0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Daniel MIHAILESCU / AFPFot. Daniel MIHAILES...

W niedzielę, 20 października 2024, w Mołdawii odbędą się wybory prezydenckie oraz referendum, w sprawie wpisania do konstytucji integracji europejskiej jako celu strategicznego kraju.

Droga do Europy

Dla Mołdawii, której populację szacuje się na 2,5 miliona mieszkańców, niedzielne głosowanie jest szansą na wzmocnienie proeuropejskiego kursu. Obrał go rząd Dorina Receana oraz prezydentka Maia Sandu. Wprowadzenie do konstytucji zapisu o dążeniu do integracji z Unią Europejską jest kontynuacją wcześniejszych działań. W ubiegłym roku do konstytucji wprowadzono poprawkę, że w Mołdawii obowiązuje język rumuński, a nie jak wcześniej – mołdawski, który jest dialektem języka rumuńskiego. Miało być to odwrócenie decyzji z czasów Związku Sowieckiego oraz gest w stronę Rumunii, kluczowego partnera i jedynego unijnego sąsiada.

W mołdawskim systemie parlamentarnym kluczową rolę pełni premier. Jednak wybory prezydenckie oraz referendum mogą przygotować grunt pod kolejną kadencję Partii Działania i Solidarności, z której pochodzą obecny premier i prezydentka. Wybory parlamentarne zaplanowane są na 2025. Wizja ta jest jednak bardzo nie w smak Rosji, której wpływy w Mołdawii są duże. Także dlatego, że polityka obrana przez ten niewielki kraj ma zasadniczy wpływ na przebieg wojny w Ukrainie. Rosyjski rząd od lat stosuje więc wiele nielegalnych działań mających płynąć na mołdawskie życie polityczne. Starania te wyraźnie nasiliły się przed najbliższymi wyborami.

Przeczytaj także:

Moskiewski hamulec

Rosyjskie działania padają na podatny grunt w Mołdawii. Jest tam znaczna populację osób rosyjskojęzycznych, silnie prorosyjski autonomiczny region Gagauzji oraz separatystyczne, zmilitaryzowane Naddniestrze. Stacjonuje w nim rosyjska armia oraz „siły pokojowe” pozostałe po wojnie domowej z lat 90.

Liczebność tych ostatnich sił nie jest znana. Oficjalnie w Naddniestrzu powinno stacjonować do 2 tysięcy żołnierzy rosyjskich, jednak siły te mogą być kilkukrotnie wyższe.

Wraz z liczącą 4,5-5,5 tysiąca żołnierzy w służbie czynnej armią tego separatystycznego państwa, siły stacjonujące w Naddniestrzu są zagrożeniem nie tylko dla Mołdawii. Ich obecność zmusza Ukrainę do trzymania kilku batalionów w gotowości przy zachodniej granicy. Obranie przez Mołdawię kursu prorosyjskiego – lub chociaż rezygnacja z kierunku proeuropejskiego i proukraińskiego –

byłoby więc zagrożeniem zarówno dla Mołdawii, jak i dla Ukrainy.

Rosyjscy agenci i wagnerowcy

Wysoki poziom infiltracji mołdawskich służb mundurowych tylko pogarsza sprawę. Już na początku kadencji, w 2021, prezydentka Maia Sandu odwołała ze stanowiska szefa sztabu generalnego generała Igora Gorgana, wykształconego w Rosji w czasach związku sowieckiego, lecz mającego długą historię współpracy z NATO oficera. Wiosną 2023 r. „The Insider”, rosyjski niezależny zespół dziennikarzy śledczych, ujawnił współpracę Gorgana z rosyjskimi służbami. Gorgan miał ujawniać tajemnice wojskowe mołdawskiego wojska, podawać dane na temat wyposażenia i rozlokowania mołdawskich jednostek, oraz tras, zawartości i miejsc docelowych transportów pomocy wojskowej dla ukraińskich wojsk. W czerwcu 2024 r. Gorgan stanął przed sądem i został pozbawiony stopnia generała oraz wszystkich odznaczeń.

Mołdawskie media zauważają, że

jeśli szef sztabu generalnego był rosyjskim agentem, istnieje duże ryzyko, że zbudował siatkę współpracowników w strukturach mundurowych.

W czwartek, 17 października szef policji Viorel Cernățeanu na konferencji prasowej z Alexandru Musteață, dyrektorem SIS (służby bezpieczeństwa wewnętrznego), ogłosił, że do kraju od czerwca przedostało się ponad 300 osób przeszkolonych przez Grupę Wagnera w Rosji i Bośni. Są to głównie Mołdawianie i mieszkańcy Naddniestrza, którzy zgodzili się pojechać na obozy szkoleniowe poza granicami kraju. Ich zadaniem ma być sabotaż, organizacja zamieszek i potencjalnie, wojna partyzancka. Pojedyncze osoby z tej grupy zostały już ujęte, trwają poszukiwania kolejnych sabotażystów. Władze obawiają się prowokacji w dniu wyborów.

Rosyjskie cyberataki

W ciągu ostatniego roku Rosjanie przeprowadzili szereg cyberataków i akcji dezinformacyjnych na terenie Mołdawii. W social mediach i na komunikatorach pojawiały się filmy ukazujące rzekomą armię rumuńską szykującą się do wkroczenia do Mołdawii (tak naprawdę nagranie pochodziło z parady wojskowej sprzed kilku miesięcy). Były też materiały informujące, że zbliżenie Mołdawii do Europy poskutkuje wojną z Rosją lub z Naddniestrzem. A także homofobiczne wpisy sugerujące, że prezydentka Sandu jest lesbijką, przyjmie 30 tysięcy uchodźców z Syrii oraz że będzie szerzyć w Mołdawii „propagandę LGBT”. Tylko 11 października Meta zablokowała jedną grupę, 7 kont i 23 strony na Facebooku, oraz 20 profili na Iinstagramie pod zarzutem skoordynowanego rozsiewania fałszywych informacji na temat mołdawskich wyborów.

Instytucje publiczne w Mołdawii były też celem cyberataków.

W 2022 r. ich liczba w Mołdawii potroiła się i od tego czasu pozostaje na wysokim poziomie. Mołdawia doświadcza obecnie m.in. ataków typu

  • hack&leak, skupiająeych się na wykradaniu i publikowaniu poufnych danych lub konwersacji i maili polityków,
  • fałszywych alarmów bombowych (w samym 2022 odnotowano 146 fałszywych alarmów bombowych skierowanych przeciwko ponad 800 instytucjom publicznym)
  • oraz przeciążania i uniemożliwiania pracy serwerom instytucji publicznych.

Większość tych ataków zdaniem mołdawskich władz pochodzi z adresów IP znajdujących się w Rosji lub Białorusi.

Darmowe wakacje w Soczi

Rosja buduje też swoją soft power, znajdując cichych sojuszników.

W 2023 i 2024 r. po raz pierwszy od 2017 r. zorganizowano światowe Dni Młodzieży i Studentów w Soczi. Decyzja ta była prawdopodobnie odpowiedzią na międzynarodową izolację Rosji w pierwszych miesiącach wojny. Festiwal miał na celu nawiązanie współpracy rosyjskich organizacji studenckich i aktywistów (oraz prawdopodobnie służb) z młodzieżą zza granicy — szczególnie z organizacji o charakterze lewicowym, alternatywnym i antysystemowym. Wielu mołdawskich aktywistów potraktowało to jako okazję do darmowych wakacji. Skończyło się to dla nich zakazem wjazdu do części państw UE oraz Ukrainy. Znaleźli się także na radarze mołdawskich służb bezpieczeństwa.

Inną bezpośrednią próbą wpływania na wybory ma być kupowanie głosów.

Głos za 100 lei

Galia Ibragimowa, mołdawska dziennikarka i działaczka NGO przytacza kolejne historie o płaceniu ludziom za głosy na prorosyjskich kandydatów. Opowiada o pochodzącym z Naddniestrza taksówkarzu, który zgodził się zagłosować na prorosyjskiego kandydata za 500 lei (120 zł), mimo że wcześniej chciał głosować na proeuropejskich kandydatów.

„Wyznaczone osoby organizują lokalną społeczność. Osobom starszym i bezrobotnym obiecują pieniądze za głosy, od 100 lejów w górę. Pieniądze mają być wypłacane bezpośrednio po pierwszej turze. Za głosowanie w turze drugiej kwoty mają być wyższe”.

Oprócz analogowego werbunku działają też grupy na Telegramie pozwalające – po podaniu danych osobistych i zdjęcia dokumentów – sprzedać głos.

Cytowany Viorel Cernățeanu, szef mołdawskiej policji, już na początku października informował, że około 130 000 Mołdawian zostało przekupionych do głosowania na prorosyjskich kandydatów. W samym wrześniu w tym celu miało być przetransferowanych do Mołdawii około 15 milionów dolarów.

Prorosyjski miliarder

Dla mołdawskiej opinii publicznej oraz władz symbolem tych działań jest Ilian Shor – mołdawski oligarcha izraelskiego pochodzenia, który od lat aktywnie wspiera Moskwę. Dekadę temu Shor był zamieszany w tzw. aferę miliarda – kradzież ponad miliarda dolarów z depozytów trzech mołdawskich banków. Było to wtedy około 12 proc. PKB Mołdawii. Mimo zamieszania w kradzież i skazującego wyroku pierwszej instancji, Shor dzięki przeciągającym się apelacjom był w stanie zrobić błyskotliwą karierę polityczną. Został burmistrzem miasta Orhei, a następnie członkiem parlamentu, konsekwentnie wspierając kierunek prorosyjski.

Uprawomocnienie wyroku w 2023 oraz pozbawienie go mandatu, zmusiło go do ucieczki z kraju do Rosji i Izraela. Stamtąd opłaca kolejne inicjatywy wymierzone w rząd w Kiszyniowie. Przypisuje mu się zarówno finansowanie zakupu głosów, organizacje przerzutu wagnerowskich infiltratorów, jak i przygotowanie sieci botów, fałszywych kont i organizacji medialnych prowadzących prokremlowską propagandę.

W 2024 r. Shor został uznany przez Metę za osobę niebezpieczną. Efektem było zawieszeniem jego oficjalnych kont na Facebooku i w innych social mediach powiązanych z koncernem.

Moskwa inwestuje w kryptowaluty

Działania Shora – i szerzej, całego bloku prorosyjskiego – bez wątpienia noszą cechy wojny hybrydowej przeciwko państwom Zachodu, rządowi w Kiszyniowie i jego planom, by Mołdawia przystąpiła do UE.

Kiedy pytam o te działania Jewgienija — działacza powiązanego z organizacjami Stop Russian Agression i Ritmurile Rezistentei Chisinau — słyszę, że w odpowiedzi na nie wprowadzono szereg obostrzeń. Miały ograniczyć niekontrolowany przepływ pieniędzy do Mołdawii. Wprowadzono m.in.

  • regulacje dotyczące obrotu kryptowalutami
  • oraz konieczność okazywania dokumentów przy wymianie większych kwot w kantorach.

Dmytro Volkov, jeden ze 120 tysięcy ukraińskich uchodźców mieszkających w Mołdawii i działacz pozarządowy, szef fundacji World, opowiada mi, jak próbowano obchodzić te ograniczenia. Pieniądze były przywożone z Moskwy w gotówce. Wykorzystano do tego dziesiątki ludzi przewożących kwoty, które znajdowały się poniżej wynoszącego 10 tysięcy euro progu wymagającego zgłoszenia. W kwietniu na kiszyniowskim lotnisku zatrzymano w związku z tym procederem łącznie około 150 osób i około miliona euro. Środki miały trafić do koalicji „Zwycięstwo”, czyli do grupy prorosyjskich polityków wspieranych przez Shora.

Volkov opowiada, że inną metodą obchodzenia regulacji było rozdawanie przez ludzi Shora kart debetowych i kodów pozwalających na wypłatę określonej kwotę.

Mimo regulacji kolejne próby transferu pieniędzy do Mołdawii udają się. Używane do tego są głównie kryptowaluty – w samym centrum Kiszyniowa dostępne są punkty, w których można wymienić gotówkę na kryptowaluty i przesłać je dalej. Można też odebrać gotówkę w ramach wymiany kryptowalut. Także nowe regulacje nie wydają się zbytnio przestrzegane – podczas kilku wizyt w kantorze zostałem poproszony o dokumenty jedynie raz.

Czy Rosja zaatakuje?

Jewgienij opowiada, że wiosną 2022 r. poczucie zagrożenia rosyjską inwazją wydawało się namacalne. Jego przyjaciele kupowali zapasy na wieść o wojnie w Ukrainie i szykowali się na atak z Naddniestrza. Gdyby Ukraina padła w pierwszych dniach wojny – mówi Jewgienij – Mołdawia byłaby następna. Obecnie nikt nie wierzy w możliwość otwartego wejścia Rosjan do Mołdawii w najbliższej przyszłości. Jednak rosyjskie wpływy są w moim kraju bardzo silne. Za kilka miesięcy, może pół roku zagrożenie może stać się znowu realne.

Na zdjęciu u góry — wolontariusze rozdają ulotki przekonujące do głosowania na „Tak” w referendum i na prezydentkę Sandu we wsi Dobrogea 13 października 2024

;
Paweł Jędral

Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim

Komentarze