0:00
0:00

0:00

"Polska jest drugim co do wielkości producentem naturalnych futer w Europie – rocznie zabijanych jest ponad 5 milionów zwierząt, w tym sto tysięcy lisów i jenotów" - informują "Otwarte Klatki".

"Dobrostan naszych zwierząt jest dla nas priorytetem. [...] Pomijając oczywiste aspekty moralne i humanitarne, dobrostan zwierząt to również rachunek ekonomiczny. Żaden hodowca nie może sobie pozwolić na męczenie swoich zwierząt" - mówił "Super Expressowi" w 2017 roku o warunkach zwierząt na fermach Szczepan Wójcik, hodowca norek i lobbysta futrzarski.

Stowarzyszenie "Otwarte Klatki" opublikowało właśnie "Raport o dobrostanie lisów" - w oparciu o własne śledztwa a także naukową literaturę przedmiotu. Wynika z niego, że

"niemożliwe jest zapewnienie lisom fermowym takich warunków hodowlanych, które nie naruszałyby ich dobrostanu, z jednocześnie satysfakcjonującym bilansem ekonomicznym ferm".

W krajach, gdzie prawo wymusiło poprawę jakości życia zwierząt, hodowcy musieli zwinąć interes, bo stał się on nieopłacalny. Wniosek więc jest taki, że, wbrew deklaracjom przedsiębiorców,

cierpienie zwierząt jest po prostu warunkiem rentowności tego biznesu.

Przeczytaj także:

Czym jest dobrostan?

Najogólniej rzecz ujmując,

dobrostan jakiegoś zwierzęcia hodowlanego jest zapewniony, gdy jest ono zdrowe, dobrze się czuje i nie cierpi.

Brytyjska Rada Dobrostanu Zwierząt Hodowlanych w Kodeksie Dobrostanu Zwierząt wskazała, że właściwa opieka nad zwierzętami musi opierać się na pięciu wolnościach:

  • od głodu i pragnienia;
  • od dyskomfortu;
  • od bólu, urazów i chorób;
  • od od strachu i stresu.
  • Wolność piąta mówi, że zwierzę musi mieć możliwość ekspresji naturalnych zachowań.

W Polsce warunku hodowli zwierząt - w tym lisów - określa Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 28 czerwca 2010 roku w sprawie minimalnych warunków utrzymywania gatunków zwierząt gospodarskich innych niż te, dla których normy ochrony zostały określone w przepisach Unii Europejskiej.

60 cm2 do życia

„Lisy polarne, lisy pospolite, jenoty, norki i tchórze utrzymuje się pojedynczo lub grupowo na wolnym powietrzu, w zadaszonych klatkach uniemożliwiających tym zwierzętom wydostawanie się na zewnątrz” - czytamy w rozdz. 7 par. 29.1. wspomnianego rozporządzenia

Klatka dla lisów i jenotów powinna mieć przynajmniej 50 cm wysokości, szerokość 60 cm i długość 90 cm. Podłoga nie powinna być mniejsza niż 0,6 m2.

W przypadku, gdy w klatce żyje więcej niż jedno zwierzę, do każdego z nich dolicza się jeszcze przestrzeń 0,4 m2.

Tymczasem wolno żyjące lisy zajmują terytoria, których wielkość - jak podają cytowane przez "Otwarte Klatki" badania - waha się między 400-1600 ha na obszary wiejskich.

A na obszarach polarnych i subpolarnych może to być nawet 3000 ha.

Wszystko zależy m.in. od dostępności pożywienia, charakteru zajmowanego obszaru czy dostępności kryjówek.

Samookaleczenia

Tak skrajne ograniczenie przestrzeni życiowej w hodowlach sprawia, że lisy nie tylko nie mogą, mówiąc kolokwialnie, wybiegać się. Niemożliwe staje się również zaspokojenie innej naturalnej potrzeby - eksploracji otoczenia, która dostarcza różnorodnych bodźców, np. zapachowych.

W efekcie może to prowadzić do tzw. stereotypii ruchowych. Polegają one na tym, że zwierzę uporczywie powtarza jakiś ruch, np. nieustannie krąży po klatce. Takie zachowania świadczą o tym, że - czytamy w raporcie - "zwierzę jest mocno zestresowane i że nie może poradzić sobie w środowisku, w którym się znajduje".

Bywa jednak, ze zaburzenia przyjmują dużo ostrzejszą formę, np. lis rzuca się na ściany klatki, co może prowadzić do urazów. Albo samookalecza się: wygryza sobie włosy, a nawet rani się w nogi, ogon czy brzuch.

Nieustanne przerażenie

Raport przytacza również dane naukowe mówiące o występowaniu u niektórych lisów hodowlanych zjawiska „ciągłego strachu”, który objawia się m.in. nieustannym drżeniem, niekontrolowanym wydalaniem moczu i kału, uciekaniem na tył klatki i próbami ugryzienia człowieka.

Powszechnie występującym zjawiskiem na fermach jest też dzieciobójstwo.

Zabijanie małych lisków przez matki najczęściej poprzedza gryzienie i odgryzanie im ogonów.

Potomstwo po kilku tygodniach odbiera się samicom i zamyka je razem, gdzie narasta pomiędzy nimi agresja. Nie można jej uniknąć z powodu ograniczonej przestrzeni i dochodzi do pogryzień.

Deformacje kończyn

Hodowla w klatkach jest dla lisów źródłem nie tylko zaburzeń zachowania, które wynikają z izolacji i ograniczonej przestrzeni. Problem jest również w tym, że klatki mają druciane, przepuszczalne podłogi. Po to, by odchody mogły swobodnie spadać na ziemię, skąd łatwiej hodowcy je usunąć.

Nie tylko uniemożliwia to kopanie, które jest naturalną potrzebą lisów, ale także - czytamy w raporcie - "poważne choroby związane z narządem ruchu".

Siatka na podłodze powoduje niewłaściwe ułożenie kończyn. "Lisy, zamiast stać w sposób właściwy dla palcochodów, czyli na członach palców, przenosiły ciężar na powierzchnię całej stopy, jak u stopochodów" - piszą autorzy. Siatkowe podłoże wymusza też nienormalny sposób poruszania się w klatce.

"Z czasem kończyny ulegają więc zniekształceniom" - czytamy w opracowaniu.

Zdarza się, że lisy łamią na siatkach pazury. To z kolei może prowadzić do zapaleń palców - co, jak mówi jedno z cytowanych w raporcie badań - "znacząco obniża dobrostan tych zwierząt zarówno w kwestii dotyczącej funkcjonowania, jak i sfery emocjonalnej”.

Złe warunki sanitarne

"Wszelkie zanieczyszczenia na terenie fermy mogą stać się potencjalnymi ogniskami chorób, które są jednym z głównych zagrożeń dla zdrowia i życia zwierząt" - czytamy w raporcie. Ze śledztw "Otwartych Klatek" wynika, że

"najpowszechniejszym problemem jest duża ilość odchodów zgromadzona pod klatkami zwierząt".

Nie tylko stanowią one zagrożenie epidemiologiczne, ale też zwiększają odór z fermy, który jest uciążliwy dla osób mieszkających w jej pobliżu. "Choć odchody powinny być usuwane co kilka dni, w wielu przypadkach zaobserwowano, że działo się inaczej" - piszą "Otwarte Klatki".

Złe warunki sanitarne na fermach wiążą się również z chorobami oczu i jamy ustnej. Jedną z nich jest brodawczyca - na dziąsłach, wargach, policzkach, języku i podniebieniu pojawiają się guzki i brodawki.

"W najbardziej skrajnych przypadkach mogą one całkowicie uniemożliwić zwierzęciu pobieranie pokarmu" - czytamy.

Lisy fermowe zagrożone są również nosówką. W przypadku jej wystąpienia nie leczy się chorych zwierząt, ale zabija ze względu na wysoką zaraźliwość tej choroby. Resztę się szczepi, a fermę dezynfekuje.

Jak czytamy w raporcie, obydwie choroby zostały udokumentowane na 52 proc. ferm, w których "Otwarte Klatki" prowadziły swoje śledztwa. Organizacja pisze też, że problemem na polskich fermach bywa dostęp do świeżej wody i niezepsutego pożywienia.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze