O prezydenturę w Gdyni walczy Aleksandra Kosiorek (Gdyński Dialog) oraz Tadeusz Szemiot (KO, Lewica, ruchy miejskie). Mają podobne poglądy, ale większe szanse ma Kosiorek. Jest nowa w polityce, w I turze pokonała konkurentów. Oboje kandydatów pytamy o ich plany na Gdynię
Gdynia to chyba największe zaskoczenie tych wyborów samorządowych. Wojciech Szczurek, popularny prezydent, który przez ostatnie 26 lat wygrywał zawsze wysoko w pierwszej turze, tym razem zdobył 23,5 proc. głosów i nie wszedł do drugiej tury. Zaskoczeniem był również wynik jego ugrupowania Samorządność, które przez ćwierć wieku miało samodzielną większość w radzie miasta, a tym razem wprowadziło zaledwie 5 radnych. Mandatu nie zdobył m.in. wiceprezydent Gdyni Marek Łucyk, który jest teraz obwiniany za porażkę całej formacji. Radnym nie będzie też sam Szczurek, bo w ogóle nie startował do rady.
Drugie zaskoczenie to wynik Aleksandry Kosiorek i jej ugrupowania Gdyński Dialog. Kosiorek debiutuje w polityce i nie dawano jej większych szans, weszła do niej przebojem i pokonała nie tylko Szczurka, ale także kandydata KO, lewicy i ruchów miejskich Tadeusza Szemiota. Jak jej się to udało?
Na zdjęciu: Aleksandra Kosiorek i Tadeusz Szemiot. Fot. Kamil Gozdan/Agencja Wyborcza.pl
O przyczynach porażki Wojciecha Szczurka pisaliśmy w OKO.press już po pierwszej turze:
Trzy najważniejsze to: słaba komunikacja prezydenta z mieszkańcami, korki i przedłużające się inwestycje transportowe oraz zmęczenie długoletnimi rządami tej samej ekipy. Aleksandra Kosiorek i Gdyński Dialog nie osiągnęli sukcesu jednak tylko dzięki słabości urzędującego prezydenta, ale ciężko na niego zapracowali.
Gdyński Dialog zawiązał się już trzy lata temu i choć zgromadził ludzi o bardzo różnych poglądach – od lewa do prawa – to przez ten czas zdążyli się oni dobrze poznać, a nawet polubić i z żelazną konsekwencją dążyli do wyborczego celu. Inicjatorem powstania GD był Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski. To w Gdyni znana postać, były przewodniczący Rady Miasta, a przed laty bliski współpracownik Wojciecha Szczurka. Ich drogi jednak się rozeszły i w 2018 Zmuda-Trzebiatowski kandydował na prezydenta Gdyni z komitetu Wspólna Gdynia. Zajął trzecie miejsce i wprowadzili do rady tylko jednego radnego, ale jak mówił wówczas trójmiejskiej “Gazecie Wyborczej” – to był dopiero zaczyn przed następnymi wyborami:
„Jest fajna energia i ja bym chciał, aby ten ruch dojrzał, ale bez mojego udziału. Chciałbym, żeby ludzie tworzący Wspólną Gdynię popracowali z różnymi projektami, żeby to środowisko wykreowało kandydatów na radnych i kandydata na prezydenta, i żebym to nie był ja. Chciałbym, żeby we Wspólnej Gdyni powstała grupa ekspertów, która będzie monitorowała realizację obietnic Samorządności w różnych dziedzinach życia, żeby udało się stworzyć takiego „watchdoga” poczynań władz Gdyni. Mówiąc obrazowo: we Wspólnej Gdyni są drożdże, jest zagniecione ciasto, a teraz musi ładnie wyrosnąć, a to oznacza, że musi mieć stałą, wysoką temperaturę. Mamy wszystkie składniki, ale ja nie będę tą osobą, która będzie tej temperatury ciągle doglądać”.
I rzeczywiście, przez ostatnie lata członkowie komitetu realizowali ten plan. Monitorowali poczynania ekipy Szczurka, założyli własną stronę internetową, a Zmuda-Trzebiatowski, jak sam o sobie mówi, “zagniatał ciasto”, czyli starał się łączyć ze sobą osoby z różnych środowisk.
– Byłem zagniataczem ciasta i chciałem zmieszać ze sobą różne składniki” – mówi dzisiaj OKO.press Zmuda Trzebiatowski. – Zapraszałem do siebie do domu gości i rozmawialiśmy. Od początku zakładaliśmy, że to będzie inicjatywa wyborcza. W głosowaniu ustaliliśmy nazwę Gdyński Dialog, bo była jeszcze propozycja Gdynia Plus.
Jedną z pierwszych inicjatyw Gdyńskiego Dialogu było zgłoszenie trzech zasłużonych dla miasta osób do medali Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz pomysł nadania honorowego obywatelstwa prof. Normanowi Davisowi, wybitnemu historykowi, który bywał w Gdyni. Samorządność Szczurka te pomysły schowała jednak do szuflady.
Potem złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w jednej z miejskich spółek. Nad wnioskiem pracowali wspólnie Aleksandra Kosiorek i radny Wspólnej Gdyni Ireneusz Trojanowicz.
– Powiedziałem wtedy Oli, że to jest możliwe tylko w Gdyńskim Dialogu, żeby wniosek do prokuratury składali razem apostatka i katecheta. A Ola na to: „to Irek jest katechetą? Nie wiedziałam!”. Nagle się okazało, że ludzie z tak różnych środowisk mogą ze sobą współpracować i się nawet polubić. Okazało się, że Ola jest fajna i Irek jest fajny, a poglądy nie przeszkadzają, żeby razem pracować. Bardzo się z tego cieszyłem, że udało się nam zgromadzić ludzi, którzy wcześniej nie usiedliby do wspólnego stołu i nie mieli okazji poznać, a teraz zaczęli ze sobą rozmawiać.
Gdyński Dialog dobrze przygotował się do wyborów. Przez trzy lata wypracowali program, swoją kandydatkę na prezydenta wybrali w prawyborach latem 2023 roku Kosiorek wygrała w nich z Bartłomiejem Austenem, działaczem Nowoczesnej. Przygotowywali się również do wyborów finansowo. Jak podała trójmiejska “Wyborcza”, Gdyński Dialog po pierwszej turze wykazał wpłaty na ok. 171 tys. zł. Najwyższe kwoty: Dawid Sztormowski – 20 tys. zł, Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski – 16,9 tys. zł, Mirosława Król – 15,3 tys. zł , Marcin Chwiałkowski – 15 tys. zł, Urszula Austen – 15 tys. zł, Aleksandra Kosiorek 13 tys. zł.
Kampanie prowadzili również bardzo profesjonalnie. W mediach społecznościowych Gdańskiego Dialogu można znaleźć dużo zdjęć i filmów ze spotkań z mieszkańcami, ale także dłuższych programowych materiałów.
Mieszkańcom Gdyni stojącym w korkach bardzo spodobała się ich akcja bilboardowa prowadzona przy zakorkowanych trasach, z hasłami typu: „Moja córka trzy dni temu pojechała na Karwiny i do tej pory nie wróciła”.
– Wyliczyłem, że na kampanię potrzebujemy ok. 130 tysięcy złotych, ale wpłaty od mieszkańców nas pozytywnie zaskoczyły – mówi Zmuda-Trzebiatowski. – Wiele elementów kampanii udało się jednak zorganizować dzięki naszym działaczom i działaczkom. Mamy dziewczynę, która zawodowo zajmuje się e-commerce i która świetnie prowadzi naszego Facebooka. Inny z naszych członków zawodowo zajmuje się kręceniem filmów i to był jego wkład, a Krystian Nehrebecki, zawodowy aktor, użyczył nam swojego głosu do spotów radiowych.
Zmuda-Trzebiatowski, tak jak zapowiadał pięć lat temu, nie aspiruje obecnie do stanowisk politycznych. Nie kandydował do rady miasta (startowała za to jego córka) i deklaruje, że nie będzie też wiceprezydentem, jeśli Kosiorek wygra wybory. Zdaje sobie sprawę, że dla Gdyńskiego Dialogu jest pewnym obciążeniem.
– W niektórych środowiskach jestem postrzegany jak trędowaty – stwierdza. – A wszystko przez to, że osiem lat temu, przez cztery miesiące pracowałem na jednej ósmej etatu w biurze posła Marcina Horały z PiS. Do dziś się to za mną ciągnie i jest wykorzystywane negatywnie w kampanii. Przemilcza się natomiast to, że w 2020 roku współtworzyłem ruch Szymona Hołowni.
Zmuda-Trzebiatowski jest znany z konserwatywnych poglądów i związków z Kościołem. Rzeczywiście, kiedyś przyjaźnił się z Horałą. Ostatnio jednak był współorganizatorem protestów wiernych pod gdańską kurią, gdy arcybiskupem był Sławoj Leszek Głódź, który dopuszczał się poniżania księży i tuszowania przypadków pedofilii. Jednocześnie w ostatnich latach Zmuda-Trzebiatowski był stałym felietonistą orlenowskiego „Dziennika Bałtyckiego”, który stał się gazetą propagandową PiS. Krytykował tam politykę Szczurka. To również spowodowało, że przez wielu gdynian kojarzony jest nadal z partią Kaczyńskiego.
Być może właśnie ze względu na Zmudę-Trzebiatowskiego, TVN24 w jednym z wyborczych materiałów przedstawiło Aleksandrę Kosiorek jako “kandydatkę sympatyzującą z prawicą”.
– Po tym materiale nasi konkurenci od razu to wykorzystali – opowiada Zmuda-Trzebiatowski. – W mediach społecznościowych pojawiło się nagle mnóstwo wpisów typu: że Kosiorek to krypto-PiS, że ja za nią stoję i na pewno nią steruję, a ona sama to taka wydmuszka bez własnego zdania, że jak wygra, to wprowadzi PiS do urzędu itp., itd. Wysłaliśmy sprostowanie do TVN24, przeprosili i zrobili z Olą nowy materiał, ale mleko się rozlało.
Niestety, działacze PO robią nam taki czarny PR. Ja rozumiem, że można o mnie mówić, że sympatyzuję z prawicą, ale o Oli? O tej Oli, która organizowała strajki kobiet w Gdyni i protesty pod sądami? To ciosy poniżej pasa.
Aleksandra Kosiorek ma 39 lat, męża i dwójkę dzieci. Od urodzenia mieszka w Gdyni, ukończyła prawo na Uniwersytecie Gdańskim. Po studiach założyła własną kancelarię radcowską i zrobiła specjalizację w prawie medycznym. Przez ostatnie lata współpracowała z Okręgową Izbą Lekarską, działała także w organizacjach pomagających kobietom w ciężkiej sytuacji życiowej, po doświadczeniach przemocy. Mieszkańcy Gdyni poznali ją podczas strajków kobiet po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej.
– Współorganizowałam protest już pierwszego dnia po wyroku. Wcześniej zbierałam podpisy pod projektem „Ratujmy kobiety” Barbary Nowackiej. Zaangażowałam się w protesty strajku kobiet, bo nie mogłam zgodzić się na takie ograniczenie praw kobiet. To był prawdziwy maraton! – mówi Kosiorek. I dodaje, że angażowała się w protesty pod sądami, kiedy PiS zaczęło demolować wymiar sprawiedliwości. – Ponieważ jestem prawniczką z wykształcenia i wykonuję ten zawód na co dzień, to doskonale wiedziałam, do czego prowadzą te zmiany, jak bardzo są niebezpieczne dla ustroju konstytucyjnego.
Kiedy Kosiorek angażowała się w uliczny aktywizm, nie myślała jeszcze o kandydowaniu na prezydenta Gdyni. Jej perspektywa zmieniła się, kiedy została mamą.
– Gdy otworzyłam się na aktywizm społeczny, zaczęłam też baczniej obserwować, co się dzieje w moim mieście. Zobaczyłam, jaki jest problem z dostępnością żłobków i przedszkoli, i to w mieście, które promuje się jako nowoczesne i otwarte na młode rodziny. Miałam poważne problemy ze znalezieniem miejsca w żłobku, a pan prezydent Szczurek w ogóle nie reagował, kiedy kobietom odbierane były ich podstawowe prawa. Władze miasta jakby nie zauważały problemów i tych krajowych, i tych lokalnych. Wtedy postanowiłam współtworzyć środowisko Gdyńskiego Dialogu, bo zrozumiałam, że w Gdyni wcale nie żyje się tak fajnie, jak nam przez lata mówiono.
Jak mówi Kosiorek, decyzja o kandydowaniu w wyborach na prezydenta była dla niej trudna, bo oznaczała wywrócenie dotychczasowego życia do góry nogami. – Zdecydowałam się jednak, bo wierzę, że mogę wiele rzeczy w Gdyni zmienić, poprawić.
Konkurentem Kosiorek w drugiej turze jest 48-letni Tadeusz Szemiot, radny Platformy Obywatelskiej. Ukończył ekonomię na Uniwersytecie Gdańskim, a od 15 lat pracuje w państwowej firmie Energa, gdzie zajmuje się nadzorem właścicielskim i audytem. To doświadczony samorządowiec. Najpierw był radnym dzielnicy, a od 2006 roku jest radnym miasta i przewodniczącym klubu PO. W radzie miasta zasiadał w komisjach polityki gospodarczej, planowania przestrzennego czy gospodarki komunalnej. Ma żonę i dwie córki.
Szemiot ma opinię wyważonego i merytorycznego radnego o analitycznym umyśle. Z pewnością ma przewagę nad rywalką, jeśli chodzi o doświadczenie samorządowe i np. znajomość miejskich dokumentów. Zna na wylot budżet miasta i potrafi sypać cyframi z rękawa. Sam o sobie mówi, że jest „liberałem o umiarkowanych poglądach”.
W trakcie tych wyborów otrzymał silne poparcie polityczne. Jest wspólnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej, Nowej Lewicy, Razem, Zielonych i Koalicji Ruchów Miejskich. Zbudowanie takiej koalicji też nie było łatwe, bo jak wiadomo np. sympatycy Razem i PO często wyzywają się na forach internetowych – a to od “libków”, a to od “komuchów”.
Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie te ugrupowania w Gdyni pozostawały przez lata w opozycji do rządzącej Samorządności Szczurka.
– W ostatnich latach byłem w radzie miasta głosem tej opozycji spoza rady – mówi Szemiot. – Razem z ruchami miejskimi czy lewicą składaliśmy wspólne inicjatywy. Działaliśmy razem np. w sprawie Polanki Redłowskiej. W wielu sprawach pomagaliśmy sobie wzajemnie.
Tadeusz Szemiot otrzymał także w kampanii wsparcie liderów partyjnych – Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, a kilka dni temu miał wspólną konferencję z marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem, podczas której zapowiadali budowę kolei do północnych dzielnic Gdyni.
Tusk powiedział o Szemiocie tak: „Mało komu tak jak mnie zależy, żeby Gdynia była w poważnych, odpowiedzialnych rękach. Kocham Gdynię, szczerze powiedziawszy, nie mam wyjścia, bo mam wielu bliskich w Gdyni. Wiem, jak ważnym, kluczowym miejscem na mapie Polski, na mapie Pomorza, Gdynia była, jest i będzie. Jako premier polskiego rządu chciałbym bardzo mieć odpowiedzialnego partnera, bo Gdynia będzie odgrywała bardzo ważną rolę w najbliższych latach. Oddałbym głos na Tadeusza Szemiota”.
Z takim wsparciem Szemiot jako prezydent z pewnością miałby łatwiejszy dostęp do administracji rządowej czy wojewódzkiej.
Do oddania na niego głosu wezwał, dzień przed ciszą wyborczą, także obecny prezydent Wojciech Szczurek.
Na tle energicznej i nowej w polityce kobiety, wieloletni radny PO wypada jednak dość blado. Kosiorek przypomina trochę gdynianom Franciszkę Cegielską, dawną prezydentkę miasta, do której dziedzictwa wszyscy w Gdyni się odwołują. Szemiot sprawia wrażenie sprawnego, merytorycznego urzędnika, ale niekoniecznie lidera. Mieszkanki i mieszkańcy Gdyni będą więc w niedzielę brali pod uwagę tego typu emocje, bo akurat poglądami Kosiorek i Szemiot nie różnią się wiele.
Tadeusz Szemiot tak jak jego partia opowiada się za legalną aborcją do 12. tygodnia ciąży. Kosiorek, choć organizowała strajki kobiet w Gdyni w kampanii wyborczej, unikała tego tematu, ale zapytana przez OKO.press odpowiedziała jednoznacznie.
– Kobiety w Polsce zasługują na bezpieczną, legalną aborcję do 12. tygodnia, bo to po prostu jedno z ich praw reprodukcyjnych. Nie widzę możliwości na powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, który zresztą nie był żadnym kompromisem – stwierdza.
Gdy pytamy obojga, czy wzięliby udział w marszu równości jako prezydenci Gdyni, Szemiot odpowiada bez wahania: – Oczywiście, szedłbym na jego czele albo zupełnie gdzieś z tyłu.
Z Kolei Kosiorek odpowiedziała na to pytanie negatywnie, ale ciekawie to uzasadnia.
– Brałam udział w protestach kobiet i pod sądami i zauważyłam, że politycy pojawiają się na tych demonstracjach bardziej po to, żeby się lansować, a rzadko po to, żeby pomóc czy coś w sprawie załatwić. Poza tym obecność polityka na takim marszu przyciąga uwagę mediów, a odwraca uwagę od jego głównego przekazu.
– Ale społeczności LGBT+ zależy też na wsparciu politycznym w kraju, w którym ich postulaty są od lat ignorowane – dopytuję.
– Za prawami osób LGBT+ podniosłabym rękę, ale nie uważam, żeby rolą prezydenta miasta było maszerowanie na czele pochodów. Poparcie postulatów, udzielenie patronatu tak, ale nie maszerowanie – odpowiada Kosiorek.
Kosiorek i Szemiot mają też podobne spojrzenie na problemy Gdyni. Gdy pytam o pięć najważniejszych zadań dla miasta, odpowiadają w podobnej kolejności.
Po pierwsze oboje zapowiadają lepszą komunikację z mieszkańcami, bardziej otwarty i transparentny urząd, bo Wojciech Szczurek przez lata stronił od kontaktów z mieszkańcami i było to jedną z przyczyn jego porażki.
Oboje wskazują również na problem mieszkalnictwa. Gdynia pozbyła się zasobu mieszkań komunalnych, a ceny na rynku deweloperskim są obecnie bardzo wysokie.
– Za wysokie dla młodych rodzin – mówi Kosiorek. – Wiem, że rząd pracuje na projektem wsparcia budownictwa mieszkaniowego nawet do 80 procent, i jeśli zostanie przyjęty, to należy te szanse maksymalnie wykorzystać do ostatniej złotówki.
– To jedno z moich głównych haseł wyborczych – mówi Szemiot. – Gdynia się wyludnia, wiele osób przeniosło się do sąsiednich gmin, choć pracują w Gdyni. Musimy więc rozpocząć szeroko zakrojony program budowy mieszkań czynszowych w oparciu o finansowanie zewnętrzne. Gdynia sama nie jest w stanie tego zrobić, musimy postarać się o środki centralne z Funduszu Budownictwa Społecznego czy z Banku Gospodarstwa Krajowego. Te źródła są już dziś dostępne, a będą rozszerzane.
Trzecia ważna kwestia to transport i drogi.
– Siatka połączeń w Gdyni nie zmieniła się od 30 lat i trzeba to jak najszybciej zmienić – mówi Kosiorek. – Nie można się dziwić mieszkańcom, że wybierają teraz transport indywidualny skoro komunikacja publiczna nie zaspokaja ich potrzeb. Częstotliwość niektórych linii jest całkowicie niedopasowana do godzin największego ruchu. Musimy przeprowadzić kompleksowe badania ruchu i na nowo zaplanować rozkłady jazdy, a także cały układ komunikacyjny.
Tadeusz Szemiot zgłosił w kampanii ciekawy pomysł uruchomienia promu miejskiego przez kanały portowe, który usprawniłby transport w północnych dzielnicach miasta.
– To da się stosunkowo szybko uruchomić niewielkim kosztem i pewnym stopniu poprawić sytuację dojazdu do północnych dzielnic – mówi Szemiot. – Oczywiście, to rozwiązanie tymczasowe, w dłuższej perspektywie mówimy o kolei do północnych dzielnic i ten projekt jest już planowany. Szybko powinniśmy również uzupełnić sieć buspasów, żeby autobusy sprawnie jeździły po mieście.
Oboje wskazują także na problemy budżetowe miasta i blisko miliardowe zadłużenie. Swoją pracę na stanowisku prezydenta chcieliby więc zacząć od kompleksowego audytu wydatków i ograniczenia np. wydatków na promocję.
Na jednej z konferencji prasowych Tadeusz Szemiot zadeklarował, że jeśli zostanie prezydentem, zaproponuje Kosiorek stanowisko swojego zastępcy. Kosiorek odpowiedziała podobnie, ale bardziej ostrożnie, że jeśli dojdzie do koalicji Gdyńskiego Dialogu i KO, to wiceprezydentem będzie osoba wskazana przez KO.
W czwartek trójmiejska “Gazeta Wyborcza” opublikowała sondaż preferencji wyborczych gdynian przed drugą turą. Przygotowała go pracownia Opinia 24, w dniach 12-16 kwietnia na grupie 500 mieszkańców miasta. Wynika z niego, że faworytką wyborów jest Aleksandra Kosiorek. W grupie osób już zdecydowanych zdobyła ona aż 68 proc. Głosów, a Szemiot 34,4 proc.
Natomiast wśród wszystkich ankietowanych Kosiorek zdobyła 46 proc., Szemiot – 21 proc., ale aż 33 proc. zaznaczyło odpowiedź, że jeszcze nie wie.
Wybory w Gdyni mogą być więc emocjonujące do samego końca. Mieszkańcy wahają się, czy postawić na doświadczonego samorządowca, czy dać szanse debiutantce, ale wnoszącej nową energię. Dla wielu nie bez znaczenia jest też symboliczna zmiana – bo w Trójmieście mogą wkrótce rządzić trzy kobiety.
Dziennikarz przez ostatnie 25 lat związany z "Gazetą Wyborczą". Pisze m.in. o polityce, samorządzie, ekologii, prawach człowieka.
Dziennikarz przez ostatnie 25 lat związany z "Gazetą Wyborczą". Pisze m.in. o polityce, samorządzie, ekologii, prawach człowieka.
Komentarze