0:000:00

0:00

Jak pokazał sondaż IPSOS dla OKO.press, gdy wszystkie partie opozycyjne startują osobno, PiS je masakruje. Sytuacja jest jednak zupełnie inna, gdy liberałowie wystawiają jeden blok, a lewica drugi (zgodnie z propozycją wysuwaną m.in. przez Michała Sutowskiego):

IPSOS sierpień 2018 poparcie partyjne koalicje
IPSOS sierpień 2018 poparcie partyjne koalicje

W takim wariancie opozycja zdobywa łącznie więcej głosów niż Prawo i Sprawiedliwość. Dużo więcej, jeśli dodamy do niej PSL.

PiS traci większość w Sejmie.

Przy powyższych wynikach PiS prawdopodobnie uzyskuje niecałe 200 mandatów. Razem z ok. 50 posłami Kukiza dałoby to koalicji Kaczyńskiego z Kukizem niedużą większość, ale wystarczy, by poparcie dla którejś z tych formacji spadło nieznacznie, albo by w Kukiz'15 pojawił się rozłam, a PiS całkiem traci władzę.

Lewicowym wyborcom nie przeszkadza ani SLD, ani Biedroń. Chcą koalicji

O ile koalicja PO z .N została już oficjalnie zapowiedziana (jako "Koalicja Obywatelska") także do wyborów parlamentarnych, o tyle ta lewicowa to dzisiaj political fiction. Także przyszłość polityczna Roberta Biedronia jest dalej wielką niewiadomą, Partia Razem (mówiąc delikatnie) nie przepada za SLD, ale samodzielnie o progu wyborczym może tylko marzyć. Nie wiadomo też, jakie plany ma Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej.

Tylko Włodzimierz Czarzasty z SLD chętnie mówi o koalicji z Biedroniem i z Razem. Wiele osób na lewicy obawia się, jednak, że chodzi mu nie o równą współpracę, lecz o sojusz bratnich partii pod cichym przywództwem SLD, które ostatnio poprawiło swoje notowania w sondażach.

Sondaż OKO.press potwierdza prostą prawdę: tylko szeroka koalicja może zagwarantować lewicy silną pozycję w Sejmie. 16 procent dla wirtualnego tworu to naprawdę dobry wynik.

W przeciwieństwie do koalicji Platformy i Nowoczesnej, która nie jest mocniejsza niż suma poparcia tych partii z osobna, lewica dostaje za koalicję sporą premię.

O ile do koalicji udałoby się zaangażować nie tylko SLD, Biedronia i Razem, ale też mniejsze siły: Inicjatywę Polską Barbary Nowackiej, Zielonych, ruchy miejskie i kobiece, to dostanie ona o 3 punkty procentowe więcej, niż wynosi suma poparcia trzech partii.

Między bajki należy włożyć plotki o tym, że elektorat Razem nie zaakceptuje sojuszu z SLD, że Biedroń będzie zbyt kontrowersyjny dla starszych wyborców Sojuszu itp.

Badania pokazują, że to liderzy sił politycznych mają problemy z wzajemną akceptacją, a nie ich elektoraty. Te wręcz pragną zjednoczenia.

Na nowa koalicję chce głosować:

  • 85 proc. wyborców SLD;
  • 80 proc. Biedronia;
  • 60 proc. Partii Razem,

przy czym margines błędu jest tu duży z uwagi na małe liczebności grup.

Mocny klub w Sejmie

Lewicowa koalicja mogłaby liczyć na mocny klub w Sejmie. Jej powstanie pozwoliłoby przełożyć na mandaty głosy oddane na Razem, a do tego doszłaby premia z systemu d'Hondta przeliczania głosów na mandaty.

Gdyby dzisiaj lewica wystartowała osobno, to SLD dostałoby około 20 mandatów, a partia Biedronia kilkanaście - o ile przekroczyłyby próg. Łącznie to około 35 mandatów.

Gdyby zaś lewica poszła w dużej koalicji, dostałaby ok. 80-90 mandatów w Sejmie, a PiS straciłby większość.

Oczywiście takie spekulacje obarczone są dużą dozą niepewności. Pokazują jednak na potencjał lewicowej koalicji.

Z kolei przy obecnym rozdrobnieniu lewicy grozi powtórka z 2015 roku: podział głosów pomiędzy kilka list, z których - w skrajnym przypadku - żadna nie przekracza progu wyborczego i brak reprezentacji w parlamencie. Oraz premia dla PiS podobna do tej, jaka pozwoliła w 2015 roku zamienić 37 proc. wynik wyborczy, na większość w parlamencie.

Kolejny wynik sondażu OKO.press

Wiarygodność wyników wirtualnej koalicji potwierdzają wcześniejsze sondaże OKO.press.

W kwietniu 2018 taka sama koalicja, ale bez Partii Razem, uzyskała 14 proc. poparcia, a w styczniu 2018 - taka sama, ale bez SLD - 11 proc.

Na lewicową koalicję głosują... zamożniejsi i wykształceni

Co ciekawe, lewicowa koalicja na dość zbliżone poparcie w różnych grupach wiekowych, a także podobne na wsiach i w miastach - małych oraz dużych. Upraszczając można powiedzieć, że SLD przyprowadza elektorat starszy i z mniejszych ośrodków, a Biedroń młodszych i z większych miast. Koalicja jest też równie popularna wśród kobiet i mężczyzn.

Na lewicową koalicję zagłosowałoby:

  • 9 proc. wyborców w wieku 18-24,
  • 20 proc. wyborców w wieku 25-29,
  • 19 proc. wyborców w wieku 30-39,
  • 21 proc. wyborców w wieku 40-49,
  • 11 proc. wyborców w wieku 50-59,
  • 15 proc. wyborców w wieku 60+,
  • 16 proc. wyborców mieszkających na wsi,
  • 16 proc. w miastach poniżej 20 tys. mieszkańców,
  • 17 proc. w miastach pomiędzy 20 tys. a 100 tys. mieszkańców,
  • 17 proc. w miastach pomiędzy 100 tys. a 500 tys. mieszkańców,
  • 15 proc. w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców.

Dość nietypowy jak na koalicję lewicową jest również fakt, że największym poparciem może się cieszyć wśród najbogatszych. Być może wynika to z tego, że wśród biedniejszych elektorat socjalny jest skutecznie zawłaszczony przez Prawo i Sprawiedliwość. Oczywiście wskazuje to również na specyficzne rozumienie terminów "lewicowy" i "prawicowy" w Polsce - o tym napiszemy niebawem.

Na lewicową koalicję najchętniej zagłosowaliby:

  • najbogatsi (o dochodach netto powyżej 4,5 tys. miesięcznie wśród nich aż 27 proc. wybiera lewicową koalicję),
  • osoby z wyższym wykształceniem (22 proc. poparcia),
  • mieszkańcy Polski północnej (24 proc. poparcia),
  • osoby określające się jako lewicowe (49 proc. poparcia).

Co ciekawe, wśród osób określających się jako centrolewicowe, koalicja lewicowa osiąga 40 proc. poparcia i przegrywa z Koalicją Obywatelską (PO i .N), która dostaje 46 proc. Widać więc, że potencjał lewicowej koalicji nie kończy się na 16 proc., skoro wśród osób centrolewicowych dalej przegrywa ona z liberałami.

Zważywszy na elektorat lewicowej koalicji, jej wspólnym programem mogłyby być z jednej strony kwestie światopoglądowe (prawa reprodukcyjne, świeckie państwo, prawa mniejszości seksualnych itp), a z drugiej - jakość usług publicznych, przede wszystkim służby zdrowia, a także kwestie ekologiczne. Zamożniejszych i bardziej wykształconych obywateli mniej interesują bezpośrednie transfery finansowe (w stylu 500 plus), a bardziej - troska o dobro wspólne.

Elektorat lewicy jest też silnie antypisowski i proeuropejski. Koalicja lewicowa powinna więc obiecywać, że jeśli uda się jej dojść do władzy, to - choćby i wspólnie z liberałami - rozliczy Prawo i Sprawiedliwość za łamanie konstytucji i przywróci kurs na Europę.

Już samo wejście lewicowej koalicji osłabia PiS

Jak wynika z badań, Lewicowa Koalicja zabiera wyborców PSL-owi (19 proc.), Nowoczesnej (13 proc.), Wolności (Korwin-Mikkemu) (13 proc.) i PO (11 proc.), a także, w mniejszym stopniu, niezdecydowanym, Kukizowi i PiS.

Gdy na listach wyborczych pojawiają się koalicje opozycji, to PiS osiąga znacznie gorszy wynik, niż gdy wszyscy startują osobno. Zamiast 41 proc. tylko 36 proc., a mówimy nie o dwóch różnych sondażach, lecz o dwóch pytaniach w jedym badaniu!

Jeśli do wyboru dostępne są nie pojedyncze partie, lecz duże koalicje, to część wyborców PiS wybiera w zamian Kukiz'15 (który zyskuje 3 pkt. proc.), część lewicową koalicję, a część traci rezon i w ogóle nie wie, na kogo zagłosować.

Prawdopodobnie samo pojawienie się lewicowej koalicji na listach zaburza narrację zarówno PiS, jak i PO o dwóch blokach, dla których nie ma alternatywy. Dlatego oba te bloki (a szczególnie PiS) tracą poparcie, które zyskują "trzecie" siły - lewica i Kukiz'15.

PiS posługuje się bowiem w swojej narracji politycznej prostym, ogłupiającym podziałem my-oni: lud - elita, patrioci - komuniści, prawdziwi Polacy - zdrajcy narodu... Opozycja spod znaku PO siłą rzeczy również ustawia się w tej prostej (nomen omen) opozycji, tylko odwracając jej bieguny (demokraci przeciw dyktaturze itp).

Dopiero wejście trzeciej silnej narracji rozszczelnia tę ciasną narrację i automatycznie powoduje, że przestaje ona działać - przynajmniej na część wyborców. Najwięcej traci na tym PiS.

Potwierdza to tezę Roberta Biedronia, że spora część Polek i Polaków jest zmęczona konfliktem obozu PiS z PO. Dlatego, gdy pojawia się alternatywa, to przenoszą na nią swój głos.

Jak widać z sondażu, koalicja lewicowa mogłaby być korzystna dla

  • lewicowych wyborców - bo w końcu zyskują reprezentację w Sejmie;
  • lewicowych partii - bo każda uzyskuje więcej mandatów, niż startując osobno;
  • polskiej demokracji - bo utrudnia lub uniemożliwia PiS samodzielne rządy i dalsze łamanie konstytucji;

Nie jest tylko jasne, czy liderzy lewicy będą w stanie przezwyciężyć osobiste animozje i nawiązać współpracę.

Sondaż IPSOS dla OKO.press 17-19 sierpnia 2018, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1029 osób.

;

Udostępnij:

Krzysztof Pacewicz

Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.

Komentarze