Propagandziści PiS zakłamują rzeczywistość, utrzymując, że kandydatura Jacka Saryusz-Wolskiego ma szanse. Chyba najbardziej ekscentrycznie wystąpił min. Zbigniew Ziobro, proponując rozwiązanie równie kompromisowe co zabawne: „Gdyby Donald Tusk łącznie z opozycją zaangażował się w forsowanie kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, miałby on duże szanse”.
Z licznych powodów Saryusz-Wolski nie ma szans, ale on sam tu jest najmniej ważny. Po egocentrycznym tweecie, że „wprowadził Polskę do Europy” stał się wręcz śmieszny.
Potwierdzam.
Nie akceptuję donoszenia na własny kraj
i popierania przeciw niemu sankcji.
Nie po to wprowadzałem Polskę do Unii Europejskiej.— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) March 4, 2017
Przewodniczącym Rady Europejskiej będzie ktoś, kto sprawował funkcję premiera/prezydenta, albowiem tylko osoba o podobnym statusie i z podobnym doświadczeniem może być partnerem dla innych liderów zasiadających w Radzie.
Centroprawica za Tuskiem
Dwa ugrupowania w Parlamencie Europejskim, centro-prawicowa Europejska Partia Ludowa (EPP) i liberalna ALDE ogłosiły, że Tusk jest ich kandydatem. Nie uczyniłyby tego, nie znając stanowiska swoich rządów, które na dodatek sprawują władzę w ogromnej większości państw europejskich. Potwierdził to w specjalnym oświadczeniu Manfred Weber, przewodniczący EPP w Parlamencie Europejskim:
„Donald Tusk jest jedynym kandydatem EPP na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Cieszy się on jednomyślnym poparciem całego ugrupowania EPP.”
Socjaliści także wspierają Tuska
Dał temu wyraz prezydent Francji François Hollande w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej i pięciu innych czołowych gazet europejskich:
„Dwa i pół roku temu wsparłem jego kandydaturę. Nie ma powodu, bym to wsparcie wycofał, nawet jeśli z punktu widzenia równowagi politycznej teraz kolej na socjalistę. Chodzi o to, żeby mieć wizję – bardziej europejską niż partyjną czy narodową”.
Bez wsparcia Francji żaden potencjalny kandydat socjalistyczny się nie zgłosi, zdając sobie sprawę z nieuniknionej klęski.
PiS jest osamotniony w Unii Europejskiej
Liczni działacze PiS, czerpiąc z tajemnej wiedzy „kuchni” unijnej, fantazjują w licznych wypowiedziach o rzekomym wsparciu w Europie dla propozycji rządu: że Saryusz ma wsparcie, a może także wyłonić się inny kandydat.
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki powtarza, że zgłosić się może była premier Danii Helle Thorning-Schmidt, a Tuska nie popierają rządy Włoch i Szwecji. Okazało się to wytworem jego wyobraźni. Sprawdziłem na najwyższych szczeblach dyplomatycznych w obu stolicach: ich kandydatem jest Tusk. Dyplomata najwyższego szczebla jednego z tych państw powiedział: – „Doceniamy pracę Tuska, a biorąc pod uwagę politykę polskiego rządu – żadnych prezentów”.
…i w naszym regionie
2 marca, podczas nagłego szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie, publicznie odmówili poparcia dla JSW premierzy Czech i Słowacji, gdy Orban zachował neutralne milczenie.
Premier Węgier jest nie tylko osobiście zaprzyjaźniony z Tuskiem, lecz w ten sposób daje także wyraz wdzięczności za blokowanie przez Tuska-premiera dalej idącej krytyki przez Komisję Europejską polityki rządu Węgier w minionych latach.
W obecnej sytuacji otwartego konfliktu rządu PiS z Komisją i z większością w Parlamencie Europejskim, to Kaczyńskiemu bardziej zależy na Orbanie niż na odwrót.
Premier Bohuslav Sobotka oświadczył po szczycie w Warszawie: „Rząd Republiki Czeskiej popiera Tuska, gdy Polska sprzeciwia się jego powtórnej nominacji. Słowacja także wspiera Tuska, gdy Węgry raczej zachowują neutralność”.
Sobotka stwierdził, że „Praga popiera Tuska, ponieważ ma dobre z nim doświadczenia, a ponadto Tusk jest jedynym przedstawicielem nowych państw członkowskich UE, który stoi na czele kluczowej instytucji UE. Uznaję za wielki sukces, że jest on Polakiem, człowiekiem z sąsiadującego z nami państwa, z Europy Środkowej, z Grupy Wyszehradzkiej. Tusk bardzo nam pomógł w minionych latach. (…)
Jest sprawą kluczową, by Europa Środkowa i Wschodnia nie utraciła tej pozycji. Tusk uzyskał poparcie ogromnej większości państw członkowskich”.
Kaczyński nienawidzi Tuska i nade wszystko chcą mu zaszkodzić, nie bacząc na konsekwencje dla pozycji Polski. Ma świadomość, że jego rząd jest niepopularny w Unii, a radykalne propozycje zmiany traktatów UE są przez innych pomijane.
Najważniejsze państwa dążą nade wszystko do zwiększenia stabilizacji i przewidywalności, podstawy dalszych stopniowych reform. Elementem tej pożądanej stabilizacji stał się Donald Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
Dowodem bezradności, ale i świadomości, że dyplomacja znalazła się w sytuacji bez wyjścia, jest wypowiedź min. Witolda Waszczykowskiego, który pytany, ile w tej chwili państw popiera polską propozycję, odparł: „Nie wiem. Nie kolekcjonujemy tego. I nie interesuje mnie to, kto popiera. Mnie interesuje to, że jest to nasz kandydat i jest w grze”.
Przed najbliższym szczytem UE spotkali się w poniedziałek w Wersalu – bez Polski – liderzy Francji, Hiszpanii, Niemiec i Włoch. Potwierdzili swoją wcześniejszą zgodę na rozwój Unii „wielu prędkości”, co wytrąca z rąk Kaczyńskiego groźbę blokowania ewentualnych rozstrzygnięć. Te bowiem będą realizowane na zasadzie „wzmocnionej współpracy” chętnych. Inni, jak Polska, pozostaną poza.
Jest to jednak, i trzeba o tym pamiętać, zrealizowanie strategicznego projektu lidera PiS.
Zgodnie z nim Polska, pozostając członkiem Unii Europejskiej, będzie – ma on nadzieję – mniej podatna na naciski Komisji Europejskiej w sprawach dla Kaczyńskiego najważniejszych, to jest polityki prowadzonej w samej Polsce.
Konsekwencje są mniej ważne, bo przecież jak powiedział kilka tygodni temu, jest gotów pogodzić się z wolniejszym rozwojem gospodarczym Polski.