„Nie traktujmy kormoranów w kategorii szkodnika i wroga” – przekonuje ornitolog, dr Szymon Bzoma z Grupy Badawczej Ptaków Wodnych „Kuling”, autor „Programu ochrony kormorana w Polsce”. Kormoranów od 30 lat nam nie przybywa, a nielegalne i legalne niszczenie jego kolonii nie przyniesie zamierzonych efektów.
Kiedy pierwszy raz odwiedziłem kolonię kormoranów w Kątach Rybackich, wówczas największą w Polsce, poczułem się jak w Parku Jurajskim. To dlatego, że tak wyglądają i tworzą charakterystyczny krajobrazowi. Niestety nie mają dobrej opinii wśród osób zajmujących się gospodarką rybacką.
Podobnie jak wilk w gospodarce łowieckiej kormoran jest postrzegany jako konkurent w łowisku.
Dr Szymon Bzoma od lat bada kormorany. Naszą rozmowę zaczynam od pytania o nielegalne zniszczenia gniazd w kolonii na Jeziorze Tonowskim, która w maju tego roku została nagłośniona w mediach.
110 strąconych gniazd, trzysta zabitych piskląt, kilkadziesiąt rozbitych jaj w kolonii kormoranów na jednym z jezior w województwie kujawsko-pomorskim
- alarmowali przyrodnicy związani z Polskim Towarzystwem Ochrony Przyrody „Salamandra”.
Mój rozmówca wyjaśnia, że na tym obszarze był to drugi incydent w ciągu ostatnich kilku lat.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofamy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach.
Tym razem sprawców udało się ująć. Jednak nadal to incydenty i w skali kraju nie ma ich dużo – dodaje Bzoma. – Na szczęście większość kolonii, tych dużych, nie podlega większej presji. Regularne jest za to legalne niszczenie gniazd, zgodne z wydanymi pozwoleniami, które odbywa się każdego roku w kilku miejscach.
W praktyce oznacza to, że w sytuacjach konfliktowych zgodę na odstępstwa od zakazów, takich jak zabijanie czy płoszenie wydaje się na niższym szczeblu regionalnych dyrekcji ochrony środowiska.
Tylko co to daje? Szymon Bzoma podaje przykład z Wielkiej Brytanii. Na stawach hodowlanych strzelano tam do kormoranów i płoszono je ślepymi pociskami. Okazało się, że płoszenie, systematycznie i staranne, sprawiało, że ptaki się wynosiły. Z kolei zabijanie ptaków nie dawało nic, a wymagało większego zaangażowania ludzi.
Kormorany wyjadają ryby. Tam, gdzie gniazdują, nie ma ryb
Zdaniem Bzomy można temu zawczasu zapobiegać. Większość kormoranów bytuje nie w obrębie stawów, lecz nad morskim brzegiem. I nie powinno się im pozwalać na zakładanie kolonii w sąsiedztwie stawów. A w stawach karpiowych trzeba też chronić najmłodsze karpie (tzw. kroczki).
Kormorany zjadają karpie do pewnej wielkości, i tylko młodsze ryby są narażone na aktywność tych ptaków.
Dlatego stawy kroczkowe trzeba zabezpieczać siatkami. Można też płoszyć kormorany, ale to trzeba robic jednocześnie w całym kompleksie stawów.
Nieuprawnione są opinie, że kormorany zakładając kolonię lęgową niszczą las. To jest część natury – mówi Bzoma. – Tam, gdzie są kormorany, pojawiają się gatunki związane z martwym drewnem. Jest więcej dzięciołów. A te kilkadziesiąt kolonii kormoranów w Polsce zajmuje niewielkie spłachetki drzewostanu.
Łamiemy ręce nad drzewostanem na powierzchni dwóch hektarów, bo usechł po tym jak kormorany go zasiedliły, a za chwilę przychodzą ludzie i ścinają dziesiątki czy setki hektarów.
Ci, którzy uważają kormorany za szkodniki, mówią często, że ptaki te zjadają więcej ryb niż wyłowią ich ludzie. Ale tak naprawdę wyniki połowów są gorsze, bo ludzie wyłowili i przetrzebili duże drapieżne ryby. W konsekwencji przybyło pokarmu dla kormoranów, bo w wodzie jest więcej mniejszych ryb. W ten sposób powstaje stołówka dla kormoranów.
A chociaż małe ryby zjadane są też przez szczupaki, to do ludzi zajmujących się gospodarką rybacką nie są one problemem. Bo przecież można je złowić i zjeść. A kormoranów nikt nie zje. I oczywiście w takiej sytuacji nie pomoże zarybianie. Bo małe szczupaki też zostaną przez kormorany pożarte.
Ale kormorany nie wywołały problemu,
To, co się dzieje, jest wynikiem błędów, jakie popełniamy w zarządzaniu populacjami ryb i zarządzaniu wodami.
- Nasza gospodarka rybacka opiera się na zasadzie „wpuszczamy, łowimy i znów zarybiamy”. Wszystko, co temu przeszkadza, uchodzi za szkodnika. Na tej samej zasadzie wilki „zjadające jelenie” stają się szkodnikami. Choć pełnią pozytywną rolę w przyrodzie – tłumaczy Bzoma.
Twierdzenie, że jeśli są kormorany, to nie ma ryb, to bzdura. Kormorany są tam, gdzie ryb jest dużo — przekonuje Szymon Bzoma. – Zawsze warto wziąć sobie „Wiadomości Wędkarskie” lub inną gazetę dla wędkarzy, i znaleźć o pozytywnej roli szczupaka, jako drapieżnika. Dokładnie taką samą pozytywną rolę spełniają kormorany.
Co istotne żywią się one rybami, które są w fazie zjadania zooplanktonu – kontynuuje Bzoma. – Dlatego tam, gdzie są kormorany lub inne drapieżniki, ryb w tym wczesnym stadium jest trochę mniej. Więcej jest za to zooplanktonu, mniej glonów i fitoplanktonu. Więc zawkitów w wodzie jest mniej.
Kormorany są elementem tej złożonej układanki i jako drapieżniki powinien być traktowane jako pożądany gatunek w przyrodzie.
Co roku w Polsce gnieździ się od 26 do 30 tysięcy par kormoranów. Jak mówi Szymon Bzoma od trzech dekad to się nie zmienia. – Nie ma u nas warunków, żeby kormoranów miało przybyć.
Bzoma mówi mi, że w Danii i Holandii, gdzie wzrost liczebności kormoranów zaczął się wcześniej niż w Polsce, nastąpił już wyraźny spadek ich populacji. To też czeka Polskę. A z powodu ocieplania się klimatu w Europie ptaki będą pojawiać się coraz dalej na wschodzie i północnym wschodzie Europy.
W Polsce największa kolonia kormoranów znajdowała się w Kątach Rybackich. W 2006 roku było tam prawie 12 tys. par kormoranów. Ale Kilka lat temu największą okazała się kolonia Chełminek na jednej z wysp Zalewu Szczecińskiego (ponad 5 tysięcy par). Inną dużą kolonią jest kolonia na Wyspie Dębina w samym Szczecinie, między Szczecinem a Jeziorem Dąbie. Tam odnotowano ponad 3800 par w szczycie, ale w tym roku jest ich mniej, bo niewiele ponad tysiąc.
Jakby zsumować te kolonie znad Zalewu Szczecińskiego, to one razem osiągnęły wartość z Mierzei Wiślanej sprzed kilkunastu lat.
Bzoma wskazuje naturalny powód wysokiej śmiertelności kormoranów. Para kormoranów składa od 5 do 7 jaj. Z nich wychowa się najczęściej jedno, dwoje piskląt. A spośród piskląt, które wylecą z gniazda, w pierwszym roku życia zginie ponad połowa. Żeby przeżyć, kormorany muszą się bowiem nauczyć żerować i wytrzymać konkurencję innych kormoranów. Ta wewnątrzgatunkowa konkurencja jest najlepszym sposobem samoregulacji liczebności gatunku.
Chociaż kormoran jest gatunkiem chronionym, to nie uznaje się go za gatunek zagrożony. W konsekwencji nie wypłaca się odszkodowań z ewentualne straty, jakie powoduje. Bzoma uważa to za dobre rozwiązanie. Bo niby jak te szkody oszacować. Czy jeśli ktoś wpuści do stawu 100 tysięcy ryb, a wyłowił 20 tysięcy, to resztę zjadły kormorany? A może kłusownicy albo czaple?
Pamiętajmy też, że 80 procent populacji kormoranów w Polsce bytuje nie nad stawami tylko nad morzem.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze