0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.plTomasz Stanczak / Ag...

"Żadne przepisy nie zakazują sądowi żądania informacji, jakimi środkami zamierzają się posłużyć służby chcąc inwigilować obywatela a także domagania się zapewnienia, że nie będą to środki sprzeczne z polskim prawem" - pisze prof. Ewa Łętowska, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988-1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Łętowska podkreśla, że realizując wyrok TK z 2005 roku i postulaty RPO należałoby wprowadzić prawne zobowiązanie służb do poinformowania osoby inwigilowanej o prowadzeniu wobec niej bezskutecznej, zakończonej kontroli operacyjnej (jeśli w stosunku do tej osoby nie są prowadzone dalsze czynności procesowe) - "na wypadek ekscesu organu przeprowadzającego kontrolę".

Odwołując się do swoich doświadczeń jako sędzi NSA i TK, prof. Łętowska analizuje sprawę Pietrzak przeciwko Polsce i Bychawska-Siniarska i inni przeciwko Polsce (nos. 72038/17 i 25237/18) przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. 27 września ETPCz rozpoczął wysłuchania stron.

Zdaniem skarżących, przepisy pozwalają służbom policyjnym i wywiadowczym na monitorowanie ich telekomunikacji i komunikacji cyfrowej bez ich wiedzy. Ponieważ członkowie tych służb nie mieli obowiązku informowania skarżących o ewentualnej inwigilacji, skarżący nie mogli poddać kontroli sądowej legalności tych działań, która ich zdaniem była sprzeczna z Konstytucją - podkreśla Łętowska.

Jak informuje fundacja Panoptykon (której misją jest "ochrona podstawowych wolności wobec zagrożeń związanych z rozwojem współczesnych technik nadzoru nad społeczeństwem"), skargę do Trybunału złożyli "aktywiści związani z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i Fundacją Panoptykon oraz warszawski adwokat mec. Mikołaj Pietrzak (znany m.in. z wygranej w TK sprawy uboju rytualnego - narusza Konstytucję, zaangażowany w sprawy pro bono prowadzone dla Greenpeace oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, pracuje także w Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej). Twierdzą, że naruszono ich prawo do prywatności, zapisane m.in. w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Panoptykon podkreśla, że nie chodzi tylko o wyrafinowane oprogramowanie Pegasus, ale także o "mniej spektakularne narzędzia, za to stosowane na ogromną skalę.

Ich ofiarą może być każdy z nas. Nasz ewentualny sukces może uruchomić lawinę podobnych skarg od osób, których aktywność także wiąże się ze szczególnym narażeniem na inwigilację".

Fundacja zwraca tu uwagę zwłaszcza na adwokatów i dziennikarzy.

ETPCz bada przestrzeganie postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przez państwa należące do Rady Europy.

Trybunał wydał ponad 2000 wyroków w sprawach przeciwko Polsce, a kolejnych 600 jest w trakcie rozpatrywania. Większość spraw rozpatrywana jest pisemnie – tylko podczas kilku z nich strony zostały wysłuchane na rozprawie. Zwołanie takiej rozprawy w sprawie inwigilacji w Polsce świadczy o dużym znaczeniu tematu. Korzystny wyrok byłby kolejnym argumentem na rzecz zmiany prawa w Polsce, a za jego wyegzekwowanie odpowiadać będzie Komitet Ministrów Rady Europy - stwierdza Panoptykon.

27 września przed Europejskim Trybunałem Praw człowieka odbędzie się rozprawa przeciwko Polsce w sprawie inwigilacji. Aktywiści związani z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i Fundacją Panoptykon oraz mec. Mikołaj Pietrzak złożyli skargę do Trybunału, w której twierdzą, że naruszono ich prawo do prywatności. Razem z przedstawicielami polskiego rządu stawią się przed trybunałem.

W minionych miesiącach oczy opinii publicznej skierowane były na nielegalne wykorzystywanie w Polsce oprogramowania Pegasus do inwigilowania osób publicznych. Jednak inwigilacja w Polsce to przede wszystkim te mniej spektakularne narzędzia, za to stosowane na ogromną skalę. W naszej skardze wskazujemy, że ich ofiarą może być każdy z nas. Nasz ewentualny sukces może uruchomić lawinę podobnych skarg od osób, których aktywność także wiąże się ze szczególnym narażeniem na inwigilację.

Polska nie chroni przed niesłuszną inwigilacją

Sytuacja osób, które dowiedziały się, że były poddane inwigilacji (np. Pegasusem), należy do rzadkości. W Polsce większość obserwowanych przez służby osób może wyłącznie podejrzewać, że znalazła się na celowniku. Nie oznacza to jednak, że takie osoby są bezbronne. Trybunał w Strasburgu wielokrotnie stwierdzał już bowiem, że państwa, które nie wprowadzają kontroli nad służbami (np. Rosja, Węgry), naruszają prawa osób, które są szczególnie narażone na inwigilację: aktywistów, dziennikarzy czy adwokatów. Ma to głębokie uzasadnienie: adwokat, który podejrzewa, że jest podsłuchiwany, ma trudność z zagwarantowaniem poufnej komunikacji swoim klientom. Adwokaci mają obowiązek chronić tajemnicę adwokacką, a szczególnie obrończą. Obecne przepisy im to uniemożliwiają. Uderza to w prawa i wolności klientów, a szczególnie w ich prawo do obrony i rzetelnego postępowania.

Z kolei dziennikarz ze względu na swoją prywatność może obawiać się zajmować sprawami niewygodnymi dla władz. Łatwo wyobrazić sobie bezprawnie inwigilowanych ludzi w reżimach takich jak Białoruś czy Rosja. A przecież skutecznej ochrony przed nadużyciami nie ma także dzisiaj w Polsce.

Wyznaczenie rozprawy świadczy o dużym znaczeniu sprawy

Europejski Trybunał Praw Człowieka jest instytucją, która bada przestrzeganie postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przez państwa należące do Rady Europy. Trybunał wydał ponad 2000 wyroków w sprawach przeciwko Polsce, a kolejnych 600 jest w trakcie rozpatrywania. Zdecydowana większość spraw rozpatrywana jest pisemnie – tylko podczas kilku z nich strony zostały wysłuchane na rozprawie. Zwołanie rozprawy świadczy o dużym znaczeniu sprawy. Ewentualny korzystny wyrok będzie kolejnym argumentem na rzecz zmiany prawa w Polsce, a za jego wyegzekwowanie odpowiadać będzie Komitet Ministrów Rady Europy.

Jaka zmiana jest potrzebna?

Skarżący mają nadzieję, że Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdzi, że brak kontroli nad służbami i brak informowania osób o prowadzonej wobec nich inwigilacji narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka, i zobowiąże polski rząd do zmiany przepisów.

Na wprowadzeniu niezależnej kontroli nad działaniami służb i przyznaniu osobom prawa do informacji o inwigilacji skorzystałyby też inne środowiska, na przykład dziennikarze. Lepsza ochrona dziennikarzy będzie korzystna dla całego społeczeństwa obywatelskiego.

Aktywiści odpierają zarzuty o wniesienie skargi przeciwko Polsce z powodów politycznych. Fundacja Panoptykon i Helsińska Fundacja Praw Człowieka konsekwentnie od wielu lat postulują zwiększenie kontroli nad służbami specjalnymi i ujawniają nadużycia związane z jej brakiem. Panoptykon ujawnił skalę pozyskiwanych przez służby billingów, obie organizacje próbowały poznać rolę polskich służb w masowej inwigilacji ujawnionej przez Edwarda Snowdena. Wielokrotnie krytycznie ocenialiśmy wprowadzenie przepisów, które zwiększyłyby uprawnienia polskich służb, np. w ramach ustawy antyterrorystycznej. Niekontrolowana inwigilacja narusza prawa i wolności człowieka. Tego właśnie będzie dotyczyła rozprawa przed Trybunałem.

Międzynarodowe organizacje o inwigilacji w Polsce

Skargę aktywistów poparli specjalny sprawozdawca ONZ ds. promocji i ochrony praw człowieka oraz podstawowych wolności w związku z przeciwdziałaniem terroryzmowi, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz najważniejsze organizacje broniące cyfrowych praw człowieka: Privacy International, Article 19, amerykańska Electronic Frontier Foundation i European Criminal Bar Association. W swoich opiniach wszyscy podkreślali konieczność ochrony obywateli przed nadużyciami ze strony służb. Specjalny sprawozdawca ONZ zwrócił uwagę, że szczególnie działania służb wobec aktywistów i obrońców powinny być poddane ścisłej kontroli sądowej, której w Polsce naszym zdaniem nie ma.

Prof. Łętowska zwraca uwagę na podobieństwo rozprawy przed ETPCz do klasycznej sprawy Klaas i inni przeciwko Niemcom sprzed 40 lat. Skarżący, polscy prawnicy, idą drogą w swoim czasie przetartą przez kolegów z innych krajów. Jaki standard czeka u jej krańca? - poniżej cały artykuł prof. Ewy Łętowskiej dla OKO.press.

Klaas i inni przeciw Niemcom

Ponad 40 lat temu, pięciu niemieckich prawników, złożyło skargę o naruszenie przez ustawodawstwo krajowe ich prawa do prywatności oraz brak skutecznego środka ochrony (art. 8 i art. 6 Konwencji o Podstawowych Wolnościach i Prawach Człowieka). Przedmiotem zarzutu było, że niemiecka ustawa G10 pozwalała na zastosowanie środków operacyjnego podsłuchu bez informowania podsłuchiwanego (choćby i ex post) o ich użyciu. Skarżący nie wiedzieli zresztą, czy wobec nich odsłuch rzeczywiście zastosowano.

Sprawa Klaas i inni przeciw Niemcom, należąca do kamieni milowych orzecznictwa ETPCz ciągnęła się długo (tutaj art. prof. Andrzeja Rzeplińskiego). Jej trwałym osiągnięciem było jednak przekonanie, że tajna kontrola, o której figurant nic nie wie i nie może skutecznie się przed nią bronić, może mimo to dawać przed ETPCz podsłuchiwanemu status pokrzywdzonego.

W konsekwencji zaczęto wymagać, aby w ustawodawstwie krajowym, po zakończeniu działań operacyjnych, informować podsłuchiwanego o tym fakcie.

Od tamtego czasu znacznie udoskonalono środki operacyjnej inwigilacji. Szczególnie osławiony Pegasus daje możliwość całkowitego przejęcia totalnej i nieograniczonej kontroli nad zawartością i funkcjonalnością czyjegoś telefonu. Umożliwia nie tylko podsłuch rozmów czy monitorowanie smsów, ale także „zassanie” całej zawartości telefonu, włamanie się do wszystkich znajdujących się w telefonie informacji, a ponadto umożliwia bieżący dostęp do kamery czy głośnika.

W Polsce zgodę na operacyjną kontrolę korespondencji i wykorzystanie podsłuchów zasadniczo wydają sądy.

Jednak ten typ ingerencji, jaką umożliwia i dopuszcza Pegasus w ogóle nie może być przedmiotem zezwolenia sądowego.

RPO: naruszanie konstytucyjnych praw i wolności

Zwrócił na to uwagę polski ombudsman w wystąpieniu ze stycznia 2022 roku. W dokumencie tym RPO obszernie przedstawił zagrożenia dla konstytucyjnych praw i wolności obywateli, niezgodność ze standardami UE i orzecznictwem TSUE. Na to wystąpienie władze w ogóle nie udzieliły odpowiedzi.

Informacjom, że w Polsce korzystano z programu Pegasus w celach inwigilacji nie zaprzeczył jednak minister sprawiedliwości [Zbigniew Ziobro], będący jednocześnie Prokuratorem Generalnym, a także zastępca ministra spraw wewnętrznych [Michał Woś]. Zapewniali jednocześnie, że były to działania w pełni legalne, ponieważ odbywały się za zgodą sądu, czyli Sądu Okręgowego w Warszawie, do którego właściwości należą takie sprawy.

We wniosku do sądu musi być wskazany m.in. rodzaj prowadzonej kontroli operacyjnej (podsłuch telefoniczny i wgląd w SMS-sy, podsłuch lub kamera, kontrola papierowych listów i e-maili, dostęp do danych na telefonach, komputerach itd.). Ustawa nie mówi jednak nic o wskazywaniu środków technicznych – narzędzi, sprzętu czy programów stosowanych przy kontroli.

Sąd nie musi pytać o inwigilację, ale przecież zapytać może

Jeśli sąd nie pyta wnioskodawcy o szczegóły inwigilacji, wówczas nie wie, że wykorzystywane jest do niej takie narzędzie jak Pegasus, a nad inwigilacją nie ma faktycznej kontroli. Gdy sąd godzi się na kontrolę operacyjną, określa, od kiedy może być ona prowadzona. Pegasus pozwala jednak na dostęp do danych pochodzących także sprzed tej daty - o czym także sąd nie będzie wiedział.

Moje kilkuletnie doświadczenie jako sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego (gdzie niejednokrotnie pojawiał się problem informacji niejawnych), a także obserwacja orzecznictwa sądowego w ogólności, wskazuje, że sądy nie są skłonne zbyt wnikliwie analizować wnioski o kontrolę operacyjną. Nie wymagają w tym zakresie dodatkowych wyjaśnień od wnioskodawcy.

Bierność sądów potwierdza wypowiedź sędzi Beaty Adamczyk-Łabudy, rzeczniczki prasowej Sądu Okręgowego w Warszawie: „Sąd nie dysponuje narzędziem do kontroli technicznych sposobów wykonywania kontroli operacyjnej. Żadne przepisy nie nakazują, ani nie zezwalają na kontrolę technicznych sposobów uzyskania informacji. Żadna służba nie jest zobligowana do wskazania we wniosku o zarządzenie kontroli operacyjnej sposobu jej przeprowadzenia, a dla sądu nie jest to informacja, która mogłaby mieć wpływ na sposób rozstrzygnięcia wniosku”.

Komentując tę wypowiedź: prawdą jest, że „żadne przepisy nie nakazują” sądowi kontroli technicznych sposobów uzyskania informacji. Jednakże wbrew cytowanej wypowiedzi

przepisy nie zakazują sądowi żądać informacji, jakimi środkami zamierza się posłużyć wnioskodawca, czy zapewnienia, że nie będą to środki sprzeczne z polskim prawem.

Przeczytaj także:

Sądowa kontrola jako fikcja

Niestety, przy pasywności sądu kontrolującego, sąd decydujący o inwigilacji nie wie więc, czy służby będą korzystały z Pegasusa, czy z „klasycznych” metod kontroli operacyjnej jak np. podsłuch telefoniczny czy kontrola korespondencji. W konsekwencji nie umie także odpowiedzieć, ile razy sędziowie wyrażali w ostatnich latach zgodę na kontrolę operacyjną z wykorzystaniem Pegasusa oraz ile razy takiej zgody odmówili. Co sprowadza kontrolę sądową do legitymizującej fikcji.

W tej sytuacji truizmem jest twierdzenie, że łatwość uzyskiwania zgody na stosowanie podsłuchów i fikcyjność wstępnej kontroli sądowej (bo sądy nie wykorzystują efektywnie nawet tych narzędzi, które stoją do ich dyspozycji)

zmuszają do szukania rozmaitych środków pohamowania apetytu służb na zbieranie materiałów „na zapas”.

Wprowadzenie jakiegokolwiek obowiązku regularnego przepatrywania, dokumentowania, sprawozdawania działalności operacyjnej samo przez się działa tu hamująco. Na przykład absurdalny na pierwszy rzut oka pomysł, aby regularne sprawozdania miały wyszukaną, żmudną do realizację postać (rodzaj nośnika, rygorystyczne wymogi formalne, językowe i inne wymagania utrudniające) – także miałby znaczenie gwarancyjne (swoisty efekt mrożący wobec ewentualnych zakusów władz).

I dlatego tym bardziej ma sens obligatoryjne zawiadamianie figuranta o zakończeniu akcji wobec niego.

Zwłaszcza, że niektórym podglądanym i podsłuchiwanym może zależeć i ze względów pryncypialnych, i z przyczyn prywatnych na wiadomości o tym, jaki ich obraz utrwalają/wykorzystują służby inwigilacyjne.

Wyrok TK z 2005 roku

W wyroku TK z 12.12.2005 r. K 32/04 (w którym byłam nie tylko członkiem pięcioosobowego składu, ale i współsprawozdawcą) punktem wyjścia była konstatacja, że:

„W Polsce czynności operacyjne nie są w Konstytucji wyraźnie wymieniane jako dozwolone ograniczenie praw jednostki. Mimo to także znajdują one konstytucyjne zakotwiczenie w ramach uniwersalnie sformułowanych w Konstytucji ograniczeń, przewidzianych generalnie dla ustawodawcy zwykłego, niezależnie od tego, czego dotyczy jego działanie. Niektóre bowiem prawa i wolności konstytucyjne jednostki (np. art. 49, art. 50 i art. 51 ust. 3 Konstytucji – aby wskazać tylko regulację odnoszącą się do sfery prywatności) przewidują, że ustawa zwykła będzie określała „przypadki i sposób” ograniczenia wolności/prawa konstytucyjnego (art. 49 i art. 50) albo (art. 51 ust. 3) dają po prostu „ustawie” (już bez bliższego wskazywania jej przedmiotu) możliwość wprowadzenia takich ograniczeń.

Art. 49

Zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.

Art. 50

Zapewnia się nienaruszalność mieszkania. Przeszukanie mieszkania, pomieszczenia lub pojazdu może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.

Artykuł 51

  1. Nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby.
  2. Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym.
  3. Każdy ma prawo dostępu do dotyczących go urzędowych dokumentów i zbiorów danych. Ograniczenie tego prawa może określić ustawa.
  4. Każdy ma prawo do żądania sprostowania oraz usunięcia informacji nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych w sposób sprzeczny z ustawą.
  5. Zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.

Z kolei np. art. 47 czy art. 51 ust. 4 Konstytucji w ogóle nie przewidują wprowadzania ograniczeń w zakresie własnej regulacji na poziomie konstytucyjnym.

Wolności/praw w nich uregulowanych nie może zatem bezpośrednio ograniczać ustawa.

Artykuł 47

Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.

Nadto art. 31 ust. 3 Konstytucji formułuje ogólną zasadę zachowania proporcjonalności ewentualnego ograniczenia wolności/praw konstytucyjnych na wypadek, gdyby doznawać one miały (niezależnie od swego przedmiotu) ograniczenia w ustawodawstwie zwykłym.

Artykuł 31

  1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
  2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
  3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Zasada ta dotyczy zarówno sytuacji, gdy sama Konstytucja przewiduje kreowanie wyjątków przez ustawy, jak i sytuacji, gdy ustawodawca zwykły, regulując inną materię, niejako wpadkowo popada w kolizję z konstytucyjnymi wolnościami/prawami jednostki (w tym także tymi, które na poziomie konstytucyjnym sformułowano rygorystycznie, jak ma to np. miejsce w art. 47 czy art. 51 ust. 4 Konstytucji, a więc gdy w samej Konstytucji nie przewidziano, aby ustawa zwykła współkształtowała zakres tego konstytucyjnego prawa/wolności). Wyjście poza proporcjonalność ograniczenia będzie decydujące dla wniosku, że wkroczenie przez ustawodawcę zwykłego nastąpiło w sposób ekscesywny, a zatem niekonstytucyjny.”

Figurant musi wiedzieć, że był inwigilowany

W wyroku TK z 2005 roku zauważono, że nawet, gdy poziom materialnoprawnej ochrony prywatności jednostki jest zadowalający, to kompromis między potrzebami kontroli operacyjnej, a proporcjonalną ochroną interesu jednostki wymaga właściwych gwarancji proceduralnych, towarzyszących wkroczeniu władzy. Wskazano tu na:

„konieczność zgłoszenia kontroli organowi pozapolicyjnemu i jej legalizacji przez ten organ, przesłanki i procedury legalizacji – przez organ zewnętrzny i poprzez udostępnienie zainteresowanemu (choćby w pewnym zakresie i od pewnego momentu czasowego) wiedzy o kontroli i jej rezultatach, środki kontroli na wypadek ekscesu organu przeprowadzającego kontrolę”.

I dalej :

„nie można mówić o osiągnięciu właściwego kompromisu wówczas, gdy poziom ochrony materialnoprawnej będzie wprawdzie wysoki, jednak na poziomie proceduralnym będzie brakowało efektywnych, a więc „dających się uruchomić” przez poszkodowanego procedur i środków umożliwiających realizację ochrony zagwarantowanej w przepisach materialnoprawnych, a także – dostępnej dla zainteresowanego – ochrony przed ekscesami i szykanami”.

W cytowanym wyroku TK zwrócił też uwagę, że:

„czym innym jest jednak brak przeszkody w zaskarżonym przepisie do udostępnienia materiałów, na żądanie zainteresowanego co – w ocenie Trybunału zapewnia już obecny stan prawny, a czym innym

pozytywny obowiązek informowania osoby poddanej działaniom operacyjnym, przez policję, z jej własnej inicjatywy, o prowadzeniu kontroli operacyjnej.

Wniosek Rzecznika zmierza w podobnym kierunku - do zakwestionowania braku wyrażenia w zaskarżonym przepisie ustawy pozytywnego obowiązku informowania przez policję o bezskutecznej, zakończonej kontroli operacyjnej, wobec osoby poddanej takiej kontroli, jeśli w stosunku do tej osoby nie są prowadzone dalsze czynności procesowe.

Należy zauważyć, że istnienie takiego obowiązku policji byłoby wskazane i odpowiadałoby potrzebie instrumentalizacji proceduralnej [przełożenia na zapis ustawowy - red.] prawa konstytucyjnego prawa określonego w art. 51 ust. 4. Podobny problem w innych państwach europejskich doprowadził do podwyższenia standardu gwarancji proceduralnych (na tle sprawy Klass i inni wprowadzono w niemieckim ustawodawstwie, pozytywny obowiązek informacji o prowadzonej, zakończonej kontroli operacyjnej).”.

Sygnalizacja TK z 2005 roku wciąż czeka na wykonanie

Dlatego też TK na tle sprawy Klass i inni przeciw Niemcom wystąpił do Sejmu ze stosowną sygnalizacją (S 2/06), wskazując na formalizm gwarancji i luki w reżimie gwarancyjnym w ustawie o policji.

Sygnalizacja nie została wykonana. Późniejsze zmiany ustawodawcze pogorszyły zaś możliwości ochrony przed niedozwolonym korzystaniem ze środków operacyjnej kontroli.
;
Na zdjęciu Ewa Łętowska
Ewa Łętowska

Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Komentarze