0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

W tym tygodniu rozstrzygnie się, jaką formę ostatecznie przybierze ustawa Andrzeja Dudy, której celem jest wypełnienie warunków Komisji Europejskiej. Sejm uchwalił ustawę 26 maja. W kolejnych dniach polski rząd dopinał ostatnie negocjacje z Komisją i doprecyzowywał tzw. kamienie milowe wpisane do Krajowego Planu Odbudowy. 1 czerwca Senat przyjął szereg poprawek do ustawy. Część z nich w dość istotny sposób zmieniała jej zapisy. Za całością ustawy zagłosowali nawet senatorzy i senatorki PiS. 2 czerwca Ursula von der Leyen oficjalnie ogłosiła w Warszawie, że Komisja zawnioskuje do Rady o zatwierdzenie polskiego KPO.

To jednak nie koniec historii. Pierwsze wypłaty środków z Funduszu Odbudowy będą mogły być przekazane tylko, jeśli Komisja uzna, że kamienie milowe dotyczące praworządności zostały "osiągnięte w zadowalający sposób". Opozycja twierdzi, że bez przyjęcia przez Sejm poprawek uchwalonych przez Senat nie będzie to możliwe.

"Pieniądze są potrzebne, ale nie wszystko jest na sprzedaż. Mam nadzieję, że Sejm poprze poprawki senackie. Jeśli zostaną odrzucone przez pisowską większość w Sejmie, to będziemy pewni, że z Komisji i pani osobiście okrutnie sobie zadrwiono" - mówił do Ursuli von der Leyen Marek Belka podczas debaty 7 czerwca w Parlamencie Europejskim.

Tego samego dnia wieczorem komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders (jeden z pięciu komisarzy, który zgłaszał zastrzeżenia wobec decyzji Komisji Europejskiej o akceptacji KPO) napisał na Twitterze:

"Zauważam, że poprawki polskiego Senatu mają na celu ulepszenie nowego polskiego prawa wymiaru sprawiedliwości, które będzie musiało być w pełni zgodne z wymogami prawa UE dotyczącymi niezawisłości sędziowskiej. Poczekajmy teraz na ostateczną wersję prawa".

Sejm ostatecznie zdecyduje o poprawkach senackich podczas posiedzenia w czwartek 9 czerwca. W środę jednak zebrała się Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka, by zarekomendować, które z poprawek większość sejmowa powinna przyjąć, a które odrzucić.

Przeczytaj także:

Poprawki Senatu

Komisja głosami PiS zarekomendowała przyjęcie części poprawek senackich o charakterze redakcyjnym, a także mniej istotnych poprawek merytorycznych. Zarekomendowała natomiast odrzucenie tych poprawek senackich, które w najbardziej znaczący sposób zmieniały przepisy ustawy prezydenta. Było to:

  • wprowadzenie wymogu 7-letniego stażu na stanowisku sędziego SN w stosunku do osób zasiadających w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej,
  • rozszerzenie testu niezawisłości i bezstronności sędziego poprzez usunięcie zastrzeżenia, że okoliczności powołania nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do przeprowadzenia testu,
  • usunięcie deliktu dyscyplinarnego w postaci „odmowy wykonywania wymiaru sprawiedliwości”,
  • rozwiązanie stosunku pracy z osobami zasiadającymi w Izbie Dyscyplinarnej, brak możliwości powołania ich na stanowisko sędziego SN,
  • uznanie za nieważne i pozbawione skutków prawnych wszystkich orzeczeń wydanych przez ID, wyrównanie obniżonych uposażeń sędziów ukaranych przez Izbę,
  • przywrócenie ukaranych przez ID sędziów na stanowiska zgodne z dotychczasowym podziałem czynności, zakaz przenoszenia ich do innego wydziału w okresie 3 lat.

IOZ miałaby się z urzędu zająć wszystkimi sprawami w terminie miesiąca od wejścia jej w życie. W tym „trybie ekspresowego rozpatrzenia”, jak ujmowali to senatorowie, Izba oddzieliłaby sprawy polityczne, czyli dotyczące karania za orzecznictwo, od niepolitycznych, czyli tych dotyczących pospolitych przestępstw.

Rewizja zamiast anulowania wyroków

Ponieważ większość z tych poprawek była zgłaszana przez kluby opozycji jeszcze podczas prac w komisji między czytaniami projektu w Sejmie, dyskusja nad nimi nie była rozbudowana. Małgorzata Paprocka z Kancelarii prezydenta i Sebastian Kaleta z Ministerstwa Sprawiedliwości podnosili między innymi, że anulowanie wyroków Izby Dyscyplinarnej mocą ustawy będzie działaniem niepraworządnym i bezprecedensowym. Ale nie był to jedyny argument.

Sebastian Kaleta dodawał, że rozwiązanie to jest sprzeczne z ustaleniami negocjacji między polskim rządem a Komisją.

Rzeczywiście, w kamieniach milowych Krajowego Planu Odbudowy zapisana jest inna ścieżka:

"Reforma ma zapewnić sędziom, których dotyczą decyzje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, dostęp do ponownego rozpoznania ich spraw. Takie sprawy już rozstrzygnięte przez Izbę Dyscyplinarną podlegają rozpatrzeniu przez sąd spełniający wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE zgodnie z przepisami, które zostaną przyjęte na podstawie powyższej reformy. Akt ustawodawczy stanowi, że pierwsza rozprawa sądu orzekającego w tych sprawach odbywa się w terminie trzech miesięcy od otrzymania wniosku sędziego o ponowne rozpoznanie, a sprawy rozstrzyga się w terminie dwunastu miesięcy od otrzymania takiego wniosku. Sprawy, które obecnie nadal są rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną, zostaną przekazane do dalszego rozpoznania sądowi, zgodnie z zasadami określonymi w ramach wyżej wymienionego postępowania".

Ustawa Dudy przewiduje umożliwienie sędziom, w których sprawach zapadło orzeczenie ID, możliwość w terminie 6 miesięcy wznowienia postępowania przed IOZ.

Problemem oczywiście znowu pozostanie kwestia ustalenia, czy Izba Odpowiedzialności Zawodowej będzie spełniała wymogi art. 19 ust. 1 Traktatu UE, jeśli zasiadać w niej będą sędziowie powołani z udziałem nowej KRS.

Ustawa prezydenta a "kwestionowanie statusu sędziego"

Komisja wyrzuciła jednak co najmniej dwie poprawki Senatu, które rzeczywiście przybliżały ustawę prezydenta do wymogów formułowanych przez Komisję Europejską.

We wniosku KE o zatwierdzenie KPO przewidziano następujący element reformy:

"d) zapewni się, aby – w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i „bycia powołanym na mocy ustawy” zgodnie z art. 19 Traktatu UE, przy czym weryfikacji tej nie można uznać za przewinienie dyscyplinarne".

Oryginalnie ustawa prezydencka umożliwia sędziom badanie "wymogów niezawisłości i bezstronności z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu oraz jego postępowania po powołaniu", ale wprost wykluczone jest takie badanie, czy podważanie wyroków tylko ze względu na okoliczności powołania ("okoliczności powołania nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do kwestionowania statusu sędziego, czy jego bezstronność"). Chodzi tu oczywiście o powołanie po przejściu procedury z nieprawidłowo ukształtowaną Krajową Radą Sądownictwa.

Sędziowie w Polsce, powołując się na orzecznictwo TSUE, badali okoliczności powołania innych sędziów pod tym kątem, stwierdzając właśnie, że nie są powołani na mocy ustawy. PiS nazywał tę praktykę "kwestionowaniem statusu sędziego". I ustawa prezydenta nie tylko wprost wyklucza możliwość takiego badania, ale także wprowadza nowy rodzaj deliktu - "odmowę wykonywania wymiaru sprawiedliwości", która ma być właśnie batem na taką praktykę.

Senat wyrzucił te przepisy z ustawy, Komisja sprawiedliwości rekomenduje jednak ich przywrócenie. Będzie to wprost sprzeczne z kamieniami milowymi. Luzów interpretacyjnych nie pozostawia bowiem wypowiedź Ursuli von der Leyen z 7 czerwca podczas debaty w Parlamencie Europejskim. Szefowa KE po raz kolejny wyjaśniała, jakie są kluczowe wymagania wobec polskiej reformy. Wymieniła między innymi potrzebę usunięcia "kontrowersyjnych wykroczeń dyscyplinarnych", wśród których wymieniła właśnie "kwestionowanie statusu innego sędziego" ["questioning of the status of another judge"].

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze