0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

Łyska ma duży problem. Jej populacja europejska na Czerwonej Liście Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) otrzymała kategorię „bliski zagrożenia”. Trend liczebności łyski uznano za malejący.

Polski Komitet IUCN w 2019 roku opublikował ekspertyzę, z której wynika, że spadek liczebności łyski rozpoczął się już na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Mają o tym świadczyć dane z Pomorza, Śląska i Wielkopolski. Tam został odnotowany bardzo silny trend spadkowy sięgający 70–90 proc. populacji przez ostatnie cztery dekady. Eksperci podają, że tylko w Wielkopolsce, gdzie jeszcze 40 lat temu bytowało 26 tys.–29 tys. par lęgowych, w 2019 roku doliczono się zaledwie 2,2 tys. –7,6 tys. par.

W Polsce na łyskę można polować. Resort klimatu chce wykreślić ją z listy gatunków łownych, wciąż jednak nie przyjęto rozporządzenia w tej sprawie.

Myśliwi mogą dziś polować na 13 gatunków ptaków. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce wykreślić z listy siedem z nich — przy mocnym sprzeciwie środowiska łowieckiego. Zanim jednak zapadnie ostateczna decyzja, postanowiliśmy przyjrzeć się w OKO.press tym gatunkom ptaków, które dziś giną podczas polowań i umierają w cierpieniu, ranione przez myśliwych. W cyklu „Pechowa trzynastka” opowiemy o gołębiach grzywaczach, łyskach, krzyżówkach, cyraneczkach, głowienkach i czernicach, kuropatwach, słonkach, gęgawach, gęsiach zbożowych i białoczelnych, jarząbkach i bażantach.

Myśliwi zabijają i ranią

W naszym kraju wyróżnia się łyski lęgowe i zimujące. Te pierwsze miały w zwyczaju odlatywać na zimę, ale w związku ze zmieniającym się klimatem ich odloty mogą być bardzo późne lub nie następują wcale.

Do Polski przylatują też łyski z chłodniejszych części Europy. Sytuacja ptaków zimujących u nas również nie wygląda optymistycznie, bo w pierwszym okresie zimowania można na łyski polować — od 1 września do 31 grudnia.

Przeczytaj także:

Liczba odstrzelonych ptaków w dekadzie od 2007 do 2017 roku wynosiła od 7,2 do 4 tys., przy czym liczba zabijanych łysek malała. Ornitolodzy nie wykluczają, że może mieć to związek ze spadkiem ich liczebności, a tym samym z mniejszą dostępnością dla myśliwych. Zdaniem autorów ekspertyzy Polskiego Komitetu IUCN, jeśli oprócz ptaków zgłoszonych, uwzględniłoby się ptaki ranione wskutek polowań, które nie są wykazywane w statystykach łowieckich, to „udział ptaków postrzelonych przez myśliwych stanowi znaczny odsetek i może wynosić nawet 20–30 proc. całej populacji. Powyższe dane wskazują, że

myślistwo jest znaczącym dodatkowym czynnikiem zwiększającym śmiertelność populacji i najprawdopodobniej znacząco przyczynia się do spadku liczebności populacji lęgowej w Polsce.

Raportowana wielkość odstrzałów jest niewiele mniejsza od szacowanego rocznego spadku liczebności populacji tego gatunku”.

Łyska ma niełatwe życie

Od momentu publikacji wspomnianej ekspertyzy minęło już pięć lat. Dlatego o łyskę i jej sytuację w 2024 roku postanowiłem zapytać profesora Piotra Miniasa, biologa i ornitologa z Uniwersytetu Łódzkiego, który zajmuje się badaniami nad tym gatunkiem. Jak zauważa, od czasu opracowania wydanego przez Polski Komitet IUCN z 2019 roku nie mamy dokładnych danych na temat liczebności łyski w Polsce.

IMG_1514
Łyski na jeziorze, fot. Paweł Średziński

„Nie wiemy zatem, czy trendy spadkowe, które obserwowaliśmy w poprzednich dekadach, zostały zahamowane, czy też są podtrzymane” – wyjaśnia prof. Minias. – „Jednak obecnie nic nie wskazuje na to, aby te trendy miały zostać w jakikolwiek sposób zatrzymane, i aby łyska, szczególnie w siedliskach naturalnych, w przeciągu pięciu ostatnich lat miałaby zwiększyć swoją liczebność”.

Moje kolejne pytanie dotyczy zagrożeń dla łyski. Ornitolog wskazuje na pierwszym miejscu presję ze strony inwazyjnych gatunków obcych:

„Zagrożeniem naturalnym jest przede wszystkim drapieżnictwo. Łysce zagrażają bardzo różne drapieżniki, ale szczególnie groźne są inwazyjne gatunki ssaków. Wśród nich jest norka amerykańska, która dobrze sobie radzi w środowisku wodnym. Od pewnego czasu zagrożeniem jest również szop pracz. Są to takie gatunki, do których obecności łyska nie jest ekologicznie przystosowana. Nie powodują one zwykle śmiertelności dorosłych ptaków, ale straty w lęgach, bo żywią się ich jajami. To niekorzystnie wpływa na trendy populacyjne.

Trzeba podkreślić, że odpowiedzialność za tę sytuację spada w dużej mierze na człowieka. Obce gatunki wprowadzane są do świata polskiej przyrody nie przez kogo innego, ale przez ludzi.

To zresztą widać po danych z Wielkopolski. Tam najwcześniej wkroczył szop pracz, a liczebność łysek znacząco spadła”.

Łyska pod ostrzałem

Czy populacji zagrażają polowania? – pytam

„Nie ma takiej możliwości, aby zabijanie kilku tysięcy ptaków, a na tyle jest szacowana roczna śmiertelność łyski na terenie naszego kraju związana z łowiectwem, pozostało bez wpływu na populację. Szczególnie w przypadku gatunku, którego krajowa populacja jest szacowana na kilkadziesiąt tysięcy par lęgowych„ – odpowiada ekspert. ”Taki ubytek dodatkowych kilku tysięcy ptaków rocznie musi mieć znaczenie".

Z drugiej strony, jest to niemożliwe do oszacowania, czy polowania na terenie naszego kraju będą głównie oddziaływały na naszą polską populację, czy też może na populacje z krajów sąsiednich.

Jednak patrząc na populację łyski bardziej globalnie, można przyjąć, że polowania będą miały negatywny wpływ na ten gatunek. Ma to też odzwierciedlenie w kategorii ochronnej, którą łyska w ostatnich latach otrzymała na terenie Europy. Obecnie Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody klasyfikuje ją jako gatunek bliski zagrożenia” – wyjaśnia.

Ptaki osiedlają się w miastach

Mój rozmówca dodaje, że zmienia się również sezonowy schemat migracji łysek. „Z powodu łagodnych zim coraz więcej łysek z populacji krajowej decyduje się na to, żeby zostać i próbować przezimować na terenie Polski. Coraz częściej nie podejmują zagranicznych wędrówek. Przez to polowania, mające miejsce jesienią, mogą mieć coraz większy wpływ na krajową populację. Jeszcze 20 czy 30 lat temu polowania skupiały się w większym stopniu na ptakach, które były tutaj tylko przelotem, gdyż nasze lęgowe łyski, chociaż nigdy nie były dalekodystansowymi migrantami, to przemieszczały się poza Polskę na zachód i południowy zachód. Teraz, w związku ze zmianami klimatu, ten trend gwałtownie się zmienia” – mówi prof. Minias.

Jest jeszcze jedno zjawisko, które badacze obserwują u łysek: zaczynają coraz częściej bytować w miastach. „W tej chwili łyska na terenie Europy Środkowej przechodzi proces synurbizacji, czyli osiedlania się w miastach i przystosowywania się do życia w bezpośrednim sąsiedztwie człowieka” – tłumaczy mi ornitolog. "To dlatego możemy te ptaki oglądać w wielu miejskich parkach.

Miasto staje się bezpiecznym azylem i sprzyja zahamowywaniu wędrówki.

Do tego dokładają się zimy, które są na tyle łagodne, że woda nie zamarza na miejskich akwenach i rzekach. A to daje szansę na skuteczne przezimowanie” – mówi prof. Minias. W miastach nie wykonuje się polowań i to tam łyski mogą poczuć się bezpieczniej.

Pasztet z łyski?

Dlaczego łyska wciąż jest gatunkiem łownym?

Nie jest źródłem sytuacji konfliktowych. Nie zawadza ani właścicielom i dzierżawcom stawów, ani rolnikom. W żaden sposób nie można mówić o jej „uciążliwości”. Nie powoduje tak zwanych szkód, a do tego jej los nie jest pewny. Gdzie szukać zatem odpowiedzi?

Jedną z nich mógłby być „pasztet z łyski”. O tym „pasztecie” mogłem przeczytać w komentarzach autorstwa jego smakoszy umieszczonych pod jednym ze zdjęć łysek, które opublikowałem w mediach społecznościowych. Jednak w tym przypadku natrafiamy na dość znaczący rozdźwięk. Otóż sympatyk łowiectwa doktora Andrzej Kruszewicz w swojej książce „Ptaki Polski” pisał, że łyski są ptakami „niezbyt cenionymi przez myśliwych, gdyż ciemna skóra i zapach tranu nieco odstraszają amatorów pieczystego z łyski”.

A może chodzi o tradycję? Albo przekonanie o tym, że bez polowania ptaki sobie nie poradzą?

Trzeba przyznać, że są to bardzo karkołomne wyjaśnienia. Zdaniem ornitologów, z którymi już wielokrotnie rozmawiałem o łyskach,

dalsze ich utrzymywanie na liście gatunków łownych nie ma żadnego uzasadnienia.

Polowania na łyski nie zwiększą ich liczebności. Zdaniem ekspertów lepiej skupić się na odstrzałach i odłowie obcych gatunków inwazyjnych, które dobrze sobie radzą w środowisku wodnym. Stanowią one coraz większe zagrożenie dla naszych lęgowych i zimujących populacji tych ptaków.

Łyska — która nikomu nie szkodzi — powinna z listy gatunków łownych wreszcie zniknąć.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze