Dzwon Głos Nienarodzonych stanął 18 kwietnia w szczecińskim parku koło pomnika JP II, bito w niego cały dzień. Ksiądz wezwał "mężczyzn" do obrony przed "piorunami". Kilkoro protestujących aktywistów zostało brutalnie przepędzonych
W ważący niemal tonę dzwon "Głos Nienarodzonych" po raz pierwszy uderzył sam papież Franciszek, gdy we wrześniu 2020 poświęcił w Rzymie dzieło wykonane na zamówienie podkarpackiej Fundacji "Życiu tak". "Oby jego dźwięk obudził sumienia rządzących i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce i na całym świecie" - mówił papież. Od tamtej pory Fundacja wozi dzwon po całej Polsce.
Na dzwonie widnieją dwa cherubiny strzegące USG płodu oraz cytaty z Biblii (w tym V Przykazanie "Nie zabijaj") i księdza Popiełuszki. Dzwon krąży po Polsce, a wierni mogą w niego uderzyć przy okazji różnych uroczystości religijnych.
W ostatni weekend dzwon przyjechał do Szczecina na zaproszenie księdza Tomasza Kancelarczyka, szefa antyaborcyjnej Fundacji Małych Stópek. Kancelarczyk zasłynął między innymi próbą zorganizowania w 2019 roku akcji "Odkażanie" mającej polegać na dezynfekcji ulic, którymi przechodziła szczecińska Parada Równości. Wydarzenie reklamowała Młodzież Wszechpolska oraz radny PiS Dariusz Matecki. Po fali krytyki ksiądz przeprosił "wszystkich, którzy poczuli się urażeni" i akcję odwołał.
Wracając ze Szczecina dzwon miał wypadek na autostradzie A4. Czytelniczki i czytelników OKO.press uspokajamy. Jak zapewnił Bogdan Romaniuk z Fundacji "Życiu Tak", mimo wypadku dzwon dalej będzie bić. Wystarczy jego drobna renowacja, na nowo trzeba też wykonać drewniany stelaż".
Fundacja postanowiła wystawić dzwon na Jasnych Błoniach w niedzielę 18 kwietnia. Dzień wcześniej ksiądz szukał chętnych do "obrony dzwonu przed piorunami" poprzez stronę Męski Różaniec Szczecin. Podał swój numer telefonu, dopisał, by informacji dalej nie udostępniać.
Męski Różaniec to comiesięczne modlitwy, które odbywają się w różnych miastach i parafiach, a do których zaproszeni są, jak sama nazwa wskazuje, mężczyźni. Wspólnoty przyciągają członków innych grup religijnych o paramilitarnym charakterze jak Wojownicy Maryi, Żołnierze Chrystusa, czy po prostu środowiska skrajnej prawicy. W Warszawie z Męskim Różańcem związany jest między innymi Robert Bąkiewicz.
Około południa dzwon na teren parku wwiozła grupa mężczyzn. Stanął obok pomnika papieża Jana Pawła II. Chętni podchodzili do dzwonu, dezynfekowali ręce i szarpali za sznurek. Jego dźwięk jest donośny, a oprócz tego organizatorzy cały czas puszczali z głośnika odgłosy bicia serca.
Późnym popołudniem wieść o antyaborcyjnym happeningu rozniosła się po mieście. Wieczorem koło pomnika papieża pojawiła się trójka aktywistów, którzy chcieli zamanifestować sprzeciw. Przynieśli ze sobą transparent z napisem "Aborcja ratuje życie". Nie zdążyli go nawet rozłożyć.
"Od razu podbiegło do nas kilku mężczyzn. Zaczęli nas szarpać. Wyrwali nam baner i go zabrali" - opowiada OKO.press jedna z aktywistek. "Nikt nie zwrócił uwagi tym mężczyznom, nikt nie próbował ich uspokoić".
Po jakimś czasie aktywistki zaczęły skandować numer Aborcji bez granic. Wtedy wybiegło do nich kilkunastu mężczyzn. Na filmie, który zobaczyliśmy widać, jak napierają na nich ciałami, popychają, szarpią. Część mężczyzn nie ma maseczek. Padają komentarze: "Twoja matka jest za aborcją? A dlaczego cię nie usunęła?", "Ścierwo lewackie".
Jedna z aktywistek zadzwoniła na policję. Funkcjonariusze szybko pojawili się na miejscu i zebrali zeznania od poszkodowanych. Zdążyli spisać kilku mężczyzn, którzy jeszcze się nie rozpierzchli.
„Z relacji pokrzywdzonych wynika, że zachowania mężczyzn podjęte w ich kierunku polegały na popychaniu, szarpaniu, uderzaniu, kierowaniu w ich stronę wyzwisk oraz wulgaryzmów, a także naruszaniu ich nietykalności cielesnej. Nie ma w tym kontekście znaczenia, czy użyto w tym celu rąk czy innych części ciała, liczy się to, że w sposób agresywny zaburzono przestrzeń osobistą manifestujących osób i fizycznie oddziaływano na ich ciało" - czytamy w oświadczeniu wysłanym redakcji przez adwokatkę aktywistek.
I dalej: "Odpowiednie organy ścigania zostały poinformowane o przebiegu tych wydarzeń, a także przekazano im materiały mogące stanowić dowód w sprawie. Teraz należy czekać na decyzję organów prowadzących postępowanie co do kwalifikacji prawnej czynów, gdyż od tego będą zależały dalsze czynności”.
Zadzwoniliśmy do księdza Tomasza Kancelarczyka z prośbą o komentarz w sprawie niedzielnych wydarzeń. Stwierdził, że nie widział, żeby doszło do jakiejkolwiek szarpaniny. "To my powinniśmy zgłosić naruszenie. Przeszkadzano nam w zgromadzeniu, krzyczano, wyzywano" - dodał. Zapowiedział, że mimo wszystko odstępuje od składania skargi na policję i szybko się rozłączył.
Szczecińska policja potwierdziła, że interweniowała na Jasnych Błoniach, i że w związku z tymi wydarzeniami aktywiści złożyli skargę o naruszenie nietykalności cielesnej.
"Ponadto wobec osób zakłócających przebieg uroczystości wdrożono czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" - zaznaczono w komunikacie. Chodzi o art. 52 par. 2 kodeksu wykroczeń, który zabrania przeszkadzania w niezakazanym zgromadzeniu.
Zgromadzenia księdza Kancelarczyka nie było jednak nigdzie zarejestrowane. Polska policja, jak nauczyły nas ostatnie miesiące, nie uznaje również czegoś takiego jak zgromadzenia spontaniczne podczas pandemii. Między innymi w Szczecinie policja próbowała karać mandatami za "udział w nielegalnych zgromadzeniach".
Z drugiej strony rozporządzenie antycovidowe w paragrafie 26 punkt. 8 stanowi, że "zgromadzenia organizowane w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych mogą się odbywać". To dzięki temu wyjątkowi na Jasnej Górze odbyła się pielgrzymka motocyklistów, w Warszawie Męska Droga Krzyżowa, a w Szczecinie całodniowe bicie w dzwon w parku.
W komunikacie, który dostało OKO.press, szczecińska policja jasno stwierdziła, że "zgromadzenie miało charakter uroczystości religijnej, które nie podlegają obowiązkowi zgłoszenia zgodnie z przepisami".
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze