W sobotę 9 października 2021 po raz drugi w historii Białegostoku ulicami miasta ruszył tęczowy Marsz Równości.
Pierwsza taka demonstracja w tym mieście – w lipcu 2019 roku – odbiła się szerokim echem w polskich i zagranicznych mediach. Niestety, głównie ze względu na agresję i próby zablokowania pochodu przez środowiska ultraprawicowe i kibicowskie. „Takiej nienawiści jeszcze nie widzieliśmy” – relacjonowali reporterzy OKO.press, którzy sami padli wtedy ofiarą fizycznej przemocy.
Plany na kolejny Marsz w 2020 roku pokrzyżowała pandemia COVID-19. Jak zmieniła się atmosfera po dwóch latach?
Marsz relacjonowaliśmy na żywo na naszym profilu na facebooku:
„Przecież tu więcej mundurowych niż ludzi. Co to za chory kraj” – mówi nam Michał, student. Sam nie uczestniczy, ale życzy wszystkiego najlepszego. „Wolna sobota nie jest od maszerowania, ale widziałem takie rzeczy na zachodzie i jakby to była bardziej impreza, a nie nawalanka, to może bym i poszedł”.
Rzeczywiście od początku w oczy rzuca się dużo większa niż przed dwoma laty obecność policji. Funkcjonariusze zabezpieczali Marsz i odcinali ulice dochodzące do jego trasy.



„Dwa lata temu po głowach latały nam butelki i petardy. Teraz tego nie ma. Atmosfera jest sielska. Czujemy się dużo bezpieczniej” – relacjonuje Magdalena Chrzczonowicz.



Manifestacja solidarności
Zdaniem organizatorów samych uczestników i uczestniczek było w tym roku więcej niż przed dwoma laty (policja szacuje ich liczbę na ok. 1000). Obawy, że dojdzie do powtórki z dramatycznych wydarzeń, się nie potwierdziły.
„Tęcza, tęcza, tęcza! Tęcza Białystok” – skandowali manifestanci na znaną melodię kibicowskich przyśpiewek. Z platform puszczano znane przeboje, m.in. Britney Spears, Cher i Katie Perry.
Dużą grupę uczestników stanowili członkowie stowarzyszenia Tęczowi Rodzice. To ruch, który w ostatnich latach znacznie przybrał na sile.
„Wspaniała atmosfera. Piękna radosna, zabawa; wszyscy się uśmiechają. Jest też bardzo bezpiecznie” – mówiła naszym reporterom idąca w pochodzie Irka Kulikowska, członkini stowarzyszenia i matka transpłciowego dziecka.
W Marszu wzięła udział Babcia Kasia, aktywistka znana z manifestacji ulicznych w Warszawie, ostatnio skazana wyrokiem nakazowym za napaść na policjanta. W pochodzie widziana też była Marta Lempart, jedna z szefowych Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Poza przekazem o równości i solidarności dla osób LGBT+ pojawiały się akcenty prouchodźcze.
„Mamy blisko granicę. Wspierajmy osoby, które uciekają i mierzą się teraz z bardzo ciężkim czasem. Na Białorusi wolność być musi” – krzyczano z platformy. Organizatorzy podkreślali, że trzeba pamiętać o tych, którzy uciekają ze swoich domów przed przemocą. A w Polsce powinno znaleźć się dla nich miejsce.

Relację live na Facebooku i Instagramie OKO.press prowadzili Anton Ambroziak i Maciek Piasecki.
„Na początku były wątpliwości, czy znowu organizować Marsz. Ale stwierdziliśmy, że nie wolno odpuszczać. Zadbaliśmy o lepszy podział obowiązków, przeanalizowaliśmy, co można było zrobić lepiej, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Miasto wykorzystało zespół kryzysowy, przyjechała policja z różnych miejscowości” – tłumaczyła naszym reporterom Katarzyna Rosińska z organizacji Tęczowy Białystok, jedna z organizatorek.
Na ulicach Białegostoku zebrało się też sporo przypadkowych przechodniów. Część z nich uśmiechała się do maszerujących i pozdrawiała ich, część dystansowała się od manifestacji.
„My nie należymy do żadnej z tych dwóch grup społecznych” – zapewnia Antona Ambroziaka Monika, z rodziną na weekendowym spacerze. Pytana, czy wstydzą się tego, co działo się dwa lata temu, kobieta się oburza. „A czego ja mam się wstydzić? Czy ja czymś rzucałam? Czy ja się obnoszę naokoło? To oni wszyscy powinni się wstydzić. [I Pan się wstydzi, za takie pytania]” – odpowiada.
Więcej policji, mniej nacjonalistów
Na facebookowym profilu Narodowego Białegostoku nacjonaliści zapowiadali, że 9 października zaprotestują przeciwko Marszowi.
„Białostoczanie zapewne wiecie, jakie środowiska chcą siać patologię w najbliższą sobotę w naszym mieście. Oczywiste jest, że nie możemy przejść wobec tego obojętnie. Jesteśmy dumni z naszej tradycji i kultury, więc nie damy jej szkalować. Nie pozwolimy atakować tego, co najcenniejsze – POLSKIEJ RODZINY. Będzie to miało inny charakter, niż przed dwoma laty, więc musimy trzymać rękę na pulsie” – napisali.
Ale mimo wezwań, o 13:30 pod białostocką katedrą narodowców zabrakło. Rozbił się tam natomiast namiot Fundacji Pro-Prawo Do Życia. Z głośników aktywiści nadawali komunikat o rzekomych „seksedukatorach”, którzy wchodzą do szkół i o tym, że „ideologia gender” to „współczesny marksizm”.

Wzdłuż Marszu przez miasto w milczeniu szło przez miasto kilkadziesiąt osób z transparentami „stop pedofilii” i „adopcje dla LGBT – nie”. Marsz napotkał też mikroskopijną demonstrację pod hasłami „Białystok za normalnością” i „Bóg uczynił dwie płcie”. Nieliczne osoby skandowały homofobiczne hasła z balkonów.
Odpowiadały im okrzyki demonstrantów: „Słodcy chłopcy, narodowcy!”.
Aktów agresji, rzucanych butelek i petard, które dwa lata temu wielokrotnie zatrzymywały i terroryzowały Marsz, tym razem nie było.
„Kontrmanifestacja” zmaterializowała się dopiero na koniec, gdy ok. 15.00 Marsz zawrócił na pl. Kościuszki w centrum miasta.
Zebrało się tam kilkadziesiąt osób, rozstawiono pokaźny transparent z napisem „Rodzina = chłopak i dziewczyna”. Na widok demonstrantów podniosły się okrzyki „zakaz pedałowania”, „Białystok ostoją normalności” czy „stop tęczowej propagandzie”. W tle, z głośników, puszczane były czytane przejmującym głosem cytaty z Biblii. Młody chłopak w czerwonym berecie i z różańcem modlił się „za osoby LGBT”.
Kontrmanifestantów, których cześć na maseczkach miała celtyckie krzyże i nosiła emblematy klubu piłkarskiego Jagiellonia Białystok, od Marszu odseparowały jednak dwa kordony policji i policyjne radiowozy. Wkrótce po 15:00 obie grupy rozeszły się.


Już w niedzielę 10 października po raz dziesiąty ulicami Białegostoku przejdzie organizowany przez środowiska ultrakonserwatywne Marsz dla Życia i Rodziny. Ma on być „odpowiedzią” na Marsz Równości.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Wedle prikazu, zrobił troll z dwóch, jedno od razu.
Została Jasna Góra i Licheń
Tam twoje miejsce. Częstochowa nie może się posprzątać z porozrzucanych kondomów po tych wszystkich pielgrzymkach. Licheń też dobre miejsce – pamięć po księdzu budowniczym uprawiającym seks libacje z nieletnimi jest tam nadal żywa.
Chorzy spod szyldu elpegie to rasiści, heterofoboy, a przede wszystkim przygłupy…
Do przemarszu niewielkiej grupki przyjezdnych sodomitów ściągnięto do miasta siły policji większe niż do ochrony domu kaczelnika. Patrząc w niebo dało się wypatrzyć przynajmniej trzy policyjne BSP obserwujące sytację z góry w różnych punktach miasta. W takiej sytuacji nic dziwnego, że środowiska nacjonalistyczne odpuściły – szanse na przeprowadzenie skutecznej ofensywy bliskie zeru a ryzyko zatrzymania prawie pewne.
Pederaści, żyjcie tak, żeby wasze przemarsze nie musiały być otoczone szczelnym kondomem 😉 policji trzymającej was jak dziecko pod kloszem. W 2019 stałem po drugiej stronie barykady, później dostałem wezwanie na komendę i mandat 500 zł za udział w imprezie ale powiem krótko: nie żałuję, że walczyłem o Polskę wolną od dewiacji.
Im większa agresja wobec tęczy tym większe podejrzenie. Jędraszewski jest ponoć uwikłany w jakieś homoseksualne "affair".
"Skutecznej ofensywy"??? Czyli sam Pan przyznaje, że środowiskom narodowym wcale nie chodzi o żadną 'obronę rodziny', tylko o 'ofensywę'.
"Dewiacją" bez wątpienia jest nawiązywanie do ideologii, symboliki czy gestów faszystowskich w kraju, który tak wiele od faszystów wycierpiał.
I co, jesteś dumny, że przywaliłeś jakiemuś dzieciakowi ? Za moich czasów na takich jak ty było jedno określenie: wulgarny, kompletnie niemedyczny termin, określajacy kobiece narządy płciowe.
Jeszcze jak! Najlepiej wspominam afterek po imprezie kiedy wszyscy zebraliśmy się pod pomnikiem na placu NZS i padło hasło "polowanie na pe[…]ów" 😂 Marsz się skończył a tęczowe [kobiece narządy płciowe] niczym karaluchy desperacko szukały dziury do której mogą wpełznąć póki nie wypatrzą ich kibice spacerujący po mieście.
Już mówiłem, żyjcie tak, żeby na ulicy nikt nie musiał w was rzucać racami. O tym jak bardzo znienawidzony jest wasz "lifestyle" i wasze poglądy niech świadczy fakt, że w tamten pamiętny dzień 2019 roku widziałem kibiców Legii i Jagiellonii ramię w ramię broniących Bazyliki Wniebowzięcia NMP przed tym plugawym przemarszem.
Po pierwsze to nie "kibice", tylko "kibole". Po drugie, to pisząc "W takiej sytuacji nic dziwnego, że środowiska nacjonalistyczne odpuściły – szanse na przeprowadzenie skutecznej ofensywy bliskie zeru a ryzyko zatrzymania prawie pewne." pokazujesz tylko, że ta cała wasza zgraja to tchórze, którzy potrafią jedynie bić słabszych od siebie. Po trzecie, jakim prawem próbujecie w ten sposób rzekomo "bronić" religii katolickiej? Macie upoważnienie do tego na piśmie? Po czwarte i ostatnie, jeśli nie jesteś w stanie odróżnić dewiacji od orientacji seksualnej, to zjeżdżaj stąd w podskokach pseudopatrioto, któremu katolicka miłość do bliźniego aż się wylewa uszami. Wczoraj twoi "koledzy" pod wodzą Bąkiewicza dali popis swojego "patriotyzmu" w Warszawie, zagłuszając hymn narodowy.
Obie strony konfliktu to wyniki jakiegoś obłędu, który trwa od smoleńska albo i dłużej. Osoby LGBT lepiej miały w polsce za PRLu, niż teraz, kiedy stały się bronią polityczną na tle moralnym.
Neonazistowski postmarksizm narodowy polskiej klasy ochotniczo-niewolniczej i kibolskiego lumpenproletariatu z pakierni 500plus: emerycko-chuligańsko-smętno-sztywniackie pogrobowe resztki.
Brawo Białystok (tęczowy, nie brunatny)!