Ksiądz Edward P. był skazany za molestowanie seksualne małoletnich. Watykan ma zostać powiadomiony o jego sprawie dopiero w kwietniu tego roku, ponad 19 lat po tym, jak matka jednej z ofiar złożyła zawiadomienie do prokuratury. Pozorowanych działań, manipulacji, a nawet kłamstw archidiecezji wrocławskiej jest w tej historii więcej
W sobotę 6 kwietnia 2019 ujawniliśmy sprawę ks. Edwarda P., który mimo tego, że był skazany za molestowanie małoletnich, prowadzi rekolekcje dla dzieci.
Historia księdza P. jest bulwersująca także dlatego, że pokazuje, jak kuria wrocławska i jej biskupi przez prawie 20 lat zamiatali sprawę pod dywan. I jak zapewniania kościelnych hierarchów o polityce „zero tolerancji” wobec przestępców seksualnych w sutannach rozmijają się z rzeczywistością.
Prześledźmy historię księdza P. oraz kolejne działania archidiecezji wrocławskiej w jego sprawie.
Ksiądz P. zostaje skazany w 2002 roku na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata za molestowanie dwóch 14-letnich ministrantów w parafii w Pszennie. Rok później w apelacji sąd okręgowy utrzymuje wyrok w mocy.
Co robi kuria:
Po wyroku biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej Edward Janiak mówi: „Ksiądz [Edward P.] zamknął się w sobie. Bardzo boleśnie to przeżył. Sprawa jest delikatna i niejednoznaczna”. Biskup przewiduje, że ksiądz prawdopodobnie trafi do pracy administracyjnej w kurii.
Kilka dni później bp Janiak zapewnia w „Gazecie Świdnickiej”, że P. nie będzie mógł już „nigdy” pełnić posługi kapłańskiej. Wskazuje, że były proboszcz z Pszenna trafi do domu księży emerytów lub domu opieki nad chorymi.
Janiak (obecnie biskup ordynariusz diecezji kaliskiej) to dobry znajomy Edwarda P. Razem kończyli seminarium, tego samego dnia przyjmowali święcenia kapłańskie we Wrocławiu. Mieszkańcy Pszenna wspominali, że Janiak często gościł u P. w parafii.
Czego nie robi kuria:
Nie wszczyna wstępnego postępowania kanonicznego i nie zgłasza sprawy watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. A ma taki obowiązek.
Zgodnie z regulacjami wydanymi przez Jana Pawła II w 2001 roku - jeśli hierarcha “otrzyma wiadomość, przynajmniej prawdopodobną, o popełnieniu przestępstwa”, po przeprowadzeniu wstępnego badania powinien powiadomić Kongregację.
Za grzech przeciw szóstemu przykazaniu z osobą poniżej 18. roku życia księdzu grożą kary kanoniczne, w tym wydalenie ze stanu duchownego.
Biskup Janiak kłamie. Okazuje się, że ksiądz P. w 2006 roku zostaje proboszczem w Brożcu, kilkadziesiąt kilometrów od Pszenna. Dopiero siedem lat później, w 2013 roku, sprawę opisują dziennikarze „Gazety Wrocławskiej” i TVN 24.
Co robi kuria:
Kuria najpierw broni księdza, później, kiedy afera robi się coraz większa, w 2013 roku nowy biskup wrocławski Józef Kupny usuwa ks. Edwarda z parafii.
Biskup oraz ówczesny rzecznik kurii wrocławskiej jak mantrę powtarzają, że afery właściwie nie ma, bo ks. Edward był do 2006 roku zawieszony w czynnościach kapłańskich, a proboszczem w Brożcu został dopiero wtedy, kiedy jego wyrok uległ zatarciu. Kuria znów mija się z prawdą.
O czym kuria milczy:
Policzmy. Zgodnie z art. 76 Kodeksu karnego skazanie ulega zatarciu sześć miesięcy po zakończeniu okresu próby. Edward P. został skazany w czerwcu 2002. Łatwo więc obliczyć, że jego wyrok uległ zatarciu najwcześniej w grudniu 2006 roku (czerwiec 2002 roku + 4 lata zawieszenia kary + 6 miesięcy wynikających z art. 76 kk).
Parafię w Brożcu ks. Edward objął pół roku przed tą datą.
Co więcej, prawdopodobnie kuria przemilczała jeden fakt z życiorysu ks. Edwarda. W jednym z wydań katolickiego "Gościa Niedzielnego" znajdujemy artykuł i rozmowę z P.
Wynika z niej, że już po wyroku, a jeszcze przed objęciem parafii w Brożcu, Edward P. był księdzem w parafii pw. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu.
Aktualnie na stronie tejże parafii w zakładce "byli duszpasterze" nie ma wzmianki o Edwardzie P. Jednak w archiwalnej wersji strony (sprzed 2013 roku) był on wymieniony wśród duchownych pracujących wcześniej w parafii.
Jak wspomnieliśmy, nowy ordynariusz arch. wrocławskiej Józef Kupny ostatecznie usuwa ks. P. z Brożca w 2013 roku. Ówczesny rzecznik kurii podkreśla, że taka decyzja bierze się z empatii do ofiar i "zapobiegania powtórzeniu takich czynów ".
Co robi kuria:
Rzecznik kurii mówi w 2013 roku, że P. nie będzie podejmował „pracy duszpasterskiej tego rodzaju"oraz że „zaproponowano mu zamieszkanie w jednym z ośrodków należących do Kościoła".
Jak wyjaśnia nam teraz obecny rzecznik ks. Rafał Kowalski, arcybiskup Kupny i ks. Edward uzgodnili w 2013 roku, że ten drugi zamieszka poza diecezją wrocławską pod adresem wskazanym arcybiskupowi. Nie będzie to żadna placówka duszpasterska.
Kilka dni temu w rozmowie z TVN24 ks. Kowalski mówił tak: „Od tego momentu [2013 roku] arcybiskup nie powierzył mu żadnego urzędu, była umowa taka, że przebywa w miejscu ustalonym z metropolitą. Mieliśmy adres, na który wysyłane były różnego rodzaju pisma. Te pisma były odbierane, więc byliśmy przekonani, że pod tym adresem przebywa (...). Nie mieliśmy wiedzy zupełnie; nie informował, że będzie podejmował jakiekolwiek działania duszpasterskie, a tym bardziej, że będzie głosił rekolekcje”.
Czego nie komentuje kuria:
Kiedy 5 kwietnia rozmawialiśmy z proboszczem Markiem Pieczykolanem, który zaprosił księdza P. do odprawiania mszy, spowiadania i prowadzenia rekolekcji, proboszcz mówił tak: „Jest w dekanacie taki ksiądz - kolega P. - i mówi do mnie kiedyś: »Marek, przyjmij go, bo chłop został na lodzie«. Arcybiskup powiedział mu: Idź do Domu Księży Emerytów, a on mówi: ja nie chcę! To sobie proszę samemu szukać parafii, zajęcia - o, w ten sposób mu arcybiskup powiedział”.
Zapytaliśmy rzecznika kurii o tę sprawę, ale ks. Kowalski odpowiedział krótko, że nie będzie komentował plotek.
W 2013 roku bp Kupny zapowiedział także powołanie komisji, która miała sprawdzić, czy któryś z jego księży był skazany za przestępstwa seksualne wobec małoletnich. „Chcę mieć informacje, gdzie pracują tacy księża. Chcę te sprawy mieć na biurku, żebym mógł odpowiednio zadziałać” - mówił Kupny.
Co robi kuria:
Okazuje się, że prace komisji dotyczące ks. Edwarda wciąż trwają. Rzecznik kurii wskazuje w przysłanej nam wiadomości, że sprawa ks. P. jest trudna, bo komisja zaczęła pracę dopiero w 2013 roku. Członkowie komisji nie chcą nękać po tak długim czasie ofiar i wzywać je do składania zeznań, więc komisja musi opierać się na „analizowaniu dostępnych dokumentów” oraz „poszukiwaniu świadków".
Czego nie zrobiła kuria:
Kilkukrotnie pytaliśmy kurię wrocławską, dlaczego nie wszczęła postępowania kanonicznego ani nie powiadomiła Watykanu już na początku lat dwutysięcznych. Wtedy mogłaby przesłuchać ofiary, rodziny i świadków bez "nękania". Ksiądz Kowalski nie odpowiada, zasłania się tym, że może mówić jedynie o działaniach biskupa, którego jest rzecznikiem.
Ciekawe jest także to, co właściwie zrobiła komisja powołana przez biskupa Kupnego, która bada sprawę już szósty rok. W rozmowie z dziennikarzem "Faktów" TVN z 8 kwietnia rzecznik kurii powiedział, że "nie ma żadnych dokumentów związanych z dochodzeniem kanonicznym w tej sprawie". Żadnych dokumentów z przesłuchania świadków, ofiar ani nawet samego ks. P. Dziwnym zbiegiem okoliczności okazuje się, że prace komisji przyspieszyły po tekście OKO.press.
Jak dowiadujemy się z tego samego materiału "Faktów" TVN, kuria wrocławska ma powiadomić Watykan o sprawie ks. Edwarda P. za dwa tygodnie, czyli jeszcze w kwietniu. Ponad 19 lat po zawiadomieniu prokuratury przez matkę jednego z molestowanych chłopców.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze