0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

50 osób nie żyje, rannych jest 98 osób — to bilans ataku na dworzec kolejowy w ewakuowanym Kramatorsku na wschodzie Ukrainy. Wśród zabitych była piątka dzieci. Takie dane ok godz. 15 podał Pawło Kyryłenko, gubernator obwodu donieckiego. Jak mówiła Tetiana Ihnatczenko, rzeczniczka obwodu donieckiego, liczba ofiar śmiertelnych najprawdopodobniej wzrośnie.

Zełenski: "zło nie ma granic"

Dwa pociski spadły na dworzec, z którego mieszkańcy Kramatorska i okolic wyjeżdżają na zachód, do bezpieczniejszych regionów Ukrainy. Przed atakiem plac przed dworcem wyglądał tak:

View post on Twitter

Kramatorsk sąsiaduje ze Słowiańskiem — według analityków wojskowych właśnie to miasto może stać się jednym z najważniejszych celów dla rosyjskiej armii. Po przegrupowaniu wojska agresora najpewniej będą starały się okrążyć ukraińskie wojska w Donbasie.

„Nie mając siły i odwagi, by przeciwstawić się nam na polu bitwy, cynicznie niszczą ludność cywilną. To zło, które nie ma granic. A jeśli nie zostanie ukarane, nigdy się nie skończy” – skomentował atak Wołodymyr Zełenski.

„Uderzenie na dworzec w Kramatorsku to umyślny akt zastraszenia. Dziesiątki zabitych i rannych cywilów. Rodziny z dziećmi, które próbowały się ewakuować. Świat musi zrozumieć: Rosja to terrorystyczne państwo. Kupowanie ropy i gazu to finansowanie terroryzmu” – napisał w komentarzu do wydarzeń z Kramatorska doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Mychajło Podolak.

Przeczytaj także:

Sprawie niezwłocznie mają przyjrzeć się ukraińscy śledczy. "Służba Bezpieczeństwa Ukrainy już wszczęła postępowanie karne w tej sprawie. Obecnie działania raszystów obejmują artykół 438 Kodeksu Karnego - naruszenie przepisów i zwyczajów wojennych" - informuje za pośrednictwem Facebooka rzecznik SBU, Artem Dektiarenko.

"To nie nasze pociski" - twierdzą Rosjanie i separatyści

Ukraina zaatakowała się sama — sugerują w ripostach do ukraińskich słów potępienia przedstawiciele rosyjskiej armii. Podobny przekaz płynie od władz separastycznych parapaństw znajdujących się na wschodzie Ukrainy - Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.

„W rejonie dworca kolejowego w Kramatorsku, gdzie odbywa się ewakuacja miejscowej ludności, przeprowadzono atak rakietowy. W bliskiej odległości od stacji spadły fragmenty rakiety Toczka-U” – mówią członkowie Komendy Głównej Obrony Terytorialnej Donieckiej Republiki Ludowej, cytowani przez agencję TASS. Dowództwo sił zbrojnych DRL stwierdziło, że ani separatyści, ani wojska rosyjskie nie korzystają z systemów rakietowych Toczka-U.

Niektórzy komentatorzy zwracają jednak uwagę na dowody wskazujące na obecnoś tych pocisków w wyposażeniu rosyjskich wojsk. Stacja BBC pisze o bogatej dokumentacji użycia Toczki-U przeciwko ukraińskim celom. Dziennikarze brytyjskiego nadawcy cytują również pracującego w Kramatorsku wolontariusza Nathana Mooka. Według świadka wydarzeń na stacji w czasie ataku mogło znajdować się nawet ponad tysiąc osób. Jak stwierdził, ukraińska obrona przeciwlotnicza próbowała strącić pociski wycelowane w dworzec.

Przypomnijmy, Rosja do dziś wypiera się jakiegokolwiek udziału w zestrzeleniu samolotu pasażerskiego Malaysia Airlines Boeing 777 nr lotu MH17 17 lipca 2014 roku nad terytorium Ukrainy kontrolowanym przez prorosyjskiech separatystów — zginęło wówczas 283 pasażerów i 15 członków załogi. Tymczasem ogromna ilość zgormadzonych dowodów nie pozostawia wątpliwości — samolot zestrzelono pociskiem rakietowym ziemia-powietrze Buk M1 z wyrzutni nr 332, należącej do 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej z Kurska sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Ten fakt został potwierdzony przez międzynarodowe śledztwo.

Po zestrzeleniu samolotu Rosja natychmiast uruchomiła ogromną kampanię dezinformacji, której celem było wyparcie się własnej odpowiedzialności i obwinienie za zbrodnię wojska ukraińskiego.

"Prowokacja" w języku kremlowskiej propagandy

Na antenie państwowego kanału Rossija 1 wydarzenia w Kramatorsku skomentował lider RDL Denis Puszylin.

„To jest rzeczywiście kolejna potworna prowokacja, kolejna zbrodnia wojenna ze strony reżimu kijowskiego.” - mówił lider separatystów. W rozmowie z rosyjską agencją RIA Nowosti Puliszyn stwierdził z kolei, że prowokacja była nadzorowana "nie tylko przez ukraiński reżim, ale także z zewnątrz, biorąc pod uwagę zaangażowanie mediów."

Zapowiedzi "prowokacji" ukraińskich władz planowanych wespół z zachodnimi mediami w ostatnich dniach weszły do stałego repertuaru kremlowskiej propagandy. Mówił o nich między innymi szef tamtejszej dyplomacji Siergiej Ławrow. Jak stwierdził, "Rosja będzie kontynuować negocjacje z Ukrainą, mimo wszystkich prowokacji". Przed działaniami Ukraińców ostrzegał również Iwan Filiponenko z Milicji Ludowej Ługańskiej Republiki Ludowej:

"Nasz wywiad odnotował, że do wsi Kremennaja przybyła grupa ukraińskich i zagranicznych mediów w celu przygotowania inscenizowanych opowieści o rzekomym ostrzale samochodu z chorymi i rannymi przez żołnierzy Ługańskiej Republiki Ludowej ewakuujących się z placówki medycznej.”

Może to oznaczać, że Rosjanie przygotowują grunt pod obronę przed zarzutami dotyczącymi kolejnych zbrodni wojennych. Nie zrobili tego wcześniej, w przypadku masowych mordów w wyzwolonych przez ukraińskie siły Buczy i Borodziance. W obu miejscowościach, zajmowanych przez agresora przez ponad miesiąc, odnaleziono setki ciał. Relacje świadków mówiły o bestialskim zachowaniu okupantów.

Atak na cywilów zaraz przed wizytą europejskich liderów

Na wydarzenia w Kramatorsku zareagowali już europejscy liderzy.

„To kolejna próba zamknięcia dróg ucieczki dla tych, którzy uciekają przed nieuzasadnioną wojną i powodują ludzkie cierpienie” – napisał szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Dyplomata w czasie ataku był w drodze do Kijowa, gdzie wspólnie z przewodniczącą Komisji Europejskiej ma spotkać się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

„Przerażające jest widzieć Rosję uderzającą w jedną z głównych stacji używanych przez cywilów ewakuujących się z regionu, w którym Rosja nasila atak. Potrzebne są działania: UE przygotowuje więcej sankcji na Rosję i więcej broni dla Ukrainy. Zatwierdzono właśnie piąty pakiet sankcji UE” – poinformował przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.

Kolejny pakiet unijnych sankcji obejmuje wycofanie się z importu rosyjskiego węgla z czteromiesięcznym okresem przejściowym, embargo na inne rosyjskie towary – drewno, wódkę i owoce morza, a także zakaz ubiegania się o realizację zamówień publicznych w UE przez firmy z kraju agresora.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze