PiS wycofuje się z zamachu na SN - przyjęta ekspresowo ustawa przywraca do pracy przymusowo emerytowanych sędziów i usuwa arbitralną kontrolę prezydenta. Ale - ostrzega prof. Łętowska - może przejąć kontrolę nad SN, zwiększając liczbę sędziów. Ustawa ma też nie dopuścić, by Trybunał Sprawiedliwości UE wypowiedział się o nowej Krajowej Radzie Sądownictwa
21 listopada 2018 rano do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Formalnie poselski, jest kapitulacją partii rządzącej wobec nacisków Unii Europejskiej, a także międzynarodowej i krajowej opinii publicznej - przyznają to w uzasadnieniu sami jej autorzy. W dodatku - rzecz zdumiewająca - twierdzą, że prawo trzeba poprawić, aby przestrzegać wartości konstytucyjnych.
Wiemy już zatem, dlaczego Zbigniew Ziobro nie pojawił się na wysłuchaniu Polski w Parlamencie Europejskim we wtorek 20 listopada - zapewne w pocie czoła doglądał ostatnich prac nad nowelizacją.
PiS wycofał się z niemal wszystkich kontrowersyjnych zapisów ustawy o SN z 8 grudnia 2017 roku, kontestowanej w kraju i za granicą. Nowelizacja przywraca do orzekania przymusowo emerytowanych sędziów SN i pozbawia KRS oraz prezydenta prawa do decydowania o tym, którzy mogą pozostać w służbie.
Wobec dotychczasowych sędziów SN ma stosować się stary wiek emerytalny - 70 lat, a kadencja pierwszej prezes SN i prezesów poszczególnych izb trwa nadal.
To wszystko sukces obrońców praworządności. Ale w nowelizacji jest kilka haczyków, a przynajmniej jeden to hak, na którym można powiesić praworządność.
W projekcie PiS umieścił bowiem zapis, który wstrzymuje procedurę pytań prejudycjalnych ze strony polskich sądów do TSUE, dotyczących niezależności nowej Krajowej Rady Sądownictwa. A to by oznaczało wycofanie już złożonych pytań przez SN.
Artykuł 4 noweli mówi, że wszelkie postępowania powiązane z przymusowym przeniesieniem sędziów w stan spoczynku, w tym odwołania od decyzji KRS i prezydenta, zostają automatycznie umorzone.
To tutaj PiS zastawił pułapkę. Umorzenie to stosuje się także do postępowania odwoławczego sędziów SN w Izbie Pracy SN. A na jego podstawie SN zadał TSUE pytania prejudycjalne w sprawie niezależności KRS. Unijny Trybunał miał je rozpatrzyć 17 marca 2019.
Umarzając postępowania, PiS chce pozbawić TSUE możliwości odniesienia się do niezależności KRS.
Tuż przed głosowaniem w Sejmie 21 listopada sejmowa komisja sprawiedliwości przyjęła do projektu poprawkę PiS: sprecyzowała, że umorzenie to stosuje się także do postępowań dotyczących ustalenia przez KRS stosunku służbowego. Tym samym wszystkie postępowania na kanwie których SN pytał TSUE o niezależność Rady zostają anulowane. Władza chce, by SN się z nich wycofał.
Sprawę pytań prejudycjalnych przed TSUE prowadzi mec. Michał Wawrykiewicz ze stowarzyszenia Wolne Sądy. W jego opinii cała nowelizacja ustawy o SN jest niepotrzebna i wprowadza w polskim prawie jeszcze większy chaos.
Jej uchwalenie jest sprzeczne z wolą samego TSUE, który podczas wysłuchania Polski 16 listopada stwierdził jasno, że do realizacji środka tymczasowego niepotrzebne są żadne kroki prawne.
Wawrykiewicz zaznaczył, że zabezpieczenie TSUE (zawieszenie kilku przepisów ustawy) ma charakter tymczasowy. Nowa ustawa zamiast rozwiać wątpliwości tylko je mnoży - zwłaszcza w kontekście postępowań umarzanych w art. 4.
"Co będzie, jeżeli TSUE ostatecznie orzeknie, że ustawa o SN nie była niezgodna z unijnym prawem? Umorzonych postępowań nie da się wówczas przywrócić. Zamiast je umarzać, ustawodawca mógł przecież zawiesić je do czasu rozstrzygnięcia TSUE" - stwierdził mec. Wawrykiewicz.
Rząd PiS podobnie postąpił w przypadku innych pytań prejudycjalnych SN. W październiku ZUS wycofał skargę, na podstawie której w sierpniu sędziowie SN zadali TSUE pytania o zgodność ustawy o SN z unijnym prawem.
Mimo wycofania skargi, SN zadecydował o utrzymaniu swoich pytań - miał do tego prawo ze względu na charakter postępowania. Tym razem jednak może mu być trudniej znaleźć uzasadnienie prawne, by utrzymać pytania do unijnego Trybunału.
Zdaniem dr. Macieja Taborowskiego, umorzenie postępowań może naruszać skuteczność unijnego prawa.
Nowelizacja stwarza też niebezpieczeństwo, że rząd PiS będzie dalej, tym razem legalnie, osłabiał Sąd Najwyższy - może bowiem kontynuować zwiększanie liczby sędziów SN.
Zagrożenie to w sposób metaforyczny skomentowała dla OKO.press prof. Ewa Łętowska z INP PAN, pierwsza polska Rzecznik Praw Obywatelskich (1987-1992), sędzia NSA (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011), członkini Rady Archiwum Osiatyńskiego.
"Rząd aplikuje Sądowi Najwyższemu kurację homeopatyczną. Nie wiemy, czy ta kuracja jest już zakończona" - stwierdziła [taka kuracja polega na rozwodnieniu substancji czynnej do momentu, w którym jej obecność w leku jest śladowa - przyp. red.].
"Zapewne nastąpi teraz dalsze zwiększenie liczby sędziów - aby stary żywioł rozrzedzić. Tak samo ma działać zanęta, by pozostać w stanie spoczynku: jeżeli sędziowie zdecydują się nie wracać, mogą liczyć na preferencyjny stan spoczynku ze 100-procentowym uposażeniem" - dodała prof. Łętowska, komentując jeden z zapisów projektu nowelizacji.
Autorzy noweli trzymają też wersji PiS, że sędziowie - łącznie z prezes Małgorzatą Gersdorf - przeszli w stan spoczynku na mocy ustawy z 8 grudnia 2017. To stwierdzenie stoi w sprzeczności z opinią większości ekspertów prawa i samego TSUE, pozostali w stanie czynnym (czytaj opinię prof. Łętowskiej).
To wszystko nie zmienia faktu, że PiS cofnął się z próby usunięcia z SN niewygodnych sędziów i jawnego naruszenia Konstytucji.
Artykuł 1 planowanej noweli ustawy o Sądzie Najwyższym usuwa kontrowersyjne zapisy artykułów 37 i 111 dotyczące przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia.
Projekt podtrzymuje przy tym obniżenie wieku emerytalnego do 65. roku życia, a także możliwość wcześniejszego odejścia w stan spoczynku dla kobiet w wieku 60 lat.
Jednak nowe przepisy mają obowiązywać tylko sędziów, którzy zostaną powołani po wejściu w życie planowanej ustawy. Sędziowie, którzy obecnie zasiadają w SN, mieliby odchodzić na wcześniejszych zasadach - w wieku 70 lat.
Tym samym procedura składania oświadczeń "o woli pozostania w służbie", a także opiniowania ich przez pierwszą prezes SN i przez KRS traci ważność - planowana nowela uchyla zatem zapisy z nią związane. Usunięte zostają także paragrafy dające prezydentowi możliwość arbitralnego decydowania, którzy sędziowie mogą pozostać na stanowiskach.
"Wybrany sposób załatwienia sprawy zdejmuje z prezydenta odium prawnie nieskutecznych przeniesień w stan spoczynku. Legislatywa okazała się elegancka wobec egzekutywy" - podsumowała prof. Ewa Łętowska.
Artykuł 2 projektu to dostosowanie sytuacji prawnej do wymagań zasądzonego w Luksemburgu 19 października środka tymczasowego. Ustawa przywraca do orzekania sędziów SN (a także sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego), którzy zostali przeniesieni w stan spoczynku na podstawie wcześniejszych przepisów.
W artykule 2 posłowie PiS podkreślają, że
"Służbę na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego albo sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego uważa się za nieprzerwaną".
Przypominamy: nowelizacja, choć skutkuje zrealizowaniem postulatów TSUE z 19 października, jest zupełnie niepotrzebna. Zgodni są w tej sprawie eksperci prawa - prof. Łętowska, dr Maciej Taborowski i mec. Wawrykiewicz - a także sam TSUE, co podkreślił podczas wysłuchania Polski w Luksemburgu 16 listopada.
Nowelizacja legalizuje sytuację faktyczną - po decyzji unijnego Trybunału Sprawiedliwości I prezes SN Małgorzata Gersdorf zaprosiła przymusowo emerytowanych sędziów do powrotu do pracy. 22 z nich przyjęło jej zaproszenie i wróciło do SN.
W czwartek 22 listopada ma się odbyć pierwsze posiedzenie SN, w którym weźmie udział jeden z przywróconych do orzekania sędziów.
W artykule 2 nowelizacji przedstawiono odpowiedź inne wątpliwości zgłaszane przez polityków PiS po zasądzeniu przez TSUE środka tymczasowego: co z sędziami, którzy nie chcą wracać ze stanu spoczynku? Paragrafy 2 i 3 precyzują, że mogą oni pozostać na emeryturze - wystarczy, że złożą w tej sprawie oświadczenie do prezydenta RP za pośrednictwem KRS.
Ustawa zwraca też szczególną uwagę na sytuację I prezesa SN oraz prezesów SN. Ich kadencje uznaje się za nieprzerwane - będą kontynuowane, jak gdyby zmieniana ustawa nigdy nie weszła w życie.
Projekt zgłoszony przez posłów PiS został opatrzony uzasadnieniem, w którym autorzy tłumaczą, co było inspiracją do planowanej nowelizacji:
Nie sposób nie zauważyć, że mamy do czynienia ze zwrotem o 180 stopni od dotychczasowej argumentacji polityków PiS. Problemy nagłaśniane przez opozycję, środowisko prawnicze oraz protestujące społeczeństwo obywatelskie zostały nagle potraktowane poważnie.
A zastrzeżenia Komisji Europejskiej z dnia na dzień przestały być "bezzasadnymi atakami na Polskę".
W komentarzu dla OKO.press dr Maciej Taborowski wyraził nadzieję, że Komisja Europejska nie wycofa z Luksemburga swojej skargi. Trybunał orzeka bowiem o sytuacji nie na dzień wyroku, a na dzień 14 września 2018 roku. To wtedy upłynął termin dostosowania się przez Polskę do uwag KE przedstawionych w uzasadnionej opinii.
TSUE ma zatem postanowić, czy w dniu 14 września 2018 roku polska ustawa o SN z 8 grudnia 2017 roku była niezgodna z unijnymi przepisami.
Jeżeli nowelizacja ustawy o SN zostanie przyjęta w kształcie zaproponowanym 21 listopada, wyrok TSUE najpewniej nie będzie wymagał podjęcia przez Polskę dalszych kroków.
Tym niemniej orzeczenie Trybunału o zgodności (lub nie) ustawy o SN z unijnymi przepisami byłoby pożądane z trzech powodów:
Zwłaszcza ta ostatnia kwestia spowodowała znaczne poruszenie w środowisku prawniczym. Projekt PiS zakłada, że poprzednia ustawa doprowadziła do przeniesienia sędziów powyżej 65. roku życia w stan spoczynku. Eksperci OKO.press i Archiwum Osiatyńskiego wielokrotnie wypowiadali się na ten temat i podkreślali, że zdarzenie to nigdy nie miało miejsca.
"W ostatecznym rozrachunku dobrze się dzieje - nowelizacja ustawy była zbędna, ale skoro ją przygotowano, to jest. Zastanawiam się tylko nad jednym. Czy rozwój wydarzeń byłby taki sam, gdyby sędziowie SN nie wrócili wcześniej do pracy" - mówiła OKO.press prof. Ewa Łętowska.
Podobnie komentował też na Twitterze mecenas Wawrykiewicz:
Nowelizacja ustawy nie tylko nie chroni Sądu Najwyższego przed dalszą polityczną ingerencją, chroni też dalsze bezkarne funkcjonowanie niekonstytucyjnej KRS.
Dr Taborowski przypomniał też, że nadal nierozwiązana pozostaje sprawa Trybunału Konstytucyjnego. M.in. o TK toczy się wobec Polski postępowanie z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Polskiemu rządowi grozi zawieszenie w prawie do głosowania w Radzie UE.
Teoretycznie Komisja Europejska mogłaby wnieść do TSUE skargę taką, jak w sprawie Sądu Najwyższego. Jednak naruszenia, których dopuściły się polskie władze w przypadku TK, są znacznie trudniejsze do udowodnienia na kanwie unijnego prawa. Można zatem zakładać, że KE nie będzie chciała ponownie skarżyć Polskę do Luksemburga.
Czy postępowanie w ramach art. 7 wystarczy, by politycy PiS wycofali się ze złych zmian w TK? Na pewno zawieszenie Polski w prawie do głosowania w Radzie byłoby dla rządu dużym wizerunkowym ciosem.
Jak dotąd jednak tylko wizja kar finansowych TSUE okazała się skutecznym sposobem na bezprawne zapędy Prawa i Sprawiedliwości. Było tak np. w ubiegłym roku, gdy TSUE nakazał wstrzymanie wycinki Puszczy Białowieskiej.
To jasny sygnał dla Komisji Europejskiej - na Polskę działa tylko widmo sankcji. Następnym razem powinna zatem działać tak samo, tylko szybciej.
Dla obrońców Sądu Najwyższego nowelizacja ustawy o SN to promyk nadziei i znak, że społeczny opór ma sens. W wojnie o polską praworządność wygraliśmy jednak dopiero jedną bitwę i nic nie zapowiada, byśmy mogli prędko złożyć broń.
Sądownictwo
Jarosław Kaczyński
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Sąd Najwyższy
Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Unia Europejska
nowelizacja ustawy o SN
sądy
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze