0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

"To jest tak szkodliwe, że nie może się udać. Zmiana ustroju szkolnego uderza w wartości i interesy rodziców i dzieci, nauczycielek i dyrektorów, samorządów, organizacji społecznych. Łamie zasadę pomocniczości, wprowadza cenzurę. Oznacza złote czasy dla fanatyczek i karierowiczów. Bije w szkoły społeczne" - tak o lex Czarnek pisaliśmy jeszcze w czerwcu 2021.

Jednak się udało. Projekt ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka już niebawem trafi pod obrady Sejmu. Tydzień temu, 15 listopada 2021, Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy – prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw. Sejm będzie też głosował nad projektem tzw. lex Wójcik, za który odpowiedzialny jest Michał Wójcik, były wiceminister sprawiedliwości, a obecnie minister bez teki w Kancelarii Premiera Morawieckiego.

“Mimo, że lex Czarnek jeszcze nie weszło w życie, to widać już strach przed tymi zmianami. Wizja, że przyjdzie kurator i nie tylko będzie groził palcem, ale może dyrektora odwołać czy nałożyć na niego sankcje karne, powoduje, że pracownicy i pracowniczki oświaty rzadziej stawiają opór wobec planowanych zmian, a częściej decydują się nie wychylać” - mówi w rozmowie z OKO.press wiceprezydentka Sopotu Magda Czarzyńska-Jachim.

“Trudno oczekiwać od nauczycieli/ek czy dyrektorów/ek heroizmu. Ich rolą jest dobrze wykonywać swoją pracę, a nie zmuszać ich do bycia bohaterami/kami” - dodaje.

Opublikowaliśmy w OKO.press wiele tekstów o lex Czarnek (tutaj ich wybór)

Protesty nic nie dały?

Proponowane zmiany wywołały falę protestów środowiska pedagogicznego i organizacji społecznych. 26 sierpnia 2021 roku ruszyła kampania #Wolna Szkoła ogłoszona jako sprzeciw wobec zapowiadanych nowelizacji ustawy oświatowej i prawa karnego, czyli lex Czarnek i lex Wójcik.

W kampanii bierze udział 40 organizacji społecznych ze wsparciem ZNP, Unii Metropolii Polskich (12 największych miast) oraz Związku Miast Polskich (350 największych miast). Jej symbolem jest czerwona ekierka.

„Nie chodzi tylko o protest – chodzi też o mobilizację do wspólnego myślenia o lepszej szkole i konstruktywnych działań na rzecz innej edukacji. Nawet w obecnych warunkach można wiele uratować, a nawet poprawić. Akcja #WolnaSzkoła ma takie właśnie dwa wymiary: protestu i postulatu, odrzucenia i tworzenia, anty i pro. Chodzi więc nie tylko o »wolność od« szkodliwych pomysłów, ale także »wolność do«. Czerwona ekierka ma także posłużyć do projektowania lepszej przyszłości” – pisała jedna z inicjatorek kampanii, Alicja Pacewicz.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że mimo sprzeciwu nauczycieli/ek i dyrektorów/ek, rząd nie cofnął się o krok.

"Jedyne wersje tzw. lex Czarnek i lex Wójcik, które znamy, to te, które ogłoszono latem. Rząd niczego w tej sprawie nie konsultuje ani nie udostępnia, posłowie też czekają na informacje, tak samo jak my" - komentuje szef biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO) Marek Pleśniar. Jego zdaniem, głosowanie nad nowelizacjami w Sejmie odbędzie się początkiem grudnia, jednak data nie została jeszcze oficjalnie podana.

"Kończymy przygotowywać stanowisko, które skierujemy do wszystkich posłów i komisji sejmowych. Będziemy odnosić się do już wcześniej zapowiedzianych zmian, czyli jedynych, które znamy. Nie spodziewam się, żeby cokolwiek w tych nowelach złagodzono, dlatego musimy działać szybko, żeby opublikować nasze stanowisko przed głosowaniem" - dodaje Pleśniar.

Dość autonomii!

Lex Czarnek, czyli nowelizacja prawa oświatowego i lex Wójcik, czyli projekt wprowadzenia do trzech ustaw związanych z edukacją i opieką nad dziećmi przepisów przewidujących "odpowiedzialność karną dyrektorów za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków na szkodę dziecka" - są de facto zamachem na autonomię edukacji i tradycyjną niezależność polskiej szkoły oraz próbą wrogiego jej przejęcia kosztem władz samorządowych.

To także próba przejęcia kontroli nad dyrektorami i dyrektorkami szkół i wreszcie próba umocnienia monopolu edukacyjnego poprzez kontrolę centrali nad dostępem do szkół organizacji społecznych.

OKO.press opublikował analizę lex Czarnek. Przypominamy najważniejsze fragmenty noweli i wnioski:

  1. Bezpośrednim celem proponowanej przez rząd Morawieckiego nowelizacji prawa oświatowego jest uzyskanie kontroli nad wyborem dyrektorki czy dyrektora szkoły (wg raportu ORE z 2011 roku kobiety stanowiły 76 proc. dyrektorów placówek oświatowych, od 100 proc. w przedszkolach do 48 proc. w liceach). Władze dobrze wiedzą, że pozycja dyrektorki/ra w polskiej szkole jest bardzo silna. Zgodnie z ustawą oświatową:
  • kieruje on/ona działalnością szkoły i reprezentuje ją na zewnątrz;
  • sprawuje nadzór pedagogiczny;
  • sprawuje opiekę nad uczniami (może też skreślić ucznia z listy);
  • decyduje o zatrudnianiu i zwalnianiu nauczycieli oraz innych pracowników szkoły;
  • przyznaje im nagrody oraz wymierza kary porządkowe.

Według projektu w szkole będzie rządził rząd, czyli PiS. Przewidziano, aż potrójne zabezpieczenie, by poprzez powoływanego przez ministra edukacji kuratora, władza miała pełną kontrolę.

  1. Dyrektor wyłaniany jest w konkursie, w którym dziś przedstawiciele samorządu i kuratorium oświaty mają po trzy głosy, rady pedagogicznej – dwa głosy, rady rodziców – dwa głosy i związki zawodowe – jeden. Rząd chce, by głos kuratorium oświaty, niezależnie od liczby obecnych przedstawicieli, zawsze liczył się jako pięć;
  2. Jeśli kandydata nie uda się wyłonić w konkursie, samorząd nie będzie mógł powołać dyrektora samodzielnie, niezbędna będzie pozytywna opinia kuratora;

Punkty 1 i 2 zapewniają kontrolę nad wyborem nowej dyrektorki czy dyrektora, ale nie dają władzy nad ponad 40 tysiącami obecnych (razem z przedszkolami). Temu służy zapis nr 3.

  1. Kurator może złożyć wniosek do organu prowadzącego placówkę o odwołanie dyrektora w czasie roku szkolnego i to bez wypowiedzenia, jeśli „nie zrealizuje on w ostatecznym terminie wskazanym przez kuratora zaleceń wynikających z przeprowadzonych czynności z zakresu nadzoru pedagogicznego”.

A co jeśliby organ prowadzący (gmina czy powiat) nie chciał dyrektora odwołać? Nie szkodzi. Wtedy „wygaśnięcia powierzenia stanowiska dyrektora szkoły dokona organ sprawujący nadzór pedagogiczny”.

Zapis nr 3 jest szczególnie niebezpieczny, bo w praktyce pozwala odwołać dyrektora/kę na życzenie władz w sześciu prostych krokach:

  • kurator przeprowadza kontrolę,
  • stwierdza „uchybienia w nadzorze pedagogicznym” (to bardzo szerokie pojęcie i tym samym nieprecyzyjne),
  • wydaje zalecenia pokontrolne,
  • ocenia, że nie zostały zrealizowane,
  • wnioskuje o odwołanie,
  • a jak samorząd nie posłucha, to odwołuje sam.

Jest to zamach na pozycję dyrektora/ki, poprzez podporządkowanie go/ją „centrali”. To też kluczowy instrument ograniczenia autonomii szkół, będącej zasadniczym rysem polskiej edukacji. Nie przypadkiem Czarnek 16 czerwca na antenie Radia Wrocław stwierdził „nie ma czegoś takiego jak autonomia szkół”.

Tymczasem autonomia jest, ale ma zniknąć. Temu ma służyć zachwianie pozycji dyrektorki/dyrektora szkoły, stojących na straży niezależności polskiej szkoły. W efekcie zostaną wyeliminowane z oświaty osoby niezależne, które nie podpisują się pod politycznym i ideologicznym profilem szkoły Czarnka. Albo same zrezygnują z pracy (czy startu w konkursie) albo zostaną wyrzucone. A kierowanie szkołą – zadanie odpowiedzialne i trudne – straci walor samorealizacji opierającej się dotychczas na przekonaniu, że to ja decyduję o tym, jaka będzie moja szkoła.

Rząd zadbał, by kurator przestał być papierowym tygrysem. Wzmocnienia nadzoru nad szkołami i placówkami niepublicznymi, jakie planuje rząd polegałoby na egzekwowaniu uprawnień, które zgodnie z art. 55 (zwłaszcza ust. 3) ustawy oświatowej obejmują niezwykle szeroki zakres kontroli. Kurator ma prawo do:

  • wstępu do szkoły,
  • wglądu do dokumentacji przebiegu nauczania, wychowania i opieki oraz organizacji pracy,
  • wglądu do dokumentów nauczycieli potwierdzających kwalifikacje do prowadzenia przydzielonych im zajęć oraz dokumentów potwierdzających przygotowanie do prowadzenia danych zajęć,
  • udziału w posiedzeniu rady pedagogicznej, po uprzednim powiadomieniu dyrektora szkoły,
  • wstępu w charakterze obserwatora na zajęcia dydaktyczne, wychowawcze, opiekuńcze,
  • przeprowadzania badań służących ocenie efektywności działalności dydaktycznej, wychowawczej oraz opiekuńczej szkół i placówek.

Ustawa wprowadza możliwość wydania przez kuratora prowadzącej szkołę organizacji „polecenia niezwłocznego umożliwienia czynności z zakresu nadzoru pedagogicznego oraz określa konsekwencje wynikające z braku realizacji tego polecenia”.

“Oczekiwałabym od Ministra Edukacji i Nauki wsparcia psychologicznego dla uczniów i uczennic oraz nauczycieli i nauczycielek. Tymczasem widzę coś zupełnie przeciwnego - rosnącą presję i spadek motywacji do nauki i pracy. Takie są efekty wprowadzanych zmian” - mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim.

Dość niezależnych dyrektorów!

Szczególnie jaskrawym przejawem dążeń do poddania szkół kontroli politycznego centrum jest towarzyszący lex Czarnek projekt lex Wójcik, także przyjęty przez Radę Ministrów. To projekt ustawy, który wprowadza zmiany w kodeksie karnym - dyrektorzy i dyrektorki mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej - będzie im grozić nawet do trzech lat więzienia. Przepisy są niejasne - karane może być "niedopełnienie obowiązków", co pozostawia duże pole do interpretacji.

„Projekt wprowadza nowe czyny zabronione (…) pociągnięcie określonych osób do odpowiedzialności karnej za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru nad małoletnim, powodujących szkodę tego małoletniego (…) przepisy te dotyczyć będą osób kierujących jednostkami objętymi systemem oświaty (…)” - czytamy w projekcie Michała Wójcika.

Wyodrębnienie nowej kategorii „przestępstw edukacyjnych” jest w oczywisty sposób zbędne – wszelkie czyny zagrażające uczniom lub naruszające prawo w inny sposób są już obecnie zagrożone interwencją prokuratury. Chodzi więc o to, by dać do ręki kuratorom dodatkowy bat i by mogli zacząć działać jak „prokuratorzy ds. edukacji”. Dla dyrektorek i dyrektorów lex Wójcik to prawdziwy straszak, mniej więcej taki jak art. 152 kodeksu karnego o karaniu więzieniem lekarzy i lekarek, którzy wbrew ustawie przerywają ciążę.

"Projekt lex Wójcik, powiedzmy wprost, to zarządzanie strachem w oświacie. Polega na wprowadzeniu sankcji karnych dla dyrektów/ek szkół za »zaniedbania w opiece nad uczniami«. W praktyce oznacza to, że dyrektorzy będą odpowiadali za coś, co zrobili uczniowie (bójka, „inne czynności seksualne”) lub nauczyciele (np. na wycieczce), a na co sami nie mieli wpływu. Co więcej, dawanie kuratorom/kom uprawień niemal prokuratorskich, jest czymś, co zupełnie łamie zasady oświatowego prawodawstwa" - komentuje Marek Pleśniar.

Ubezwłasnowolnienie samorządów

Zarządzanie szkolnictwem w Polsce było i jest „hybrydowe”, rządowo-samorządowe, ale z naciskiem na samorząd– zgodnie z zasadą pomocniczości. Konstytucja w preambule stwierdza, że prawo opiera się na „poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot”.

Projekty rządowe sprowadzają samorządy do roli zarządcy czy administratora: „zapewnienie warunków działania szkoły, wyposażenie jej w pomoce dydaktyczne i sprzęt, wykonywanie remontów i niezbędnych inwestycji, zapewnienie obsługi administracyjnej, w tym prawnej, finansowej, obsługi organizacyjnej szkoły, a także wykonywanie czynności w sprawach z zakresu prawa pracy w stosunku do dyrektora szkoły lub placówki”.

Zaprzeczając zasadzie pomocniczości oraz decentralizacji systemu edukacji oznacza de facto odwrócenie całego procesu przemian w pokomunistycznej Polsce. Czeka nas powrót do modelu szkoły rodem z PRL.

Wyrzucenie organizacji pozarządowych

Nowelizacja ustawy ma ostatecznie rozwiązać wymykające się centralnej kontroli zajęcia prowadzone przez organizacje społeczne.

Do tej pory dyrektor szkoły – na mocy art. 68 prawa oświatowego – akceptował oferty organizacji społecznych (czyli organizacji pozarządowych) za zgodą Rady Rodziców (lub Rady Szkoły tam, gdzie ona istnieje). W praktyce było to rozwiązanie elastyczne. I rząd postanowił zrobić z tym porządek. Aby organizacja pozarządowa mogła przeprowadzić w szkole zajęcia, muszą one zostać pozytywnie zaopiniowane przez kuratora. O opinie należy wystąpić nie później niż niż na dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć.

Dyrektor ma przekazać kuratorium program zajęć oraz materiały dydaktyczne. Kurator ma miesiąc na podjęcie decyzję. A dopiero po pozwoleniu kuratora sprawę będzie mogła rozpatrzeć Rada Rodziców.

“Lex Czarnek powoduje, że rolą kuratora/ki oświaty staje się wprowadzanie cenzury ideologicznej. To także bardzo duże ograniczenie dla sektora pozarządowego, który od lat jest ogromnym wsparciem dla szkół” - komentuje Czarzyńska-Jachim.

Jednocześnie ustawa oświatowa stwierdza wprost: szkoła powinna stwarzać „warunki do rozwoju zainteresowań i uzdolnień uczniów przez organizowanie zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych oraz kształtowanie aktywności społecznej i umiejętności spędzania czasu wolnego”.

A to oznacza, że nowelizacja ustawy oświatowej może być sprzeczna z jej duchem i literą. Przy takich zapisach nie ma bowiem mowy o swobodnym rozwoju zainteresowań, uczeń może interesować się jedynie tym, co podoba się kuratorowi. Czyli władzy PiS.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Na zdjęciu Anna Mikulska
Anna Mikulska

Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".

Komentarze