Tablice trwania życia GUS odsłaniają paradoks, że starsi będą żyć dłużej niż młodsi. Przynoszą też odpowiedź na pytanie, na ile lat życia możesz jeszcze liczyć. I pozwalają zrozumieć sekret drastycznie krótszego życia Polaków niż Polek
W trzydniowym cyklu jesiennych „dziadów”, idąc krok za krokiem przez cmentarze w sobotnim czy niedzielnym (zaduszkowym) tłumie, poddajemy się być może nastrojowi memento mori i myślimy także o własnej śmierci. Kiedy ona nastąpi i co w związku z tym należałoby w życiu zmienić? Ten tekst da ci odpowiedź tylko na pierwsze pytanie, choć (niestety) tylko statystyczną. Ale to też coś, daje przybliżenie tej ciekawej chwili, gdy przestaniemy być.
Taka na przykład pani Natalia żyje już lat 65, pożyje jeszcze statystycznie 20, osiągnie wiek 85 lat i umrze sobie, miejmy nadzieję w czasach pokoju, w 2045 roku. Jej 40-letnia córka Zofia dożyje do 2083 roku, co jednak oznacza, że umrze młodsza niż matka nieboszczka, w wieku 83 lat. 12-letni wnuk pani Natalii Kostek będzie żył tylko trochę dłużej niż matka, bo do 2088 roku i osiągnie niewiele ponad 75 lat. O ile katastrofa klimatyczna go nie ukatrupi wcześniej.
Jest jeszcze kuzyn pani Natalii, pan Piotr urodzony, tak jak autor tego tekstu 1 stycznia 1953 roku (poród w noc sylwestrową niezalecany), który jako prawie 73-latek ma przed sobą jeszcze 11,5 roku, czyli dożyje swoich lat 84 i pół. Czyli umrze starszy niż pani Natalia, nie mówiąc o Kostku.
Skąd to wszystko wiemy? Z „Tablic trwania życia” opublikowanych przez GUS w 2025 roku, czyli najbardziej metafizycznych danych, jakie ten szacowny urząd ogłasza obywatelom i obywatelkom.
A jeszcze zapomniałem, że pani Natalia ma mamę Jolantę, która urodziła się w grudniu 1932 roku i dożyje prawie do 97 lat, czyli w 2028 roku będzie jako nieboszczka o ponad 10 lat starsza niż umierająca w 2045 roku Natalia i ponad 20 lat starsza niż jej ukochany prawnuczek Kostek (w chwili zgonu rzecz jasna).
A gdyby się udało pani Jolancie dożyć do 2028 roku, to wcale nie umrze od razu, lecz pożyje jeszcze kolejne prawie trzy lata i umrze w wieku niemal 100 lat.
Poniżej „ruchomy” wykres, który jest prosty, ale jak wiele rzeczy prostych wymaga skupienia (co z pewnością przychodzi ci z trudnością niezależnie od liczby lat, jaka cię jeszcze czeka na tym łez padole).
Wykres pokazuje zależność między tym, w jakim jesteś wieku, poczynając od lat 30 do 90 (zakładam, że młodsi kostuchą się nie interesują), a przewidywaną (statystycznie) liczbą lat, która znajdzie się na twojej klepsydrze. Na przykład 73-letni Piotr może wstępnie zamówić klepsydrę z napisem „Żył 84 lata” lub „Żył lat 85”, ale oszczędniej zostawić wolne miejsce na drugą cyfrę i ograniczyć się na razie do napisu: „Żył lat 8...".
Na osi poziomej zaznaczono wiek, w jakim jesteś w tej chwili, skaczemy co pięć lat od 30 do 90. Na pionowej jest przewidywany wiek, w którym życie zakończysz, jak widać, maksymalnie 94,6 lat dla kobiet (wykres niebieski) i 94,1 dla mężczyzn (czerwony).
Pomijamy zatem tych, którzy i które żyją już teraz dłużej i nawet gdy są bardzo starzy, wcale nie umierają natychmiast. Na przykład, jeśli kobieta lub mężczyzna ma dziś 100 lat, umrze w wieku 102,37 lata (czyli 100 lat 4 miesiące i 13 dni). Po raz pierwszy faceci doganiają tu kobiety, o czym potem.
Jak widać, im dłużej Polak czy Polka żyje, tym dłużej będzie żył/a. Tę paradoksalną zasadę wyjaśniał kiedyś nawet GUS: „Dla wielu może być niezrozumiałe, dlaczego dla osoby młodszej przeciętne trwanie życia jest krótsze, niż dla osoby starszej. Jest to konsekwencja metodologii stosowanej do obliczania średniego dalszego trwania życia, wynikająca z faktu, że
przeżycie każdego kolejnego roku zwiększa szansę dożycia do coraz starszego wieku”.
Najkrótszego życia mogą oczekiwać obecne noworodki (ale proszę ich i siebie tym nie zasmucać).
To wszystko nie oznacza, że żyjąc coraz dłużej, możemy się śmiać z kostuchy.
Niestety, wraz z coraz lepszą prognozą naszej ostatniej daty, rośnie prawdopodobieństwo śmierci w roku, w którym jeszcze żyjemy. Kosa zbliża się do naszego karku.
I tak szansa, że 65-letnia pani Natalia umrze w 2026 roku, wynosi 0,0095 albo 0,95 proc. (czyli 1:105, co oznacza, że na 105 kobiet w wieku pani Natalii umrze jedna). Nie jest źle, choć nie tak dobrze, jak z jej wnukiem Kostkiem, który musiałby mieć strasznego pecha, żeby teraz umrzeć (prawdopodobieństwo = 0,00014, czyli przekręci się jeden dwunastolatek na 71 430).
Za to 93-letnia prababcia Jola umrze w 2026 roku już z prawdopodobieństwem = 0,18751 (z grubsza 1:5), choć jak już wiemy, statystycznie najbardziej prawdopodobny jest jej zgon dopiero w 2028 roku. Gdyby zaś dożyła setki, to szansa, że umrze w roku 2032, jest duża, ale wciąż mniejsza niż jedna trzecia (0,31).
Na koniec tekstu podam dokładną (statystyczną) długość pozostałego ci do dyspozycji życia, w zależności od tego, w jakim jesteś wieku (od 30 do 80 lat). I prawdopodobieństwo, że ten rok będzie ostatnim.
Zawsze byli faceci, którzy żyli długo. Michał Anioł umarł w wieku 88 lat, rzecz niezwykła w czasach, gdy średnia długość życia wynosiła maksymalnie 35 lat, bo znaczna część ludzi umierała po drodze, w tym już nie przychodząc na świat. Ale zawsze było tak, że mężczyźni żyją krócej, choćby dlatego, że umierali na wojnach i wypadkach w miejscu pracy.
Dla dzisiejszego noworodka oczekiwana długość życia zależy od płci:
Jednak jak na poniższym wykresie, im dłużej żyją mężczyźni, tym mniej tracą do kobiet. W wieku 60 lat przewaga spada do 4,7 lat: ona pożyje jeszcze 24,5 roku, a on 19,8 lat.
Gdyby byli małżeństwem, statystycznie ona będzie zatem wdową przez niecałe pięć lat. W małżeństwie dzisiejszych 70-latków jej wdowieństwo potrwa już tylko trochę ponad trzy lata (on pożyje jeszcze 13,2 lata, ona 16,4 lat).
Niestety,
w prawdziwych małżeństwach wdowieństwo kobiet trwa znacznie dłużej,
bo wychodząc za mąż, ona jest statystycznie młodsza od niego o nieco ponad dwa lata. Efektem jest wydłużenie kobiecej samotności bez męża (a z drugiej strony trudność zdobycia partnerki przez młodych facetów), nad czym ubolewałem w tym tekście:
My, mężczyźni, prawdopodobnie nie musielibyśmy żyć krócej, gdyby nie to, że z wyroku kultury i cywilizacji za wcześnie umieramy.
Czemu tak jest? Częściej ulegamy wypadkom, więcej pijemy alkoholu, gorzej się odżywiamy, jesteśmy bardziej nastawieni na walkę i rywalizację. Wciąż silny jest toksyczny model męskości, w którym mniejsza jest troska o zdrowie, za to większa skłonność do zachowań ryzykownych i „brawurowej (głupiej) odwagi”.
Dopiero gdy uda nam się przejść żywymi przez te zagrożenia zaczynamy nadganiać stratę do kobiet.
Dane GUS pokazują, że genderowa dysproporcja umieralności po II wojnie światowej nie była aż tak duża. W 1950 roku przeciętna długość życia (czyli przewidywane trwanie życia noworodka) wynosiła 56 lat dla Polaków i 62 lata dla kobiet. Czyli w ogóle bardzo mało, ale równiej niż dziś. W 1960 roku różnica spadła nawet do 5,7 lat (on 64,9 lata, ona 70,6 lat). W kolejnych dekadach jednak rosła, osiągając w pierwszym roku po PRL równe 9 lat.
W III RP dysproporcja stopniowo się zmniejsza:
Wykres z opracowania GUS pokazuje, że choć wciąż daleko do równości w umieraniu, Polacy w III RP gonią Polki w trzech skokach: gdy skończył się pierwszy szok transformacji (od roku 1993), w drugiej połowie rządów PO z PSL (lata 2012-2015, czyli w epoce ciepłej wody w kranach Donalda Tuska), a także w ostatnich trzech latach, gdy minęły skutki epidemii Covid-19, która uderzyła mocniej w Polaków niż Polki.
Skoro mowa o umieraniu na Covid-19, zobaczcie kolejny wykres przedstawiony przez GUS, na którym obie płcie (proszę nie wymawiać pułcie) występują solidarnie razem. Średnia wieku przewidywanej śmierci pod wpływem uderzenia epidemii gwałtownie spadła i zaburzyła trend wzrostowy. W 2024 roku ledwie udało się wrócić do stanu z 2019 roku, ale tym razem panowie nadgonili trochę więcej niż panie:
Warto w tym miejscu odejść od nieco żartobliwego tonu, jakim poruszamy żywotną kwestię umierania i przypomnieć, że Polska była drugim po Bułgarii najbardziej dotkniętym przez epidemię Covid-19 krajem w UE. Precyzyjnie analizowała to w OKO.press Miłada Jędrysik:
Wystawiliśmy też surową ocenę władzom PiS, które nie tylko nieporadnie reagowały na epidemię, ale także nieodpowiedzialnie namawiały seniorów do udziału w wyborach 2020 roku. Premier Morawiecki zapewniał, że „już nie trzeba się go [wirusa] bać”. Nadmiarowe zgony na Covid-19 domagałyby się chyba rozliczenia władz PiS bardziej niż używanie Pegasusa, ale to znacznie mniej efektowne zajęcie.
Wracając do statystyk, spadek w 2020-2021 roku dobrze pokazuje, jakie dane przedstawia GUS.
Ktoś mógłby bowiem zapytać, dlaczego prognoza długości pozostałego życia w 2020 czy 2021 roku nie uwzględniała tego, że owszem jest epidemia, ale przecież wkrótce minie. GUS wyjaśnia, że „aby prawidłowo interpretować tablicę przeciętnego dalszego trwania życia, należy pamiętać, że każda podana w niej wielkość jest obwarowana dwoma warunkami – utrzymania schematu umieralności na poziomie z danego roku oraz dożyciem do wskazanego wieku”. Przekładając na język polski: umieralność w danym roku jest podstawą prognozy na następne lata. Czyli tak jakby Covid miał zostać z nami na zawsze.
Efekty epidemii widać na kolejnym wykresie, który pokazuje, jak załamały się prognozy trwania życia w 2020 i 2021 roku.
Wykres ilustruje coś jeszcze: mężczyźni gorzej poradzili sobie z epidemią. Przewaga długości pozostałego życia 60-latki nad 60-latkiem wynosiła w 2019 roku 4,9 lat, ale w 2020 wzrosła do 5,3 lat, a w 2021 do 5,1 lat.
Zadziałało niższe u mężczyzn poczucie odpowiedzialności za swoje zdrowie, a może także skłonność do wypierania zagrożenia na zasadzie jakoś to będzie.
Mniejsza wyobraźnia zdrowotna, tak by to można nazwać.
Po dwóch latach epidemii genderowa różnica w skłonności do umierania wróciła w 2022 roku do poziomu sprzed epidemii (4,9 lat), w 2023 i 2024 zaczęła dalej spadać: do 4,8 i 4,7 lat.
Jak widać, żyjemy w czasach postkomunistycznych dłużej, niż żyliśmy za komuny, a mężczyźni nadrabiają stratę wobec kobiet, choć nie od razu, dopiero gdy mija pierwszy szok transformacji ustrojowej.
Ale stratę odziedziczyliśmy po komunie ogromną. Zobaczcie na poniższym wykresie, jakie są różnice średniego wieku (trwanie życia noworodka) kobiet i mężczyzn w krajach UE (wg danych Eurostatu z 2025 roku, za raportem GUS).
W wielu międzynarodowych badaniach różnice między Europą starą (UE sprzed 2004 roku) i nową, czyli krajami przyjmowanymi w XXI wieku, powoli się zacierają. Dotyczy to zarówno wskaźników ekonomicznych i społecznych, jak i postaw oraz zachowań. Gdy jednak chodzi o genderową nadumieralność mężczyzn, różnice trzymają się na wręcz szokującym poziomie:
11 krajów dawnego bloku sowieckiego zajmuje pierwsze 11 miejsc, przy czym w krajach bałtyckich, które były po prostu częścią ZSRR, mężczyźni żyją krócej o 9-10 lat.
Polska jest szósta. Najmniejsza przewaga genderowego umierania wystąpiła w postkomunistycznej Słowenii – 5,8 lat. Rekordzistką jest Holandia – tylko 3 lata różnicy.
Widać, że komunizm niszczył bardziej mężczyzn niż kobiety, które potrafiły jakoś się chronić się przed tym najlepszym z ustrojów, z pewnością uczestnicząc w nim w mniejszym stopniu.
Faceci zatruwali się (m.in. alkoholem) współtworząc tamten ustrój i padając tego ofiarą.
GUS-owska „Tablica trwania życia” jest trudna w obsłudze. Aby Czytelniczkom i Czytelnikom ułatwić życie (póki trwa), przygotowaliśmy wyciąg, pokazujący zależność między tym, ile masz lat obecnie i tym, ile ci (statystycznie) zostało.
Zakładamy arbitralnie, że szczególnie zainteresowane będą Polki i Polacy od lat 30 do 80. Osoby starsze (może z pomocą prawnuczek/ków) znajdą szczegóły w tabelach załączonych do tego opracowania (szukaj ich na końcu). Tam również można zobaczyć, co czeka dzieci i młodzież.
Zaczynamy od trzydziestolatek. Jeżeli zatem masz:
Teraz czterdziestolatki. Jeżeli masz:
A pięćdziesięciolatki? Jeżeli masz:
Jeśli wkraczasz w lata sześćdziesiąte (swego życia) i masz:
Jeżeli jesteś już siedemdziesięciolatką i masz:
Jeżeli osiągnęłaś piękny wiek 80 lat, czyli urodziłaś się w roku zakończenia II wojny światowej, to pożyjesz jeszcze 9,5 roku, czyli dożyjesz do 89 lat i sześciu miesięcy, i zobaczysz jeszcze świat w połowie lat 30. XXI wieku.
A oto co Tablica Trwania Życia ma do powiedzenia mężczyznom w wieku 30-80 lat.
Jeśli wkroczyłeś w swoje lata 30., to czeka cię długie życie, choć krótsze niż równolatek. Jeśli zatem masz:
Uwaga czterdziestolatkowie! Jeżeli masz:
Jeżeli masz lat 50-59, to możesz dożyć do 77-80 lat, jak na faceta niemało, pod warunkiem że nie pozwolisz sobie na poważną chorobę lub wypadek! Jeżeli masz:
Jeśli jesteś sześćdziesięciolatkiem, to (statystycznie) masz pewność, że co najmniej otrzesz się o osiemdziesiątkę (no, chyba że się nie uda). Jeśli masz:
Jeżeli jesteś już siedemdziesięciolatkiem, to będziesz żyć dłużej niż średnia życia urodzonych właśnie Polek (ale nie twoich równolatek, rzecz jasna). Jeśli masz:
Jeżeli osiągnąłeś wiek 80 lat, czyli jak na Polaka baaaardzo dużo, to wcale nie umrzesz za chwilę. Zostało ci jeszcze 7,9 lat, czyli 7 lat, całe 10 miesięcy i jeszcze 24 dni życia.
Jeśli jesteś starszy, zajrzyj do Tablicy Trwania Życia, albo poproś wnuczkę lub syna, by sprawdzili, ile ci zostało. Nie będzie to wcale mało.
Nawet jako 90-latek masz przed sobą 4,2 lata życia, czyli doczekasz nie tylko wyborów 2027 roku, ale nawet połowy kadencji następnego rządu. Tylko nie wiadomo, czy warto.
„Tablica Trwania Życia” podaje też szanse, że umrzesz w danym roku, np. 2026. Wynoszą one dla:
Dla panów ryzyko jest nawet kilkakrotnie wyższe w młodszym wieku, ale potem bardzo powoli zbliża się do kobiecego. Szansa, że umrze:
Zdrowie
Mateusz Morawiecki
Donald Tusk
Rząd Donalda Tuska (pierwszy)
Rząd Mateusza Morawieckiego
COVID-19
GUS
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze