0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.plAgnieszka Sadowska /...

Ipsos zbadał dla OKO.press opinie Polaków na temat inwigilowania przeciwników politycznych za pomocą systemu Pegasus. To oprogramowanie, które izraelska firma NSO Group stworzyła do zastosowania w celach wywiadowczych i kontrwywiadowczych, zwalczania terroryzmu, międzynarodowej przestępczości czy np. karteli narkotykowych.

[restrict_content paragrafy="0"]

Za pomocą Pegasusa można zdalnie włamać się do smartfona inwigilowanej osoby i pobrać z niego niemal dowolne dane. Pegasus pozwala też na „klasyczne” podsłuchiwanie rozmów telefonicznych oraz na wykorzystanie kamery i mikrofonu urządzenia do inwigilowania śledzonej osoby w czasie rzeczywistym. Pegasus może również przechwytywać dane wpisywane na klawiaturze urządzenia.

Za jego pomocą można również zdalnie umieścić na smartfonie inwigilowanej osoby wybrane treści, zdjęcia lub pliki.

Pegasus to narzędzie obiektywnie drogie. W 2019 roku dziennikarze „Czarno na białym” TVN ustalili, że łączny koszt zakupu dostępu do systemu Pegasus przez polskie Centralne Biuro Antykorupcyjne wyniósł nie mniej niż 34 miliony złotych.

Ale na tym bynajmniej nie koniec. Ok. 100 tys. złotych kosztuje bowiem pojedyncza licencja umożliwiająca śledzenie z pomocą Pegasusa tylko jednej osoby. To nadal nie koniec, bo właściciel oprogramowania – firma NSO Group pobierała także osobną opłatę za każde włamanie na smartfon tej śledzonej osoby. Jej dokładnej wysokości nie znamy.

Nawet z punktu widzenia bardzo zamożnych państw i ich służb stosowanie oprogramowania Pegasus – lub podobnych rozwiązań innych firm – ma więc ekonomiczne uzasadnienie tylko w wypadku konieczności inwigilowania osób podejrzanych o popełnienie naprawdę poważnych przestępstw.

To narzędzie stworzone – przynajmniej teoretycznie – do zaawansowanych działań wywiadowczych, udaremniania zamachów terrorystycznych albo przechwytywania transportów broni albo kokainy.

Jednak wiele wskazuje na to, że polskie służby stosowały go wobec osób niewygodnych politycznie dla władzy: prokurator Ewy Wrzosek, adwokata Romana Giertycha i polityka Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Inwigilacja Brejzy miała być szczególnie intensywna w czasie, gdy był on szefem sztabu Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, co wskazuje na polityczny motyw działania służb.

Przeczytaj także:

Badanym w naszym sondażu zadaliśmy następujące pytanie:

"Gdyby potwierdziły się informacje, że politycy opozycji byli podsłuchiwani, m.in. w trakcie kampanii wyborczej przez system Pegasus na zlecenie władz PiS, jak by Pan/Pani to ocenił/a?"

Aż 75 proc. ankietowanych stwierdziło, że byłoby to działanie niedopuszczalne, 16 proc., że władza ma prawo kontrolować w ten sposób obywateli, a pozostali badani nie mieli zdania w tej sprawie.

Jak widać, nasze pytanie dotyczy sytuacji potencjalnej - nie przesądzamy w nim, że inwigilowanie miało miejsce, prosimy ankietowanych o opinię dotyczącą sytuacji hipotetycznej, gdy użycie Pegasusa zostałoby potwierdzone. To mogło ułatwić wyborcom Prawa i Sprawiedliwości swobodniejszą odpowiedź na pytanie, nie musieli czuć się ściśle związani lojalnością wobec polityków i partii, którą popierają.

Jednak nawet biorąc pod uwagę powyższe zastrzeżenie, nasze badanie pokazuje, jak groźny jest temat Pegasusa dla rządzących. Gdyby organizacja Citizen Lab, kanadyjski watchdog internetowy, który potwierdził inwigilację senatora Brejzy, wykryła, że system Pegasus był stosowany również wobec innych polityków opozycji, PiS wpadłby w poważne kłopoty.

Takiego kryzysu politycznego nie dałoby się zbyć formułkami o standardowym działaniu służb specjalnych, bo Polacy takich działań wobec przedstawicieli opozycji nie akceptują w sposób radykalny. Nawet wyborcy PiS w niemal 40 proc. uważają, że byłoby to działanie oburzające i niedopuszczalne.

Negatywna opinia o inwigilacji opozycji dotyczy każdej grupy społecznej: kobiet, mężczyzn, młodszych i starszych badanych, mieszkańców wsi i największych miast. Zwłaszcza ten ostatni wynik (pokazujemy go na wykresie poniżej) dowodzi, że negatywna opinia o inwigilacji przekracza ugruntowane podziały polityczne: na wsi i w najmniejszych miastach, twierdzach Prawa i Sprawiedliwości, ocena używania Pegasusa wobec opozycji jest jednoznaczna:

Stąd jest niemal pewne, że PiS za żadne skarby nie zgodzi się na postulat opozycji, by powołać w tej sprawie sejmową komisję śledczą. W tym przypadku obóz władzy nie ma bowiem w rękach żadnej odpowiedniej karty (narracji, przekazu dnia) również w grze z własnymi wyborcami. Autorytet rządu (czy władzy w ogóle), premiera Morawieckiego, czy prezesa Kaczyńskiego nie będzie tu skuteczny: im bardziej hipoteza o używaniu Pegasusa będzie wiarygodna dla opinii publicznej, tym bardziej władza będzie na tym tracić polityczne.

Dlatego politycy PiS póki co próbują bagatelizować sprawę, choć, co ciekawe, nie zaprzeczają używaniu Pegasusa. Rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn 23 grudnia mówił tak: "Sugestie, że służby nielegalnie wykorzystują metody kontroli operacyjnej do gry politycznej są fałszywe".

Natomiast premier Mateusz Morawiecki nazwał doniesienia o inwigilacji "fake newsami", ale również twardo nie wykluczył, że taka sytuacja miała miejsce, stwierdzając jedynie, że nie ma po prostu takiej wiedzy. I że poprosił służby o wyjaśnienie sprawy. Ostrożnie wypowiada się również prezydent Andrzej Duda, a szef PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z Interią powiedział (dość bezpretensjonalnie trzeba przyznać), że "nie wie, co z tym Pegasusem".

Rządzący sugerują również, że nawet jeśli coś było na rzeczy, wszystko działo się "zgodnie z prawem" (czyli kontrola operacyjna została zalegalizowana przez sąd), a władza i służby wiedzą, co robią i mają swoje powody, żeby tego lub innego obywatela inwigilować. Jak pokazuje badanie Ipsos dla OKO.press, jeśli okaże się, że stosowanie Pegasusa było szersze, niż wiemy do tej pory, taka opowieść nie przekona opinii publicznej.

Sondaż Ipsos dla OKO.press zrealizowany metodą CATI (telefoniczny) w dniach 28-30 grudnia 2021 roku. Badanie zrealizowano na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1018

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze