"Gospodarka realizowana przez Lasy Państwowe jest czymś absolutnie wzorcowym w skali światowej. A pamiętajmy, że lasy pochłaniają CO2". Takimi rewelacjami dzielił się prezydent Andrzej Duda z uczestnikami konferencji prasowej podczas COP24 w Katowicach. Urwał się z choinki?
Podczas konferencji prasowej w trakcie szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach 3 grudnia 2018 prezydent Andrzej Duda powiedział:
Gospodarka realizowana przez Lasy Państwowe jest czymś wzorcowym w skali światowej. A pamiętajmy, że lasy pochłaniają CO2
Jeśli chodzi o drugie zdanie tej wypowiedzi to, cytując klasyka, oczywista oczywistość i powoływanie się na ten fakt w tym akurat gronie jest w najlepszym razie niezręcznością.
Znacznie poważniejsze jest stwierdzenie o Lasach Państwowych. Po pierwsze gospodarzowi - niezbyt zasłużonemu w ochronie klimatu – wypadałoby zachować skromność mówiąc o własnych dokonaniach. Po drugie - niezorientowanych w polskiej rzeczywistości delegatów szczytu po prostu wprowadza w błąd.
Jak wygląda rzeczywisty obraz Lasów Państwowych i czego obcokrajowcy mogliby się uczyć od tego – zdaniem pana prezydenta – „wzorca”?
Z pewnością nie dbałości o przyrodę. LP traktują zbyt często cenne przyrodniczo obszary jako źródło surowca na deski.
Także nie - oszczędności.
Pod koniec 2016 roku Lasy Państwowe zatrudniały ponad 25 tys. osób, a średni koszt zatrudnienia pracownika wynosił 9625 zł wynika z raportu Ministerstwa Rozwoju z grudnia 2016. To grubo ponad dwa razy więcej niż średnia krajowa, która w tym okresie sięgała 4056 zł. Pracownicy Lasów Państwowych ustępowali wysokością zarobków jedynie osobom pracującym w KGHM (koszty zatrudnienia 11667 zł.)
Główny przychód przedsiębiorstwa LP stanowi sprzedaż drewna z wycinanych lasów. W roku 2016 przychód ów sięgnął 7 mld 432 mln zł. Na co idą tak ogromne pieniądze? Okazuje się, że prawie połowa kosztów przeznaczona jest na działalność administracyjną.
Lasy Państwowe wzięła pod lupę w 2015 roku Naczelna Izba Kontroli. Z jej raportu wynikało, że prowadzona przez Lasy Państwowe gospodarka finansowa, której efektem jest stały wzrost kosztów zarządu, wzrost wynagrodzeń oraz zwiększenie nakładów inwestycyjnych, stwarza ryzyko nieosiągnięcia podstawowych celów działania LP: zachowania i ochrony lasów, a także utrzymania i powiększania upraw i zasobów leśnych. NIK alarmowała:
Środki przeznaczane przez LP na ochronę i hodowlę lasów oraz ekosystemów leśnych, a także na utrzymanie i powiększenie zasobów i upraw leśnych, stanowiły w okresie 2010-2013 zaledwie 13 proc. kosztów ogółem i były ponad trzykrotnie niższe od kosztów ogólnego zarządu.
Lasy Państwowe to monopolista na polskim rynku, a pozycja monopolisty nie sprzyja optymalizacji kosztów, a duża część wypracowanej nadwyżki nie jest przekazywana na poprawę działalności podstawowej, lecz konsumowanej przez szybki wzrost płac.
„Oni są tutaj panami absolutnymi. Zamkną puszczę [Białowieską] i nie wpuszczą” – mówił OKO.press prof. Tomasz Wesołowski, ornitolog badający puszczańskie ptaki od 44 lat. „Nie ma drugiej takiej firmy, która w teorii wynajęta przez społeczeństwo do zarządzania wspólną własnością, w praktyce wszystko, co wypracuje zużywa na swoje potrzeby. Żyją jak pączki w maśle, a reszta społeczeństwa ma się tylko przyglądać”. Ta korporacja zawłaszczyła jedną czwartą kraju, działa poza wszelką kontrolą.
Konflikt wokół Puszczy Białowieskiej pogorszył jeszcze społeczny odbiór Lasów Państwowych w Polsce i umocnił opinie o LP jako aroganckim państwie w państwie, które nie rozumie wartości jaką stanowi natura. Po wyroku TSUE zaprzestano wprawdzie masowej wycinki drzew w puszczy, jednak szkody wyrządzone przyrodzie są ogromne. Tylko w 2017 roku wycięto ok. 180 tys. drzew, czyli 400 proc. normy zakładanej przez plan urządzenia lasu, w dodatku blisko połowa tych drzew miała ponad 100 lat. Ostatnia taka wycinka miała miejsce przed 1989 rokiem.
Być może prezydent Duda mówiąc o Lasach Państwowych i o tym, że lasy pochłaniają CO2 myślał o pomyśle lansowanym przez byłego już ministra Szyszkę, który twierdził, że polski wkład w walkę z globalnym ociepleniem to leśne gospodarstwa węglowe. „Ta polska myśl, przekuta w tej chwili w farmy węglowe, jest typowym przykładem dla świata, że możemy to robić nie tylko u siebie, ale i w innych państwach. Zapraszamy innych do współpracy, pomożemy światu w tym zakresie” – tak w październiku 2017 Jan Szyszko zachwalał leśne gospodarstwa węglowe, gdy był jeszcze ministrem środowiska.
To on razem z byłym dyrektorem Lasów Państwowych Konradem Tomaszewskim był wielkim propagatorem tego pomysłu. Ale głęboka wiara w to, że polskie lasy mogą odegrać istotną rolę w pochłanianiu CO2 przetrwała w rządzie PiS dymisję Szyszki.
Lasy Państwowe wybrały ok. 12 tys. ha lasów, tj. ponad jedną tysięczną całej powierzchni terenów leśnych w Polsce. W najbliższych 30 latach mają zaabsorbować 1 mln ton CO2. Tyle, że ów milion to kropla w morzu potrzeb. "Gdyby pójść za pomysłem ministra Szyszki i zrównoważyć emisję CO2 zalesianiem, Polska musiałaby wyglądać jak w czasach Mieszka I – w większości pokrywałyby ją puszcze. Ale to i tak skompensowałoby tylko drobny ułamek emisji ze spalania węgla, ropy i gazu" – wskazywał na stronie OKO.press Marcin Popkiewicz.
Sama elektrownia Bełchatów emituje rocznie 38 mln ton CO2, a ogólna roczna emisja Polski wynosi ponad 322 mln ton. A całościowe roczne pochłanianie CO2 przez lasy to ok. 29 mln ton, czyli nieco ponad 9 proc. całej polskiej rocznej emisji.
Panie prezydencie – lepiej było nie wspominać w Katowicach o Lasach Państwowych.
Zobacz też inne zdumiewające wypowiedzi Andrzeja Dudy w Katowicach:
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze