Brak przelewów dla współpracujących na umowach B2B – czyli samozatrudnionych – potwierdza nam inny dziennikarz. „Od grudnia nie dostałem jeszcze wynagrodzenia. Generalnie osoby na B2B mają kłopot”. Słyszymy o kwotach zaległych zbliżonych do 20 tys. zł na osobę. Ale przy pensji reportera w TVP, wynoszącej kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, czy nawet 35 tys. zł miesięcznie brutto dla najlepszych prezenterów, zaległości już mogą sięgać nawet 70 tys. zł na osobę.
Kłopoty finansowe TVP nie zaczęły się wczoraj. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę budżetową, która pozwalała na dofinansowanie TVP. Potem Maciej Świrski – wskazany przez PiS przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) – zablokował przekazanie TVP należnych jej 158 mln zł z tytułu opłat abonamentowych.
Presserwis informował w lutym, że ze względu na trudną sytuację finansową publicznej telewizji wstrzymano płatności faktur na kwoty wyższe niż 25 tys. zł brutto. W lutym też Daniel Gorgosz, likwidator TVP, zażądał od Świrskiego przekazania spółce 38,8 mln zł z abonamentu. Choć to relatywnie niewielka kwota –
w czasach „Bizancjum dobrej zmiany” utrzymanie TVP miesięcznie kosztowało nawet 290 mln zł.
29 lutego Press.pl donosił, że nie są już realizowane faktury nawet powyżej 6 tys. zł. Z kolei na początku marca likwidator TVP Daniel Gorgosz informował, że TVP otrzymała pierwszą transzę 220 mln zł z rezerwy budżetowej. „Jesteśmy w trakcie uzgadniania terminów wypłaty kolejnych transz, które pozwolą na stabilne funkcjonowanie spółki” – dodawał.
Zapytaliśmy więc likwidatora spółki Daniela Gorgosza oraz Tomasza Syguta – dyrektora generalnego TVP:
Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Poprosiliśmy o rozmowę w tej sprawie Grzegorza Sajóra, szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej – to jej podlegają programy informacyjne. Także bez odzewu.
Aktualizacja – 7 marca, godzina 21:45:
Likwidator TVP Daniel Gorgosz, 7 marca wieczorem odpisał na nasze pytania.
Twierdzi, że „TVP nie zalega pracownikom/ współpracownikom zatrudnionym na podstawie umów cywilno-prawnych, nie zostały wstrzymane żadne przelewy płacowe. Natomiast wstrzymano niektóre faktury dotyczące firm wieloosobowych na kwotę ok. 5,6 mln zł”.
Dodaje, że część z zaległości już została uregulowana z otrzymanej dotacji na kwotę 4,3 mln zł . „Kolejne są zwalniane sukcesywnie w ramach dostępnych środków komercyjnych”.
Na zdjęciu: Studio TVP 3 w Poznaniu, 29.01.2024 r.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze