0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Roman Bosiacki / Agencja GazetaRoman Bosiacki / Age...

Ten tekst ma - poza opinią publiczną rzecz jasna - dwóch adresatów.

Pierwszym jest dr nauk prawnych wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski (rocznik 1976), numerariusz Opus Dei, co akurat ma dla sprawy znaczenie.

Drugim - dr nauk medycznych Maciej Socha* (1979), wybitny lekarz, specjalista położnictwa, ginekologii, ginekologii onkologicznej i perinatologii, m.in. kierownik znanego w całej Polsce Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku, od roku wyautowany gej.

Przeczytaj także:

Tematem jest związek małżeński, jaki 27 lipca 2021 roku dr Socha zawarł w Edynburgu ze swym partnerem, także lekarzem, Mateuszem Wartęgą oraz zaślubiny humanistyczne i wesele, jakie odbyło się w Bydgoszczy 5 sierpnia. Dokładniej - reakcja Romanowskiego na ślub Sochy, jego komentarze na Twitterze i FB z 11 sierpnia (cytujemy je dalej).

(Wielka Brytania, w tym Szkocja, była przed brexitem jednym z 14 krajów UE, który daje możliwość lesbijkom i gejom zawierania małżeństw. Kolejne siedem państw daje im prawo do związku partnerskiego, Polska jest największym z sześciu krajów UE, które odmawia im nawet tego. Wszystkie należały do obozu sowieckiego: Bułgaria, Rumunia, Słowacja, Łotwa, Litwa, Polska).

Dr Socha opisuje bydgoskie spotkanie jako "złożenie sobie przysięgi po polsku przed znajomymi i rodziną". Liczne media zamieściły relacje, od poważnych i lokalnych aż po Pomponik, który pisał, że "do białego rana, ze szczęśliwymi małżonkami bawiło się 80 gości".

Gratulacje małżonkom złożył m.in. prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski z PO, co jest rzadkim w polskiej polityce przejawem normalności: Socha prowadzi w Bydgoszczy klinikę LEKARZE Mostowa 4 i jest kierownikiem Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej w tutejszym Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Ważna postać dla miasta.

Wracając do dwóch specjalnych adresatów tego tekstu.

Dla Macieja Sochy mamy słowa wsparcia i solidarności, a także - zwłaszcza w imieniu jego pacjentek - prośbę, by nie dał się homofobom wypchnąć z kraju (rozmowa z Sochą - dalej).

Do Marcina Romanowskiego mamy kilka słów, co można uznać za list otwarty. Jego końcówka jest taka:

"Chcę się na koniec zwrócić się do pana jak człowiek do człowieka. I zapytać, czy zdaje pan sobie sprawę, jaką podłością jest traktowanie osób LGBT jako wrogów moralności, ośmieszanie ich uczuć, zakazywanie podstawowego dla każdego i każdej z nas prawa do bycia sobą" (cały list - dalej).

Maciej Socha i Mateusz Wardęga ze ślubnym tortem
05.08.2021 Bydgoszcz. Para lekarzy - Maciej Socha i Mateusz Wartega podczas uroczystosci weselnej. Fot. Roman Bosiacki / Agencja Gazeta

Romanowski: ukrócić takie błazeństwa

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski w środę 11 sierpnia napisał na Twitterze:

"W Polsce grozi odpowiedzialność karna za fikcyjne związki małżeńskie więc może należałoby też ukrócić takie błazeństwa (które wsparł prezydent miasta z PO) jakie miały miejsce w Bydgoszczy i nie miały nic wspólnego z instytucją małżeństwa?". Opatrzył je zdjęciem z wesela przytulonych lekarzy wystrojonych w smokingi.

Rozwinął przemyślenia na FB dodając narodową flagę, czerwony wykrzyknik i wagę symbolizującą sprawiedliwość oraz tytuł "Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny!". Oto tekst z podkreśleniami słów, które nadają ton:

"Dwaj homoseksualni lekarze z Bydgoszczy wzięli udział w ceremonii, którą określili jako ,,ślub”. Gratulacje przekazał im prezydent Bydgoszczy z Platformy Obywatelskiej.

To skandal, że dokonał tego urzędnik państwowy, gdyż polskie prawo jasno określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny.

Zgoda na takie błazeństwa to równia pochyła w zalewie roszczeń o kolejne przywileje formułowane przez środowisko ideologów gender. Przypomnę bowiem że ich argument, wedle którego osoby żyjące w związkach homoseksualnych pragną ich instytucjonalizacji, gdyż chcą mieć możliwość ewentualnego dziedziczenia albo uzyskania informacji o stanie zdrowia w szpitalu, jest nieprawdziwy, gdyż w prosty sposób można to przeprowadzić w obecnym stanie prawnym. Ich prawdziwym celem jest bowiem adopcja dzieci, co pokazują przykłady innych krajów, m.in. Czech, które chwilę po tym, gdy zgodziły się na związki partnerskie, zaczęły być przymuszane do umożliwienie adopcji parom homoseksualnym.

Wydarzenia w Bydgoszczy to kolejna prowokacja. Prowokacja osób o skrajnie lewicowych poglądach, które próbując zalegalizować swoje roszczenia, uderzają w rodzinę i prospołeczne wartości oraz tradycję. Nie ma na to zgody".

Nawiasem mówiąc, FB Romanowskiego jest portretem miłości własnej. Od początku lipca do 15 sierpnia naliczyliśmy 20 zdjęć pana wiceministra, w tym dokumentacja wyjazdów w teren, ale też sporo słodkich portretów.

Rozmowa z dr Sochą: Mój Bóg jest dobrem, miłością

Piotr Pacewicz, OKO.press: Skomentowałeś wpis Romanowskiego na jego FB uznając słowa wiceministra za "błazeństwo".

Napisałeś: "Nie znam Pana i nawet nie wiem kim Pan, a i Pan niczego nie wie o mnie, dlatego nie życzę sobie, aby wypowiadał się Pan na temat mojej prywatnej uroczystości i nie ma mojej zgody na takie błazeństwa jak Pański komentarz dotyczący mojego ślubu i wesela. Moje małżeństwo nie ma nic wspólnego ze związkiem kobiety i mężczyzny, dokładnie, ponieważ obaj jesteśmy mężczyznami! A nasz związek nie jest fikcją, ale legalnie zawartym małżeństwem. Skandalem są dla mnie, nie czyjeś gratulacje z okazji ślubu, ale Pańska czelność, by je komentować. Przypomnę, że nie zna Pan ani mnie ani mojego męża i nie ma Pan zielonego pojęcia czego chcemy. Ale gdyby Pan pytał… to nie chcemy przywilejów, ale równych praw i szacunku! Szacunku. Czy zdaje Pan sobie sprawę, że takimi wpisami uruchamia lawinę hejtu? I czy weźmie Pan odpowiedzialność za mowę nienawiści jaka pojawi się pod Pańskimi postami na Facebooku?".

Rozmawiamy 15 sierpnia, cztery dni po wpisie Romanowskiego. Większość z prawie 1000 komentarzy pod Twoją odpowiedzią atakuje Romanowskiego, a wam życzy wszystkiego dobrego. Gdzie ta lawina hejtu?

Dr. nauk medycznych Maciej Socha: Jest tego trochę, nie tylko pod moim wpisem. Staram się nie czytać tych najgorszych życzeń, żebyśmy umarli czy nawoływania do eksterminacji, ze skojarzeniami z II wojny światowej. Socjologicznie to rozumiem, wpis wiceministra ośmiela i komentarze są trzy, pięć razy bardziej nienawistne, niektórzy ludzie czują się wręcz zachęceni. Traktują słowa wiceministra jak wyrocznię, wyrocznię prawną, rządową, państwową. Mateusz [Wartęga, mąż Sochy - red.] pokazał mi wpisy, które są wręcz kalką tych słów, czasem w wulgarnej postaci.

Nie ma mojej zgody na taką anachroniczną nienawiść jak z historii dyskryminacji, jakby ktoś opowiadał, że ludzie czarni mają mniejsze mózgi niż biali, a kobiety nie powinny głosować, bo nie od tego są. Ta nienawiść jest bezinteresowna w pewnym sensie jako że my niczego złego nie robimy, nikogo nie atakujemy, co więcej, w każdej chwili nienawistnicy mogą trafić do nas jako pacjenci.

Staram się reagować z dystansem, ale emocjonalnie nie jest to już takie łatwe, bo jednak ten człowiek jest jakąś emanacją Polski. Gdyby polityk powiedział coś takiego w Portugalii czy Niemczech następnego dnia już by go nie było w rządzie, a u nas... Czuję, jakbyśmy z Mateuszem nie byli tu u siebie, przestaję być gospodarzem we własnym kraju, czuję się jak...

Niechciany gość?

Tak. Ale nie damy się zepchnąć na margines, robimy zbyt dużo ważnych rzeczy, obaj pochodzimy zresztą z katolickich rodzin, ale zadra w sercu jest.

Jesteś, jesteście katolikami?

Nie jest to takie proste. Kończyłem liceum we Włocławku, które praktycznie było szkołą katolicką, codziennie byliśmy na mszy itd. Wierzę w Boga, ale im jestem starszy, tym dalej mi od Kościoła, nie mam serca do księży, choć znam też wspaniałych kapłanów.

Parę lat temu byłem w Ośrodku Medytacji Chrześcijańskich w klasztorze benedyktynów w Lubiniu. Nie bardzo mi pasowało powtarzanie słów katolickiej modlitwy, szukałem jakiejś innej frazy do medytacji, żartowałem nawet, że może to być "rosół z kury". Ojciec Jan Bereza zasugerował, żebym jednak użył słów o Bogu. Czym dla ciebie jest Bóg? - zapytał. Miłością - odpowiedziałem i to stało się moją "modlitwą". Bóg jest dobrem, jest miłością do drugiej osoby, do świata, do przyrody, do siebie samego.

List otwarty do Romanowskiego: Mają siedzieć jak mysz pod miotłą pana ideologii?

Pani Ministrze,

Pisząc o instytucji małżeństwa homoseksualnego odwołuje się pan do nauczania Kościoła, które faktycznie nie dopuszcza małżeństwa par homo. Także polskie prawo - jako jedno z ostatnich w Europie - nie daje gejom i lesbijkom żadnych możliwości legalizacji swego miłosnego związku, choć nie jest prawdą, że Konstytucja "jasno określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny".

Prostując tę uporczywie powtarzaną manipulację przypominam, że art. 18 mówi tylko, że "Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej"; co nie oznacza, że Konstytucja RP wyklucza inne związki, proszę sobie przypomnieć wyrok sądu albo posłuchać prof. Ewy Łętowskiej. Także "rodzina" nie została w tym zapisie utożsamiona z parą hetero.

Pański pogląd nie dziwi w ustach numerariusza Opus Dei, wpływowej międzynarodowej organizacji w Kościele katolickim, która stawia sobie za cel "wielką katechezę". Z pańskich wypowiedzi wynika, że czuje się pan apostołem walki o świat, który jest w całości strefą wolną od osób LGBT, chyba, że - skoro już istnieją, czemu pan zapewne nie zaprzecza - będą siedziały cicho, jak myszy pod miotłą pańskiej ideologii.

Jest pan apostołem wykluczania, które idzie jeszcze dalej niż Katechizm Kościoła katolickiego, nie mówiąc o wypowiedziach papieża Franciszka. Katechizm wciąż odmawia zdjęcia z homoseksualizmu odium grzechu, ale zdobywa się na ludzki odruch: „Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”.

Pana nie stać na szacunek dla dr Sochy. Można by tylko wzruszyć ramionami, że jest pan tak odklejony od współczesnego świata. Homofobia jest reliktem tego samego myślenia, które kiedyś wykluczało z życia publicznego kobiety, nawracało siłą innowierców, prześladowało Żydów. Marian Turski w swej wspaniałej mowie w Auschwitz w styczniu 2020 pokazał, jak faszyzm żywił się homofobią.

Jako wojujący apostoł wykluczenia osób LGBT widzi pan świat w kategoriach wojny, co prowadzi do obsesji oblężonej twierdzy. W odpowiedzi na artykuł o homofobicznych napisach w Warszawie zwrócił się pan do autorów z zarzutem, że "wulgaryzmy skierowanych wobec chrześcijan i środowisk konserwatywnych widać w Warszawie na każdym kroku, a jednak wy ich nie zauważacie. Pewnie dlatego, że sami jesteście fabryką nienawiści, która dzieli Polaków na każdym kroku". To pan jest dyrektorem, może jednym z dyrektorów tej fabryki.

Wielu katolików uważa, że przynosi pan wstyd ich religii, która ma przecież być religią miłości. Jako niewierzący nie mam ani prawa, ani powodu, by to oceniać, ale mogę stwierdzić, że razem z takimi luminarzami miłości jak abp Jędraszewski odstrasza pan od Kościoła zwłaszcza młodsze osoby i ma zasługi w laicyzacji społeczeństwa. Jedna z komentatorek na pańskim FB napisała, że czeka na pana miejsce w piekle. Pan jako znawca Boskiego prawa może być innego zdania, tylko, czy na pewno wierzy pan w tego samego Boga, co komentatorka. I co dr Socha.

Jako obywatel mam natomiast prawo oceniać pańską postawę ponieważ jest pan wiceministrem rządu RP, mojego rządu. Nie jest pan niestety wyjątkiem, ale stanowi jaczejkę homofobii całej formacji tzw. prawicy. Pana słowa brzmią, jakby pan chciał zadekretować homofobiczny polexit. Najważniejsze państwa UE odrobiły dawno lekcję równego traktowania osób LGBT+ i są szczególnie wrażliwe na sygnały, że w krajach członkowskich kwitnie homofobia.

Pańska propaganda wykluczania ma wymierne skutki społeczne. W ustach wysokiego funkcjonariusza państwa stanowi wzór, zachętę i alibi dla - skrajny przykład - kibolskiej nienawiści do "pedałów". Uruchamia hejt, który może uderzyć w realne osoby, które zostaną wyzywane, oplute, pobite, wyrzucone z domu przez rodziców. Staje się alibi także dla tzw. homofobii nowoczesnej, która odmawia praw osobom LGBT, argumentując, że przecież mają wszelkie prawa i nie powinny się tak eksponować.

To zaiste szczególny przypadek, gdy przedstawiciel władz tak szkodzi sporym grupom obywateli i obywatelek, wzbudza wrogie postawy wobec nich.

Jeszcze chcę pana zapytać, jak Polak Polaka, czy nie czuje pan czegoś niestosownego, że nasi rodacy muszą za granicą szukać sprawiedliwości i uznania dla związku, jaki ich łączy. Czy domyśla się pan, jak narusza to narodową godność wybitnego lekarz i patrioty, jakim jest dr Socha? Czy też polskość - sądząc po pańskim FB - sprowadza się do działań rządu Zjednoczonej Prawicy, heroicznych wspomnień wojennych i olimpijskich medali? Operacje ginekologiczne, przyjmowane porody i walka z epidemią to nie jest wyraz polskiego patriotyzmu?

Chcę się na koniec zwrócić się do pana jak człowiek do człowieka. I zapytać, czy zdaje pan sobie sprawę, jaką podłością jest traktowanie osób LGBT jako wrogów moralności, ośmieszanie ich uczuć, zakazywanie im podstawowego dla każdego i każdej z nas prawa do bycia sobą.

Piotr Pacewicz. 15 sierpnia 2021

Numerariusz o seksualności

Pikanterii - o ile to właściwe słowo w tym kontekście - wypowiedziom wiceministra Romanowskiego (czasem pojawia się żart, że jest wiceministrantem) nadaje fakt, że jest on nie tylko członkiem Opus Dei, ale członkiem szczególnym - tzw. numerariuszem. Czyli osoba o szczególnym (z wyboru) stosunku do seksualności.

Jak pisaliśmy niedawno w OKO.press, numerariusze i numerarie, choć są osobami świeckimi i normalnie pracują zawodowo, żyją w celibacie i mieszkają w ośrodkach Opus Dei – oddzielnych dla kobiet i mężczyzn. W pisemnych umowach z prałaturą Dzieła zobowiązują się do czystości, ubóstwa i posłuszeństwa przełożonym. Dbać o formację religijną młodych członków tej organizacji, czyli wychowanie zgodne z naukami Josemarii Escrivy de Balaguera.

Umartwiają się, nosząc na udach cilice (drucianą kolczatkę) i samobiczując się. Zostając numerariuszami, oddają swój majątek któremuś z podmiotów powiązanych z Opus Dei, a potem przekazują mu również swoje zarobki. Jak podkreśla prałatura Opus Dei w Polsce – robią to dobrowolnie.

Od dawna trwa już jednak dyskusja o tym, czy w państwie świeckim ważne funkcje publiczne powinni pełnić ludzie, którzy zobowiązują się do posłuszeństwa Prałaturze Opus Dei (a więc władzom kościelnym). I którzy po jakimś czasie mogą zostać zaproszeni do przyjęcia święceń kapłańskich. Księża Opus Dei wywodzą się bowiem właśnie spośród numerariuszy. Pierwszym polskim księdzem Dzieła był Damian Pukacki, biolog, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej.

*dr n. med. Maciej W. Socha, lekarz specjalista położnictwa i ginekologii, ginekologii onkologicznej, perinatologii. Kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala Św. Wojciecha w Gdańsku na Zaspie. Dyrektor kliniki LEKARZE Mostowa 4 w Bydgoszczy. P.o. kierownika Katedry Perinatologii, Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. W 2020 roku dokonał coming out w wywiadzie dla „Repliki”, magazynu społeczno-kulturalnego LGBTQIA. Razem ze swym partnerem, także lekarzem Mateuszem Wartęgą, wziął też udział w akcji „Afiszujemy się” (gejowski kalendarz).

Dr Socha jest zaangażowany w walkę o prawa osób LGBT. OKO.press opisywało jego spontaniczną reakcję na homofobiczny baner: podjechał do najbliższego sklepu, kupił jajka i obrzucił nimi baner.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze