Obserwatorzy życia politycznego lubią powtarzać, że Polska jest podzielona na dwa plemiona (przynajmniej w mediach społecznościowych), nazwijmy je w uproszczeniu „kaczystami” i „tuskistami”. Na ten podział nałożył się – ale nie przebiega dokładnie po tej linii – ten na zaszczepionych i niezaszczepionych.
Poziom emocjonalnego wkładu, który trzeba włożyć w decyzję o szczepieniu czy o rezygnacji z niego, dorównuje bowiem temu, jaki dzieli skłócone szczepy PO i PiS. Nie powinno to dziwić, bo po jednej stronie mamy zaufanie do nauki i nadzieję na to, że przyniesie wreszcie koniec tragicznej dla wielu, bardzo uciążliwej dla innych pandemii. Po drugiej – brak zaufania do nauki i podskórną nadzieję, że szczepionki jednak nie zadziałają, co utwierdzałoby w decyzji o rezygnacji ze szczepienia.
Dlatego tak wielkie oburzenie strony nieszczepiącej się budzą wszelkie pomysły na „segregację” lub „przywileje” dla osób zaszczepionych – w przestrzeni publicznej padają wręcz niestosowne słowa o Żydach, gettach i Holokauście. Dotychczas jednak strona zaszczepiona mogła spać spokojnie, bo nikt nie podważał jej prawa do poczucia bezpieczeństwa i ulgi, że nie musi się stosować do wszystkich ograniczeń.
Sytuacja zmieniła się w poniedziałek 5 lipca, kiedy rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział w Polsat News, że „Sanepid zapobiegawczo kieruje wszystkich z kontaktu na kwarantannę, bez względu na to, czy ta osoba ma zaszczepienie dwoma dawkami, bądź jedną Johnson & Johnson. Tutaj staramy się dmuchać na zimne i służby sanitarne dmuchają na zimne, kierując wszystkich z kontaktu na kwarantannę”.
Wzbudziło to oburzenie zaszczepionych, Twitter zaroił się od gniewnych wypowiedzi, które można by streścić następująco: dlaczego to my mamy płacić za kolejną falę, a nie niezaszczepieni?
Mam taki pomysł rewolucyjny: może zamiast przymusu dla zaszczepionych, przymus dla niezaszczepionych? Np. przymus szczepienia? https://t.co/C2KR5g1u4k
— Michał Danielewski (@synczeslawa) July 5, 2021
Ale gdzie ta Delta i gdzie ci wszyscy z kontaktu?
Słowa Andrusiewicza mogły się wydawać dziwne, nie tylko dlatego, że wynika z nich, iż zaszczepieni mogą zarażać. Powszechne przekonanie jest bowiem wciąż takie, iż zaszczepieni nie zarażają. Przyzwyczaiły nas do tego obowiązkowe szczepienia dzieci – powodują, że choroba albo w ogóle nie występuje na jakimś obszarze, albo pojawia się sporadycznie, bo wirus nie ma jak się rozmnażać.
Tymczasem po pierwsze, żadna szczepionka nie jest skuteczna w 100 proc. Po drugie, szczepionki przeciw COVID-19 w 3. fazie badań klinicznych analizowano pod kątem występowania zakażenia objawowego, czyli choroby.
Nie badano, czy redukują również zakażenia bezobjawowe. Organizm szybko je zwalcza – dzięki szczepionce, wcześniej przebytemu zakażeniu czy naturalnej odporności– ale nosiciel wirusa może zakażać.
Takie badania robiono później, i robi się je nadal. Wśród prawie 4 tys. pracowników ochrony zdrowia w USA transmisja zakażenia po szczepieniu zmniejszyła się o 90 proc. To dane sprzed wariantu Delta, o którym jeszcze za mało wiemy.
Rzecznik ministerstwa zdrowia kilkanaście sekund przed ogłoszeniem kwarantanny dla zaszczepionych powiedział jednak, że w Polsce wykryto do tej pory 113 przypadków wariantu Delta wirusa SARS-CoV-2. Jesteśmy w tym szczęśliwym momencie pandemii, kiedy zakażeń jest bardzo mało: średnia tygodniowa nowych wykrytych zakażeń to obecnie 85.
Z punktu widzenia społecznej dolegliwości decyzja o kwarantannie dla zaszczepionych dotyczyła więc bardzo małej grupki osób, która może zarażać innych w nikłym stopniu.
W dodatku nie można szybko dowiedzieć się jakim wariantem zakażona jest dana osoba – próbkę wirusa trzeba zsekwencjonować, a tym zajmują się wybrane laboratoria. Jak pisze dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. COVID-19 Naczelnej Izby Lekarskiej, średnio zabiera to (razem z kolejką) ponad siedem dni. I nie sekwencjonuje się wszystkich próbek, tylko wybrane.
Mamy więc osobę, która ma symptomy COVID i robi sobie test PCR. Wychodzi dodatni, pacjent się izoluje, a próbka idzie do sekwencjonowania. Kwarantanna w Polsce trwa 10 dni od kontaktu (może zostać przedłużona). Zanim więc Sanepid dowie się, że ma do czynienia z wariantem Delta, mija tydzień, podczas którego osoby zaszczepione chodzą sobie swobodnie po świecie, nie mając świadomości, że mogą zarażać. Kiedy dostają decyzję o kwarantannie, jest już w zasadzie pozamiatane.
Dlaczego rząd chce dmuchać na zimne?
Wariant Delta, który już dominuje m.in. w Wielkiej Brytanii i w Izraelu, jest najbardziej jak dotychczas zaraźliwym. Tak jak ostrzegali eksperci, szczepionki są wobec niego mniej skuteczne niż w przypadku dzikiego wirusa z Wuhan czy poprzedniego dominującego w naszej części świata wariantu Alfa.
Wirus mutując stara się pokonać bariery immunologiczne organizmu, a więc naturalną odporność po zaszczepieniu i tę wywołaną przez szczepionki. Dlatego tak ważne jest, by jak najwięcej osób zaszczepiło się w jak najszybszym czasie, żeby ograniczyć transmisję wirusa i jego możliwości mutowania.
Według najnowszych danych z Izraela np. szczepionka Pfizera w przypadku wariantu Delta zmniejsza ryzyko zachorowania na COVID tylko o 64 proc. Danych jest jeszcze mało, bo na razie w Izraelu mamy po kilkaset nowych zakażeń na dobę, wcześniejsze analizy z Wielkiej Brytanii mówiły o 79 proc (dla Pfizera i AstryZeneki) Na szczęście szczepionki wciąż dobrze chronią przed ciężkim przebiegiem choroby i hospitalizacją:
według danych Public Health England to aż o 96 proc. mniejsza szansa na szpital w przypadku zaszczepionych dwiema dawkami, według danych izraelskiego ministerstwa zdrowia o 93 proc.
Dlatego Wielka Brytania przygotowuje się do zniesienia 19 lipca restrykcji, mimo że codziennie przybywa już po 30 tys. nowych przypadków zakażenia. Tam jednak w pełni zaszczepione jest już ponad 48 proc. populacji.


Podsumujmy: w Wielkiej Brytanii zakażają się głównie niezaszczepieni, czyli młodsi, lepiej znoszący chorobę – bo szczepiono jak u nas od najstarszych do najmłodszych. Starsze pokolenia są już zaszczepione w pełni w bardzo wysokim odsetku, przechodzą zakażenie łagodniej, a w sondażach aż 96 proc. dorosłych deklaruje, że już się zaszczepiło, lub zamierza to zrobić. Planują więc zniesienie restrykcji, w tym – kwarantanny także dla osób zaszczepionych, która do tej pory obowiązywała.
W Polsce jest inaczej. Maksimum sondażowe deklarowanej chęci zaszczepienia to 70 proc. respondentów. Obecnie w pełni zaszczepionych jest niespełna 35 proc. osób. Niepokoi zwłaszcza niski – 61 proc. – odsetek zaszczepionych wśród osób powyżej 80. roku życia.
Seroprewalencja, czyli odsetek osób, które posiadają przeciwciała anty SARS-CoV-2 (ozdrowieńcy, zaszczepieni) może być u nas podobny jak w Wielkiej Brytanii. Grupy modelarskie szacują go na ok. 70 proc. w Polsce, na Wyspach analizy wskazują na 80 proc. wśród dorosłej populacji. Jednak poziom zaszczepionych różni się u nas znacznie i wszystko wskazuje na to, że różnica będzie rosła.
Fala wywołana wariantem Delta może mieć więc w Polsce konsekwencje o wiele poważniejsze niż na Wyspach Brytyjskich.
To, na co rząd patrzy przede wszystkim, to hospitalizacje – czyli czy znowu trzeba będzie otwierać szpitale tymczasowe i ograniczać możliwości profilaktyki i leczenia innych schorzeń. Stąd zapewne taka nadzwyczajna ostrożność Sanepidu w przypadku wykrytych zakażeń bardzo zaraźliwym wariantem Delta.
Narodowy Program Zniechęcania do Szczepień
Problem w tym, że nierozważna wypowiedź Andrusiewicza na ten temat okazała się kontrproduktywna. Rozczarowała zaszczepionych, a niezaszczepionym dała mentalne paliwo do umocnienia się w przekonaniu, że szczepić się nie warto.
Zwrócili na to uwagę również praktycy walki z COVID-19, tacy jak anestezjolog i intensywista, prof. Wojciech Szczeklik, czy popularny na Twitterze lekarz Jakub Kosikowski. Ten ostatni nazwał informację o kwarantannie dla niezaszczepionych „Narodowym Programem Zniechęcania do Szczepień”.
Mam nadzieję, że nie jest to prawda. Ważniejsze żeby skupić się na promocji szczepień,a jak zaczną przyrastać zakażenia wrócić do przestrzegania maseczek wewnątrz.
— Wojciech Szczeklik (@wszczeklik) July 5, 2021
Delta i tak niedługo będzie u nas dominujący, a jak na razie tylko pełne zaszczepienie ⬇️szanse ciężkiego przebiegu https://t.co/DpGW6o6d8a
Cała wstecz ministerstwa zdrowia
Najwyraźniej zdano sobie z tego sprawę również w resorcie zdrowia, bo już we wtorek 6 lipca Wojciech Andrusiewicz wycofał się ze swoich wcześniejszych słów: „Kwarantanna dla osób zaszczepionych nie jest potrzebna, nawet jeśli miały kontakt z wariantem Delta. Szczepionki, które mamy w Polsce, są w pełni skuteczne” – stwierdził. Osoby zaszczepione mające kontakt z zakażonymi będą więc objęte tylko dozorem sanitarnym.
Awantura o kwarantannę pokazuje jednak, że rządowi wciąż brakuje spójnej narracji na temat szczepień i epidemii.
Zgoda, że to niesłychanie trudne w sytuacji, gdy trzeba przekazać opinii publicznej bardzo złożoną wiedzę, która w dodatku zmienia się wraz z postępem badań i analiz oraz rozwojem pandemii.
Najpierw minister zdrowia nie zalecał maseczek, potem okazały się konieczne. Osocze miało pomagać w ciężkim COVID, okazało się, że nie pomaga. Itd.
To powoduje erozję zaufania. Kolejne groźne warianty zmniejszające skuteczność szczepionek są zaś paliwem dla antyszczepionkowej propagandy, która wykorzystuje je jako dowód, że szczepionki przynoszą więcej szkód niż korzyści.
Najsilniejszy powinien więc być przekaz, że im więcej osób się zaszczepi, tym mniejsze szanse na kolejne mutacje i kolejne groźne fale. I że dzięki szczepieniom przejdzie się zakażenie lżej.
A w momencie, gdy wariant Delta będzie w Polsce dominował, przyjdzie czas na decyzję, czy zaszczepieni powinni podlegać kwarantannie. Jeśli rzeczywiście byłaby konieczna z punktu widzenia epidemicznego, to najpierw trzeba przygotować zaszczepionych na to, że mimo iż będą przechodzić chorobę lżej, nadal będą chorować i zarażać.
Jestem młody, wysportowany, dbam o swoje zdrowie i praktycznie nie choruję. Nawet bardzo rzadko łapię przeziębienie. Zaszczepiłem się nie w trosce o siebie, ale w trosce o innych. Również po to żeby dać przykład. I również po to żeby mieć z tego jakieś realne korzyści. I teraz ja mam mieć te wszystkie uciążliwości co osoby, które mają sobie za nic zdrowie innych ludzi i jawnie lekceważą epidemię? A nawet i nawołują do nieszczepienia się? Jeśli nie będę miał jakichkolwiek przywilejów z zaszczepienia się i np. będę musiał chodzić po ulicy w masce, no to sorry – to będzie moje pierwsze i zarazem ostatnie szczepienie. Bo to będzie dla mnie zwykła strata czasu.
Jeśli zaszczepiłeś się w trosce o innych, to przywileje nie powinny być istotne. Dlatego, że już odciążasz system zdrowotny a w razie zachorowania zakazisz mniej ludzi – przez co jesteś bezpieczniejszy dla swojego otoczenia. Nie wystarczy, że Ty i Twoi bliscy staliście się przez to bezpieczniejsi?
I uwaga, to że jesteś młody, wysportowany, i prawie nie chorujesz to jeszcze nic nie znaczy. Wiele podobno zdrowych osób covid rozkładał na łopatki. Może tak być, że na coś chorujesz, ale o tym nie wiesz – jedynie 5% ludzkości jest całkowicie zdrowa.
I to na pewno nie było Twoje pierwsze szczepienie w życiu, bo za dzieciaka raczej byłeś szczepiony.
Chodziło oczywiście o pierwsze i ostatnie szczepienie przeciwko covid. Ja to wszystko rozumiem. Ale uważam, że moralnie jestem czysty. Ileż to razy można się szczepić? Skoro ponad połowa ludzi ma to w 4 literach i z takim podejściem to my nigdy z tego nie wyjdziemy, bo przez to, że ludzie nie chcą się szczepić pojawiać będą się coraz to bardziej zjadliwe i zaraźliwe mutacje. Albo ta epidemia samoistnie wygaśnie albo będziemy bawić się tak w kółko Macieja. Czemu ja mam troszczyć się o innych skoro inni mają mnie gdzieś? Do tego żadnych realnych korzyści, a wręcz utrudnienia takie same jak i dla niezaszczepionych. Takie coś mnie demotywuje bardziej niż motywuje.
" Ileż to razy można się szczepić?" tyle, ile będzie trzeba. Na razie badania wskazują, że o ile wirus nie zmutuje, jest szansa na to, że o ile zaszczepiłeś się mRNa, to masz odporność na bardzo długo. Niewykluczone, że na całe lata.
" ta epidemia samoistnie wygaśnie" – nic nie wygaśnie samoistnie jak za pstryknięciem palca. To znaczy coś za coś. Albo wymrze dostatecznie dużo ludzkości, by ludzie naturalnym lockdownem odcinali wirusa, albo się wyszczepimy.
"Czemu ja mam troszczyć się o innych skoro inni mają mnie gdzieś?" – czyli o bliskich nie chcesz się już zatroszczyć?
"Do tego żadnych realnych korzyści" – jak to żadnych? znikome szanse na zgon czy hospitalizację, a także dużo mniejsze szanse na zarażenie bliskich to nie jest realna korzyść? Naprawdę trzeba wszystko przeliczać na korzyści finansowe, na kolejne plusy, żeby było warto? Przybliżenie powrotu do normalności to pikuś?
"Takie coś mnie demotywuje bardziej niż motywuje." rozumiem i to jest okej tak się czuć. Niemniej, nie znaczy to, że szczepienie z tego powodu staje się bardziej bezużyteczne. Dostrzeż korzyści nie tylko w postaci przywilejów – acz już teraz bez szczepienia w niektórych krajach nie wszędzie wejdziesz o wjechaniu bez kwarantanny nie mówiąc. Wprowadzenie takich ograniczeń u nas to kwestia czasu, niezależnie od tego co Konfa o "sanitarnej segregacji krzyczy". Wreszcie warto przypomnieć słowa prof. Bartoszewskiego – "Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto. Warto być przyzwoitym." I ta przyzwoitość, uczciwość dzisiaj to jest właśnie ta społeczna odpowiedzialność. Na koniec pamiętaj – rzeczywiście nie każdy może się zaszczepić. Robimy to nie tylko dla najbardziej narażonych seniorów, ale także dla osób, które z przyczyn zdrowotnych nigdy nie będą mogły być zaszczepione. cd
cd. To dla nich wykształcamy odporność stadną, żeby mogły żyć w spokoju. Co więcej, takie osoby nie mają tego wypisanego na czole. Nigdy zatem nie wiesz, czy nie spotkasz kogoś, kogo zarażenie wirusem (który możesz, ale nie musisz delikatnie przejść) po prostu nie zabije. A to jest już tragedia w jakiejś rodzinie. Nie chciałbyś pewnie tego w swojej, więc oszczędzaj tego innym. Jeśli będzie trzeba kolejny raz się szczepić, szczep się. Bądź moralnie czysty, jak jesteś teraz. Bo warto.
Nie pisz, bzdur.
Zaszczepileś się- Twoje szanse na uniknięcie covid/wyjścia z niego beż kalectwa wzrosły. Ciesz się z tego więc.
Mnie nie interesują Czarne Stopy -brudni, tłusci i tępi górole, którzy leżeli na łóżkach obok. Nie poradzę nic na to, że się nie szczepią i mogą wypromować nowy wariant wirusa. Tak, jak nie poradzę nic na to, że jeżdżą po pijaku swoimi zgniotkami, wymuszając pierwszeństwo, wyprzedzając na pasach i na trzeciego.
"Najpierw minister zdrowia nie zalecał maseczek, potem okazały się konieczne. " drogie Oko, nie powtarzajcie któryś raz obalonej już bzdury. Minister niczego takiego nie mówił, takie przedstawienie sprawy to manipulacja jego wypowiedzią. https://demagog.org.pl/fake_news/brak-kontekstu-powodem-manipulacji-wypowiedzi-lukasza-szumowskiego/
To, co mówił było zgodne z ówczesną wiedzą medyczną (i w sumie obecną też) i zaleceniami WHO a chodziło o noszenie maseczek przez osoby zdrowe. Sami przyznajecie, że wiedza zmienia się w czasie (co dla antyszczepionkowców jest trudne do zrozumienia), ale nie powielajcie manipulacji, nawet nieświadomie.
Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że słowa ministra Szumowskiego były zgodne z ówczesną wiedzą medyczną. I tym razem przywołałam je w takim kontekście. Pozdrawiam MJ
"po jednej stronie mamy zaufanie do nauki i nadzieję na to, że przyniesie wreszcie koniec tragicznej dla wielu, bardzo uciążliwej dla innych pandemii. Po drugiej – brak zaufania do nauki"
Ale że serio? O.o
Bo już nie wiem, czy śmiać się z takich durnych komentarzy, czy może płakać nad ich autorką…
Otóż uprzejmie informuję, że największy podział w społeczeństwie wprowadzają właśnie takie idiotyczne i absolutnie nieuprawnione wnioski o tym, kto się szczepi, a kto nie. Efekty widać potem choćby w komentarzach na oko.press, ale jeśli dla redakcji tak ważne jest promowanie hejtu, to gratuluję i życzę dalszego dobrego samopoczucia.
Żółć już wylana, czyli robota zrobiona. To teraz ad rem poproszę – co wg. autora/ autorki komentarza mamy po drugiej stronie, skoro nie jest to brak zaufania do nauki (które może, ale nie musi być objawem foliarstwa). Słucham.
Dziwisz się brakowi zaufania do nauki? Po tym, jak ten kretyn Sutkowski zrobił słynny eksperyment na temat "skuteczności" maseczek, lekarze załamywali ręce, że teraz to ludzie masowo będą się od nauki odwracać, skoro widzą, że rzekomo uczeni ludzie robią z nich debili.
Jest jeszcze coś takiego jak ograniczone zaufanie, w odróżnieniu od bezgranicznego/bezkrytycznego zaufania, które bardziej przypomina stosunek osoby wierzącej do swojego bóstwa, czy ewentualnie kogoś do osoby ukochanej, z czego ani pierwsze ani drugie nie jest słuszne, bo bogów nie ma, a ludzie to tylko ludzie. Naukę też tworzą tylko ludzie…
Co za debilizm z tych ludzi w tym danielewski którzy zaszczepili się nie z przyczyn medycznych tj. zwiększenia odporności tylko wyłącznie po to by uzyskać dodatkowe przywileje i certyfikat covidowy teraz widać że zaszczepionym chodzi tylko o przywileje dla siebie oraz chorą rządzę nakładania ograniczeń dla innych
a gdzie coś takiego wyczytałeś? Chodzi o wspólne bezpieczeństwo. Jeśli niezaszczepieni nie potrafią tego zrozumieć, to trzeba coś z tym zrobić. Podobnie jak po pijaku nie można jeździć autem (mimo, że pijany nie jest w stanie zrozumieć, że może stanowić zagrożenie na drodze).
Hm… To znaczy wszyscy szczepiący się są debilami czy tylko ci, którzy szczypią się z przyczyn „pozamedycznych”? Skoro „teraz widać że zaszczepionym chodzi tylko o przywileje dla siebie oraz chorą rządzę nakładania ograniczeń dla innych„ to znaczy, ze rozróżnienie na szczepiących się, żeby zwiększyć odporność i z przyczyn pozamedycznych jest zbędne – bo wszyscy się szczypią z przyczyn pozamedycznych.
Ten komentarz dobrze ilustruje jaki poziom intelektualny reprezentują niektórzy antyszczepionkowcy – sklecenie logicznego zdania, w którym z przesłanki wynika wniosek to wyzwanie, wobec którego są bezradni jak dzieci.
A w jaki procencie w przypadku Delty zmniejsza ryzyko zachorowania szczepionka Sputnik V?