0:000:00

0:00

Prawa autorskie: European Commission/Petras MalukEuropean Commission/...

Jak poinformowało w środę 28 listopada rano radio TOK FM, znane jest już stanowisko Komisji Europejskiej w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Komisja docenia "ładny gest" autorów noweli, ale nie zamierza rezygnować z postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie stanu praworządności w Polsce.

Europejska komisarz ds. sprawiedliwości i konsumentów Věra Jourová w rozmowie z dziennikarzem Czeskiego Radia stwierdziła, że KE nie wycofa z TSUE skargi, którą złożyła pod koniec września 2018 roku.

To pierwsza jasna deklaracja ze strony Komisji, która jak dotąd oszczędnie komentowała ubiegłotygodniową nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Przedstawiciele KE chwalili fakt, że Polska realizuje postanowienie TSUE o zamrożeniu ustawy o SN, ale nie zdradzali, czy nowa ustawa zakończy spór.

Wypowiedź czeskiej komisarz to duże rozczarowanie dla rządu. PiS, usuwając kontrowersyjne zapisy o odsyłaniu sędziów po 65. roku życia w stan spoczynku liczył, że KE zrezygnuje z postępowania przed Trybunałem.

W RMF FM przekonywał o tym m.in. poseł PiS Marek Ast, a nadzieję, że to już koniec tarapatów PiS, wyraził minister Jarosław Gowin.

Innego zdania był za to m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który ocenił, że KE ma argumenty, by kontynuować badanie polskiej praworządności:

"Mamy wciąż problemy z niezależnością sadownictwa co do zasady w kontekście funkcjonowania sądów powszechnych, pionu dyscyplinarnego, Krajowej Rady Sądownictwa oraz Trybunału Konstytucyjnego. To wymaga dalszego wyjaśnienia, dalszego dialogu i nacisku" - mówił RPO.

Zdaniem komisarz Jourovej ostanie działania rządu PiS nie wpłyną też w żaden sposób na postępowanie, które toczy się wobec Polski w ramach osobnej procedury art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.

"Ten ruch ws. SN przyjmujemy pozytywnie, ale to nie jest coś, co mogłoby wstrzymać procedurę wynikającą z artykułu 7" - stwierdziła.

Wyrok TSUE na wiosnę

Jeżeli Komisja Europejska rzeczywiście podtrzyma skargę, TSUE wyda wyrok w sprawie zgodności z unijnym prawem ustawy o SN z 8 grudnia 2017 roku.

Orzekać będzie o sytuacji nie na dzień wyroku, a na 14 września 2018 roku. To wtedy upłynął termin reakcji polskiego rządu na uzasadnioną opinię KE z 14 sierpnia.

Polska nie zastosowała się do zaleceń Komisji, co było przyczyną skargi do TSUE. Komisja wniosła ją na podstawie procedury zapisanej w art. 258 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Chodzi o "uchybienie obowiązkom państwa członkowskiego".

Art. 258. Uchybienie przez Państwo Członkowskie zobowiązaniom Traktatu

Jeśli Komisja uznaje, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, wydaje ona uzasadnioną opinię w tym przedmiocie, po uprzednim umożliwieniu temu Państwu przedstawienia swych uwag.

Jeśli Państwo to nie zastosuje się do opinii w terminie określonym przez Komisję, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Na wniosek Komisji TSUE 19 października wydał postanowienie o zastosowaniu środka zabezpieczającego do czasu wydania wyroku - Polska miała zawiesić działanie ustawy o SN. To na tej podstawie rząd postanowił ustawę znowelizować.

TSUE postanowił też, że orzeczenie wyda w trybie przyspieszonym - najpewniej w kwietniu 2019 roku. Jego opinię na temat grudniowej ustawy o SN poznamy więc jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Sprawa polska pomoże rozwinąć unijne prawo

Jeżeli nowelizacja ustawy o SN zostanie przyjęta w kształcie zaproponowanym 21 listopada, wyrok TSUE najpewniej nie będzie wymagał podjęcia przez Polskę dalszych kroków.

Dr Maciej Taborowski, specjalista ds. prawa europejskiego, w rozmowie z OKO.press argumentował, że orzeczenie Trybunału o zgodności (lub nie) ustawy o SN z unijnymi przepisami jest istotne z trzech powodów:

  • mamy do czynienia ze sprawą o charakterze precedensowym i wyrok przyczyni się do rozwoju unijnego orzecznictwa,
  • jeżeli TSUE stwierdzi, że ustawa o SN była niezgodna z unijnymi przepisami, to powstrzyma podobne próby w przyszłości – w Polsce i innych państwach członkowskich;
  • rozwiąże się ważny spór prawny – czy sędziowie w ogóle zostali przeniesieni w stan spoczynku na podstawie przepisów kwestionowanej ustawy.

Ekspresowa ustawa

O nagłej decyzji w sprawie nowelizacji ustawy o SN pisaliśmy obszernie w OKO.press. W środę 21 listopada nowela usuwająca większość kontestowanych w Brukseli zapisów została błyskawicznie przyjęta przez Sejm.

Projekt zgłoszono jako poselski, rząd posłużył się więc szybką ścieżką legislacyjną. Po głosowaniu w Sejmie projekt od razu trafił do Senatu, który przyjął go jeszcze w piątek 23 listopada. Ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta.

Nowelizacja to odwrót PiS od konfrontacji z Brukselą w sprawie SN. Autorzy projektu uchylają zapisy o wcześniejszym przenoszeniu urzędujących sędziów w stan spoczynku. Nowy wiek emerytalny (65 lat) ma się stosować tylko do nowych nominacji.

Ważność stracić ma więc też procedura odwoływania się od decyzji o przeniesieniu w stan spoczynku. A prezydentowi i KRS odbiera się arbitralne prawo do decydowania o tym, kto może zostać w SN.

Przeczytaj także:

NSA na pomoc SN

Choć wycofanie się ze sporu o SN można uznać za krok w dobrym kierunku, to PiS jednocześnie zabezpiecza w nowelizacji swoją kontrolę nad Krajową Radą Sądownictwa. Autorzy projektu chcą umorzyć wszelkie skargi z powodu przymusowego odesłania na emeryturę, które rozpatruje Sąd Najwyższy.

To m.in w oparciu o te skargi SN zadał unijnemu Trybunałowi pytania prejudycjalne. SN pytał TSUE o niezależność polskiego sądownictwa, w tym o działania upolitycznionej KRS. Usuwając przedmiot skarg, PiS chce, by SN wycofał swoje pytania z TSUE.

Trybunał nie mógłby wtedy odnieść się do kwestii politycznej kontroli nad KRS.

W czwartek 24 listopada rano z pomocą Sądowi Najwyższemu przyszedł Naczelny Sąd Administracyjny. Sędziowie NSA postanowili także zapytać TSUE o niezależność KRS w związku z rozpatrywaniem odwołań odrzuconych przez KRS kandydatów do SN. Złożyli do Luksemburga dwa pytania prejudycjalne. Wnioskowali też, by Trybunał wydał orzeczenie w trybie przyspieszonym.

Niepełny odwrót

W nowej ustawie znaleźć można kilka innych haczyków. Powstała zresztą niejako "na przekór" samu TSUE.

16 listopada w Luksemburgu przewodniczący Trybunału Koen Lenaerts wyraźnie stwierdził, że Polska nie musi zmieniać prawa, by dostosować się do decyzji o środku zabezpieczającym.

Zdaniem mec. Michała Wawrykiewicza ze stowarzyszenia "Wolne Sądy" nowela pogłębia tylko chaos w polskim prawie. Środek zabezpieczający jest bowiem tymczasowy i może w każdej chwili zostać zmieniony przez Trybunał.

Powrót sędziów SN to dla PiS duży cios wizerunkowy. To dlatego, jak zauważyła prof. Ewa Łętowska, autorzy projektu posunęli się do złożenia sędziom propozycji zahaczającej o korupcję. Jeżeli zdecydują się pozostać w stanie spoczynku, mogą liczyć na wyższe emerytury.

Nowelizacja nie gwarantuje też, że PiS zupełnie zrezygnuje z ataku na polskie sądy. Możliwe, że będzie próbował dalej, tym razem legalnie, podporządkowywać sobie Sąd Najwyższy, np. zwiększając liczbę sędziów.

Więcej czytaj na OKO.press: Trybunał Sprawiedliwości

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze