0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Senat zagłosował zgodnie z przewidywaniami: komisja ma być w intencjach partii rządzącej przede wszystkim batem na polityków koalicji PO-PSL rządzącej Polską w latach 2007-2015. Jej przedwyborczy kontekst również jest oczywisty – bo pierwszy z dorocznych raportów komisji miałby zostać opublikowany 17 września, czyli na miesiąc, półtora przed wyborami parlamentarnymi.

Za odrzuceniem ustawy było 52 senatorów. Przeciw głosowało 42, jeden wstrzymał się od głosu. Decyzja Senatu nie oznacza jednak, że ustawa idzie do kosza.

Następny ruch należy do sejmowej większości, która najprawdopodobniej odrzuci senackie weto.

W projekcie PiS komisja – skonstruowana jako pozaprawny twór na wzór komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie zwanej "komisją Jakiego" – została wyposażona w bardzo rozległe uprawnienia. Należą do nich: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku (według komisji – przyp. red) wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. Ma składać się z polityków wyznaczonych przez większość sejmową. Jej przewodniczącego ma wyznaczać premier, a jej zapleczem organizacyjnym ma być Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Przeczytaj także:

(bez)Prawny horror

Długą listę wad projektu ustawy o komisji ds. wpływów rosyjskich przedstawiła w OKO.press Dominika Sitnicka. Do najważniejszych z nich należą:

  • Całkowicie pozaprawny i pozakonstytucyjny charakter komisji – niebędącej sejmową komisją śledczą.
  • Brak politycznej równowagi w powoływaniu składu komisji – będzie ona narzędziem podporządkowanym większości sejmowej i Kancelarii Premiera.
  • Brak jasnej definicji, co oznaczają "wpływy rosyjskie" – a to przekłada się na gigantyczną rozległość potencjalnego obszaru zainteresowania komisji. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że może ona zajmować się dosłownie wszystkim.
  • Brak odniesienia do działań służb odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad w czasie będącym przedmiotem zainteresowania komisji.
  • Potężne uprawnienia komisji – mogłaby ona między innymi nakładać kary pieniężne w wysokości do 50 tysięcy złotych za samo niestawiennictwo na jej posiedzenie, wnioskować do prokuratury o przeszukania a do policji o udostępnienie bilingów połączeń telefonicznych i innych danych telekomunikacyjnych.
  • Bezprecedensowy zakres sankcji, które mogłaby nakładać komisja na urzędników państwowych, polityków, funkcjonariuszy publicznych i dziennikarzy – najdotkliwszą z nich jest „zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat”, co oznacza automatyczne przekreślenie szans na karierę polityczną.
  • Brak instancji odwoławczej wobec postanowień komisji i kontroli sądowej jej poczynań.
  • Jak wykazała w analizie w OKO.press Anna Mierzyńska, obszar zainteresowań komisji zdefiniowany w projekcie ustawy – a motywowany politycznie – rozmija się z wieloma strefami, w których można mówić o realnych wpływach rosyjskich służb i środowisk prorosyjskich w Polsce na kształt debaty publicznej a może nawet na decyzje polityczne.

Odrzucenie ustawy przez Senat było przesądzone – zwłaszcza po tym, jak zawnioskowała o to opiniująca ją Komisja Ustawodawcza wyższej izby parlamentu. Negatywnie zaopiniowało ją także Biuro Legislacyjne Senatu.

Lex Tusk, czyli Frankenstein

"To prawny Frankenstein, potworek napisany dla korzyści określonego środowiska politycznego" – tak scharakteryzował ustawę w rozmowie z Agatą Szczęśniak z OKO.press senator Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący Komisji Ustawodawczej Senatu i sprawozdawca jej stanowiska podczas czwartkowego posiedzenia plenarnego.

"Ta ustawa narusza wszelkie standardy praw człowieka i obywatela, stanowi zaprzeczenie fundamentalnych zasad jak prawa do niezawisłego sądu i prawa do tego, żeby sprawy obywateli – szczególnie tam, gdzie ma być wobec nich zastosowana najdalej idąca sankcja, praktyką następstwa tej sankcji jest 10-letnia eliminacja z życia publicznego – były rozstrzygane przez niezawisłych sędziów" – mówił z kolei Kwiatkowski podczas posiedzenia Senatu. Ustawę nazwał "lex Tusk", bo "jest wymierzona w konkretne osoby ze świata polityki". "Oczami wyobraźni widzę tych niezawisłych sędziów: Antoniego Macierewicza, Janusza Kowalskiego i tego typu autorytety moralne i prawnicze" – mówił odnosząc się do faktu, że członkowie komisji mają być powoływani przez sejmową większość.

„Ważne, żeby Polacy wiedzieli, kto, jakie decyzje podejmował, kto, jaki interes reprezentował, kto, jakie kierunki polityczne, gospodarcze, geopolityczne w Polsce przez wiele lat reprezentował” – tak z kolei bronił ustawy wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS.

"Wotum nieufności"

"Chodzi o to, ażeby nasz kraj był bezpieczny i wolny od obcych wpływów. Rozumiał to Józef Piłsudski, rozumiał to Lech Kaczyński i chciałbym, żebyśmy rozumieli to my wszyscy zasiadający na tej sali" – mówił Pęk. Jana Pawła II jednak nie wspomniał.

Bogdan Zdrojewski z PO podkreślał z kolei, że cały projekt ustawy to "wotum nieufności wobec komisji ds. służb specjalnych" oraz "akt rozpaczy i samokrytyki" złożony przez polskie służby i nadzorujący je rząd.

"Jak to się składa, że zamierzacie szukać wpływów rosyjskich, a nie jesteście w stanie znaleźć rosyjskiej rakiety zdolnej do przenoszenia broni jądrowej, która spadła pod Bydgoszczą" – pytał z kolei senator Michał Kamiński.

Pierwsze czytanie projektu odbyło się w Sejmie 13 grudnia. Został on przyjęty głosami koalicji rządzącej i posłów Kukiz’15. Teraz, po odrzuceniu go przez Senat wróci do Sejmu, który najprawdopodobniej ostatecznie przegłosuje ustawę. Nie jest natomiast przesądzone, jak – w obliczu długiej listy zastrzeżeń natury konstytucyjnej – przyjmie ją prezydent Andrzej Duda. Ani on, ani jego ministrowie nie zabierali dotąd głosu na jej temat.

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze