0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Mateusz Mirys / OKO.pressIl. Mateusz Mirys / ...

„Klaps nie jest żadnym nadużyciem. W pierwszej kolejności jest to troska o dziecko” – w taki sposób rzeczniczka Konfederacji, Anna Bryłka, odnosi się do politycznego postulatu szefa swojej partii, Sławomira Mentzena. Chodzi o jego wypowiedź sprzed paru miesięcy, w której postulował, „by normalne było, że rodzic może dać dziecku klapsa”.

Klaps ani żadna inna forma przemocy fizycznej wobec dzieci normalna być nie powinna. Tyle krótko. Ponieważ jednak klaps ma jednak wciąż zaskakująco wiele zwolenniczek i zwolenników, w tym tekście przyglądamy się dokładniej:

  • co o klapsie mówi polskie prawo;
  • co mówią politycy;
  • kto i dlaczego stosuje klapsy;
  • jakie są konsekwencje wymierzania dzieciom klapsów.

I wreszcie: jak przerwać tę międzypokoleniową sztafetę przemocy.

Dziecko to człowiek, nie kandydat na człowieka

Osiemnaście lat minęło od uchwalenia pierwszej wersji wielokrotnie nowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, a miesiąc od podpisania przez Andrzeja Dudę nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (nowelizacji zwanej „ustawą Kamilka” od imienia 8-letniego chłopca, który zmarł w maju po skatowaniu przez ojczyma). Nowelizacja wprowadziła szereg rozwiązań łatających nadal dziurawy system chronienia dzieci przed przemocą.

Dzieci wciąż są w Polsce bite, zaniedbywane i wykorzystywane seksualnie.

Tymczasem za sprawą Konfederacji i jej obrony prawa do używania wobec dzieci siły fizycznej znów rozmawiamy o tym, czy może jednak dzieci powinno się bić. Jedyna właściwa odpowiedź brzmi: nie, nie powinno.

W Polsce bić dzieci nie wolno, klaps to bicie. Kropka.

Jeśli ktoś uważa, że klaps to właściwe narzędzie edukacyjne lub wychowawcze, że klaps nie rani, nie jest poniżający, że nie jest przemocą, warto sobie wyobrazić swoje uczucia, gdyby klaps wymierzył nam policjant lub szefowa.

Takie ćwiczenie z wyobraźni pomaga uświadomić sobie, że postulując karanie fizyczne dzieci, odbiera im się prawa, które w Polsce ma każdy dorosły człowiek: prawo do godności, szacunku i nietykalności osobistej.

Przeczytaj także:

Problemem nie są bowiem wyłącznie powracające wypowiedzi polityków skrajnej prawicy. Wciąż nie brakuje rodziców i opiekunów, którzy „uderzanie dziecka dłonią na płask, najczęściej w pośladki” (definicja klapsów według słownika PWN) uważają za adekwatny środek wychowawczy.

Ich liczba systematycznie maleje, nadal jednak jest zaskakująco wysoka. Można odnieść wrażenie, że część społeczeństwa nadal ma trudność z przyjęciem do wiadomości tego, że dziecko to człowiek, nie kandydat na człowieka, jak już sto lat temu wskazywał Janusz Korczak.

Polki i Polacy, przynajmniej w deklaracjach, sprzeciwiają się biciu dzieci. Klaps zdaje się jednak należeć w ich umysłach do innej kategorii, pomimo że bezdyskusyjnie jest aktem użycia siły, uderzeniem dziecka.

Katarzyna Makaruk i Katarzyna Drabarek, badaczki związane z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę, w raporcie z 2022 roku „Postawy wobec kar fizycznych i ich stosowanie” zebrały wypowiedzi ankietowanych. Znajdziemy w nim wypowiedzi rodziców, zarówno zwolenników, jak i przeciwników klapsów.

„Jak to mówiła moja babcia, dupa nie szklanka, nie pęknie” – powiedziała badaczkom jedna z matek. „Ja myślę, że dwa szybkie [klapsy] w odpowiednim momencie to nigdy nie jest źle” – wyznała inna.

„Mi się wydaje, że uderzenie dziecka to jest jakby porażka rodzica, to jest jego przyznanie się do tego, że no nie radzi sobie z problemem, nie widzi innego wyjścia i to jest jakby taki akt desperacji” – dzieli się z badaczkami przeciwna stosowaniu kar fizycznych matka.

„Mnie w życiu nikt nie bił i jestem dobrze wychowana” – deklaruje inna matka. „Nie jest to zbyt skuteczne, bo wiadomo, agresja rodzi agresję” – dodaje jeden z ojców.

Prawicowi politycy o klapsach

„Czasem zdarza się, że rodzic da klapsa dziecku. Ten element, dla niektórych niesfornych dzieci, nie jest żadnym nadużyciem. W pierwszej kolejności jest to troska o dziecko” – tak w rozmowie z Marcinem Zawadą w Onet Rano Anna Bryłka, rzeczniczka prasowa Konfederacji, broniła klapsów.

W marcu 2023 roku Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji, tłumaczył swój pogląd na klapsy: „Chciałbym, by normalne było, że rodzic może dać dziecku klapsa. Co do zasady klaps ma dyscyplinować, więc musi być nieprzyjemny. Z badań wynika, że dzieci, które dostają klapsy, mają mniej problemów niż te, które w ogóle nie są karane”.

Dopytany przez Patryka Słowika o te badania stwierdził, że nie pamięta i musiałby sprawdzić. Mentzen najprawdopodobniej szuka ich bezskutecznie do tej pory. Wcześniej, w 2019 roku, w swoim zestawie „100 ustaw Mentzena”, polityk Konfederacji postulował przywrócenie rodzicom „prawa do stosowania umiarkowanych kar cielesnych”. Nie znajdziemy już tego dokumentu, zniknął z internetu.

Jakie kary cielesne są tymi „umiarkowanymi”?

Trudno stwierdzić – także Mentzenowi. Najchętniej kierowałby do rozpatrzenia przez sąd, czy dana sytuacja to przypadek lekkiej przemocy (którą zalegalizować chciałby lider Konfederacji), czy już może ciężkiej (której nawet on nie broni).

Ze wspomnianej wyżej rozmowy z Patrykiem Słowikiem pochodzi także głośna wypowiedź o biciu kablem od żelazka. Dziennikarz wp.pl pyta polityka o tę formę przemocy. Mentzen odpowiada: „Wydaje mi się, że bicie kablem od żelazka wykraczałoby poza definicję lekkiej kary cielesnej. Ale to każdorazowo powinna być decyzja sądu”.

Jak mogłoby wyglądać ocenianie natężenia kar fizycznych?

Zróbmy kolejny eksperyment myślowy i wyobraźmy sobie salę sądową, gdzie oskarżony przykładowo z art. 207 Kodeksu karnego (znęcanie się nad małoletnim podlegające karze od 3 miesięcy do 5 lat) broni się, tłumacząc, że on swoje dziecko co prawda tłukł, ale robił to z troską, płaską ręką i w pośladki, albo kablem do żelazka, ale umiarkowanie.

Janusz Korwin-Mikke, atakując posłankę Lewicy, zaprezentował 8 września 2023 na Twitterze ekscentryczny pogląd na temat klapsów: „WCzc. Magdalena Biejat, znana nam jako Czerwona Wiedźma, chce zniszczyć Polskę poprzez system nakazów i zakazów – np. zakaz dawania klapsów dzieciom, co w/g mnie skutkuje tym, że potem nie szanują rodziców i wyrastają na leni, nieuków, zboczeńców, lewicowców i kryminalistów” (pisownia oryginalna).

Tymczasem liczne badania pokazują, że doświadczenie przemocy w rodzinie zwiększa ryzyko wejścia w konflikt z prawem.

Reszta rzekomych skutków niedoświadczania przez dzieci przemocy fizycznej jest tak absurdalna, że nie będziemy się nimi zajmować.

Na marginesie odnotujmy, że swoją cegiełkę do legitymizacji klapsów dołożył również Mikołaj Pawlak, aktualny Rzecznik Praw Dziecka. W 2019 roku w rozmowie z Magdaleną Rigamonti opublikowanej w „Dzienniku Gazecie Prawnej” powiedział: „Klaps nie zostawia wielkiego śladu. Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie”.

Nie odpowiedział jednak na pytanie, jak rozróżnić jedno od drugiego. A mógłby spróbować, korzystając z własnych doświadczeń. Co prawda deklaruje, że swoich synów nie bije, ale przyznaje, że „sam z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek”.

Co prawo mówi o klapsach?

Zacznijmy od definicji. W prawie nie ma osobnych paragrafów poświęconych klapsom. Spełniają one jednak definicję przemocy zgodnie z Ustawą o przeciwdziałaniu przemocy domowej.

Przemocą tą jest „jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie, wykorzystujące przewagę fizyczną, psychiczną lub ekonomiczną, naruszające prawa lub dobra osobiste osoby doznającej przemocy domowej, w szczególności narażające tę osobę na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia lub mienia, naruszające jej godność, nietykalność cielesną lub wolność, w tym seksualną, powodujące szkody na jej zdrowiu fizycznym lub psychicznym, wywołujące u tej osoby cierpienie lub krzywdę (...)”.

Ilekroć w ustawie jest mowa o:

1) przemocy domowej – należy przez to rozumieć jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie, wykorzystujące przewagę fizyczną, psychiczną lub ekonomiczną, naruszające prawa lub dobra osobiste osoby doznającej przemocy domowej, w szczególności:

a) narażające tę osobę na niebezpieczeństwo utraty życia, zdrowia lub mienia,

b) naruszające jej godność, nietykalność cielesną lub wolność, w tym seksualną,

c) powodujące szkody na jej zdrowiu fizycznym lub psychicznym, wywołujące u tej osoby cierpienie lub krzywdę,

d) ograniczające lub pozbawiające tę osobę dostępu do środków finansowych lub możliwości podjęcia pracy lub uzyskania samodzielności finansowej,

e) istotnie naruszające prywatność tej osoby lub wzbudzające u niej poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia, w tym podejmowane za pomocą środków komunikacji elektronicznej

Klaps niewątpliwie narusza prawa dziecka, jego godność, nietykalność osobistą, naraża na szkody fizyczne i psychiczne. Może również rodzić niebezpieczeństwo utraty zdrowia – pamiętajmy, że każde uderzenie może takie ryzyko przynieść, a nawet apologeci prawa do klapsa mają trudność w określeniu, jak odróżnić go od tego, co już uznają za bicie.

Myślenie o klapsie jako odrębnej od bicia formie środka wychowawczego to w rzeczywistości rozmywanie kategorii mające służyć zalegalizowaniu stosowania przez dorosłych wobec dzieci przemocy. Nie da się bowiem stworzyć jasnej granicy pomiędzy biciem a klapsem.

Zarówno technicznie (i klaps, i bicie to formy użycia siły fizycznej wobec innej osoby w formie uderzenia), jak i w odniesieniu do skutków (i bicie, i klaps przynoszą bezpośrednie i długofalowe szkody emocjonalne, psychiczne, i potencjalnie fizyczne).

Kto, jak i dlaczego bije dzieci?

22 proc. badanych w 2022 roku rodziców zbiło swoje dziecko ręką, 12 proc. pasem, a 49 proc. dało klapsa (sumarycznie: raz, kilka razy, wiele razy) – takie dane przedstawia raport „Postawy wobec kar fizycznych i ich stosowanie” z badań przeprowadzonych w 2022 roku przez Katarzynę Makaruk i Katarzynę Drabarek z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

W raporcie z analogicznych badań z 2013 roku czytamy, że do stosowania klapsów przyznało się 65 proc. rodziców. Spadek o 16 pkt proc.

W tym samym raporcie z 2022 roku zbadano postawę wobec zakazu stosowania poszczególnych form przemocy. Zdecydowana większość ankietowanych zgadza się, że bicie w twarz, pasem, ręką powinno być zabronione. Klaps wywołuje większą konsternację – 44 proc. badanych nie zgadza się z zakazem, a 7 proc. nie ma zdania.

Dlaczego tak wielu rodziców i opiekunów daje dzieciom klapsy i deklaruje poparcie dla tej formy przemocy fizycznej? W 2015 roku Ewa Jarosz, dla ówczesnego Rzecznika Praw Dziecka, przeprowadziła badanie „Przemoc w wychowaniu. Między prawnym zakazem a społeczną akceptacją”. Wynika z niego, że klapsy zdecydowanie częściej stosują osoby, które w dzieciństwie były bite: dostawały klapsy i lanie.

Reprodukowanie przemocy doświadczonej ze strony własnych rodziców to jednak jedynie jedna z możliwych przyczyn. Makaruk i Drabarek zapytały badane osoby o bezpośrednie powody stosowania kar fizycznych.

Najwięcej osób przyznaje się, że uderzyło dziecko, ponieważ były zdenerwowane i nie mogły się powstrzymać (38 proc.)

17 proc. deklaruje brak wiedzy na temat alternatywnych metod, 16 proc. było zmęczonych i nie miało już siły, a 15 proc. uważa, że z ich dzieckiem nie mogą poradzić sobie inaczej. Te powody wskazują na bezradność i brak wiedzy, jak radzić sobie z trudnościami bez użycia przemocy.

Za adekwatny środek wychowawczy przemoc uznaje 17 proc., 16 proc. deklaruje, że przemoc była w domu i wyszli na ludzi, a 15 proc. uważa, że kary fizyczne stosuje dla dobra dziecka.

Przemoc wobec dzieci – konsekwencje

Raport z badań przeprowadzonych w 2022 roku przez Katarzynę Makaruk i Katarzynę Drabarek dla Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę otwierają słowa młodej matki o jej własnym doświadczeniu: „Nie zabolało mnie to, że mnie uderzył (…), tylko zabolało mnie to, że tata mnie uderzył. (…) To po prostu było tak, serce mi pękło, jak mój ukochany człowiek na świecie mógł mnie uderzyć. Strasznie to na mnie wpłynęło, pamiętam to do dzisiaj, wszystko”.

W słowach tej kobiety wybrzmiewa zranienie, które mogło zniknąć ze skóry, ale w pamięci pozostaje na lata.

Z innego badania przeprowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę w 2018 roku dowiadujemy się, że doświadczenie przemocy fizycznej ponad dwukrotnie, w porównaniu do osób wychowanych bez przemocy fizycznej, zwiększa ryzyko samookaleczeń, prób samobójczych, niemal dwukrotnie – ryzykownego picia alkoholu i używania innych substancji psychoaktywnych.

W głosach osób, dla których kary fizyczne są „sposobem na zdyscyplinowanie dziecka”, oraz tych, które uważają, że „robią to dla jego dobra”, domyślać się można przekonania o tym, że wywołanie strachu i bólu to właściwa droga do uzyskania pożądanych zachowań.

Rzeczywiście, gdy kogoś zastraszymy, ta osoba może powstrzymywać się od negatywnie ocenianego przez nas działania w obawie przed kolejnym laniem lub klapsem. Przynajmniej wtedy, kiedy widzimy. Rodzic stosujący kary fizyczne może krótkotrwale zyskać przewagę wynikającą z siły, może także długofalowo dziecko wystraszyć i w ten sposób stwierdzić, że uzyskał władzę i kontrolę.

Tracą szczerą relację z dzieckiem

To, co jednak tracą osoby stosujące przemoc (zarówno fizyczną, jak i psychiczną), to szczera relacja z dzieckiem, jego zaufanie i gotowość do przyjścia do rodzica w kłopotach, to autentyczność w wyrażaniu uczuć.

Dziecko bite, zranione i poniżone klapsami, będzie unikać rozmów o trudnościach z lęku przed karą, nie powie o tym, że ktoś je skrzywdził, że się samookalecza, że ma myśli samobójcze.

W raporcie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę „Dzieci się liczą” z 2022 roku czytamy wypowiedź 15-latki, korzystającej z telefonu zaufania 116 111: „Boję się powiedzieć mamie o tym, że mam myśli samobójcze. Boję się, że będzie wtedy na mnie zła”.

Bite dziecko może również samo sięgnąć po przemoc fizyczną, niosąc w przyszłość pałeczkę sztafety przemocy. Pamiętajmy bowiem, że rodzic lub opiekun jest dla dziecka wzorcem.

To od bliskich dorosłych uczymy się, jak radzić sobie z trudnymi doświadczeniami i uczuciami, jak rozładowywać złość, co robić, gdy jesteśmy smutni. Gdy dziecko widzi, że wtedy bijemy lub krzyczymy na innych, bardzo prawdopodobne, że zrobi to samo.

Co robi dziecku „niewinny klaps”

Zamiast myśleć o wychowaniu dzieci jako o opiece, pokazywaniu świata, mądrym stawianiu granic, wspieraniu w rozwoju, nadal część osób ma potrzebę dzieci dyscyplinować i pacyfikować.

Wobec dorosłych dorośli nie zgadzają się na stosowanie takich środków, które stosują wobec dzieci: krzyk, zamykanie w pokoju, klapsy, szarpanie czy lanie.

Warto zrobić kolejne ćwiczenie i wyobrazić sobie, że takie środki stosuje wobec nas przełożona, mąż, lekarka lub przyjaciel. Jakie uczucia to by wywołało? Poniżenie, poczucie niesprawiedliwości, żal, złość, frustrację, bezsilność?

Dokładnie takie same uczucia pojawiają się w dziecku. Gdyby ktoś dorosły zachował się wobec nas w taki sposób, czy chcielibyśmy z taką osobą mieć coś do czynienia, czy mielibyśmy ochotę tworzyć z taką osobą relację? Wątpliwe. Dziecko będzie czuło podobnie, z tym że ono jest wobec rodzica bezbronne i od rodzica uzależnione, nie może odwrócić się na pięcie i wyprowadzić.

W wydanej niemal 100 lat temu publikacji „Prawo dziecka do szacunku” Janusz Korczak pisał: „Kto i kiedy, w jak wyjątkowych warunkach, ośmieli się dorosłego pchnąć, szarpnąć, uderzyć? A jak codzienny i niewinny klaps wymierzony dziecku, mocne pociągnięcie za rękę, bolesny uścisk pieszczoty. Poczucie niemocy wychowuje cześć dla siły; każdy, już nie tylko dorosły, ale starszy i silniejszy, może brutalnie wyrazić niezadowolenie, siłą poprzeć żądanie i wymóc posłuch: może skrzywdzić bezkarnie”.

Po stu latach nadal trzeba apelować o szacunek do człowieka, jakim jest dziecko.

Daję klapsy dziecku, co teraz?

Wielu rodzicom i opiekunom zdarzy się dziecko okrzyczeć, skrytykować, popchnąć, a nawet uderzyć. Są sytuacje, gdy można zrozumieć, co się wydarzyło (choć nie akceptować) – wychowanie dziecka jest wymagające, w dorosłych może pojawić się przeciążenie, frustracja, czy zwykłe zmęczenie i brak umiejętności poradzenia sobie w niekrzywdzący dziecko sposób.

Jeśli żałujemy takiego zachowania, mamy szansę naprawić swój błąd i zawalczyć o relację z dzieckiem.

W „C'mon C'mon”, filmie Mike Millsa z Joaquinem Phoenixem, Gaby Hoffmann i Woodym Normanem w rolach głównych jest scena, gdy główny bohater z bezsilności i strachu krzyczy na 9-letniego siostrzeńca. Dzwoni potem do swojej siostry, bo nie wie, jak poradzić sobie z poczuciem winy.

Kobieta tłumaczy mu, że to może się zdarzyć i że to, co może zrobić, to wytłumaczyć chłopcu, co sprawiło, że wybuchł i dziecko przeprosić. „To się nazywa naprawianie” – kwituje. Dzięki temu dorosły ma szansę przepracować swój błąd, a dziecko – zobaczyć, że dojrzałą reakcją na pomyłkę jest dostrzeżenie jej, przeproszenie i naprawienie szkód.

Przeprosiny ze strony dorosłego to nie jest akt słabości, to dowód odwagi i dojrzałości, a także sposób na to, żeby relacja z dzieckiem stawała się silniejsza i bardziej szczera.

Jeśli nie wiemy, jak poradzić sobie samodzielnie z własnymi trudnościami, nie potrafimy powstrzymać się od krzywdzących zachowań wobec dzieci – możemy poszukać wsparcia. Skonsultować się z psychologiem, zadzwonić pod infolinię dla dorosłych prowadzoną przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę – 800 100 100, poszukać grup wsparcia dla rodziców.

Jeśli jednak ktoś nie chce podjąć takich działań, rani swoje dziecko – procedury chroniące dzieci przed przemocą stają się coraz bardziej skuteczne, a gotowość innych dorosłych do reagowania na przemoc wobec dzieci rośnie.

Przemoc wobec dziecka może skutkować procedurą Niebieskiej Karty, wyrokiem Sądu Rodzinnego, umieszczeniem dziecka w pieczy zastępczej, zarzutami z kodeksu karnego i wyrokiem.

Tu możesz otrzymać wsparcie:

  • Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 (całodobowy, bezpłatny);
  • Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie – Niebieska Linia;
  • Kryzysowy Telefon Zaufania dla Dorosłych – 116 123 (całodobowy, bezpłatny);
  • Telefon dla dorosłych w sprawie bezpieczeństwa dzieci: 800 100 100 (od poniedziałku do piątku od godz. 12 do 15, a dyżur prawny w czwartki między godz. 16:30 i 20:30).

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Na zdjęciu Hanna Szukalska
Hanna Szukalska

Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.

Komentarze