Komisja sprawiedliwości po 2 miesiącach zakończyła prace nad ustawą o likwidacji Izby Dyscyplinarnej. PiS poparł poprawki Solidarnej Polski, również te mocno okrajające prezydencki "test bezstronności i niezawisłości"
W czwartek 19 maja na krótko przed północą sejmowa Komisja sprawiedliwości i praw człowieka zagłosowała za prezydenckim projektem likwidującym Izbę Dyscyplinarną SN. Prace nad ustawą trwały prawie dwa miesiące, co było spowodowane konfliktem między Solidarną Polską a PiS-em i Kancelarią Prezydenta.
W czwartek w ciągu dnia przewodniczący Komisji Marek Ast zapowiadał jednak dziennikarzom, że doszło do kompromisu.
Pierwszym sygnałem były poprawki zaproponowane na początku przez posła PiS Krzysztofa Lipca. Dotyczyły one testu bezstronności i niezawisłości, który wprowadza projekt prezydencki. A konkretnie miały "doprecyzowywać jego przesłanki z uwzględnieniem wyroku TSUE z 2020 r." (poseł nie podał dnia). Poprawki wprowadzały m.in. konieczność przedstawienia dowodów na okoliczności, które miałyby świadczyć o tym, że sędzia nie spełnia wymogów niezależności i niezawisłości w konkretnej sprawie. Sprawa była o tyle ciekawa, że test niezawisłości i niezależności od początku był nie w smak Solidarnej Polsce. Ziobryści złożyli nawet podczas poprzedniego posiedzenia swoją konkurencyjną poprawkę o teście apolityczności, która przepadła w głosowaniu.
Kancelaria Prezydenta nie zgłosiła uwag do nowej poprawki Krzysztofa Lipca.
Zmianę pochwalił także Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski. "Finalne rozstrzygnięcie jest indywidualne, jednostkowe, uwzględniające charakter sprawy. I ta formuła odpowiada tym zastrzeżeniom, które dotychczas zgłaszaliśmy" - ocenił.
Barbara Dolniak (KO) mówiła, że możliwość wyłączenia sędziego ze względu na brak bezstronności już jest przewidziana w przepisach postępowania cywilnego i karnego. Test wprowadzany w ustawie prezydenta jest tylko po to, by przemycić paragraf czwarty, który wyłącza możliwość na powoływanie się jedynie na okoliczności powołania sędziego.
"To służy do zabetonowania sędziów powołanych niezgodnie z prawem" - dodawał Krzysztof Śmiszek (Lewica).
"Pan mówi nieprawdę. Jeśli państwo będziecie mówili, że jacyś sędziowie zostali powołani nielegalnie, to będę przerywał" - skomentował Marek Ast.
"To niech pan przerwie TSUE" - odpowiedział Śmiszek.
"Pan jest nielegalnie wybrany do Sejmu" - dopowiadał Mariusz Kałużny (PiS). Kałużny prosił też Asta, by "zrobił coś z posłami opozycji". Kazimierz Smoliński (PiS) złożył nawet wniosek formalny o to, by "nie udzielać głosu posłom, którzy mają uwagi ogólne".
Kamila Gasiuk-Pihowicz mówiła, że ta zmiana idzie wzorem ustawy kagańcowej, której przepisy są przecież kontestowane przez Komisję Europejską.
"W najnowszych orzeczeniach TSUE jest jasne, że statusu sędziego podważać nie można, bo nie ma do tego środków w prawie krajowym, ani unijnym" - komentował Kaleta. I wyjaśniał, że posłowi Lipcowi chodziło o orzeczenie TSUE z 22 lutego 2020 roku, dotyczące Europejskiego Nakazu Aresztowania. Trybunał stwierdził wtedy, że to strona musi wykazać, że systemowe lub ogólne nieprawidłowości sądownictwa w państwie wydającym miały konkretny wpływ na rozstrzygnięcie w indywidualnej sprawie.
Kamila Gasiuk-Pihowicz chciała zabrać głos i powiedzieć o orzeczeniach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ale Marek Ast nie dopuścił jej do głosu.
Poprawka została przyjęta głosami PiS i Solidarnej Polski.
Do końca posiedzenia już Solidarna Polska i PiS głosowały zgodnie.
Przeszła m.in. nowa zgłoszona przez ziobrystów poprawka dotycząca deliktów dyscyplinarnych sędziów. SP dodała przepisy mówiące o tym, że wystąpienie do TSUE z wnioskiem o rozpatrzenie pytania prejudycjalnego, czy badanie spełniania wymogów niezawisłości i bezstronności (z nowego testu) nie stanowią przewinień dyscyplinarnych. Nie stanowić ich ma także wydanie określonej treści orzeczenia, chyba że doszło przy jego wydaniu do "poważnych i całkowicie niedopuszczalnych zachowań ze strony sędziego".
Biuro legislacji pytało, czy pisanie takich rzeczy nie jest "nadmiarowe", to znaczy — oczywiste. Barbara Dolniak dodawała, że sędziowie przecież nie odpowiadają, czy raczej nie powinni odpowiadać dyscyplinarnie za wydane orzeczenie i że nie wynika to wcale z tej ustawy.
Biuro legislacji: czy w ogóle pisanie, że to nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego nie jest nadmiarowe?
"Nasza praca polega na budowaniu zaufania między naszym państwem a Unią Europejską. Bo w UE musimy udowadniać, że tutaj sędziowie nie siedzą w kazamatach" - mówił Sebastian Kaleta. "To gwarancja, że sędziowie mogą orzekać niezawiśle. Bo my musimy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądem".
Tajemnica nagłej wrzutki Solidarnej Polski tkwi w liście, jaki Ursula von der Leyen wysłała 17 marca do europosłów. Szefowa KE napisała, że "zanim zostaną dokonane jakiekolwiek wypłaty z Funduszu Odbudowy, Polska musi dowieść, że wypełniła kamienie milowe. Komisja nie zaakceptuje żadnego krajowego planu odbudowy, jeśli nie będzie przekonana, że spełnia on wszystkie kryteria oceny”.
W piśmie tym podkreśliła, że "system dyscyplinarny musi zostać zreformowany, zmienione powinny być podstawy odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, zwłaszcza zapewnione musi być, że ani wnioski do TSUE w sprawie pytań prejudycjalnych, ani treść orzeczeń nie będą podstawami do sankcji dyscyplinarnych".
Poprawka przeszła.
Solidarna Polska osiągnęła podczas posiedzenia jeszcze dwa dość spektakularne ustępstwa. Przede wszystkim PiS zagłosował za poprawką ziobrystów skreślającą z ustawy prezydenckiej art. 7, który przewidywał możliwość zastosowania testu bezstronności w sprawach, w których zapadły już prawomocne orzeczenia. Przepisy te były od początku kością niezgody między Solidarną Polską (która straszyła wzruszaniem milionów orzeczeń i obstrukcjami w sądach), a przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, którzy bardzo mocno przy nich obstawali.
"Niektórzy sędziowie będą ochoczo korzystać z tych przepisów. Intencja prezydenta jest szczytna, ale mamy obawy, że będzie wypaczona" - mówił podczas posiedzenia Sebastian Kaleta. Po chwili poprawka przeszła w głosowaniu. Przewodniczący Ast uprzedził jednak, że "jeśli coś by się zmieniło, możemy podyskutować nad tym w drugim czytaniu", co może oznaczać, że sprawa nie jest jeszcze wyjaśniona z KPRP.
W głosowaniu przeszła ostatecznie także poprawka SP dotycząca preambuły do ustawy. Mówi ona o „niepodważalnym” orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, które potwierdza nadrzędność konstytucji nad traktatami unijnymi. Ze strony partii Zbigniewa Ziobry jest to rodzaj trollingu, ponieważ ustawa powstała właśnie po to, żeby wykonać orzeczenia TSUE mówiące o niezgodności polskich ustaw sądowych z prawem UE. Dyskusją nad preambułą odbyła się podczas posiedzenia Komisji 21 kwietnia. Propozycja została wtedy negatywnie zaopiniowana przez biuro legislacji, również KPRP dystansowała się od niej w mediach. I tu po przegłosowaniu poseł Ast wspominał o ewentualnym ponownym rozpatrzeniu sprawy w drugim czytaniu.
Posłowie i posłanki klubów opozycyjnych również zgłaszali swoje poprawki do projektu. KO wystąpiła z poprawką reformującą Krajową Radę Sądownictwa, Lewica złożyła m.in. poprawkę zmieniającą system dyscyplinarny poprzez związanie sądów dyscyplinarnych z wydziałami karnymi sądów apelacyjnych. Polska 2050 wnioskowała o wyrównanie uposażeń sędziów ukaranych przez Izbę Dyscyplinarną i umorzenie trwających tam postępowań. Wszystkie poprawki zgłaszane przez opozycję przepadały w głosowaniach.
Najbliższe posiedzenie Sejmu, na którym najprawdopodobniej dojdzie do drugiego czytania projektu, odbędzie się 25 i 26 maja.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze