0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Najpierw fakty:

17 marca 2023 roku Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakazy aresztowania dwóch osób: prezydenta Rosji Władimira Putina i rosyjskiej Komisarz ds. Praw Dziecka Marii Aleksiejewnej Lwowa-Bełowa. Zarzut: „zbrodnia wojenna polegającą na bezprawnej deportacji ludności (dzieci) oraz bezprawnym przesiedleniu ludności (dzieci) z okupowanych obszarów Ukrainy do Rosji”.

2 września 2024. Ścigany przez MTK Władimir Putin przybywa do Mongolii i zostaje tam przyjęty z honorami. 3 września komunikat na ten temat wydał polski MSZ: „Z przykrością przyjęliśmy fakt, że wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej w Mongolii odbywa się w czasie, gdy jest on objęty nakazem aresztowania wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny, a Mongolia jest państwem-stroną statutu MTK”. „Wizyta podważa międzynarodowy system wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych” – wskazał polski rząd.

21 listopada 2024. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakazy aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i byłego ministra obrony Izraela Jo'awa Galanta. MTK zarzuca politykom zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne. Jednocześnie MTK wydał nakaz aresztowania Mohammeda Deifa, lidera palestyńskiego Hamasu.

3 grudnia 2024. Wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart podpisała w Hadze umowę między Polską a Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK) o wykonywaniu wyroków. „Chcemy, aby zawarcie umowy wskazywało, że Polska wypełnia swoje zobowiązania międzynarodowe, zwłaszcza w obszarze ścigania i karania zbrodni międzynarodowych. Niech będzie też dowodem trwałego wsparcia udzielanego Trybunałowi” – powiedziała wiceministra Ejchart.

5 grudnia 2024. Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna poinformował w Sejmie, że Polska jest zobowiązana do współpracy z MTK w zakresie wykonania nakazów aresztowania wydanych przez Trybunał. „Immunitet i nietykalność przywódcy państwa, które zwyczajowo obowiązują w relacjach wyłącznie międzypaństwowych, nie mają zastosowania” – podkreślił Szejna. „Premier Izraela wie, czego może się spodziewać. Nie sądzę, żeby w tej sytuacji chciał się zjawić w jakimkolwiek kraju, który jest stroną Statutu Rzymskiego i uznaje wyroki MTK” – stwierdził minister.

9 stycznia 2025. Rząd Donalda Tuska podjął uchwałę, która głosi między innymi: „W związku z planowanymi 27 stycznia 2025 roku uroczystościami 80. rocznicy wyzwolenia Byłego Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, polski rząd deklaruje, że zapewni wolny i bezpieczny udział w tych obchodach najwyższym przedstawicielom Izraela”.

Premier Tusk skomentował: „Jest dla mnie oczywiste od początku, że premier, prezydent czy inny przedstawiciel państwa Izrael powinien mieć pełne prawo i poczucie bezpieczeństwa, jeśli wizytuje obóz koncentracyjny Auschwitz, szczególnie w rocznicę. Dlatego poprosiłem ministra sprawiedliwości i spraw zagranicznych, aby przygotowali uchwałę”. Wcześniej prezydent Andrzej Duda zwrócił się do rządu o zapewnienie ochrony przed aresztowaniem premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, jeśli weźmie on udział w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz.

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

Wiara, nadzieja i mdłości

Skoro już wiemy, co się stało, proszę pozwolić na kilka akapitów osobistej refleksji, ponieważ chwila jest istotna. Swoisty „list żelazny”, jaki mocą woli politycznej i wbrew naszym zobowiązaniom międzynarodowym wystawił polski rząd Benjaminowi Netanjahu, może być momentem zwrotnym w historii Koalicji 15 października.

Ta decyzja to w istocie akt apostazji wobec wyznania wiary, jakie obecny rząd złożył przed wyborczyniami i wyborcami: że praworządność będzie nadrzędną zasadą w sprawowaniu władzy i że będzie się ucieleśniać po pierwsze jako bezwzględne podporządkowanie się polityków wyrokom niezależnych sądów w Polsce, a po drugie jako bezwzględne podporządkowanie się orzeczeniom trybunałów międzynarodowych.

Na tym przecież opierała się wytrwałość oporu wobec rządów PiS i moc wyborczej mobilizacji, która te rządy obaliła: na kontrakcie między obywatelami a politykami, który zakładał, że cynizm, hipokryzja i dwulicowość immanentnie związane z polityką mają swoje granice. Że zgniłe kompromisy nie muszą wypełniać całej politycznej przestrzeni.

Że wartości również są ważne, nawet jeśli ich przestrzeganie jest w danym momencie niewygodne i politycznie kosztowne.

W tym sensie był to kontrakt metafizyczny, bo oparty na wierze: że państwo nie powinno być własnością władcy, że obywatele powinni być traktowani poważnie, a kilka podstawowych zasad powinno obowiązywać zawsze.

I ta wiara obaliła rządy PiS, bo po co w innym razie było je obalać: inflacja przeszkadzała, ale żyło się w miarę nieźle, od polityki można się było od biedy odciąć, aborcję zrobić w Czechach, a sądy, no cóż, a kiedy w Polsce dobrze funkcjonowały sądy? Jednak jako obywatele i obywatelki orzekliśmy, że chleb nie wystarczy, że ważne są również róże.

Przeczytaj także:

Przy czym, choć w październiku 2023 roku zawarliśmy z politykami kontrakt metafizyczny, nie był to kontrakt naiwny: oczekiwaliśmy, że władza będzie tratować obywateli z godnością, nie z pogardą, poważnie, a nie jak idiotów, że będzie przedstawiać argumenty, a nie twitterowe narracje. Tylko tyle. Nikt nie oczekiwał od polityków świętości, choć ci i tak w szaty świętych szybko zaczęli się przebierać, sami sobie przyczepiając aureole, a przeciwnikom diabelskie ogony.

Pamiętam przecież, jak minister sprawiedliwości Adam Bodnar gorąco apelował do sędziów, aby „w swojej pracy orzeczniczej mieli na względzie obowiązujące w Polsce prawo międzynarodowe, zaś dokonując jego wykładni, brali pod uwagę orzecznictwo sądów polskich i trybunałów międzynarodowych”. Pamiętam również, jak wiceszef MSZ Andrzej Szejna z niesmakiem mówił o tym, że „poprzedni rząd łamał prawo międzynarodowe, nie uznając wyroków sądów międzynarodowych”. Nie to, co ten, ma się rozumieć. Pamiętam także, gdy premier Tusk deklarował, że „to właśnie ludzie władzy powinni szczególnie przestrzegać prawa i odpowiadać za każde jego naruszenie” i że „niedobrze mu się robi” na myśl, że ktoś może sądzić inaczej.

A skoro już się o tym zgadało, to rzeczywiście, czuję dyskomfort, gdy słyszę, jak minister Bodnar powołuje się na „szczególne okoliczności”, które mają uzasadniać zignorowanie przez Polskę nakazu wystawionego przez Międzynarodowy Trybunał Karny wobec premiera Izraela. Przecież tak dokładnie brzmiała opowieść PiS-u: że może i są jakieś orzeczenia międzynarodowych trybunałów i może nawet są one co do zasady istotne, ale my tu w Polsce mamy niestety swoje bardzo ważne powody i szczególne okoliczności, żeby mieć te orzeczenia gdzieś.

Tymczasem zasada jest bezlitośnie prosta: pozowanie na świętych, z których błogosławionych ust wypływają fatwy na temat praworządności oraz dyscypliny, z jaką trzeba wypełniać orzeczenia TSUE oraz ETPCz, ma swoje konsekwencje zawarte w poręcznej angielskiej sentencji: practice what you preach. Jeśli deklarujesz wierność określonym zasadom, przestrzegaj ich.

Stanowisko rządu wobec przyjazdu Netanjahu do Polski można oceniać pozytywnie lub negatywnie na poziomie moralnym, z uwzględnieniem np. perspektywy Holocaustu, wobec której inne wartości bledną albo z punktu widzenia skomplikowanych zależności stosunków międzynarodowych. Ale z całą pewnością jest to klęska polityczna i narracyjna.

Ignorując w sposób tak bezceremonialny orzeczenie MTK, Koalicja 15 października do minimum ograniczyła swój mandat, by pouczać kogokolwiek w sprawie zasad, praworządności i potrzeby przestrzegania postanowień międzynarodowych trybunałów.

W relacjach opartych na wierze w określone zasady i polegających na wyznawaniu wspólnych wartości kluczowe jest zaufanie. To może się stosować zarówno do relacji między kapłanami i wiernymi, jak i między obywatelami a politykami. W wyznaczonych ramach wierni przymykają oczy na pomniejsze grzeszki kapłanów, obywatele zaś na łamanie pomniejszych obietnic i zasad przez polityków. W obu relacjach niewybaczalne jest jednak publiczne zgorszenie: manifestacyjne łamanie aksjomatów wspólnej wiary. I właśnie z tym mamy obecnie do czynienia w przypadku rządu Donalda Tuska i całej Koalicji 15 października.

Oczywiście rząd od tego nie upadnie, słupki sondażowe się nie załamią, a za miesiąc o całej sprawie nikt już za bardzo nie będzie pamiętał. Ale jak w starym, głupiutkim dowcipie – niesmak pozostanie. Gorzkie pigułki wyborcy i wyborczynie przełykać mogą do czasu. W końcu przychodzą mdłości.

;
Na zdjęciu Michał Danielewski
Michał Danielewski

Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze