Senatorowie zagłosowali przeciw forsowanej przez PiS ustawie o powołaniu komisji ds. wpływów rosyjskich. Nie oznacza to jednak, że ustawa powędruje do kosza
Senat zagłosował zgodnie z przewidywaniami: komisja ma być w intencjach partii rządzącej przede wszystkim batem na polityków koalicji PO-PSL rządzącej Polską w latach 2007-2015. Jej przedwyborczy kontekst również jest oczywisty – bo pierwszy z dorocznych raportów komisji miałby zostać opublikowany 17 września, czyli na miesiąc, półtora przed wyborami parlamentarnymi.
Za odrzuceniem ustawy było 52 senatorów. Przeciw głosowało 42, jeden wstrzymał się od głosu. Decyzja Senatu nie oznacza jednak, że ustawa idzie do kosza.
Następny ruch należy do sejmowej większości, która najprawdopodobniej odrzuci senackie weto.
W projekcie PiS komisja – skonstruowana jako pozaprawny twór na wzór komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie zwanej "komisją Jakiego" – została wyposażona w bardzo rozległe uprawnienia. Należą do nich: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku (według komisji – przyp. red) wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. Ma składać się z polityków wyznaczonych przez większość sejmową. Jej przewodniczącego ma wyznaczać premier, a jej zapleczem organizacyjnym ma być Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Długą listę wad projektu ustawy o komisji ds. wpływów rosyjskich przedstawiła w OKO.press Dominika Sitnicka. Do najważniejszych z nich należą:
Odrzucenie ustawy przez Senat było przesądzone – zwłaszcza po tym, jak zawnioskowała o to opiniująca ją Komisja Ustawodawcza wyższej izby parlamentu. Negatywnie zaopiniowało ją także Biuro Legislacyjne Senatu.
"To prawny Frankenstein, potworek napisany dla korzyści określonego środowiska politycznego" – tak scharakteryzował ustawę w rozmowie z Agatą Szczęśniak z OKO.press senator Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący Komisji Ustawodawczej Senatu i sprawozdawca jej stanowiska podczas czwartkowego posiedzenia plenarnego.
"Ta ustawa narusza wszelkie standardy praw człowieka i obywatela, stanowi zaprzeczenie fundamentalnych zasad jak prawa do niezawisłego sądu i prawa do tego, żeby sprawy obywateli – szczególnie tam, gdzie ma być wobec nich zastosowana najdalej idąca sankcja, praktyką następstwa tej sankcji jest 10-letnia eliminacja z życia publicznego – były rozstrzygane przez niezawisłych sędziów" – mówił z kolei Kwiatkowski podczas posiedzenia Senatu. Ustawę nazwał "lex Tusk", bo "jest wymierzona w konkretne osoby ze świata polityki". "Oczami wyobraźni widzę tych niezawisłych sędziów: Antoniego Macierewicza, Janusza Kowalskiego i tego typu autorytety moralne i prawnicze" – mówił odnosząc się do faktu, że członkowie komisji mają być powoływani przez sejmową większość.
„Ważne, żeby Polacy wiedzieli, kto, jakie decyzje podejmował, kto, jaki interes reprezentował, kto, jakie kierunki polityczne, gospodarcze, geopolityczne w Polsce przez wiele lat reprezentował” – tak z kolei bronił ustawy wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS.
"Chodzi o to, ażeby nasz kraj był bezpieczny i wolny od obcych wpływów. Rozumiał to Józef Piłsudski, rozumiał to Lech Kaczyński i chciałbym, żebyśmy rozumieli to my wszyscy zasiadający na tej sali" – mówił Pęk. Jana Pawła II jednak nie wspomniał.
Bogdan Zdrojewski z PO podkreślał z kolei, że cały projekt ustawy to "wotum nieufności wobec komisji ds. służb specjalnych" oraz "akt rozpaczy i samokrytyki" złożony przez polskie służby i nadzorujący je rząd.
"Jak to się składa, że zamierzacie szukać wpływów rosyjskich, a nie jesteście w stanie znaleźć rosyjskiej rakiety zdolnej do przenoszenia broni jądrowej, która spadła pod Bydgoszczą" – pytał z kolei senator Michał Kamiński.
Pierwsze czytanie projektu odbyło się w Sejmie 13 grudnia. Został on przyjęty głosami koalicji rządzącej i posłów Kukiz’15. Teraz, po odrzuceniu go przez Senat wróci do Sejmu, który najprawdopodobniej ostatecznie przegłosuje ustawę. Nie jest natomiast przesądzone, jak – w obliczu długiej listy zastrzeżeń natury konstytucyjnej – przyjmie ją prezydent Andrzej Duda. Ani on, ani jego ministrowie nie zabierali dotąd głosu na jej temat.
Opozycja
Władza
Krzysztof Kwiatkowski
Platforma Obywatelska
Prawo i Sprawiedliwość
Senat X kadencji
agenci
komisja ds wpływów rosyjskich
Rosja
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze