Uchronić uczniów przed losem Sodomy, czyli obrzydzić im homoseksualizm jako sprzeczny z naturą grzech - takie zadania stawia sobie program nauczania 16-latków o nazwie "Żyć aby wierzyć i kochać". Uczniowie mają też "wyrażać sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań", inspirując się "tekstami biblijnymi o aktach homoseksualnych"
W programie nauczania religii w szkołach ponadgimnazjalnych o miłej nazwie "Żyć aby wierzyć i kochać" pojawia się w bloku tematycznym nr 32 intrygujące pytanie: "Czy homoseksualista może być zbawiony?". Zadaniem ucznia jest tu zdobycie odpowiedniej wiedzy, nabycie umiejętności oraz ukształtowanie postaw i zachowań wobec osób homo. OKO.press cytuje kluczowy fragment w całości.
"W zakresie wiedzy – uczeń:
• wskazuje teksty biblijne dotyczące aktów homoseksualnych, • wymienia zagrożenia dla zdrowia związane ze współżyciem homoseksualnym.
W zakresie umiejętności – uczeń:
• charakteryzuje współżycie homoseksualne jako przeciwne naturze, • wyjaśnia różnice między homoseksualnymi skłonnościami a ich realizacją w aspekcie osądu moralnego, • uzasadnia, dlaczego akt homoseksualny jest grzechem.
W zakresie postaw i zachowań – uczeń:
• zachowuje powściągliwość w ocenie skłonności i poszczególnych czynów innych ludzi, • wyraża sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań".
Ostateczna odpowiedź na pytanie o zbawienie nie pada, ale program prezentuje skrajny - nawet na gruncie katolickiej etyki seksualnej, w tym katechizmu - stosunek do bliźnich homo. Sugerowanie chorobliwego charakteru tej orientacji łączy się bowiem z wezwaniem do aktywnego "sprzeciwu wobec propagowania postaw homoseksualnych". A to bywa powszechnie interpretowane jako odmowa prawa do jakichkolwiek przejawów nieheteroseksualnej orientacji, a nawet przyznawania się do niej (por. pojęcie nowoczesnej homofobii).
Taki przekaz kierowany do 16-latków może wzmacniać postawę moralnego potępienia i agresji wobec osób LGBT. Może to prowadzić do takich nieszczęść, jak samobójstwo 14-letniego Kacpra z Gorczyna pod Łodzią na początku września 2017. Był prześladowany przez kolegów za to – jak mówiła jego matka – że „miał inną orientację, inaczej się ubierał”.
Zgodnie z informacją Biura Programowania Katechezy Episkopatu, do nauki religii w liceach i technikach zatwierdzone zostały trzy programy. Jednym z nich jest właśnie "Żyć aby wierzyć i kochać" zaakceptowany przez Komisję Wychowania Katolickiego w maju 2012.
Program (jak wszystkie inne w szkolnej edukacji) powstały na na bazie podstawy programowej, tyle że nie świeckiej lecz kościelnej. Przyjęta przez Episkopat w czerwcu 2001 roku podstawa katechezy jest od "Żyć aby wierzyć i kochać" w sprawach etyki seksualnej łagodniejsza, a słowo homoseksualizm w ogóle w niej nie pada.
Zgodnie z regulaminem z 2001 roku, uchwalonym przez Komisję Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski pod przewodnictwem bp. Kazimierza Nycza, każdy program nauczania religii musi zostać dopuszczony do użytku przez "zespół konsultantów". Musi mu też towarzyszyć dobrze oceniony co najmniej pierwszy podręcznik z planowanej serii.
Komunikat Biura Programowania Katechezy z kwietnia 2016 wymienia cztery podręczniki, które powstały na bazie programu "Żyć aby wierzyć i kochać". Noszą obiecujące tytuły: "Za progiem nadziei", "W blasku Bożej prawdy", "Na drogach wiary" oraz "W bogactwie miłości".
Na kształt programu, podobnie jak podręczniki, MEN nie ma żadnego wpływu, co gwarantuje Kościołowi Art. 12 Konkordatu RP z Watykanem z 1993 roku.
Po prostu: "Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego wpisuje program do wykazu programów nauczania religii, nadaje mu odpowiedni numer w wykazie i przekazuje do wiadomości ministrowi oświaty i wychowania".
Kształtowanie postaw wobec homoseksualizmu zaplanowano głównie w III klasie. Wcześniej są tylko wzmianki, ale znamienne. W I klasie liceum i technikum program "Żyć aby wierzyć i kochać" proponuje blok tematyczny "Fałszywe rodzicielstwo". Uczeń musi tu poznać "zagrożenia niszczące współczesną rodzinę". Ich lista jest zastanawiająca, bo obok przestępstw i okrucieństw obejmuje nowe formy życia rodzinnego (wolne związki) a także legalne w większości krajów Europy związki jednopłciowe i adopcję dzieci przez pary homoseksualne. I do tego jeszcze... klonowanie.
Oto ta lista "zagrożeń dla współczesnej rodziny" w oryginalnej kolejności:
Program stwierdza, że najlepszym zabezpieczeniem "współczesnej rodziny" jest małżeństwo sakramentalne.
Uczniowie i uczennice programu "Żyć aby wierzyć i kochać" w II klasie liceum i technikum zyskają "wiedzę" o orientacji homoseksualnej w nieoczekiwanym kontekście "Apostolskiego wymiaru działań Polski w Europie". Czyli tego, co Jan Paweł II nazywał "nową ewangelizacją", tyle że opisaną w strywializowany sposób.
Uczeń ma zatem "dostrzec, że religijność Polaków znajduje naśladowców w innych krajach Europy (np.: łamanie się opłatkiem, święconka, piesze pielgrzymki)" i "rozumieć wartość tradycji dla kontynentu europejskiego".
Tym razem zagrożeniem są pisane w cudzysłowiu próby „unowocześniania” Kościoła, w tym otwarcie na środowiska LGBT (w Polsce - ruch "Wiara-Tęcza"). Zagrożeń jest tym razem siedem:
Pod wpływem takiego nauczania uczeń ma "czuć się dumny z faktu, że jest Polakiem i chrześcijaninem, dbać o tradycje religijne we własnym środowisku i z dezaprobatą odnosić się do prób unowocześniania Kościoła" (za to z szacunkiem - nieoczekiwana zmiana tematu - do "dzieła Solidarności").
Dzisiejsza nauka i wszelka racjonalna debata o LGBT potępia szerzenie homofobicznych stereotypów. W uchwale z 4 listopada 2016 roku Polskie Towarzystwo Seksuologiczne przypomniało, że dyskryminacja osób homoseksualnych nie ma podstaw w nauce i prawie, a próby „korygowania” orientacji seksualnej są niebezpieczne. Oto argumenty PTS:
17 listopada 2016 uchwałę seksuologów poparło Polskie Towarzystwo Psychologiczne. "Szczególnego podkreślenia wymaga wskazanie negatywnych, społecznych konsekwencji szerzenia opinii sprzecznych z współczesną wiedzą na temat seksualności człowieka i kształtowanie uprzedzeń”.
W programie "Żyć aby wierzyć i kochać" szczególnie niepokojące jest sugerowanie, że homoseksualizm jest chorobą, a w każdym razie stanem niezgodnym z naturą (natura ludzka jest jak widać hetero), oraz że prowadzi do "zagrożeń dla zdrowia". To zdanie jawnie fałszywe, chyba, że autorzy mają na myśli uszczerbek na zdrowiu psychicznym osób LGBTQ w homofobicznym otoczeniu.
Niepokojące jest też odwoływanie się - i to w kategorii "wiedza" - do "tekstów biblijnych dotyczących aktów homoseksualnych". Biblia, a zwłaszcza Stary Testament, jest dokumentem brutalnej homofobii właściwej czasom, w jakich powstawały księgi. Bóg mówi o homoseksualizmie, że to "obrzydliwość" (Kpł 18,22; 20,13), "bezwstyd i zboczenie" (Rz 1,27), "bezeceństwo i zło" (Sdz 19,23), "grzech przeciwny naturze" (Mdr 14,26; Rz 1,26), a ci którzy się takich czynów dopuszczają "plugawią się" (Kpł 18,24) i "będą wyłączeni spośród swego ludu" (Kpł 18,29), a nawet zostaną ukarani śmiercią (Kpł 20,13) i "nie posiądą Królestwa Bożego" (1 Kor 6,9).
Symbolem homoseksualnej demoralizacji pozostaje Sodoma, ukarana zagładą, z której uratował się tylko Lot z córkami, ale jego żona, która obróciła głowę, by chociaż spojrzeć na tragedię swego miasta została za karę zamieniona przez Boga w słup soli (na ilustracji).
Program idzie dalej niż Katechizm, który także potępia akty homoseksualne (w żadnym wypadku nie mogą zostać zaaprobowane"), ale patrzy też oczami "pewnej liczby kobiet i mężczyzn przejawiających głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie".
Katechizm podkreśla, że "powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością, unikać jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji".
Wszystko pod warunkiem oczywiście, że nie będą uprawiać seksu, bo osoby homoseksualne - tak jak kapłani, choć z zupełnie innych powodów... - "są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą (...) mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej".
Franciszek - papież rewolucjonista - wypowiada się o osobach homoseksualnych z życzliwością i empatią. W lipcu 2013 pierwszy raz zadał słynne pytanie: "Kim jesteśmy, by ich osądzać?". Powtórzył je w rozmowie z dziennikarzami w 2016 roku, zapytany, czy zgadza się, że Kościół powinien przeprosić wspólnotę osób homoseksualnych za to, że usuwał je na margines.
"Jeśli ktoś jest homoseksualistą i z dobrą wolą poszukuje Boga, kimże jestem, by go oceniać? - według AP Franciszek odniósł się w ten sposób do kwestii księży homoseksualistów w kościele katolickim.
Franciszek stwierdził również, że
geje nie powinni być marginalizowani i powinni stanowić integralną część społeczeństw, w których żyją.
Papież przypomniał jednocześnie nauczanie Kościoła Katolickiego - według niego homoseksualizm nie jest grzechem, jest nim natomiast praktykowanie homoseksualizmu, czyli gejowski i lesbijski seks. Wbrew interpretacjom osób zauroczonych jego stylem bycia, Franciszek niewiele wyszedł poza przekaz katechizmu. Zaskakująco wrogo zabrzmiał w jego ustach stereotyp homoseksualnego lobby: "Problemem nie jest taka orientacja sama w sobie, musimy być sobie braćmi. Problemem jest wywieranie nacisku za pomocą tej orientacji, lobby chciwych ludzi, lobby polityczne i masońskie, tak wiele różnych lobby".
W listopadzie 2013 roku Watykan rozesłał biskupom całego świata ankietę z 38 pytaniami dotyczącymi nauczania o rodzinie w czasach "problemów i wyzwań". Odpowiedzi na Zachodzie Europy wskazywały, że większość wiernych nie zna nauki Kościoła o rodzinie, akceptuje rozwody i jest otwarta na wszystkie formy współżycia, od związków jednopłciowych po rodziny patchworkowe. Powszechny jest współżycie par przed ślubem "na próbę", coraz częstszy równoczesny ślub kościelny i chrzest dziecka.
W sondażu TNS dla "Gazety Wyborczej" zadaliśmy wtedy pytania z tej "ankiety Franciszka". Odpowiedzi wskazały na konserwatyzm Polaków. Na pytanie, czy należy "przyjąć do wspólnoty wiernych pary homoseksualne wychowujące dzieci - objąć je opieką duszpasterską i przekazem wiary", aż 63 proc. odpowiedziało "nie".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze