Aby walczyć z bezdomnością psów i kotów, ministerstwo rolnictwa chce wprowadzić nowy, obowiązkowy rejestr. Na alarm bije jednak Urząd Ochrony Danych Osobowych – rejestr KROPiK może stać się narzędziem do inwigilacji prawie jednej trzeciej obywateli Polski
KROPiK – tak ma nazywać się ogólnopolski rejestr, do którego opiekunowie będą musieli zgłaszać swoje zwierzęta. Krajowy Rejestr Oznakowanych Psów i Kotów, bo tak brzmi jego pełna nazwa, to pomysł Ministerstwa Rolnictwa na walkę z bezdomnością zwierząt i polepszenie sytuacji finansowej gmin, pobierających opłaty za posiadanie psa. Właśnie trwają konsultacje społeczne tego projektu.
Jak miałby działać KROPiK? Resort rolnictwa zaplanował, że każdy nowo narodzony pies lub kot będzie miał wszczepiony transponder (lub prościej: czip) oraz dostanie swój niepowtarzalny numer – na wzór PESEL-u. Do niego będą przypisane dane opiekuna.
Obowiązek rejestracji ma spoczywać na opiekunach lub schronisku, a dokonywać go będzie weterynarz przy okazji pierwszego szczepienia na wściekliznę.
Dane ma gromadzić Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a za brak wpisu do KROPiK będą grozić grzywny. Ministerstwo w uzasadnieniu projektu wskazuje, że chce umożliwić “wykorzystanie w polskim porządku prawnym najbardziej skutecznego narzędzia w walce ze zjawiskiem bezdomności psów i kotów, jakim jest obowiązkowa elektroniczna identyfikacja tych zwierząt”.
Jak podaje “Dziennik Gazeta Prawna”, wprowadzenie KROPiK kosztowałoby 36 mln zł, a jego roczne utrzymanie – 7 mln. System miałby być zintegrowany z mObywatelem.
Czipowanie zwierząt domowych nie jest oczywiście niczym nowym, choć do tej pory nie było obowiązkowe. Transponder, który można wszczepić psu lub kotu, jest wielkości ziarenka ryżu i ma nadany własny, niepowtarzalny numer. Przy pomocy specjalnego urządzenia, można ten numer sczytać i sprawdzić w bazie.
Opiekunowie zwierząt często jednak nie wiedzą, że muszą sami zarejestrować psa w jednej z dostępnych baz. Ministerstwo Rolnictwa wylicza, że są cztery adresy, pod którymi można wyszukać numer czipa i przypisane do niego dane opiekuna:
Jeśli jednak opiekun nie zarejestruje się w żadnej z nich, czip traci sens.
“Mechanizm jest prosty” – wyjaśnia Sara Balcerowicz, prawniczka zajmująca się prawami zwierząt.
“Ucieka ci pies albo kot i trafia do schroniska. Jeśli jest oznakowany i zarejestrowany, nie ma problemu, schronisko w kilka minut jest w stanie ustalić, kto jest opiekunem tego zwierzęcia.
A kiedy nie jest oznakowane albo jest oznakowane, ale dane nie są wpisane do rejestru, to sprawa robi się znacznie bardziej skomplikowana. Nawet jeśli opiekun w końcu znajduje swoje zwierzę w schronisku, to po znacznie dłuższym czasie. A musimy pamiętać, że pies czy kot, który na co dzień jest z nami w domu, a nagle znajduje się w tak stresującej sytuacji, będzie ją mocno odreagowywać” – dodaje.
Sara Balcerowicz jest jedną z autorek obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, pod którym przez całe lato były zbierane podpisy. Żeby zajął się nim Sejm, potrzeba było 100 tysięcy podpisów. Zebrano ich ponad pięć razy więcej. Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu zaplanowano na piątek, 22 listopada 2024.
Autorzy i autorki również zawarli w nim propozycję stworzenia Centralnego Rejestru Oznakowanych Zwierząt.
“Nasza propozycja jest miejscami podobna do projektu Ministerstwa Rolnictwa” – mówi Balcerowicz. “My zakładamy utworzenie jednego centralnego rejestru dla wszystkich psów i kotów oznakowanych – projekt ministerialny zakłada to samo. Jesteśmy zgodni, że to ma być centralny rejestr państwowy, a nie zbiór kilku prywatnych rejestrów w ramach jednej wyszukiwarki. A wiem, że takie pomysły też się pojawiają” – komentuje prawniczka.
Taki projekt (a więc trzeci w tej samej sprawie) zgłosiła grupa posłów Polski 2050, proponując, by nowo utworzony Centralny Rejestr skupiał dane z ogólnodostępnych baz.
Prawniczka zwraca uwagę na najważniejsze różnice między projektem obywatelskim a tym, który opracowało Ministerstwo Rolnictwa.
“W obywatelskim projekcie proponujemy, żeby rejestr prowadziła Krajowa Rada Lekarsko-Weterynaryjna – a nie, jak chce Ministerstwo, ARMiR. Największa różnica polega jednak na tym, że Ministerstwo chce obowiązkowo rejestrować wyłącznie nowo narodzone zwierzęta. My uważamy, że powinny tym obowiązkiem zostać objęte wszystkie psy i koty, również te starsze. Problem bezdomności zwierząt domowych jest tak szeroki, że nie możemy czekać kolejnych 15-20 lat, żeby mieć wszystkie psy i koty w bazie” – dodaje.
Podobne zastrzeżenia zgłosił na antenie TVN24 Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej. Podkreślał, że jeśli KROPiK byłby przyjęty w proponowanej formie, to dopiero za około 20 lat wszystkie psy w kraju będą zaczipowane i zarejestrowane. Do tego czasu “dalej będziemy w jakiś sposób tolerować porzucanie zwierzęcia i pozostawienie go na pastwę losu. Na koszt tych, którzy zwierzęcia nie posiadają, czyli nas wszystkich. Bez żadnej odpowiedzialności” – mówił.
Uwagi do zaproponowanego przez ministerstwo rejestru zgłosił również prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Mirosław Wróblewski. Niepokoi go przede wszystkim zakres zbieranych danych. Liczbę właścicieli psów i kotów w Polsce UODO szacuje nawet na 12 mln osób, a to prawie jedna trzecia obywateli Polski.
Rejestr miałby zawierać takie dane o właścicielach jak adres, numer telefonu czy PESEL, które mogłaby poznać w zasadzie każda osoba znająca numer czipa danego zwierzaka.
Sam numer też byłby łatwy do zdobycia – do sczytania transpondera wystarczy proste urządzenie, które nie musi go nawet dotykać. Teoretycznie więc można byłoby poznać numer czipa psa (a potem telefon i adres jego właściciela), przechodząc obok niego na spacerze z włączonym czytnikiem, który również każdy mógłby kupić.
KROPiK ma być bowiem rejestrem publicznie dostępnym. Proponowane przepisy przewidują formę uwierzytelnienia (logowania) tylko dla takich podmiotów jak lekarze weterynarii czy organy administracji. Nie wiadomo natomiast, czy i w jaki sposób mogłyby się do niego logować osoby trzecie – czyli zwykli obywatele.
Szef UODO zwraca także uwagę na przepis, który umożliwia gminom, policji, straży miejskiej czy podmiotom prowadzącym schroniska, nie tylko sprawdzanie danych o właścicielu przypisanych do czipa o konkretnym numerze, ale także „przeszukiwanie” całego rejestru. To daje w zasadzie nieograniczony dostęp do danych milionów obywateli osobom zatrudnionym w tego typu instytucjach.
Tym łatwiejszy, że KROPiK nie przewiduje żadnej formy rejestrowania aktywności w bazie, a więc zapisywania informacji o tym, kto, kiedy i jakie dane sprawdzał.
Szef UODO stawia pod znakiem zapytania także samą aktualność danych. Zaproponowane przepisy przewidują bowiem możliwość zmiany danych w rejestrze tylko przy nabyciu psa czy kota. Jeśli nowy właściciel zwierzęcia nie zaktualizowałby ich, w rejestrze widniałyby dane starego właściciela. W przypadku porzucenia psa lub pogryzienia kogoś przez niego, do odpowiedzialności mogłaby być pociągnięta osoba niemająca już żadnego związku ze zwierzęciem.
Mimo wielu zgłoszonych uwag UODO podkreśla jednak, że sam cel stworzenia takiego rejestru jak KROPiK, jest słuszny: chodzi o ograniczenie bezdomności zwierząt.
W ramach konsultacji społecznych swoją opinię wyraziła również organizacja prozwierzęca Viva, zwracając uwagę na to, że sam rejestr jest potrzebny. Jednak – jak uważają przedstawiciele Vivy – nie w takiej formie, jaką proponuje resort. „[KROPiK] nałoży na schroniska większe opłaty za chipowanie zwierząt, a co za tym idzie, koszty te finalnie obciążą gminy lub doprowadzą do sytuacji, w których schroniska będą musiały ciąć koszty na inne wydatki. Obecnie schroniska oraz organizacje społeczne są w większości w ogóle zwolnione od ponoszenia opłat za oznakowanie zwierząt lub ponoszą koszty na preferencyjnych stawkach – w zależności od bazy, z której korzystają i współpracy danej bazy z lekarzami weterynarii”.
Ministerstwo Rolnictwa przekonuje, że jest zupełnie odwrotnie: na wprowadzeniu KROPiK gminy zyskają.
"Projektowana ustawa nie nakłada nowych zadań na gminy, więc nie spowoduje zwiększenia wydatków na realizację ich zadań własnych, w tym programów opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt.
Wejście w życie ustawy może natomiast znacząco poprawić realizację ww. zadania, ponieważ gminy zyskają narzędzie zarówno do odnajdywania właścicieli zagubionych i odłowionych zwierząt, jak i do kontrolowania realizacji opieki nad zwierzętami przez schroniska (...).
Dzięki wprowadzeniu znakowania i rejestracji psów i kotów mniej zwierząt będzie trafiać do schronisk, a co za tym idzie, gminy będą ponosić niższe koszty utrzymania odłowionych zwierząt.
Dodatkowo gmina zyska możliwość ewentualnie egzekwowania opłat za posiadanie psa" – czytamy w uzasadnieniu projektu rządowego ustawy.
Opłaty nie są obowiązkowe w całej Polsce – to gmina sama decyduje, czy ją wprowadzić, czy nie. Pieniądze wpłacane do budżetu gminy przez opiekunów psów powinny być później przeznaczane na walkę z bezdomnością zwierząt i wsparcie działania schronisk.
W Piekarach Śląskich jest to 60 zł rocznie, a w Sopocie – 96. „Rejestr zapewni dostęp do danych wszystkich właścicieli psów na terenie Sopotu, a przez to skuteczną kontrolę wykonywania obowiązku podatkowego” – ocenia Marlena Klepacz z biura prasowego sopockiego magistratu.
„Wydatki ponoszone przez miasto na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami są bardzo wysokie. Sopot wprowadził podatek, aby finansować takie inwestycje, jak np. oczekiwane przez mieszkańców wybiegi dla psów” – dodaje.
W 2024 roku (dane do 19 listopada) mieszkańcy wpłacili w sumie 45,4 tys. zł z tytułu posiadania psa. W tym samym roku planowane wydatki na walkę z bezdomnością przekraczają 2,3 mln zł.
W Krakowie roczna opłata to 36 zł. Pieniądze trafiają do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOZ). Stanowią jednak kroplę w morzu potrzeb. W 2023 roku Kraków przeznaczył na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami ponad 4,7 mln zł, a rok wcześniej nieco ponad 4 miliony. Tymczasem w 2023 roku z opłat za posiadanie psa wpłynęło do miejskiej kasy 9 tys. zł. W 2022 – 11,7 tys.
Szereg krakowian jest zwolnionych z tej opłaty, m.in. ci, którzy zaadoptowali zwierzę z krakowskiego schroniska, osoby powyżej 65. roku życia, które samotnie prowadzą gospodarstwo domowe oraz opiekunowie, którzy wykastrowali swojego psa i zgłosili ten fakt do KTOZ.
„Rejestr publiczny zawierający pełne dane właścicieli psów, do którego dostęp miałyby gminy, z pewnością ułatwiłby pobór opłaty i dlatego Kraków z zainteresowaniem przygląda się propozycji Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi” – komentuje magistrat w mailu do OKO.press, zgadzając się ze stanowiskiem Sopotu.
Gminy często nie kontrolują, czy mieszkańcy opłacają podatek od posiadania psa. Wiele osób nie wie nawet, że ma taki obowiązek, gminy nie informują szeroko, jaka jest kwota i gdzie można to opłacić. Część zupełnie zrezygnowała z wprowadzania takiej opłaty, argumentując, że koszty obsługi są wyższe od wpływów.
„Opłata nie stanowi dużego dochodu w stosunku do nakładu pracy, jakiej wymaga. Zapewnienie powszechności wnoszenia opłaty i jej wyegzekwowanie wiąże się z czasochłonnymi procedurami” – komentował urząd miejski z Gdańska, odpowiadając na pytania “Dziennika Gazety Prawnej”. W Gdańsku mieszkańcy nie muszą płacić za posiadanie psa.
KROPiK, jak dodał gdański magistrat, "mógłby się stać jednym z elementów mających wpływ na wprowadzenie opłaty, niemniej musiałby być bardzo szczelny”.
Pieniądze na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami są gminom niezwykle potrzebne. Jak wylicza resort rolnictwa, w 2023 roku gminy w całej Polsce wydały na ten cel ponad 347 mln zł. W 2022 roku było to 275 mln.
„Zmiany są nam – a przede wszystkim zwierzętom – potrzebne jak najszybciej” – komentuje Sara Balcerowicz. Pytanie tylko, czy pomysł Ministerstwa Rolnictwa faktycznie pomoże, zarówno zwierzętom, jak i gminom. I czy nie spowoduje wycieku danych milionów obywateli.
Policja i służby
Prawa zwierząt
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
bezdomność zwierząt
czipowanie psów
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Dziennikarz OKO.press. Absolwent politologii na UAM oraz prawa i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Publikował m.in. w “Gazecie Wyborczej”.
Komentarze