Nowa, bardzo zakaźna odmiana koronawirusa SARS-CoV-2 – BA.5 atakuje coraz skuteczniej kraje zachodniej i południowej Europy. I to pomimo gorącego początku lata. Dr Paweł Grzesiowski: „Nic nie wskazuje na to, by to był wirus sezonowy”. Polska na razie się nie przejmuje
W ostatni piątek wieczorem (1 lipca 2022) odbyło się kolejne (już 123.) webinarium Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa.
Jak co tydzień od początku pandemii jego uczestnicy mieli okazję wysłuchać najnowszych danych epidemiologicznych i komentarzy specjalistów na ten temat.
A są one niestety znów niepokojące.
Według danych z Worldometer liczba nowych zakażeń SARS-CoV-2 za ostatnie 7 dni była (nie licząc Stanów Zjednoczonych) najwyższa w Niemczech. Odnotowano tam aż 720 tys. nowych przypadków, tj. o 51 proc. więcej niż w ciągu poprzednich 7 dni (dane z piątku).
720 tys. zachorowań tygodniowo oznacza ponad 100 tys. dziennie. Tymczasem w Polsce notujemy maksimum kilkaset przypadków dziennie (696 - 28 czerwca, 544 – 29 czerwca, 588 – 30 czerwca).
„Widać jak bardzo jesteśmy niedoszacowani” – powiedział prowadzący webinarium dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.
Polska bardzo słabo testuje w kierunku koronawirusa. Co więcej, główny system IT monitorujący zagrożenie epidemiczne w Polsce – EWP, od miesiąca w szpitalach praktycznie nie działa. Wdrażany jest nowy program.
„Przez miesiąc szpitale, które nie działają w gabinecie.gov.pl, nie mogły wpisywać wyników testów” – mówiła dr Agnieszka Sulikowska.
„Mamy je więc w jakichś zeszycikach”. A ponieważ system przyjmuje tylko dane do tygodnia wstecz, część dodatnich wyników nigdy nie będzie uwzględniona w statystykach.
„Chciałyśmy wysłać druki ZLK [zgłoszenie zachorowania na chorobę zakaźną], ale rozporządzenie tego nie przewiduje” – dodała dr Sulikowska. COVID w Polsce nie istnieje dziś w sprawozdawczości. Sanepid również tych druków nie przyjmuje.
„Na razie zakażeń nie ma może bardzo wielu, choć tego nie wiemy, ale w jednym ze szpitali mamy np. ostatnio 2 ogniska, z których każde liczy między 5 a 8 osób zakażonych” – mówiła dr Sulikowska.
Nowych zakażeń jest więcej także we Francji – 649 tys. tygodniowo versus 405 tys. w poprzednich 7 dniach (dane z piątku, 1 lipca 2022), Włoszech – 451 tys., czy Wlk. Brytanii - 143 tys. „W Wlk. Brytanii dostęp do testów też jest słaby” – dodał dr Grzesiowski.
„Niestety, rosną też hospitalizacje” – poinformowała pracująca w Irlandii Maja Romanowska. „Problemem są głównie osoby starsze i to jest najbardziej niepokojące, bo chorują pacjenci w wieku 65+, 75+” – dodała.
Przykładem starszej osoby, która niedawno zachorowała ciężko na COVID, jest 81-letni dr Anthony Fauci, dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. Fauci to główny epidemiolog w Stanach, doradca Joe Bidena. Trzykrotnie się szczepił, z racji wieku bardzo na siebie uważał, nie brał udziału w większych spotkaniach, a mimo to zachorował.
Przeszedł kurację nowoczesnym lekiem antywirusowym - Paxlovidem, ale po jego odstawieniu, jak doniósł "The New York Times", znów poczuł się gorzej.
Skoro najlepiej zorientowany, najlepiej zabezpieczony człowiek pada ofiarą wirusa, co czeka zwykłych zjadaczy chleba?
„Wczorajszy (czwartkowy) brytyjski raport, który powoływał się na własne duże badania, wskazuje na reinfekcje [ponowne zakażenia] wariantem BA.4 i BA.5 koronawirusa” – wskazała Maja Romanowska.
Nowe warianty wyraźnie uciekają naszej odporności, zarówno poszczepiennej jak i poinfekcyjnej. Na pewno ‘ucieka’ tym, którzy przechorowali się na BA.1 [najstarszy, pierwszy wariant Omikrona, który pojawił się w listopadzie 2021 w Afryce południowej]” - powiedziała podczas webinaru Romanowska.
Co to znaczy? Ano tyle, że ktoś, kto nawet stosunkowo niedawno, bo np. w styczniu czy lutym tego roku przechorował COVID i zakaził się już odmianą Omikron, może nie być odporny na nowe – aktualnie dominujące odmiany – BA.4 i BA.5.
Podobnie jest ze szczepionką. Przypomnijmy, że szczepionki, które przyjmowaliśmy w ubiegłym i tym roku, nie uwzględniały jeszcze w ogóle wariantu Omikron.
Dobra wiadomość jest natomiast taka, że starsze szczepionki, o ile coraz gorzej zabezpieczają przed zakażeniem, o tyle dalej chronią przed ciężkim przebiegiem i zgonem z racji COVID-19.
Maja Romanowska wspomniała też o najnowszych danych z RPA [to właśnie na południu Afryki powstawały ostatnio nowe warianty koronawirusa]. „Wyniki są dramatyczne” – wspomniała lekarka. Widać w nich to samo, co w raporcie brytyjskim – warianty BA.4 i BA.5 wyraźnie uciekają odporności poszczepiennej i poinfekcyjnej.
Najbardziej zagrożone są osoby starsze i te, które dotąd nie chorowały. „Wszyscy proponują, żebyśmy wrócili do prewencji. Maseczki, dystans społeczny, wietrzenie pomieszczeń. Letnia fala wcale nie jest mała” – przekonywała Romanowska.
To jak bardzo ciężkie są kolejne fale koronawirusa najlepiej widać po - najbardziej tragicznej - statystyce zgonów.
Wprawdzie dominujące w Europie warianty BA.4 i BA. 5 uważa się za bardzo zaraźliwe, za to względnie łagodne. Tym niemniej najnowsze statystyki zgonów nie napawają optymizmem.
W Niemczech liczba zgonów wzrosła ostatnio aż o 135 proc. – z 268 na 629 tygodniowo (dane z piątku, 1 lipca). A przecież to dobrze wyszczepione społeczeństwo, dostosowujące się do obostrzeń, o wysokim poziomie opieki zdrowotnej. We Francji odnotowano 265 zgonów tygodniowo, we Włoszech 380.
Te dane 2 dni później wyglądają już nieco lepiej, ale to może skutek inaczej spływających liczb w czasie weekendu. 26 proc. wzrost zgonów w Niemczech za ostatni versus poprzedni tydzień (558 versus 442), ale to i tak bardzo wysokie jak na Niemcy wyniki. UK – 16-stoprocentowy wzrost zgonów w tygodniu (462 z 397). Włochy: o 1/5 więcej zgonów (426 versus 355).
„Mamy więc kolejną falę zachorowań w Europie, która powoduje wzrost również ciężkich przebiegów” – podsumowuje dr Grzesiowski.
„Wraca nam COVID w środku lata. Wszyscy myślą o wyjazdach, o imprezach na świeżym powietrzu, a tymczasem przede wszystkim musimy dbać o swoje zdrowie" – ostrzega ekspert.
W Polsce na razie cicho o covidzie, przynajmniej ze strony rządzących.
Oficjalne raporty nt. nowych zachorowań ukazują się nadal raz na tydzień. W ostatnim zestawieniu podano, że od 23 do 29 czerwca potwierdzono 2422 zakażenia (dla porównania tydzień wcześniej było ich – 1341). Tyle że testów w całym kraju wykonano jak na lekarstwo – 25,7 tys.
28 czerwca 2022 w szpitalach znajdowało się 338 pacjentów z COVID-19. To o 51 więcej niż w tydzień wcześniej.
Minister zdrowia Adam Niedzielski w niedawnej rozmowie z PAP przyznał, że mamy dziś do czynienia z „pewną zwyżką zachorowań” jednak „bez potencjału przerodzenia się w falę”. Minister uznał, że przeskok z 300 na 600 zachorowań dziennie nie stanowi żadnego zagrożenia dla systemu opieki zdrowotnej. Niedzielski dodał, że nowego wzrostu zakażeń SARS-CoV-2 możemy spodziewać się jesienią.
Podczas piątkowego webinarium zwrócono jednak uwagę na kilka niepokojących faktów.
Pierwszy to dynamika wzrostu potwierdzonych zakażeń. Na slajdzie prezentowanym podczas webinarium autorstwa Wiesława Seweryna wartość tego wskaźnika wynosiła 1,76. Jeśli przekracza on wartość 1, epidemia się rozwija.
W niedzielę, 3 lipca wskaźnik jest jeszcze nieco wyższy – sięga 1,83.
Innym niepokojącym wskaźnikiem, czułym jeśli chodzi stan epidemii, jest procentowy udział dodatnich wyników w ogólnej liczbie testów (czyli inaczej mówiąc wykrywalność). W czasie webinarium mówił o nim mgr farmacji Łukasz Pietrzak wskazując, że sięga on już średnio 10 proc. w skali kraju. Innymi słowy, aż co 10 test jest pozytywny – oznacza zakażenie. A - przypomnijmy - testów robi się dramatycznie mało, znacznie mniej niż w poprzednich sezonach wakacyjnych (2020, 2021).
Aktualnie wykonujemy aż 9 razy mniej testów niż przed rokiem, tj. w wakacje 2021. Wtedy procentowy udział dodatnich testów wynosił poniżej 1 procenta. „Zgodnie z wytycznymi WHO wynik powyżej 5, a tym bardziej powyżej 10, świadczy o utracie kontroli nad pandemią – przypomniał mówca.
Łukasz Pietrzak poinformował też, że w dniach 22-26 czerwca 2022 w Polsce wzrósł o ponad 50 proc. zakup testów w aptekach. Pacjenci testują się więc na własną rękę, bo na publiczne badania nie ma co liczyć.
Dodajmy, że dotychczasowe szybkie testy antygenowe zachowują czułość także wobec nowych wariantów SARS-CoV-2. Wymierzone są one bowiem w konserwatywne, niezmieniające się tak łatwo z czasem fragmenty informacji genetycznej wirusa.
W niedzielę 3 lipca uśredniony udział dodatnich testów wyraźnie poszedł w górę.
I tak np. w województwie dolnośląskim niemal co piąty wynik był już dodatni. W woj. kujawsko-pomorskim wskaźnik dodatnich testów przekroczył 15,9 proc., w pomorskim wyniósł 14,8 proc.
„Fala wzbiera. Czy coś w ogóle widać z wyżyn waszych stołków czy tylko confetti i pieczone prosiaki?” – napisał na Twitterze Wiesław Seweryn.
W Polsce praktycznie nikt nie nosi masek. „Wracaliśmy niedawno samolotem z zagranicy do Gdańska. Nikt poza nami nie miał maseczek, choć jeden z pasażerów okropnie kaszlał” – opowiada znajoma.
W Hiszpanii, jeśli bym weszła do apteki bez maseczki, farmaceutka natychmiast kazałaby mi wyjść – mówi z kolei mieszkanka Madrytu.
A u nas? „Ostatnio w aptece zobaczyłam jedną osobę w maseczce. Było to moje odbicie w lustrze” – napisała na czacie jedna z uczestniczek piątkowego webinarium.
Irlandia przegłosowała ostatnio nowe prawo dające rządowi stałe pozwolenie na natychmiastowe wprowadzanie obostrzeń w razie potrzeby. Rząd może z dnia na dzień ogłosić: „Na takim i takim terenie od jutra obowiązkowe maseczki”.
Czy w związku ze wzrostem zakażeń należy przyspieszyć podanie 4. dawki szczepionki?
6 czerwca 2022 minister zdrowia wydał komunikat (raczej niezauważony przez media), zgodnie z którym można w Polsce podać drugą dawkę przypominającą (a więc 4. z kolei) osobom z zaburzeniami odporności.
O podaniu 4. dawki innym osobom, np. 65+, ma zadecydować europejska agencja EMA. Polska czeka na jej decyzję w tej sprawie. Tylko czy to będzie szczepionka na Omikrona, a najlepiej na jego najnowszą wersję?
Problem bowiem ze szczepionkami jest taki, że - jak pisaliśmy wielokrotnie - kolejne warianty wirusa „uciekają” przed nimi. Praktycznie wszystkie firmy przygotowują nowe preparaty, ale natura jest szybsza. Jeśli są to szczepionki oparte na technologii mRNA (Pfizer, Moderna), nową szczepionkę można przygotować w ciągu zaledwie 2 tygodni. Ale jej testowanie trwa ok. 2 miesięcy, a wtedy może się ona okazać już mniej skuteczna.
Coraz częściej w gronie specjalistów mówi się, że ze względu na nowe mutacje może już czas na „nową literkę” w oznaczeniach odmiany wirusa (po Alfie, Becie, Delcie, Gammie i Omikronie).
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia coraz częściej mówią też o nowej generacji szczepionek skierowanej także przeciwko innemu białku niż szybko zmieniające się białko kolca (tzw. białko S od ang. terminu Spike).
Wszystkie to razem wskazuje, że nasz odpoczynek od pandemii może okazać się krótszy, niż się nam wydawało. Wielu specjalistów wskazywało, że następna fala czeka nas jesienią, gdy dzieci i młodzież wrócą do szkół, a sami zaczniemy znów przebywać głównie w pomieszczeniach.
Teraz jest już mowa o nowej fali w lipcu. Zwykle to, co działo się u naszych zachodnich sąsiadów, do nas docierało z niedużym opóźnieniem.
Czas sięgnąć do zapasu maseczek. A także zaopatrzyć się w testy antygenowe, by w razie nawet lekkiej infekcji nie przekazywać wirusa dalej.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze