Rozprawa miała się odbyć dziś rano, półtora roku po protestach przeciwko aborcyjnemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Ale nie odbyła się, bo rozstrzygać ją miał asesor powołany w zeszłym roku przez neo-KRS. Obrona: to nie daje gwarancji bezstronnego procesu
Obrońca studentki z Gdańska Julii Landowskiej, prof. Michał Romanowski, złożył wniosek o wyłączenie sędziego. Zapowiada, że będzie składał wnioski o wyłączenie każdego sędziego, jeśli mianowała go neo-KRS.
„Zgodnie z art. 40 § 1 k.p.k. Sędzia ulega wyłączeniu, jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie"
– pisze we wniosku. Jego konsekwencją jest na razie odroczenie rozprawy. Co będzie dalej, zobaczymy.
W gdańskim sądzie, który ma rozstrzygnąć sprawę Julii Landowskiej, jest ośmioro asesorów powołanych w lipcu 2021 roku przez neo-KRS. Prof. Romanowski podkreśla, że jako obrońca musi składać wnioski, bo jaką szansę inaczej ma Julia Landowska na bezstronne rozpatrzenie jej sprawy przez niezawisły sąd?
Sprawa jest niby błaha, bo nie grożą tu wielkie kary. Ale jednocześnie polityczna. Wyrok wyznaczy granicę tego, co wolno obywatelowi wobec władzy, kiedy zechce przeciwko postanowieniom tej władzy zaprotestować.
W przypadku Julii Landowskiej rozstrzygać ma o tym osoba powołana na stanowisko w sposób niegwarantujący bezstronności. Powołała ją bowiem upolityczniona neo-KRS, złożona z sędziów bliskich obecnej władzy, a do tego z naruszeniem przepisów, które obecna władza przyjęła.
Sprawę Julii Landowskiej opisywaliśmy we wrześniu 2020 roku.
Studentka medycyny z Gdańska, dotychczas nie angażująca się bardzo w sprawy publiczne, zaprotestowała wraz z koleżankami po wyroku TK Przyłębskiej w sprawie aborcji z 20 października 2020 roku. Dziewczyny zrobiły wielki transparent “Zajmijcie się pandemią, prawo wyboru zostawcie kobietom” (na tyle długi, by trzymające go osoby stały w odpowiedniej "cowidowej" odległości) i stanęły przed gdańskim biurem poselskim PiS.
Protest miał trwać kilka dni, a trwał sto. Na koniec transparent trafił do Muzeum Gdańska jako dokument naszych czasów.
Wcześniej jednak policja spisała dziewczyny. A kiedy na kolejnym gdańskim proteście w styczniu 2021 tłum skandował “Jebać PiS”, policja wyłowiła, że jest tam też Julia Landowska. Jej dane już miała.
Tak dokładnie wygląda szykanowanie aktywistów i aktywistek po strajku kobiet w 2020 roku. Policja składa wnioski o ukaranie za masowe protesty wobec osób, które dane już ma.
Przecież nie wylegitymowała 400 tys. osób, które w szczycie protestów wyszły na ulice.
A czyje dane ma? Osób aktywnych, organizatorów protestów, aktywistów w małych miejscowościach.
Kary nie są wysokie - najwyżej kilkaset złotych. Julia Landowska w wyroku nakazowym (czyli bez rozprawy, kiedy sąd bada sprawę na podstawie dokumentów, które ma – w tym wypadku na podstawie notatki policyjnej) dostała karę 50 złotych.
Niby niewiele. Ale aktywiści wiedzą też, że przyjęcie takiej kary to poddanie się i zniechęcanie innych do zabierania głosu w interesie publicznym. Idą więc z tym do sądu, by rozstrzygnął kwestię na rozprawie.
Takie sprawy, mimo że opinia publiczna zapomniała już o protestach kobiet, toczą się cały czas w całym kraju. Czasem sądy umarzają postępowania nie dopatrując się znamion wykroczenia. Czasem karzą naganą albo karą stu złotych.
Istotą tych postępowań jest ustalenie, jak daleko obywatel może się posunąć w krytyce władzy. Czy jeśli władza przekracza granice, jak w przypadku aborcji – kiedy bez debaty w parlamencie, wyrokiem zależnego od rządzącej partii TK odebrała kobietom prawa – to czy obywatel może zawołać “Jebać PiS”?
Prof. Romanowski, obrońca Julii Landowskiej, napisał ekspertyzę prawną, w której dowodzi, że w takiej sytuacji “Jebać PiS” nie jest wulgaryzmem tylko określeniem adekwatnym do sytuacji:
ODPOWIEDŹ: Julia nie może być ukarana za to, że wykrzyczała, co myśli. Wszak słusznym sprawom prawo sprzyja, a wołanie przez Julię »Jebać PiS« sprzyjało słusznym sprawom.
W demokratycznym państwie prawa używanie słów »Jebać PiS« w miejscu publicznym podczas zgromadzenia spontanicznego, wyrażającego sprzeciw wobec wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji stanowi wyraz dozwolonej krytyki władz publicznych (tu: Prawa i Sprawiedliwości).
Krytyka taka ilustrowana słowami „»Jebać PiS« mieści się w ramach wolności słowa gwarantowanej przez Konstytucję RP, Europejską Konwencję Ochrony Prawa Człowieka i Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej" – zaczyna swą opinie prof. Romanowski i rozwija argumentacje prawną na 13 stronach.
Wiele sądów uznaje te argumenty (opinia prof. Romanowskiego krąży po Polsce). Ale np. sędzia w Sokołowie Podlaskim ocenił ostatnio sprawę inaczej. Uznał, że w przestrzeni publicznej nie można używać słowa "jebać". Sędzia oddzielił w zdaniu "Jebać PiS" orzeczenie od dopełnienia bliższego.
Powiedział, że nie interesuje go, w kogo wymierzony jest okrzyk - jeśli w jego skład wchodzą słowa powszechnie uważane za wulgarne, to mamy do czynienie z naruszeniem art. 141 kodeksu wykroczeń.
Kara za to (i jeszcze za wejście marszu protestu z chodnika na jezdnię) - po 100 zł dla organizatorek.
Sąd przedstawił swoje argumenty w ustnym uzasadnieniu. Być może - jeśli taką decyzje podejmą ukarane dziewczyny - sprawę ponownie oceni niezawisły sąd w II instancji.
Ale czy asesor sądowy powołany przez upolitycznioną i związaną z PiS neo-KRS może bezstronnie ocenić, czy wolno wołać z rozpaczy “Jebać PiS?”
“Na podstawie art. 41 §1 k.p.k. wnoszę o wyłączenie asesora sądowego od rozpoznania niniejszej sprawy i wnoszę o wyznaczenie sędziego do rozpoznania niniejszej sprawy z pominięciem sędziów powołanych na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw („neoKRS”)" - napisał obrońca Landowskiej prof. Romanowski
„Z faktu, że do sprawy pani Landowskiej został wyznaczony neo-asesor, zrobiła się niezależnie od hasła ***** ***, sprawa praworządnościowa, co nadaje tej sprawie dodatkowego i symbolicznego wymiaru" - mówi OKO.press prof. Romanowski. Dodaje:
„Zgodnie z bowiem z powoływanym we wniosku orzecznictwem TSUE i ETPCz, rozpatrzenie sprawy Julii Landowskiej przez neo-asesora lub neo-sędziego będzie naruszać jej prawa człowieka do niezawisłego sądu w rozumieniu art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, i to w sprawie, w której jest oskarżona o naruszenie prawa poprzez wnoszenie okrzyków z użyciem wulgaryzmu przeciwko partii rządzącej, która to partia doprowadziła do powołania neo-KRS w sposób naruszający nie tylko prawo UE, ale przede wszystkim art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który jest fundamentalny (stanowi gwarancję) dla realnej ochrony wolności i praw człowieka.
Pamiętajmy przy tym, że Julia Landowska walczy o prawa kobiet przeciwko wyrokowi tzw. TK w sprawie zakazu aborcji. Jeżeli zostanie uznana za winną na podstawie wyroku neo-asesora lub neo-sędziego, złożymy przeciwko Polsce w obronie pani Landowskiej i kobiet takich jak ona, skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Powołamy się na naruszenie prawa do niezawisłego i bezstronnego sądu oraz do krytyki władzy zgodnie z orzecznictwem ETPCz.
Jestem przekonany, że ETPCz przyjmie taką skargę i że wygramy przed ETPCz" - mówi prof. Romanowski.
Tekst ten powstał w ramach projektu „Na celowniku”, który OKO.press prowadzi razem Archiwum Osiatyńskiego. Dokumentujemy działania osób zaangażowanych w obronę praworządności i praw jednostki w Polsce po 2015 r. Staramy się opisać represje, jakim zostali poddani aktywiści. A także to, jak państwo stara się wypchnąć ich ze sfery publicznej i zniechęcić do zabierania głosu.
Projekt prowadzimy od 2021 r. Początkowo wspierała nas w tym norweska Fundacja Rafto; od 2022 r. - amerykański German Marshall Fund.
Materiały zebrane w 2021 r. podsumowaliśmy raporcie opublikowanym na początku 2022.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze