0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Konwencja Konfederacji/YTKonwencja Konfederac...

Akt oskarżenia był wynikiem śledztwa ABW w głośnej sprawie z Dolnego Śląska. Chodziło o koncert z kwietnia 2018 roku, zorganizowany przez neonazistów z okazji urodzin Hitlera w Dzierżoniowie. Zatrzymano wówczas kilkadziesiąt osób, a Grzegorzowi S. przeszukano mieszkanie.

Jednak o byłym radnym Ligi Polskich Rodzin zrobiło się głośno już w 2018 roku. Został wybrany przez Radę Mediów Narodowych na prezesa Radia Gdańsk, by stracić tę funkcję jeszcze tego samego dnia. Przeciw jego mianowaniu zaprotestowali… radni PiS. To oni poinformowali członków Rady o antysemickich wypowiedziach Grzegorza S.

Konwencja za 420 tysięcy zł

Na bardzo wysokie koszty konwencji partyjnej Konfederacji zwrócili uwagę internauci. Na początku kwietnia Konfederacja uzupełniła rejestr umów, zawieranych przez partię. To nowy obowiązek, który od połowy ubiegłego roku dotyczy wszystkich ugrupowań politycznych – muszą na bieżąco publikować dane podpisywanych umów oraz wpłacanych na ich rzecz dotacji. Z rejestru Konfederacji można się było dowiedzieć, ile kosztowała partię lutowa konwencja.

Przeczytaj także:

Koszty te wyliczył na Twitterze użytkownik Radek Karbowski: „Za wynajem przestrzeni zapłacono 59 655 zł. Za produkcję i realizację transmisji – 351054,3 zł. Za tabliczki, identyfikatory i smycze – 9840 zł. Łącznie: 420 549,30 zł. Na YouTube transmisja do teraz wygenerowała 48 tysięcy wyświetleń” – tweetował 7 kwietnia.

Wysokość kwoty wyjaśniał jeden z liderów Ruchu Narodowego (ugrupowania tworzącego Konfederację), poseł Robert Winnicki. „Produkcja w tym przypadku oznaczała niemal wszystko, czym ta konwencja była: budowa sceny, oświetlenia, nagłośnienia, montażu, wyposażenia zaplecza na kilkaset osób, budowy i transmisji studia, a wreszcie realizacji samej konwencji i transmisji. Kilkadziesiąt osób, ceny rynkowe”.

Screeny opisanych tweetów
Zrzut ekranu

Rzeczywiście, w ostatnich kilku miesiącach koszty wszystkich eventów poszły w górę choćby ze względu na podwyżki cen prądu. Jak potwierdzają nieoficjalnie pracownicy branży eventowej, organizacja konwencji z dużym rozmachem może kosztować takie pieniądze. Oczywiście pojawia się pytanie, czy partie polityczne powinny stawiać na duży rozmach. Tyle że w zauważonej przez internautów umowie najistotniejsza nie jest kwota.

Z kim współpracuje Konfederacja?

Dużo ważniejsza kwestia dotyczy tego, kto organizował konwencję Konfederacji, czyli z kim współpracuje polska skrajna prawica. Ta sama, która obecnie stara się uchodzić za wolnościową gospodarczo, a jednocześnie coraz mniej kontrowersyjną światopoglądowo.

Otóż umowę na najwyższą kwotę – ponad 350 tys. zł - Konfederacja podpisała z Grzegorzem S., oskarżonym o propagowanie nazizmu.

To wieloletni działacz Młodzieży Wszechpolskiej, były radny Ligi Polskich Rodzin, znany z wyjątkowo kontrowersyjnych działań. W 1998 roku w olsztyńskim biuletynie Młodzieży Wszechpolskiej ukazał się jego artykuł „Walka o polskie słowo”. Autor rozważał w nim, dlaczego w polskich podręcznikach umieszcza się utwory „żydowskich autorów”. Wymienił: Juliana Tuwima, Bolesława Leśmiana, Brunona Schulza, Tadeusza Peipera, Romana Brandsteattera i Andrzeja Szczypiorskiego.

W 2004 roku był w grupie wszechpolaków, która podczas obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte wygwizdała delegację niemieckiego Stowarzyszenia Społecznego Misja Pojednanie. A podczas składania kwiatów przez przedstawicielkę konsulatu Niemiec skandowała: „Polska rzecz, Niemcy precz!”. Wtedy, w 2004 roku, to był dyplomatyczny skandal.

Jak pracownik TVP (nie) został prezesem Radia Gdańsk

Grzegorz S. był już wówczas gdańskim radnym z ramienia Ligi Polskich Rodzin. Jak pisał w OKO.press Przemysław Witkowski, właśnie jako radny „współorganizował on kontry wobec gdańskich Manif. Jednym z dominujących haseł było <Lesbijki do gazu>.

W 2006 uczestnicy krzyczeli: <Zrobimy z wami to, co Hitler z Żydami>.”

Jego poglądy nie przeszkadzały jednak w zatrudnieniu go w gdańskim oddziale Telewizji Polskiej, w dziale promocji. Jak informuje sam Grzegorz S. na jednej z platform społecznościowych, pracował w TVP aż 10 lat – od 2009 do 2019 roku. To w tym okresie zainteresowali się nim śledczy.

Najpierw jednak w 2018 roku chciał zostać prezesem Radia Gdańsk. Miał mieć poparcie znanych polityków PiS – Marcina Horały i Janusza Śniadka. Rada Mediów Narodowych wybrała go prezesem bez żadnego konkursu. Ale dosłownie chwilę później wybuchła awantura. Przeciwko tej nominacji zaprotestowali trójmiejscy radni PiS, przypominając kontrowersyjne wypowiedzi i akcje nowego prezesa. Jak pisał wówczas „Dziennik Bałtycki”, pomorscy działacze PiS słali w tej sprawie dziesiątki wiadomości do samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. To jego interwencja miała spowodować, że Grzegorz S. jeszcze tego samego dnia zrezygnował ze stanowiska prezesa Radia Gdańsk.

Oskarżony o promowanie nazizmu

Nie pomogły tłumaczenia byłego radnego, że „dawno zerwał z nacjonalistycznym środowiskiem”. Zresztą, raczej nie były prawdziwe. Od dawna prowadził bowiem portal, na którym dystrybuował płyty z rasistowskim i narodowosocjalistycznym rockiem, brał też udział w ich produkcji. To okazało się istotne w kolejnych miesiącach 2018 roku i później, gdy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła śledztwo w sprawie propagowania nazizmu. Śledztwo było efektem głośniej akcji służb, które nie dopuściły do neonazistowskiego koncertu „Noc tożsamości”. Miał się on odbyć 21 kwietnia 2018 r. w Dzierżoniowie, z okazji urodzin Hitlera.

Potem ABW zaczęła rozpracowywać siatkę polskich neonazistów. Podczas śledztwa trafiono na Grzegorza S. Funkcjonariusze przeszukali jego mieszkanie. Znaleźli tam setki okładek płyt zespołów powiązanych ze sceną neonazistowską, wzywających do nienawiści na tle narodowościowym czy odwołujących się do rasizmu.

Kiedy w 2020 roku powstał akt oskarżenia,

Grzegorz S. stał się jedną z kilkunastu osób oskarżonych o promowanie nazizmu, w jego przypadku – o rozpowszechnianie materiałów o charakterze neonazistowskim.

Wśród oskarżonych są też muzycy oraz osoby związane z neonazistowską bojówką „Blood and Honour”. Koncert mieli bowiem organizować znani działacze tego środowiska na Dolnym Śląsku, o pseudonimach „Słowik” i „Dziki”. „Dziki” to brat Piotra G., byłego radnego PiS w sejmiku dolnośląskim. Proces w tej sprawie rozpoczął się w 2022 roku i wciąż trwa. Sąd wyłączył jego jawność.

Koszulki z falangą

Akt oskarżenia nie przeszkodził Konfederacji we współpracy z Grzegorzem S. I to we współpracy na wielką skalę – umowa na organizację wydarzenia za 351 tysięcy mówi sama za siebie. Jeśli, jak podkreśla poseł Robert Winnicki, to stawka rynkowa – nic nie stało na przeszkodzie, by zlecić organizację konwencji innemu podmiotowi, który nie jest uwikłany w proces sądowy o promowanie nazizmu. A jednak Konfederacja zdecydowała się na Grzegorza S.

To tym istotniejsze, że Grzegorz S. w ostatnich latach nie próżnował. Na prowadzoną przez niego działalność gospodarczą (na tę samą firmę Konfederacja podpisała umowę o organizacji konwencji) zarejestrowane były dwa sklepy internetowe: ProPatriae.pl i Nasz-Sklep.net. W tym drugim można było do niedawna kupić koszulki z symbolem nacjonalistycznej falangi oraz płyty zespołów muzycznych związanych nie tylko ze sceną nacjonalistyczną, ale i neofaszystowską.

Koszulki z napisem "niszcz czerwonych" oraz symbolem falangi
Zrzuty ekranu

Do niedawna. Ponieważ gdy internauci zaczęli pisać, kto zorganizował konwencję Konfederacji, strona sklepu została nagle zawieszona. Tyle że internetowe archiwa nadal pozwalają sprawdzić, jakiego rodzaju towar był tam dostępny.

Hungarica i Irydion w sklepie Grzegorza S.

T-shirty z falangą czy z napisem „Niszcz czerwonych” to tylko drobny fragment asortymentu. Grzegorz S. pozostał wierny swojej wcześniejszej działalności i w sklepie sprzedawał przede wszystkim płyty zespołów nacjonalistycznych. W tym też takich, które wielokrotnie w przestrzeni publicznej identyfikowano jako powiązane ze sceną neonazistowską. A także nagrania wykonawców wyrażających poglądy rasistowskie czy nienawiść ze względu na narodowość. Na przykład były tam płyty:

  • Zespołów Nordica i Irydion, powiązanych ze sceną neonazistowską.
  • Węgierskiego zespołu Hungarica - gra on „węgierskiego rocka narodowego”, wspierał skrajnie prawicową partię Jobbik, a nawet jej paramilitarną bojówkę, którą zdelegalizowano w 2009 roku.
  • Zespołu Romantikus Erὅszak – to zespół tego samego wykonawcy, który gra w Hungarica, Szivy Balazsa. Zespół zasłynął z tego, że na okładce jednej ze swoich płyt umieścił wizerunek czarnego orła – identycznego jak w godle III Rzeszy Hitlera.
Zrzut ekranu asortymentu płyt CD z opisywanego sklepu internetowego Grzegorza S.
Zrzut ekranu

Grupy węgierskie są znane w Polsce. Ich koncerty miały uświetniać rozmaite wydarzenia patriotyczne, ale ich organizatorzy (m.in. Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie czy klasztor jasnogórski) wycofywali się po protestach. Jednak w 2016 roku Hungarica wystąpiła na Marszu Niepodległości, a Romantikus Erὅszak – na skrajnie prawicowym festiwalu „Orle Gniazdo” w latach 2014 i 2017.

„Bawi mnie spłonięcie tęczy”

W sklepie Grzegorza S. sprzedawano także nagrania kontrowersyjnego rapera Basti, czyli Zbigniewa Woźniaka. W mediach wielokrotnie zarzucano Bastiemu rasizm i nienawiść na tle narodowościowym. Chodzi o teksty niektórych jego piosenek, zwłaszcza z albumu „Mowa nienawiści” z 2014 roku. Jedna z piosenek nosi tytuł „88 mila”. Liczba 88 to symbol używany przez neonazistów, oznacza „Heil Hitler”. Choć w tekście nie ma bezpośrednich nawiązań do ideologii nazistowskiej, zawiera treści rasistowskie i dyskryminujące. Oto fragmenty:

  • „Bawi mnie spłonięcie tęczy, taki jestem zacofany./ Nie zachwycam się gejami, nie jesteśmy tacy sami./ Tacy ludzie zawsze byli, tacy są, niech będą sobie,/ Ale żadna mniejszość nie będzie wchodziła nam na głowę/ Łapy precz od ślubów, łapy precz od adopcji./ Zamieszkajcie sobie razem, kupcie sobie pieska chłopcy.”
  • Który ojciec chciałby mieć zięcia Murzyna?/ Szczerze - mało który, sorry, taki mamy klimat/ Tu nie Afryka, tutaj przez pół roku zima/ Zrobi taki dziecko Polce i najczęściej znika/ Powiedz, który ojciec chciałby mieć zięcia Araba/ Który ojciec chowa córkę, by usługiwała?/ Który ojciec chce, by córka była lesbijką?/ Pomyśl o tym, zanim znowu nazwiesz mnie faszystą!”
Zrzut ekranu płyt CD rapera Bastiego ze sklepu Grzegorza S.
Zrzut ekranu

Basti: Ukraińska krew to wroga krew

Na tym samym albumie znajduje się też inna piosenka Bastiego – „Wroga krew”. Chodzi o krew… Ukraińców.

Utwór jest jawnym wyrazem nienawiści wobec Ukraińców, ze względu na zbrodnię wołyńską.

Historyczne wydarzenia stały się dla Bastiego wyznacznikiem aktualnego stosunku do obywateli tego państwa. Piosenka powstała w 2014 r., czyli w okresie, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, zajmując Krym i Donbas. Właśnie wtedy Basti rapował:

„Ukraińska krew to wroga krew. Jestem Polakiem./ Żaden Ukrainiec nie jest moim bratem./ W zgodzie z historią a nie na bakier/ Niesie mnie prawda, nie powstrzyma żadna propaganda./ To walka o pamięć nie wolno zapomnieć/ Co nam zrobili banderowcy ich morderstw/ (…) Co to za nacja? To przeklęta swołocz,/ która zarzyna sąsiada, który mieszka od lat obok./ A nasi politycy stają z nimi ramię w ramię/ Lansując się na neo-banderowskim Majdanie/ Odzierając z godności bestialsko zabitych Polaków/ Wspierając potomków naszych katów.”

Album Bastiego „Mowa nienawiści” z tymi właśnie piosenkami jeszcze kilka dni temu można było kupić w sklepie internetowym, prowadzonym przez Grzegorza S. Tak samo jak płyty Hungariki, Irydiona, Romantikus Erὅszak.

Jaka naprawdę jest Konfederacja?

Konfederacja od kilku miesięcy próbuje zerwać ze swoim wizerunkiem skrajnej prawicy i dołączyć do politycznego mainstreamu. Wzmacnia polityków głoszących wolnościowe poglądy gospodarcze, światopoglądowo podkreśla, że jest po prawej stronie, ale starannie unika skrajności. Jak bardzo jest to powierzchowne, widać między innymi po tym, z kim Konfederacja współpracuje.

Grzegorz S., który w lutym bym głównym organizatorem konwencji tej partii, to znany działacz Młodzieży Wszechpolskiej, oskarżony o propagowanie nazizmu. Wciąż zajmuje się sprzedażą produktów związanych ze środowiskami nacjonalistycznymi, a nawet neonazistowskimi. Rozpowszechnia nagrania pełne rasistowskich czy nienawistnych narodowościowo poglądów, także takich, które uderzają w Ukraińców.

To nie dziwi, jeśli zna się Konfederację taką, jaka jest naprawdę – ugrupowanie skrajnej prawicy, z działaczami o poglądach antysemickich, rasistowskich i nacjonalistycznych. Może natomiast zaskoczyć tych, którzy uwierzyli, że dla Konfederacji najważniejsza jest wolność od podatków, a nie nacjonalizm.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze