0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: EU//Dati BendoEU//Dati Bendo

Decyzja Komisji Europejskiej, która 2 czerwca oficjalnie zatwierdziła polski Krajowy Plan Odbudowy, wzbudziła kontrowersje wśród wielu polityków oraz dużej części środowiska walczącego o kwestie praworządności. Do KPO Komisja wpisała tzw. kamienie milowe, które wymusić mają na polskim rządzie reformę systemu dyscyplinarnego sędziów i wykonanie orzeczeń TSUE w sprawie naruszeń praworządności.

Krytycy tej decyzji twierdzą jednak, że Komisja pozbawiła się narzędzia nacisku i zamierza odblokować pieniądze z Funduszu Odbudowy za kosmetyczne, pozorne reformy wymiaru sprawiedliwości.

Przeczytaj także:

W związku z tymi wątpliwościami Parlament Europejski zorganizował we wtorek 7 czerwca debatę - "Praworządność a ewentualne zatwierdzenie polskiego Krajowego Planu Odbudowy".

Von der Leyen: Ani euro bez spełnienia wymogów

Na początku debaty głos zabrała szefowa KE, Ursula von der Leyen. Mówiła, że w KPO znalazły się zobowiązania Polski do naprawy wymiaru sprawiedliwości, które wymieniała już podczas debaty w PE w październiku 2021.

To zlikwidowanie Izby Dyscyplinarnej, zreformowanie systemu dyscyplinarnego i przywrócenie sędziów do orzekania. Von der Leyen podkreślała, że te trzy warunki, które w KPO zostały zapisane jako kamienie milowe, nie są ogólnikowe. Nowe ciało osądzające sędziów "musi być znacząco różne od Izby Dyscyplinarnej". Wykreślić należy także "kontrowersyjne wykroczenia dyscyplinarne". Szefowa KE wymieniła dwa - zadawanie pytań TSUE oraz "kwestionowanie statusu innego sędziego".

Warto odnotować, że w ustawie procedowanej obecnie przez parlament rzeczywiście znajdują się zapisy mające potwierdzić prawo sędziów do kierowania wniosków do TSUE. Projekt ten, podobnie jak wcześniej ustawa kagańcowa, wprost jednak zakazuje sędziom badania okoliczności powołania innych sędziów, gdy jedynym zarzutem jest ich powołanie przy udziale wadliwie ukształtowanej KRS.

To właśnie rząd PiS rozumie jako "kwestionowanie statusu innego sędziego". W ustawie prezydenta zakaz taki wprowadzają przepisy testu bezstronności, a także nowy rodzaj przewinienia dyscyplinarnego, czyli "odmowa wykonywania wymiaru sprawiedliwości". Senat te przepisy z ustawy usunął, Sejm nad poprawkami senackimi głosował będzie w czwartek.

Ursula von der Leyen podkreślała, że KE "absolutnie nie wyda żadnych środków aż do momentu zrealizowania reform". Pierwsza płatność zostanie dokonana dopiero, gdy przepisy wejdą w życie. Dodała także, że to nie koniec kwestii praworządności w Polsce: "Przyjęcie KPO nie powstrzymuje żadnej procedury. Będziemy kontynuować postępowania o naruszenie i nie zawahamy się wszcząć kolejnych". KE będzie kontynuować nakładanie kar dziennych na Polskę, aż do pełnego zrealizowania wyroku TSUE.

"Czy to wystarczy? Nie. Ale to ruch w odpowiednim kierunku" - dodawała.

Swoje wystąpienie szefowa KE zakończyła ostrzeżeniem, że pieniądze z Funduszu Odbudowy muszą być wydatkowane zgodnie z zasadami i wartościami UE. W przeciwnym przypadku zastosowany zostanie mechanizm warunkowości.

EPL broni decyzji Komisji

Podczas debaty przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO, wypowiadali się bardzo zachowawczo. Siegfried Mureșan przedstawiając stanowisko klubu mówił o tym, że oczywistością jest, że trzeba walczyć o praworządność, ale zarazem pieniądze są Polsce potrzebne tu i teraz.

W podobnym duchu wypowiedział się Janusz Lewandowski (PO), zaznaczając jednak, że konieczne jest także wyegzekwowanie przez Komisję dodatkowych warunków. Po pierwsze - przynajmniej jedna trzecia funduszy musi przypaść samorządom. I mają to być granty, a nie pożyczki. Do tego - KE powinna patrzeć polskiemu rządowi na ręce, by pieniądze te nie były wykorzystane na kampanię wyborczą.

"Komisja chciałaby zastosować metodę kija i marchewki, ale kto nie ma kija, ten nie ma strategii. Widzieliśmy już, że zbyt mało kija, a za dużo marchewki niczego nie daje. Nie powinniśmy dawać pieniędzy, aż nie zostaną spełnione wszystkie warunki" - mówił Markus Ferber.

Posłowie EPL najczęściej jednak bronili strategii Komisji Europejskiej. "Decyzja [KE-przyp.] nie była łatwa, ale też nie była czekiem in blanco. Przewodnicząca KE obiecała, że wypłaty nastąpią po reformach. I to jest najważniejsze. Piłeczka jest po stronie Warszawy" - mówił Vladimír Bilčík.

Andrzej Halicki stwierdził nawet, że "ten, kto atakuje dziś KE, osłabia wspólną Europę". A atakujących nie brakowało.

"To polityczny błąd KE"

Najostrzej o działaniach Komisji wypowiadali się europosłowie i europosłanki z grupy Odnowić Europę. Stéphane Séjourné nazwał zatwierdzenie KPO "błędem politycznym" oraz "poddaniem się szantażowi rządu polskiego".

"Ustępstwa ze strony Polski są kosmetyczne. To nie do pomyślenia, żeby choćby euro zostało wydane w państwie, które nie stosuje się do przepisów europejskich. Musimy korzystać z tych narzędzi, które mamy do dyspozycji" - mówił Francuz.

"KE prosiła i zalecała, a teraz skapitulowała. Przegrała z Kaczyńskim i innymi populistami. Są tu posłanki i posłowie, który mówią o wotum nieufności. I może mają rację" - mówiła Sylwia Spurek.

To właśnie od posłów z grupy Odnowić Europę wyszła inicjatywa wotum nieufności wobec Komisji w przypadku wypłacenia Polsce pieniędzy przed spełnieniem warunków kamieni milowych. Podpisy pod wnioskiem zbierają Guy Verhofstadt, Luis Garicano oraz Sophie in ‘t Veld. Holenderska polityczka zabrała głos w debacie zwracając się bezpośrednio do von der Leyen, ostrzegając, że w przypadku "wypłaty in blanco" szefowa Komisji straci zaufanie Parlamentu Europejskiego.

Również członkowie i członkinie Sojuszu Socjalistów i Demokratów oraz Zielonych krytykowali KE.

"Po polskiej stronie nie widzieliśmy żadnych postępów, a jednak plan został zaakceptowany" - wytykał Damian Boeselager (Zieloni).

"Ani jedno euro nie może być wypłacone, jeśli te warunki nie będą spełnione. Chcemy zobaczyć prawdziwe zmiany, a nie pozorowane. (...) Solidarność Polaków w przyjmowaniu uchodźców nie może być kartą przetargową rządu w negocjacjach z Komisją" - mówiła Iratxe García Pérez (S&D). Hiszpanka stwierdziła także, że w Polsce rządy są sprawowane w sposób autorytarny.

Jeszcze mocniejszych słów użyła Szwedka Alice Kuhnke (Zieloni) zwracając uwagę, że w Polsce prześladuje się aktywistów. "Jesteśmy świadkami narodzin mini-Rosji" - stwierdziła.

"Sejm powinien przyjąć poprawki Senatu"

Europosłowie i europosłanki wskazywali także na potrzebę kolejnych kroków.

Sergey Lagodinsky (Zieloni) mówił, że Komisja powinna złożyć skargę w kwestii KRS oraz zastosować mechanizm warunkowości. "Tylko tak KE uratuje demokrację" - stwierdził. Katarina Barley (S&D) wskazywała na potrzebę rozwiązania kwestii "marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego", w którym orzekają sędziowie podważający pierwszeństwo prawa UE.

"Nowa Izba Dyscyplinarna będzie się składała z tak zwanych nie-sędziów. Czy KE uważa ich za powołanych zgodnie z prawem?" - pytała Barley.

"Pieniądze są potrzebne, ale nie wszystko jest na sprzedaż. Mam nadzieję, że Sejm poprze poprawki senackie" - mówił Marek Belka (S&D) odnosząc się do ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną. "Jeśli zostaną odrzucone przez pisowską większość w Sejmie, to będziemy pewni, że z Komisji i pani osobiście okrutnie sobie zadrwiono" - mówił do von der Leyen. "Będziemy się pani przyglądać. Proszę wiedzieć, że my tu umiemy grać va banque".

Chwilę po zakończeniu debaty w PE komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders (jeden z pięciu komisarzy, który zgłaszał zastrzeżenia wobec decyzji KE o akceptacji KPO) napisał na Twitterze:

"Zauważam, że poprawki polskiego Senatu mają na celu ulepszenie nowego polskiego prawa wymiaru sprawiedliwości, które będzie musiało być w pełni zgodne z wymogami prawa UE dotyczącymi niezawisłości sędziowskiej. Poczekajmy teraz na ostateczną wersję prawa".

Senat podczas posiedzenia 1 czerwca uchwalił następujące poprawki:

  • wprowadzenie wymogu 7-letniego stażu na stanowisku sędziego SN w stosunku do osób zasiadających w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej,
  • rozszerzenie testu niezawisłości i bezstronności sędziego poprzez usunięcie zastrzeżenia, że okoliczności powołania nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do przeprowadzenia testu,
  • usunięcie deliktu dyscyplinarnego w postaci „odmowy wykonywania wymiaru sprawiedliwości”,
  • rozwiązanie stosunku pracy z osobami zasiadającymi w Izbie Dyscyplinarnej, brak możliwości powołania ich na stanowisko sędziego SN,
  • uznanie za nieważne i pozbawione skutków prawnych wszystkich orzeczeń wydanych przez ID, wyrównanie obniżonych uposażeń sędziów ukaranych przez Izbę,
  • przywrócenie ukaranych przez ID sędziów na stanowiska zgodne z dotychczasowym podziałem czynności, zakaz przenoszenia ich do innego wydziału w okresie 3 lat. IOZ miałaby się z urzędu zająć wszystkimi sprawami w terminie miesiąca od wejścia jej w życie. W tym „trybie ekspresowego rozpatrzenia”, jak ujmowali to senatorowie, Izba oddzieliłaby sprawy polityczne, czyli dotyczące karania za orzecznictwo, od niepolitycznych, czyli tych dotyczących pospolitych przestępstw.

Skrajna prawica dziękuje za zatrzymanie uchodźców

Głos zabierali także europosłowie i europosłanki PiS. Ryszard Legutko nazwał debatę absurdalną i niegodziwą. Zwracał się także do przedstawicieli innych krajów:

"Przecież wy o Polsce nic nie wiecie. Nic nie wiecie o tej instytucji. Ta pani [Iratxe García Pérez - przyp.] nie wie, czym się zajmuje Izba Dyscyplinarna. Zero! Null! Polska ma rząd autorytarny? W Polsce jest tysiąc razy więcej wolności niż w Hiszpanii, która ma nieprzyjemny, represywny rząd!".

Beata Kempa zwracała się z kolei do Szwedki Alice Kuhnke: "My byliśmy mordowani przez Rosję. Prosimy uważać na słowa". Łajała też polskich europosłów - "sfrustrowana opozycja, która przegrywa wszystkie wybory, a teraz żebrze, żeby nie dać Polakom pieniędzy".

Słowa wsparcia dla polskiego rządy płynęły także m.in. ze strony posła z populistycznej niemieckiej AfD Nicolausa Festa ("Cieszymy się, że uwolniono KPO, nawet jeśli większość to niemieckie pieniądze. Polska obroniła suwerenność wobec zakusów Brukseli") oraz Balázsa Hidvéghi z Fideszu ("Polska jest silnym i zdrowym, demokratycznym państwem. Powinna bezzwłocznie otrzymać środki").

"Nie zgadzajmy się na szantaże wobec Polski, która przyjęła tyle milionów uchodźców" - mówił Hermann Tertsch (EKR). Do wątku migracyjnego, ale w inny sposób nawiązał także Fest z Afd, który dziękował polskiemu rządowi za "zatrzymanie tysięcy uchodźców z Afganistanu na granicy białoruskiej".

Podczas debaty zgłoszono sześć projektów rezolucji. Głosowanie odbędzie się w czwartek.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze