0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: YoutubeYoutube

18 kwietnia profil na platformie X „Nasze Lasy’ zamieścił krótkie (37 sek.) nagranie z konferencji „Jak, gdzie i dlaczego wyznaczać obszary cenne przyrodniczo i ważne społecznie”. Odbyła się ona w Rogowie, 16-17 kwietnia 2024 roku. Organizatorem była szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, partnerem – Lasy Państwowe i Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Wzięli w niej udział liczni pracownicy LP, a także członkowie NGO-sów ekologicznych i naukowcy.

Na nagraniu widać fragment prelekcji, którą prowadzi pani w mundurze Lasów Państwowych. Mówi o „wnioskach o sprostowanie czyli tzw. przedsądowych wezwaniach o szkalowanie wizerunku”, które Regionalna dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku wysłała w liczbie 70. Bo w mediach pojawiało się dużo krytycznych treści na ich temat. Zachwala te wezwania jako efektywne narzędzie tłumienia krytyki. „To jest bardzo, bardzo prosty zabieg (…) Efektem tego były bardziej wyważone komunikaty medialne. Ja myślę, że to uczy bardzo autora treści i powinniśmy po to sięgać. Bo jest nietrudne do przeprowadzenia w skali LP. I w całej Polsce powinniśmy to wykorzystywać”.

View post on Twitter

„Skandal”, „cenzura”, „zatrważające”

Profil Nasze Lasy komentuje. „Tak Lasy Państwowe uciszają społeczeństwo – hurtowo wysyłają wnioski przedsądowe za wypowiedzi w mediach/internecie. Tylko RDLP Białystok wysłało ich 70, a na trwającej konferencji LP w Rogowie zaproponowano masową akcję w całej Polsce".

Wpis po sześciu dniach ma prawie 90 tys. wyświetleń – sporo. Pod nim głosy oburzenia. „I ona to mówi na konferencji w sprawie ochrony lasów?” – nie może uwierzyć Jan Śpiewak. Ktoś zauważa, że straszenie wezwaniami przedsądowymi opłacono z pieniędzy publicznych, uzyskanych za sprzedaż drewna z lasów państwowych. Wśród głosów krytyki najczęściej padają słowa „skandal” i „cenzura”.

Pokazujemy nagranie Pawłowi Murawskiemu. To adwokat z kancelarii „Pietrzak Sidor i wspólnicy”, który często broni aktywistów ekologicznych przed SLAPP-ami – nękaniem procesami, które mają zdławić debatę publiczną. „Takie chwalenie się przez osobę zajmującą wysokie stanowisko w LP – publicznym podmiocie – jest dla mnie jako obywatela i prawnika zatrważające. SLAPP-y to najgorsze narzędzie służące uciszeniu realnej kontroli nad działaniem publicznych jednostek. Nakłanianie do tego służy jedynie ograniczeniu wolności słowa i blokowaniu krytycznej oceny działań LP. To bardzo niebezpieczne zjawisko” – podkreśla prawnik.

Filmik ogląda także Marzena Błaszczyk – w NGO-sie Watchdog Polska specjalizuje się w tematyce SLAPP-ów. Jest zaskoczona i zdziwiona tym co usłyszała.„To klasyczne działanie, które ma wyzwolić efekt mrożący – ma powstrzymać obywateli od wyrażania krytyki. Jest łatwe i skuteczne, stąd nasza walka z tego typu działaniami”.

Antoni Kostka z think tanku Centrum Strategii Środowiskowych był na konferencji i słuchał tego wystąpienia. Podkreśla:, że na sali była cała „wierchuszka” Lasów Państwowych i Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska. „W ogóle nie zareagowali na to. W świetle pozytywnych zmian, jakie przechodzą LP, budzi to zdziwienie. Kierownictwo powinno zareagować”.

Przeczytaj także:

„Robiliśmy to najgrzeczniej, jak można”

Okazuje się, że prelegentką była Katarzyna Gurowska, która pracuje w zespole ds. koordynacji projektów rozwojowych w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Białystok. Wie, że nagranie z nią roli głównej wywołało ferment w sieci – donosili jej o tym znajomi. Twierdzi, że to manipulacja, bo nagranie jest wyjęte z kontekstu – dotyczy jej doświadczeń w LP z lat 2018-19, a nie czasów obecnych. Chodziło o sprawy związane z kryzysem, jaki wybuchł wokół LP w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej. Zatrzymała ją dopiero decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE w połowie 2017 roku.

Gurowska tłumaczy, że wówczas sytuacja dla LP stała się „niepokojąca” i wywołała „poruszenie w mediach”. „Te 70 wniosków kierowaliśmy do autorów treści, które uwłaczały osobom prywatnym i firmie, gdy widzieliśmy zmanipulowaną treść Próbowaliśmy zwyczajnie sprostować te treści. Robiliśmy to najgrzeczniej jak można” – dodaje.

Skoro mają to być „sprostowania”, to czy dotyczyły mediów i dziennikarzy? Gurowska twierdzi, że nie, choć wśród adresatów mogli się znaleźć przedstawiciele mediów. Według niej „nieprawdziwe” treści pojawiały się głównie ze strony organizacji pozarządowych i „trzeba było się temu przyjrzeć”. Przekonuje, że żaden z pozwów nie skończył się sprawą w sądzie. „Reakcje były od razu. I to jest pozytywne. Każdy kolejny komunikat już był rzetelny i pozbawiony manipulacji” – uważa Gurowska. Zaznacza, że każda instytucja może sięgać po tego typu rozwiązania.

Na pytanie, czy wie, co to są SLAPP-y, Gurowska odpowiada, że dopiero gdy pojawiły się reakcje na film z konferencji, zaczęła o nich czytać.

Podkreśla, że nie miała złych intencji. „Pokazaliśmy, jak fajnie osiągnęliśmy dyskusję w Puszczy Białowieskiej, choć pewna grupa nie przystąpiła do dialogu. Chcieliśmy tylko ukrócić nieprawdziwe informacje, które się pojawiały. I abyśmy się porozumiewali i żyli w zgodzie” – podkreśla.

„Zgodnie z zaleceniami, dzisiaj nawołujemy do dialogu i współpracy”

Sprawdzamy ów kontekst. Tytuł referatu Gurowskiej brzmi… „Dialog ponad podziałami – doświadczenia z Puszczy Białowieskiej”. W nagraniu z konferencji na YT (od 7h 30 min) prelegentka mówi o włączaniu się lokalnej społeczności we współdecydowanie o tym, co robią Lasy Państwowe. Wspomina, że po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, LP spotkał „ogromny kryzys zaufania publicznego”. „Od tamtego czasu trochę chyba wstydzimy się nosić ten mundur” – wyznaje pracownica LP. I dodaje, że jej Regionalna Dyrekcja dostała rekomendację z Ministerstwa Środowiska, by ten konflikt „wygasić, wyciszyć” .

Następnie prelegentka opisuje, jakie działania w porozumieniu ze specjalistami z SGGW podjęła. Opowiada o „dialogu merytorycznym” z lokalną społecznością i „osiągniętym kompromisie”. Opisywane szeroko działania faktycznie wyglądają na profesjonalnie przygotowany, rozbudowany proces rozwiązywania konfliktu w społeczności, dodatkowo moderowany zewnętrznie. Gurowska wspomina (7h 41 min nagrania) o monitoringu mediów i „sprostowaniach”, czyli 70 wezwaniach przedsądowych wysyłanych głównie do aktywistów publikujących krytyczne dla LP treści. Potem przechodzi do innych wątków.

Z krótkiego nagrania na stronie Nasze Lasy faktycznie nie wynika, iż wypowiedź dotyczy okresu sprzed 5 lat. Jednak zachęcanie innych pracowników LP do stosowania przedsądowych wezwań na masową skalę odnosi się do tu i teraz.

Sprawdziliśmy wnioski „o sprostowanie”. Są obszerne.

Na stronie RDLP opublikowano tylko 31 dokumentów z 70. Dotyczą NGO-sów z obszaru ekologii: Fundacja Dzika Polska, ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot itp. Najwięcej wniosków – 7 – skierowano do Greenpeace Polska. Zawierają obszerne cytaty z publikacji, argumenty LP przekonujące, że są niezgodne z prawdą oraz żądanie usunięcia tych treści lub sprostowania. Wszystkie podpisał dyrektor RDLP Andrzej Józef Nowak.

Czego dotyczą konkretnie wezwania?

  • Fundacja Dzika Polska z Teremisek (Puszcza Białowieska) miała m.in. sprostować informację zamieszczoną na swojej stronie: „Kolejny pożar puszczy to kwestia czasu. Obrońcy puszczy ujawniają skalę zaniedbań nadleśnictwa i apelują o ich wyeliminowanie”
  • Greenpeace Polska z kolei „wprowadza opinię publiczną w błąd i nawołuje do działania na szkodę LP” publikując informacje o tym, że martwe drewno nie wprowadza zagrożenia pożarowego (zagrożeniem pożarowym LP tłumaczyły wycinkę w Puszczy).
  • Z kolei WWF Polska w publikacji „Zamiast prawdziwej ochrony – powrót do wycinek. Plany Ministerstwa i Lasów Państwowych rażąco sprzeczne z rekomendacjami UNESCO” miał podawać informacje „nieprawdziwe, niepełne i zmanipulowane”.

Pisma faktycznie zaczynają się od „uprzejmej prośby”, ale kończą się zazwyczaj mniej lub bardziej bezpośrednią groźbą procesu. „Łączę nadzieję, że dialog będzie najlepszą formą wypracowania porozumienia w zakresie nieprecyzyjnej i nieprawdziwej treści w przywoływanym komunikacie, a dalsze procedowanie niniejszego wniosku przed właściwym sądem nie będzie wymagane” – czytamy w „przedsądowym wezwaniu” do WWF. Zaś w piśmie do Greenpeace Polska dyr. Nowak pisał, że ich publikacje mogą naruszać dobra osobiste i mogą być „podstawą do wniesienia prywatnego aktu oskarżenia z art. 212 KK”.

Po pierwszej rozmowie, Katarzyna Gurowska, po konsultacji z dyrektorem RDLP i rzecznikiem, prosi, aby nie wykorzystywać w tekście jej wypowiedzi. Odmawiam, bo sprawa dotyczy ważnego interesu publicznego, a jej wyjaśnienie jest istotne. Gurowska chce więc, aby tekst przed publikacją wysłać do rzecznika. Również odmawiam. Proponuję w zamian autoryzację jej cytowanych wypowiedzi.

– Proszę więc podkreślić, że [wypowiedź na konferencji] nie ma nic wspólnego z dzisiejszymi czasami, że teraz nie ja podejmuję tego typu decyzje i dzisiaj się tym nie zajmuję. Zgodnie z zaleceniami, dzisiaj nawołujemy do dialogu i współpracy, bo chcemy wiedzieć, co ludzie mają do powiedzenia – zaznacza.

Setki SLAPP-ów z inicjatywy LP wobec aktywistów, dziennikarzy, naukowców

Czy Lasy Państwowe nękają obywateli, a zwłaszcza aktywistów pozwami na istotną skalę? Moi rozmówcy twierdzą, że tak.

Po protestach przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej, tj. po 2017 r, wytoczono aktywistom ok. 350 spraw – inicjowanych przez policję we współpracy z Lasami Państwowymi. Według Greenpeace Polska – było ich nawet 400. Większość z nich zakończyła się uniewinnieniem oskarżanych.

Adwokat Murawski przez 10 lat praktyki reprezentował osoby krytykujące działalność LP. „Mogę mówić o około 300 sprawach, które zostały zainicjowane przeciwko aktywistom z bezpośredniej lub pośredniej inicjatywy LP” .

W środowisku aktywnych ekologów lub osób relacjonujących ich działania, często można znaleźć osoby pozywane lub straszone pozwami przez LP. Wezwanie przedsądowe od Lasów dostał m.in. Marek Józefiak, rzecznik prasowy Greenpeace Polska, ekspert ds. polityki ekologicznej. „Było tak marnej jakości, że z prawniczką uśmialiśmy się. Zignorowałem je, bo nadawało się tylko do kosza – nie spełniało podstawowych wymogów wezwania” – wspomina. Czego dotyczyło? W czasach gdy rzecznikiem LP był Michał Gzowski – polityk ówczesnej Solidarnej Polski, Józefiak skomentował napad „bandziorów z bejsbolami” na protest pokojowy w Puszczy Boreckiej. „Oni wyciągnęli wnioski, że to niby LP odpowiadają za ten atak, a rzecznik Greenpeace’u szkaluje leśników” – opisuje Józefiak.

Za relacjonowanie protestów w Puszczy, LP wytaczały też sprawy sądowe dziennikarzom. Piotr Czaban – wówczas reporter TVN, dziś aktywista wspierający migrantów na granicy, z kanałem na YT „Czaban Robi Raban” został oskarżony, bo relacjonując protesty i jadąc za transportem drewna wywożonym z Puszczy, omyłkowo wjechał w drogę leśną z zakazem wjazdu. Wcześniej, samochody Straży Leśnej zajeżdżały mu wielokrotnie drogę, by uniemożliwić wykonanie nagrania, gdzie drewno jest wywożone. „Z kilku zarzutów zostałem uniewinniony, a za niewylegitymowanie się strażnikowi, który najpierw nie chciał okazać swoich dokumentów, dostałem pouczenie” – wspomina Czaban. I dodaje: „Trwonili na te sprawy środki publiczne, nic sobie z tego nie robiąc”.

Maciej Chołodowski, dziennikarz białostockiego oddziału „Gazety Wyborczej”, też miał sprawę wytoczoną przez LP. Za to, że dokumentował protesty w miejscu, w którym LP wprowadziły zakaz wstępu do lasu. „Nie przyjmowali do wiadomości, że jestem dziennikarzem, ani po co tam jestem. Sąd mnie prawomocnie uniewinnił” – wspomina.

Głośna jest sprawa Brunona Wołosza – aktywisty z Gdańska, który walczy o lasy trójmiejskie. Miał rzekomo pomówić Lasy Państwowe w swoim wystąpieniu do… Komisji Europejskiej. Napisał w nim, że LP to „organizacja korupcjogenna.” Proces w toku, wytoczyło go Nadleśnictwo Gdańsk.

Józefiak: „Oni nadal to robią (składaja pozwy – red.), choć zmieniła się władza. Za rządów w LP Suwerennej Polski wchodzili do obozów obrońców lasów z oskarżeniami o przechowywanie tam hurtowych ilości narkotyków” – wspomina Józefiak. Absurdalne zarzuty kierowano wobec Obozu dla Puszczy, kolektywu Wilczyce w Bieszczadach czy Inicjatywy Pogórze Karpaty na Pogórzu Przemyskim.

Lasy Państwowe wytaczały procesy nawet naukowcom, np. prof. Michałowi Żmihorskiemu. „Przegrały go” – informuje Józefiak.

Marzena Błaszczyk z Watchdog Polska, która analizuje zjawisko SLAPP-ów w Polsce, twierdzi, że w procesach inicjowanych przez LP najczęściej powoływano się na art. 212 KK (zniesławienie za pomocą środków masowego przekazu) lub art. 23 KC (naruszenie dóbr osobistych).

LP mają więc spore doświadczenia w nękaniu SLAPP-ami aktywistów i przeciwników debaty publicznej. Jeden z naszych rozmówców zaangażowany od lat w pomoc aktywistom ekologicznym – zastrzegając anonimowość – twierdzi, że „mrożące” działania LP dotyczą nie tylko czasów „dobrej zmiany”. „Musimy to zatrzymać” – dodaje.

Pięć dni po konferencji w Rogowie Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało zaskakujące oświadczenie. „Udało się zbudować platformę dialogu na Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach, dlatego jeszcze w tym tygodniu zwrócę się z pismem do Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych o wycofanie wszystkich pozwów skierowanych przeciwko organizacjom ekologicznym i społecznym" – zapowiedział na platformie X wiceminister Mikołaj Dorożała, Główny Konserwator Przyrody.

„Sprawy z pozwami wobec NGO-sów pojawiały się w dyskusji nagminnie, więc nam chodzi o odblokowanie dialogu i pokazanie dobrej woli z naszej strony” – tłumaczy działanie rzecznik prasowy MKiŚ Hubert Różyk.

Polska liderem SLAPP-ów w Europie

Marzena Błaszczyk przypomina, że:

  • według raportów, najwięcej spraw typu SLAPP w Europie jest w Polsce. „Zjawisko jest niedoszacowane – w Watchdog Polska widzimy tylko jego fragment i tylko czasem trafiają do nas sprawy lokalne” – zaznacza.
  • do 7 maja 2026 roku Polska ma wprowadzić dyrektywę antySLAPPową. Choć w przypadku spraw toczących się tylko w danym kraju, przepisy mogą się okazać nieprzydatne.
  • Rada Europy wydała rekomendację, by ochronie przeciwko SLAPP-om podlegali nie tylko dziennikarze i aktywiści, ale też wszystkie osoby zabierające publicznie głos.
  • „Wiele wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podkreśla wolność słowa i znaczenie krytyki w debacie publicznej oraz to, że osoby publiczne muszą być odporniejsze na mierzenie się z krytyką” – dodaje Błaszczyk.

W 2003 roku Polska ratyfikowała konwencję Aarhus – daje ona prawo do informacji o środowisku i prawo do uczestniczenia w decyzjach o nim. Na jej straży stoi komitet, a specjalnym sprawozdawcą jest Michel Forst. Gdy Komisja EU i Parlament debatowały dyrektywą przeciwko SLAPP, Forst szczególnie zwracał uwagę na status obrońców środowiska. „Bo te sprawy się długo toczą, a potrzebna jest szybka reakcja. Dlatego można się z nim skontaktować. W ciągu miesiąca Frost może podjąć działanie, jeśli uzna, że tego wymaga sytuacja” – kończy Błaszczyk.

;
Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze