0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 15.11.2022 Krakow , plac Wszystkich Swietych . Urzad Miasta Krakowa . Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podczas konferencji prasowej w sprawie budzetu miasta . Fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.pl15.11.2022 Krakow , ...

Jacek Majchrowski po 21 latach zwolni fotel prezydenta miasta Krakowa. W stolicy Małopolski żyje dziś wielu dorosłych ludzi, którzy nie pamiętają miasta bez obecnego prezydenta i jego ludzi. Kraków przez dwie dekady zmienił się nie do poznania. Trudno jednak spodziewać się, by odchodzącemu prezydentowi z niewielkim poparciem społecznym ktoś chciał stawiać pomniki.

Sondażowy zjazd

Z sondaży IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynikało, że Majchrowski nie tylko nie wygrałby nadchodzących wyborów, ale nie wszedłby nawet do drugiej tury. W październiku 2022 roku poparcie dla obecnego prezydenta wyraziło 16 proc. ankietowanych. Z kolei w zeszłotygodniowym sondażu Majchrowski zjechał nieznacznie poniżej 10 proc.

Majchrowski nie odniósł się do tych wyników, tłumacząc swoją decyzję przede wszystkim wiekiem. „Mam 77 lat, jeżeli chciałbym wystartować w wyborach, to kończyłbym kadencję w wieku 82 lat. Nie chciałbym wyglądać tak, jak niektórzy politycy, co prawda na skalę międzynarodową. Uważam, że bycie prezydentem tylko przez pół kadencji jest czymś, co byłoby nieeleganckie i nieuczciwe. Czuję się zdrowo, zrobiłem sobie wszystkie badania, w tym kontekście mógłbym jeszcze funkcjonować. To dla mnie trudna decyzja, ale uznałem, że zrealizowałem obietnice, które złożyłem krakowianom ponad 20 temu i zostawiam miasto, z którego, jak pokazują badania, krakowianie są dumni. I mam nadzieję, że się to nie zmieni w przyszłości” – mówił prezydent Krakowa w poniedziałek.

Majchrowski odchodzi, a kto po nim?

Lokalne media do ostatniej chwili spekulowały, kto mógłby zostać „namaszczony” na następcę przez wieloletniego prezydenta. Wiele miało wskazywać na ukłon w stronę lojalnie wspierającego prezydenta PSL-u, którego ludzie są obecni na wysokich stanowiskach w mieście.

Majchrowski misję walki w kolejnych wyborach powierzył jednak najlepiej rozpoznawalnemu z wiceprezydentów, Andrzejowi Kuligowi, odpowiedzialnemu między innymi za politykę społeczną i transport.

Od lokalnych dziennikarzy słyszymy jednak, że poparcie Majchrowskiego w najbliższych wyborach może być bardziej obciążeniem niż pomocą. Co więcej, wpisy wiceprezydenta w mediach społecznościowych sugerują, że nie wiedział o planie Majchrowskiego. Jego start w żadnym wypadku nie jest przesądzony.

View post on Twitter

Kulig w wyścigu po prezydenturę mógłby przepaść. Według sondaży walka o drugą turę mogłaby toczyć się pomiędzy trójką kandydatów – niezależnym Łukaszem Gibałą, Aleksandrem Miszalskim z PO oraz Małgorzatą Wasserman z PiS. Jeśli wierzyć najnowszemu sondażowi „Rzeczpospolitej”, największe szanse na drugą turę mają Gibała i Wasserman – zdobywając w pierwszej kolejno 30,19 i 19,54 proc. poparcia. Po piętach Wasserman stąpa Miszalski z wynikiem 19,03 proc.

Drugą turę w cuglach wziąłby Gibała, sięgając po ponad 60 proc. głosów.

Warto jednak dodać, że na razie jesteśmy pewni startu jedynie Miszalskiego. Łukasz Gibała o poparcie dla swojej kandydatury na razie jedynie spytał obserwujących go internautów – choć rezygnacja z ubiegania się o prezydenturę byłaby w jego przypadku dużą niespodzianką. Inne partie nie ogłosiły swoich kandydatów. Kto jeszcze mógłby zawalczyć? Niewykluczony jest start rozpoznawalnych w mieście Konrada Berkowicza z Konfederacji i Darii Gosek-Popiołek z Razem.

Kraków po Majchrowskim to inne miasto

Pewne jest jednak, że kończy się epoka Majchrowskiego. Przez dwie dekady miasto w wielu miejscach przeszło gruntowną metamorfozę. Urzędujący prezydent obejmował miasto z przestarzałym dworcem kolejowym i przypominającym klepisko dworcem autobusowym. Bez własnej hali widowiskowej i ze stadionem miejskim na dwóch nasypach, z mieszkańcami coraz częściej zauważającymi problem smogu, do którego co roku przyjeżdżało ok. 800 tys. turystów zostających przynajmniej na jedną noc.

W 2023 roku mamy dwa nowoczesne dworce z podziemną linią tramwaju (choć sklejone z niepasującą do zabytkowego otoczenia gigantyczną galerią handlową), dwie sale widowiskowe, w tym jedną sportowo-koncertową (choć jedna z nich, połączona z centrum kongresowym, generowała długi), mamy też duży miejski stadion (który bez przesady można nazwać studnią bez dna). W 2022 roku do Krakowa przyjechało 8,2 mln turystów (choć ich obecność wpływa na wyludnianie się ścisłego centrum, gdzie bardziej niż mieszkać opłaca się wynajmować lokum na krótki termin).

W Krakowie przez dwie dekady trwał korporacyjny boom (w 2020 powierzchnia biur wyniosła 1,64 mln metrów kwadratowych). Na początku lat 20. XXI wieku pracuje tu 55 tys. informatyków (z nieco ponad 360 tys. pracujących ogółem). Średnia cena metra kwadratowego mieszkania przekracza 13,3 tys. złotych (drożej jest tylko w Warszawie). Mieszkać można między innymi na jednym z ciasnych deweloperskich osiedli, które wyrosły na przykład na niegdyś pustych i podmokłych terenach zachodnich obrzeży miasta. Do ich rozwoju mocno przyczyniła się jedna z wiceprezydentek Krakowa.

Walka ze smogiem na plus. Ale czy jest coś jeszcze?

„Betonowanie” miasta zakończyło się w przypadku Elżbiety K. przedstawieniem prokuratorskich zarzutów o sprzyjanie deweloperom poprzez naciski na decyzje urzędników. W najbliższym otoczeniu Majchrowskiego był również Jan T., kierujący miejskim zarządem dróg. Jego karierę powinny zakończyć zarzuty o mobbing i molestowanie seksualne, nie przeszkodziło to jednak w mianowaniu go na szefa Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w 2015 roku. Ze stanowiska w końcu został odwołany. Potem trafił do więzienia za ustawianie przetargów.

Ostatnie dwie dekady w historii stolicy Małopolski są więc pełne błędnych wyborów, a rozwój metropolii miał swoją cenę. Co wyszło?

Na pewno wielka akcja wymiany pieców węglowych z miejskimi dopłatami. W Krakowie nie można palić węglem i drewnem, dzięki czemu liczba dni z przekroczonymi normami jakości powietrza spadła z powyżej 150 dekadę temu do 35 w 2022 roku. Regulacje te udało się wprowadzić między innymi dzięki działalności Krakowskiego Alarmu Smogowego. Na plus miastu można zapisać organizację Światowych Dni Młodzieży i wizyty papieża Franciszka. Mimo obaw o bezpieczeństwo uczestników i chaos w mieście obyło się bez problemów – choć trzeba przyznać, że pomogło wysłanie pracowników na urlopy i exodus mieszkańców z miasta.

Majchrowskiemu nie udało się za to zorganizować zimowych Igrzysk Olimpijskich (w referendum z 2014 tę propozycję odrzucili mieszkańcy) i zbudować metra (w tym samym referendum mieszkańcy opowiedzieli się za jego poprowadzeniem). Udało się z kolei zorganizować letnie Igrzyska – ale nie Olimpijskie, a Europejskie, mimo krytyki ze strony mieszkańców i opinii o niskim prestiżu sportowym imprezy. Można przypuszczać, że decyzja o jej organizacji w 2023 roku mocno przyczyniła się do słabnących notowań Majchrowskiego.

Przeczytaj także:

Magistrat ma problemy z finansami. Ale na własną telewizję pieniądze były

Lista niepowodzeń prezydenta jest jednak dłuższa. Część mieszkańców zarzuca mu powolny wykup zielonych terenów na miejskie potrzeby. Prezydent był sceptyczny wobec zmiany parkingu w centrum miasta w publiczny park i nasadzeń na Rynku Głównym. Gdyby nie miejscy aktywiści, na jednym z dostępnych dla mieszkańców zielonych terenów dziś wyrastałoby pole golfowe. Administracja Majchrowskiego nie miała za to problemu z poprowadzeniem przez miasto nowej, wielopasmowej drogi, według wielu przeskalowanej Trasy Łagiewnickiej.

Magistrat poważnie podchodził nie tylko do dużych inwestycji deweloperskich i drogowych. Równie ważne było budowanie marki miasta poprzez przedstawianie sukcesów władzy. W OKO.press pisaliśmy już o działalności spółki Kraków5020 (tak, 5020, a nie 2050). Odpowiadała ona przede wszystkim za produkcję programu urzędowej telewizji, służącej głównie pozytywnemu przedstawianiu polityki miasta. Magistrat przeznaczył na działanie spółki w 2022 i 23 roku 65 mln złotych. Oglądalność codziennego programu informacyjnego ze studia, którego nie powstydziłby się TVN i Polsat, była bardzo niska.

Radni zdecydowali o likwidacji stacji, magistrat próbuje jednak reaktywować ją pod inną nazwą i przenieść do innej spółki. Według szefowej Kraków5020 potrzeba na to 50 mln złotych. W listopadzie miejska kasa ufundowała premie dla kierownictwa spółki. Zarząd otrzymał w sumie 230 tys. złotych. Według Majchrowskiego zasłużenie – bo jego członkom pieniądze należały się „za to, co przeżyli”, między innymi „dzięki działalności” krytykujących magistrat dziennikarzy. Władze Krakow5020 mogą liczyć na jeszcze więcej pieniędzy, bo w przypadku likwidacji spółki dostaną odprawy równe 6-krotności regularnego wynagrodzenia.

Jednocześnie media donoszą o zadłużeniu miasta, które tnie wydatki, gdzie się da. Dawid Serafin z Interii wyliczył, że zadłużenie miasta może sięgać 6 mld złotych. To dwukrotnie więcej niż w 2020 roku. Wydatki magistratu w przyszłym roku mają wynieść 8,5 mld złotych.

Majchrowski był, jaki był, ale konkurencji nie miał

„Władze Krakowa od kilku lat tak planowały wydatki, że mieliśmy budżet z deficytem. W związku z tym nie było możliwości zmniejszyć kwoty zadłużenia. Żeby spłacić wcześniejsze zobowiązania, zaciągano na ten cel nowe długi. Czyli mieliśmy do czynienia z tak zwanym rolowaniem długu. Sposób zarządzania, jaki obserwujemy obecnie, to jest zaciąganie kolejnych kredytów, aby spłacać te stare. To do niczego dobrego nas nie prowadzi” – mówił Interii radny Mariusz Kękuś.

„Żałuję, że Jackowi Majchrowskiemu zabrakło odwagi. Liczyłem po cichu, że wreszcie zacznie realizować swój program wyborczy z 2002 roku, kiedy oddałem na niego głos. Obiecywał m.in. walkę z kolesiostwem i upartyjnieniem samorządu. Zdaję sobie sprawę, że tym razem byłoby ciężko, bo po dwóch dekadach procentowe poparcie profesora oscyluje w granicach woltażu mocniejszego piwa, ale żeby tak od razu walkowerem?” – ironizuje w rozmowie z OKO.press Michał Malczyński z krytycznego wobec środowiska Majchrowskiego bloga Krowoderska.pl.

Skoro było tak źle, to dlaczego prezydent bronił się w kolejnych pięciu głosowaniach?

Długo mógł mu pomagać brak poważnej konkurencji i umiejętność dogadania się z różnymi mocnymi w Krakowie obozami politycznymi – PiS, PSL-em i Platformą Obywatelską. „Sprytnie prześlizgiwał się pomiędzy PO i PiS. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Bez wątpienia nie miał dotychczas szczególnie silnych kontrkandydatów. Obie partie najczęściej troszczyły się tylko o wewnętrzny układ sił, zaś posłowie wcale nie byli zainteresowani, by ktoś spoza ich grona zdobył taką pozycję” – oceniał na łamach „Dziennika Polskiego” dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wygra „krakowski Hołownia”?

Co wydarzy się w kwietniu przyszłego roku? Z prognozami warto zaczekać do ogłoszenia pełnej listy kandydatów. Najważniejszym z brakujących elementów tej układanki jest nazwisko kandydata lub kandydatki Prawa i Sprawiedliwości. W grę wchodzi powtórzenie kandydatury Małgorzaty Wasserman sprzed pięciu lat. Warto też przyglądać się Lewicy, która może wystawić Darię Gosek-Popiołek, na którą w wyborach parlamentarnych głosowało ponad dwukrotnie więcej krakowian, niż na ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.

Mimo to można przypuszczać, że największą szansę na prezydenturę mają poseł PO Aleksander Miszalski i niezależny Łukasz Gibała. Możemy zobaczyć więc pojedynek dwóch „młodych i dynamicznych” kandydatów – młodych oczywiście jak na polityków, bo pierwszy ma 43, drugi 46 lat. Oboje są przedsiębiorcami. Miszalski może być znany krakowianom interesującym się lokalną polityką z pracy w Radzie Miasta, nie jest jednak nadmiernie eksponowanym posłem.

Gibała, były poseł Platformy i Twojego Ruchu, od lat pracuje na swoją rozpoznawalność wśród krakowian. Na prezydenta kandydował w 2014 i 2018 roku. Jego zaplecze stanowi angażujące się w dzielnicowe i ogólnomiejskie działania stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców. Zgromadził w nim między innymi miejskich aktywistów, zbudował też program wolontariatu. Jego taktyka może więc nieco przypominać działanie Szymona Hołowni na arenie krajowej. Siostrzeniec Jarosława Gowina (choć nie zawsze z wujka jest dumny) w Radzie Miasta ma niewielki przyczółek – oprócz niego zasiada w niej dwóch polityków jego klubu.

„Uważam, że prezydent Majchrowski nie zdecydował się na kandydowanie, bo ma słabe sondaże. A ma słabe sondaże, bo od dłuższego czasu mieliśmy odwagę piętnować jego potknięcia, błędy, różne afery z nim związane. Traktuję to jako swój pierwszy sukces. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby na miejsce Jacka Majchrowskiego był prezydent, który naprawi to, co on zepsuł” – mówił Gibała „Gazecie Krakowskiej”, nie przyznając wprost, czy zdecyduje się kandydować.

Prezydencki fotel jak gorące krzesło?

Najwyższe stanowisko w krakowskiej polityce nie musi być marzeniem każdego polityka. Nowy prezydent będzie musiał przewietrzyć magistrat – zarówno w przenośni, na przykład wprowadzając do władz nowych ludzi, ale i dosłownie, bo w holu prezydenckim, gdzie rezyduje gustujący w cygarach Jacek Majchrowski, od lat mocno pachnie tytoniem. Ważniejszym zadaniem będzie jednak uporządkowanie finansów miasta – zauważa w rozmowie z OKO.press Dawid Serafin z Interii.

„Głównym zadaniem na kilka pierwszych miesięcy nowej kadencji będzie audyt finansowy i sprawdzenie, jakie jest faktyczne zadłużenie miasta. Na pewno wiele bliskich Majchrowskiemu osób będzie musiało zacząć pakować walizki. Utrzymanie schedy po Jacku Majchrowskim jest raczej niemożliwe. Nie mają kandydata, który dawałby im szansę na zwycięstwo” – komentuje Serafin. – „Nie możemy teraz powiedzieć z całą pewnością, kto wejdzie do drugiej tury. Na pewno Gibała i Miszalski są do siebie podobni pod względem politycznego profilu, pewnie będą grali kartą młodości i świeżości” – twierdzi dziennikarz Interii.

Na pięć miesięcy przed wyborami samorządowymi wiele zależy od ostatecznej listy kandydatów i wiodących tematów kampanii. Zadłużenie miasta i oczyszczenie magistratu po dwóch dekadach Majchrowskiego na pewno będzie jednym z nich. Być może kolejną areną sporu będzie Strefa Czystego Transportu, która za granice Krakowa wyrzuci najbardziej zanieczyszczające powietrze samochody. Być może dojdzie też do dyskusji o „papieskim” wizerunku miasta, które przez dekady dobrze żyło z Kościołem, a także o zbytnim poleganiu stolicy Małopolski na wpływach z turystyki. Niezależnie od tego można spodziewać się, że w krakowskiej polityce po latach stagnacji wreszcie zrobi się dynamicznie.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze