Z założeń Polityki Energetycznej Państwa przedstawionych przez min. Kurtykę wynika, że z obecnych 19,5 GW elektrowni węglowych w 2040 roku ma zostać tylko 6 GW. Od 2030 roku Polacy przestaną palić węglem w miastach, a 10 lat później także na wsi
Polityka Energetyczna Państwa to teoretycznie najważniejszy dokument rządowy, określający cele w zakresie energetyki i metody ich osiągnięcia. Jest tak istotny, że konieczność jego sporządzenia wynika z prawa energetycznego.
Dokumenty są starannie przygotowywane, towarzyszy im długa i ciekawa dyskusja. Potem są przyjmowane i w tym momencie przeważnie przestają być obiektem zainteresowania. Kolejne rządy od końca lat 90. niezbyt się przejmowały tym, co jest zapisane, bo trzeba było rozwiązywać bieżące problemy.
7 września 2020 minister klimatu Michał Kurtyka przedstawił dziennikarzom prezentację opisującą projekt Polityki Energetycznej Państwa. "Tworzymy drugi, równoległy system energetyczny" – mówił minister Kurtyka.
Cały dokument zostanie przedstawiony po wpisaniu go do programu prac rządu. Z prezentacji możemy się dowiedzieć kilku istotnych rzeczy, ale niestety wiele rządowych prognoz i założeń poznamy dopiero po opublikowaniu całego dokumentu. Nie znamy np. prognoz zapotrzebowania na energię, ani scenariuszy wzrostu cen CO2.
Obecny projekt PEP 40 powstał po bardzo długiej dyskusji. Pierwszą wersję przedstawił jeszcze minister energii Krzysztof Tchórzewski. Była dosyć zachowawcza. Po odejściu ministra, prace przejął resort klimatu, a jego szef Michał Kurtyka jest oczywiście znacznie bardziej gorącym zwolennikiem niskoemisyjnej transformacji i odejścia od węgla. Stąd projekt PEP 40 przeszedł ostry face-lifting. Na szczegółowy opis przyjdzie czas po opublikowaniu całego dokumentu. A co już wiemy?
Nowy projekt PEP 40 zakłada znacznie szybszy koniec węgla. W „PEP Tchórzewskiego” w 2040 roku moc zainstalowana elektrowni i elektrociepłowni węglowych sięgała 13 GW. Prezentacja ministra Kurtyki nie podawała tej akurat prognozy, ale z informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że w 2040 roku ma zostać 6 GW na węgiel, czyli tylko najnowsze bloki węglowe. Reszta – czyli 13,5 GW - trafi na złom.
Już w 2030 węgiel ma zniknąć z domowych pieców w miastach, zastąpiony przez gaz, ciepło sieciowe, pompy ciepła. Na wsi utrzyma się nieco dłużej – do 2040 roku.
Do 2030 3 miliony starych kotłów ma zostać wymienione.
Przypomnijmy, że w lipcu resort klimatu opublikował Program Polskiej Energetyki Jądrowej, który m.in. zawierał prognozy optymalnego miksu energetycznego dla Polski. Były one bardzo pesymistyczne w kwestii rozwoju np. fotowoltaiki – zakładały, że sektor, w którym ostatnio przyrasta 1 GW mocy rocznie, osiągnie 3,1 GW w 2025 roku, po czym… stanie w miejscu. Zmniejszać się też miała produkcja prądu z kogeneracji, w elektrociepłowniach.
PEP 40 różni się mocno w tych prognozach. Oczywiście taka sama jak w PPEJ jest liczba planowanych bloków atomowych – od 6 do 9 GW.
Ale już fotowoltaika będzie się rozwijać w podobnym tempie jak dziś, w 2030 roku moc ma sięgnąć 5- 7 GW. W 2030 roku liczba prosumentów ma dojść do 1 mln.
Moc lądowych wiatraków ma wzrosnąć do 8-10 GW z dzisiejszych 6 GW. Na morzu w 2030 roku mają stanąć wiatraki o mocy 5,9 GW.
Ma rosnąć produkcja prądu z elektrociepłowni. Już w 2030 roku 85 proc. starych ciepłowni ma być „efektywne”, co w praktyce oznacza, że znaczna część z nich zmieni się w elektrociepłownie. 1,5 mln nowych użytkowników ma zostać podłączonych do sieci ciepłowniczych.
„Jednocześnie opracowany zostanie nowy model rynku, tak, aby ceny ciepła były akceptowalne dla odbiorców, a równocześnie umożliwiały pokrycie kosztów uzasadnionych wraz ze zwrotem z zainwestowanego kapitału. Jednocześnie celem jest, aby w 2030 r. co najmniej 85 proc. spośród systemów ciepłowniczych lub chłodniczych, w których moc zamówiona przekracza 5 MW, spełniało kryteria efektywnego energetycznie systemu ciepłowniczego.
Przyczyni się do tego rozwój wysokosprawnej kogeneracji, uciepłownianie elektrowni, zwiększenie wykorzystania OZE i odpadów w ciepłownictwie systemowym, modernizacja i rozbudowa systemów dystrybucji ciepła i chłodu oraz popularyzacja magazynów ciepła i inteligentnych sieci” – czytamy w streszczeniu całego PEP 40, które otrzymali dziennikarze.
Minister podkreślał też konieczność zapewnienia back-upu dla odnawialnych źródeł energii, które są zależne od pogody. A prezentacja ostrzega, że rozwój źródeł odnawialnych nie przekłada się liniowo na spadek zapotrzebowania na źródła sterowalne.
Nawet jeśli mieliśmy w systemie 24 GW w morskim i lądowym w wiatrakach, to dziesięć dni bez wiatru w styczniu 2030 roku spowodowałoby spore problemy Krajowego Systemu Energetycznego, bo w styczniu słabo świeci też słońce.
„Dla bezpieczeństwa pracy KSE w przyszłości przyłączenie niestabilnego źródła energii będzie powiązane z obowiązkiem zapewnienia bilansowania w okresach, gdy OZE nie dostarcza energii elektrycznej do sieci. Mechanizmy wsparcia OZE będą w uprzywilejowanej pozycji stawiać rozwiązania zapewniające maksymalną dyspozycyjność, z relatywnie najniższym kosztem wytworzenia energii oraz zaspokajające lokalne potrzeby energetyczne, jak również rozwiązania hybrydowe łączące różne technologie OZE, samobilansowanie np. z wykorzystaniem magazynów energii”- czytamy w streszczeniu PEP 40.
Prezentacja nie podawała mocy planowanych elektrowni i elektrociepłowni gazowych, ale udało nam się dowiedzieć, że w 2030 roku ma sięgnąć 6,3 GW, dziesięć lat później - 8,5 GW.
Ale jednocześnie minister podkreślał też nieuchronną transformację w stronę energetyki rozproszonej – do 2030 roku ma powstać 300 obszarów samobilansujących się („zrównoważonych energetycznie”). – One będą oddolnie tworzyć bezpieczeństwo energetyczne – tłumaczył minister.
Co dalej z tymi rozbieżnościami w obu dokumentach? Michał Kurtyka pytany przez WysokieNapiecie.pl odparł, że PPEJ zostanie dostosowany do PEP 40.
Oczywiście nie mogło zabraknąć ministerialnego „konika” czyli niskoemisyjnego transportu.
Zapowiadany wcześniej na 2025 roku milion samochodów elektrycznych w prezentacji się nie pojawił, ale za to od 2025 roku wszystkie nowe autobusy w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców mają być zeroemisyjne.
We wszystkich gminach ten obowiązek zostanie wprowadzony w 2030 roku.
Ile to ma wszystko kosztować? Prezentacja nie podała szacunków, ale z informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że nakłady inwestycyjne związane z energią do 2040 roku szacowane są na 350 mld euro, z czego 191 mld przypadnie na sektor energetyczny.
W rządzie zdaje się przeważać opinia, że od niskoemisyjnej transformacji nie uciekniemy. Prezentacja PEP 40 jest niewątpliwie najdalej idącym w tej kwestii dokumentem rządowym przedstawionym publicznie.
Oznacza de facto, że w 2030 roku w Polsce zostaną dwie-trzy kopalnie energetycznego węgla kamiennego – reszta nie będzie już potrzebna.
Pierwszy test prezentacja projektu PEP 40 przejdzie już w czwartek, 10 września. Ma zostać oficjalnie pokazany górniczym związkom zawodowym. Jeśli oczywiście rząd się nie przestraszy pohukiwań związkowych działaczy.
Tekst pochodzi z portalu wysokienapiecie.pl, gdzie został opublikowany 8 września.
Komentarze