0:00
0:00

0:00

23 sierpnia 2016 r. Fundacja Rodzić po ludzku posłała szpitalom ankietę, w której pytała o jakość opieki okołoporodowej, w tym o:

  • możliwość obejrzenia przez pacjentkę sali porodowej przed porodem,
  • dostępność szkół rodzenia,
  • procedury prowadzenia porodu,
  • dostępne metody łagodzenia bólu,
  • nacinanie krocza,
  • liczbę cesarskich cięć,
  • dostępność psychologa i doradcy laktacyjnego,
  • ułatwienia dla kobiet niepełnosprawnych.

Dla Fundacji takie informacje są kluczowe dla przygotowania kolejnego raportu o opiece okołoporodowej w Polsce i ocenę na ile przestrzegane są zasady "rodzenia po ludzku".

W ustawowym terminie 14 dni odpowiedziało tylko 121 z 403 szpitali, kolejne 250 dopiero po ponagleniach. Dla Fundacji oznaczało to dodatkowe koszty i wydłużenie pracy o cztery miesiące.

32 szpitale do tej pory nie odesłały ankiety, w tym znany Szpital Specjalistyczny „Inflancka” w Warszawie. Nowy Szpital w Kostrzynie nad Odrą odpisał, iż „szpital nie wykonuje usług na rzecz pacjenta, lecz na rzecz NFZ”.

Fundacja domaga się odpowiedzi od wszystkich. Skierowała już 14 spraw do sądu administracyjnego, zarzucając placówkom tzw. bezczynność.

Trzy szpitale uznały, że na udostępnieniu informacji publicznej zarobią. Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu za przekazanie Fundacji danych zażądał opłaty 1200 zł: "pracownicy szpitala (...) nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania podczas swoich godzin pracy (...) pracownikom tym należy się wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych (...).

Okoliczności te w sposób wystarczający uzasadniają konieczność choć w części obciążenia Państwa kosztami, jakie poniósł Szpital”.

Tyle tylko, że dostęp do informacji publicznej jest na mocy prawa bezpłatny dla każdego obywatela.

"Rodzić po Ludzku" wciąż obowiązuje, ale ...

Pytania fundacji sprawdzają też przestrzeganie obowiązujących szpitale standardów opieki okołoporodowej. Ich wprowadzenie rozporządzeniem ministra zdrowia 20 września 2012 r. było efektem wieloletniej walki o prawo kobiet do godnego porodu prowadzonej od 1996 r. przez fundację - a wcześniej akcję - Rodzić po Ludzku.

Standardy opracował powołany w 2007 r. przez ministra zdrowia Zbigniewa Religę zespół lekarzy, położnych wraz przedstawicielkami fundacji. Dokument szczegółowo opisuje prawa kobiet i dekretuje, że

kobieta rodząca ma być traktowana podmiotowo, a poród nie jest zabiegiem medycznym ani chorobą.

Personel powinien „aktywizować rodzącą do czynnego udziału w porodzie poprzez pomoc w wyborze sposobu prowadzenia porodu i zachęcanie do stosowania różnych udogodnień i form aktywności (…) takich jak spacer, ćwiczenia z piłką czy workiem sako, rozciąganie przy drabinkach, kąpiel, znajdowanie optymalnych pozycji podczas całego porodu”. To do pacjentki ma należeć decyzja, czy życzy sobie obecności bliskiej osoby oraz czy wyraża zgodę na stosowane do tej pory rutynowo zabiegi: golenie włosów łonowych, nacinanie krocza czy lewatywę.

... wielu lekarzy ignoruje standardy

Z przestrzeganiem standardów jest nienajlepiej. Kontrola Najwyższej Izby Kontroli z 2016 r. wykazała, że wielu lekarzy ich nawet nie zna, a jeśli zna, to ignoruje. Niektórzy ordynatorzy chwalili się tym, że "u mnie rodzi się po mojemu".

Aż w 20 (z 24 skontrolowanych) szpitali nie stosowano znieczuleń zewnątrzoponowych przy porodach siłami natury. Lekarze tłumaczyli, że nie stać ich na anestezjologa.

Przeczytaj także:

Mimo wprowadzenia rozporządzenia jako standardu medycznego, konserwatywna część środowiska lekarskiego prowadziła lobbing przeciw "po ludzku". Gdy PiS wygrał wybory, a ministrem został Konstanty Radziwiłł, Naczelna Rada Lekarska - której Radziwiłł był zresztą szefem w latach 2001 - 2010 - napisała do ministra, że

"standardy stanowią ważne wskazówki w codziennej praktyce medycznej, ale nie powinny stanowić bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa”.

Ministerstwo co do joty wypełniło postulat Naczelnej Rady. Przeprowadzone bez konsultacji zmiany w ustawie o działalności leczniczej likwidują wszelkie "standardy merytoryczne" w randze rozporządzenia. Minister zdrowia będzie mógł określać wyłącznie "standardy organizacyjne".

Standardy opieki okołoporodowej mają obowiązywać najpóźniej do 2018 roku, nie wiadomo, kiedy ministerstwo je wycofa.

Co potem? Już bez żadnych problemów decydować będą ordynatorzy/rki: "u mnie rodzi się po mojemu".

Pacjentki skarżą, szpitale chcą ukryć informacje

Fundacja Rodzić po Ludzku nie pogodziła się z wycofaniem standardów, pisała do ministerstwa i mobilizowała opinię publiczną.

Po publikacjach OKO.press już 75 tys. osób podpisało petycję do premier Szydło.

Zanim rzecz się rozstrzygnie Fundacja - zgodnie po raz kolejny podjęła próbę uzyskania informacji od szpitali.

"Publikujemy je pod adresem Gdzierodzic.info. Kobietom dowiadują się, czego się mogą spodziewać w danej placówce, a to pozwala im wybierać najlepsze miejsce do porodu. Szpitale mogą przyglądać się sobie nawzajem, zarazem rywalizować i uczyć się od siebie. Wiedza o opiece okołoporodowej w całym kraju powinna pomóc władzom prowadzić lepszą politykę zdrowotną" - wyjaśnia Iwona Adamska-Sala z Fundacji Rodzić po Ludzku.

Sieć Obywatelska Watchdog przyjrzała się 70 szpitalom, prosząc o udostępnienie m.in. skarg pacjentek. Najwięcej było skarg na niewłaściwe zachowanie personelu (30), błędy medyczne (30) i odmowę hospitalizacji (7).

Zgodnie z ankietami organizacji Lepszy Poród aż 53 proc. kobiet, którym wykonano badanie ginekologiczne bez zapytania o zgodę nie wiedziało, że ich prawa zostały naruszone.

33 proc. kobiet twierdziło, że zostały złamane ich prawa w trakcie porodu, ale tylko 1 (jeden) proc. złożył skargę.

Za odmowę dostępu - do roku więzienia

Z ustawy o dostępie do informacji publicznej z 6 września 2001 r. wynika, że

„każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej”,

a zobowiązane do jej udostępniania są m.in. „podmioty reprezentujące inne osoby lub jednostki organizacyjne, które wykonują zadania publiczne lub dysponują majątkiem publicznym”.

"Szpital, niezależnie od tego, jak jest zorganizowany – czy działa jako spółka, czy jako podmiot leczniczy – ma ustawowy obowiązek odpowiedzieć na zapytanie. Jeśli odpowiedź nie nadejdzie w terminie 14 dni, mamy do czynienia z łamaniem prawa, co jest zagrożone odpowiedzialnością karną, w skrajnym przypadku pozbawieniem wolności do roku" – mówi OKO.press Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog.

To dlatego Fundacja Rodzić po Ludzku podała do sądu 14 szpitali, które nie nadesłały ankiet pomimo ponagleń.

Człowiek ma prawo wiedzieć, ale dla szpitali to "niewygoda"

Dlaczego szpitale utrudniają dostęp do informacji publicznej? Powody, jak uważa Szymon Osowski, mogą być trzy:

  • brak szacunku do obowiązujących regulacji;
  • brak szkoleń w zakresie jawności i zasłanianie się ochroną danych osobowych;
  • chęć ukrycia informacji.

Tyle tylko, że sytuacja kobiet na porodówkach jest zła, a decyzja o wycofaniu rozporządzenia może jeszcze ją pogorszyć. Jest bowiem sygnałem, że standardy "rodzenia po ludzku" ulegają za rządów PiS "wygaszaniu". Wiele szpitali tym otwarciej stawia raczej na własną wygodę niż potrzeby pacjentek. Dobitnie pokazuje to komunikat szpitala z Kostrzyna nad Odrą, który „nie wykonuje usług na rzecz pacjenta, lecz na rzecz NFZ”.

Według Ossowskiego wniosek jest prosty: "Pacjentka jest tu na końcu. Niepotrzebna w systemie. Albo w nim przeszkadza".

;

Komentarze