Boliwia, posiadająca największe na świecie złoża litu, staje się areną rywalizacji między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Totalna porażka rządzącej lewicy z partii MAS oznacza nie tylko koniec pewnej ery, ale i szansę na nowe rozdanie kart w regionie
Boliwia stoi u progu politycznego zwrotu – pierwsza tura wyborów prezydenckich 17 sierpnia 2025 roku zakończyła się koniecznością dogrywki. To sytuacja bez precedensu w historii kraju.
Zwycięzcą I tury został centroprawicowy senator Rodrigo Paz Pereira z Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej, który zdobył 32,1 proc. głosów – jeszcze niedawno w sondażach miał zaledwie 3 proc. Syn byłego prezydenta Jaime Paza Zamory, w kampanii wspierany przez kandydata na wiceprezydenta, byłego policjanta Edmana Larę Montaño, znanego z walki z korupcją, zapowiedział, że jego rząd będzie właśnie tę walkę kontynuować. Hasłem przewodnim kampanii Pereiry było „kapitalizm dla wszystkich, nie tylko dla wybranych”, proponował także ulgi podatkowe czy zmiany w kredytach.
Drugie miejsce zajął Jorge „Tuto” Quiroga, prawicowy były prezydent – z wynikiem 26,8 proc. Trzeci był biznesmen Samuel Doria Medina (19,9 proc.), który już zadeklarował poparcie dla Paza Pereiry.
Kandydat rządzącej lewicy – Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS) – Eduardo del Castillo, poniósł druzgocącą porażkę – uzyskał jedynie 3,16 proc. głosów.
Tym samym zakończyło się niemal 20 lat dominacji lewicy, zapoczątkowanej przez Evo Moralesa w 2006 roku.
Druga tura odbędzie się 19 października i będzie pojedynkiem Paza Pereiry z Quirogą. W centrum kampanii pozostają kryzys gospodarczy – niedobór dolarów i paliwa oraz rosnąca inflacja – a także pytania o przyszły kierunek państwa po dwóch dekadach rządów socjalistów.
Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Boliwii. Nie chodzi tutaj tylko o to, czy prezydent kraju będzie woleć estetykę lewicy czy prawicy – chodzi także o złoża naturalne. Boliwia to kraj bogaty w surowce – w tym, na przykład, w lit. Szacuje się, że na terenie tego kraju znajduje się ok. 24 proc. światowych złóż tego pierwiastka – czyli ok. 23 mln ton.
Chodzi też o największe na świecie złoża litu (21 mln ton) na pustyni solnej Salar de Uyuni. Lit zaś jest kluczowym składnikiem baterii do samochodów elektrycznych, a jego cena wzrosła ponad 10-krotnie od 2020 roku (do ok. 85 000 $ za tonę).
Upraszczając: ten, kto będzie mieć wpływy w Boliwii, ten będzie mieć baterie.
MAS-IPSP, czyli Ruch na rzecz Socjalizmu, przez niemal dwie dekady stanowił centralną siłę polityczną Boliwii. Ugrupowanie, założone w 1995 roku przez charyzmatycznego działacza związkowego Evo Moralesa, od 2006 roku sprawowało władzę, kształtując oblicze państwa i budując tożsamość całych pokoleń masistas. Bilans dziesięcioletnich rządów Moralesa był niejednoznaczny: z jednej strony znacząca integracja społeczna i włączenie ludności indiańskiej do życia publicznego, z drugiej – kontrowersje i oskarżenia, które z czasem zdyskredytowały jego dziedzictwo.
Pod względem gospodarczym Morales początkowo święcił sukcesy – nacjonalizacja części sektora wydobywczego zapewniła państwu wysokie zyski, a wprowadzony model „ekonomiczno-społeczno-wspólnotowo-produktywny” doprowadził do jednego z najlepszych w regionie wyników wzrostu gospodarczego: średnio 5,1 proc. rocznie w latach 2006–2014. W tym samym czasie udało się niemal o połowę zmniejszyć wskaźnik ekstremalnej biedy – z 38,2 proc. do 17 proc.
Jednak od 2020 roku Morales mierzył się z serią poważnych skandali i postępowań sądowych. Oskarżenia o gwałt, handel ludźmi i wykorzystywanie struktur państwowych do pozyskiwania nieletnich, całkowicie zdominowały jego wizerunek. W grudniu 2024 roku wydano nakaz jego aresztowania, a w styczniu bieżącego roku sąd w Tarija zamroził jego majątek i zakazał opuszczania kraju.
Morales nie stawił się na kolejne rozprawy, przez co ciąży na nim już kilka nakazów aresztowania.
Sam polityk twierdzi, że padł ofiarą „brudnej wojny” i politycznej zemsty – mówił o tym jakiś czas temu chociażby Guardianowi.
W tym kontekście wybory prezydenckie 2025 roku odbywały się w atmosferze dezorientacji i rozpadu dotychczasowego układu politycznego.
Rodrigo Paz Pereira, który z 32 proc. głosów nie tylko niespodziewanie wygrał pierwszą turę, lecz także stał się faworytem drugiej. „Mój projekt jest otwarty dla wszystkich” – zapewnia w wywiadzie dla La Revista de UNITEL. Jego przeciwnik, Jorge „Tuto” Quiroga, z wynikiem 27 proc. osiągnął – jak twierdzą niektórzy komentatorzy – maximum swojego poparcia, opierając kampanię na tradycyjnie prawicowym i mało świeżym przekazie.
Tymczasem rząd Luisa Arce, zamiast reagować na rosnące problemy gospodarcze – brak paliwa, niedobór dolarów i wysoką inflację – skoncentrował się na politycznych rozliczeniach i prześladowaniu liderów społecznych. Dla wielu Boliwijczyków był to ostateczny dowód na to, że era masistas dobiegła końca.
Oczywiście, Morales to postać niegodna sztandarów – mamy do czynienia najprawdopodobniej z seksualnym predatorem i człowiekiem, który nadużywał swojej władzy. Za tym poszła też porażka lewicowego ruchu, który zmobilizował miliony obywateli. Obecnie to, co miało być siłą rewolucji czy postępu, kojarzy się z establishmentem. Partii MAS nie pomaga teraz nawet odcięcie się od Moralesa, o czym świadczy tragiczny wynik Eduarda del Castillo.
MAS także próbowało budować kontrę wobec prób dominacji Stanów Zjednoczonych w regionie. Ugrupowanie Moralesa próbowało jednak robić to na bazie kapitału chińskiego – i tak, na przykład styczniu 2023 roku podpisano porozumienie z chińskim konsorcjum (w tym CATL, największym producentem baterii na świecie).
Nie tak dawno Internet obiegły zaś niemal dantejskie sceny, gdzie boliwijskie parlamentarzystki w ramach protestu przeciwko kolejnym umowom o sprzedaży złóż litu… przewracają stoły w niższej izbie krajowego parlamentu. Tym razem chodziło o sprzedaż złóż nie tylko chińskim konsorcjom (konkretnie – CBC), ale także rosyjskim – Uranium One.
Wybór polityka bardziej centrowego i neoliberalnego, jakim jest bez wątpienia Paz Pereira, może oznaczać politykę przyjaźniejszą Stanom Zjednoczonym i ochłodzenie stosunków z Chinami, czy Rosją.
Niektórzy analitycy oceniają wynik wyborów w Boliwii jako część szerszego „zwrotu w prawo” w Ameryce Południowej po zwycięstwach Javiera Milei w Argentynie i Daniela Noboa w Ekwadorze.
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.
Komentarze