Do dziś pod prawie każdym tekstem w internecie na temat zasłaniania ust i nosa ktoś przypomina wypowiedź byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który zapytany pod koniec lutego 2020 roku o sens noszenia maseczek odpowiedział, że nie ma dużego sensu, bo nie zabezpieczają przed wirusem i przed zachorowaniem. „Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca noszenia maseczek” – powiedział wtedy minister. Nie upłynęło wiele wody w Wiśle, gdy w całej Polsce w połowie kwietnia został wprowadzony obowiązek zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych. Potem zniesiono go na świeżym powietrzu, by znów wprowadzić pod koniec października.
Teraz – jak wynika z zapowiedzi ministra zdrowia – wszyscy będziemy musieli nosić maseczki chirurgiczne albo materiałowe.
Szumowski w tamtej rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM o maseczkach wypowiadał się dość lekceważąco – być może dlatego, że wzywał do ich noszenia jego polityczny oponent, marszałek Senatu Tomasz Grodzki, także lekarz. Nie zmienia to jednak faktu, że jego słowa były zgodne z obowiązującą wtedy wiedzą medyczną.
Od dawna w naszej części globu nie było pandemii o takich rozmiarach. Dlatego też nie było wielu badań nad skutecznością zasłaniania ust i nosa w zapobieganiu zakażeniom poza szpitalami, nawet w przypadku grypy. Noszone przez chirurgów w czasie operacji czy przez innych członków personelu medycznego w przypadku osób w ciężkim stanie miały przede wszystkim zapobiegać zakażeniu pacjenta chorobą, z którą jego osłabiony organizm mógłby sobie nie poradzić.
Światowa Organizacja Zdrowia w związku z tym długo zalecała, by maseczki nosiły tylko osoby chore albo opiekujące się chorymi. WHO jest pod tym względem bardzo ostrożna – zalecenia zmienia dopiero, gdy pojawią się przekonujące wyniki badań.
Dr Wu i jego „cudowna” maseczka
Innego zdania byli eksperci z Azji, gdzie noszenie maseczek w miejscach publicznych przez osoby chore na grypę czy przeziębione było upowszechnione już przed pandemią, i która zaledwie ponad dekadę temu przeszła pandemię SARS. A już na początku XX wieku pochodzący z Malezji słynny chiński epidemiolog Wu Lien-Teh podczas epidemii dżumy płucnej w Mandżurii w 1910 roku stworzył skuteczną wielowarstwową maseczkę z gazy i bawełny i udowodnił jej skuteczność drogą eksperymentów oraz praktyki.

Pod koniec marca ubiegłego roku George Gao, szef chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, w wywiadzie udzielonym magazynowi „Science” powiedział, że największym błędem Europy i Stanów Zjednoczonych podczas wiosennej fali pandemii był brak nakazu noszenia maseczek. Z punktu widzenia chińskiego epidemiologa było oczywiste, że to jedno z podstawowych narzędzi kontroli epidemii.
Trudno w tym momencie nie przypomnieć anegdoty związanej z mandżurską dżumą: nowatorski pogląd dr. Wu, że dżuma płucna przenosi się drogą kropelkową, miał wyśmiać jego zwierzchnik, francuski lekarz Gérald Mesny, krzycząc z oburzeniem: „jak śmiesz ze mną dyskutować, Chińczyku!”. Francuz chodził więc po szpitalu zadżumionych bez maseczki, co skończyło się jego śmiercią w ciągu kilku dni. Tak przynajmniej pisze dr Wu w swojej autobiografii, zdaniem badaczy trochę zbyt heroicznej. Nie zmienia to jednak faktu, że maska chińskiego epidemiologa zyskała wielką popularność – na zachodniej półkuli zapomniano o niej po pandemii hiszpanki, ale na wschodniej nie.
Śmiercionośne aerozole
Gdyby koronawirusem zarażały tylko osoby z wyraźnymi symptomami COVID-19, problemu prawie by nie było. Bo przecież spotykając na ulicy kogoś wyglądającego na przeziębionego albo kaszlącego, odsuwalibyśmy się jak najdalej, a większość z tych osób w ogóle nie pojawiałaby się w miejscach publicznych. Maseczki nie byłyby aż tak konieczne.
Niestety aż 40-45 proc. zakażonych nie ma żadnych wyraźnych objawów, tymczasem w ich ślinie wykrywa się znaczne ilości wirusa.
Najnowsze badania sugerują, że zarażamy przede wszystkim mówiąc, a im głośniej mówimy, krzyczymy, śpiewamy, tym więcej emitujemy wirusów. W dodatku niektórzy ludzie są „superemitentami” – z ich ust wydobywa się o wiele więcej wirusa niż w przypadku innych.
Ale również na temat tego, jak właściwie koronawirus trafia do naszego organizmu, dowiadywaliśmy się stopniowo podczas tych pandemicznych 12 miesięcy. Początkowo wydawało się, że przenosi się przede wszystkim drogą kropelkową, czyli w mikroskopijnych kropelkach śliny i wydzielin z nosa, które wypluwamy lub wykichujemy na relatywnie niewielką odległość. Dlatego zalecenia zachowywania dystansu były tu rozwiązaniem jak najbardziej logicznym. Potem jednak badania pokazały, że SARS-CoV-2 niestety częściowo przenosi się również drogą powietrzną, jak wirus odry – zawierające go cząsteczki są tak lekkie, że mogą się przemieszczać na dalsze odległości. To oznacza, że skuteczna maseczka musi blokować nie większe kropelki ale i mniejsze cząstki zawierające wirusa.
Kiedy mówimy, wydalamy kropelki o średnicy 300 mikrometrów. Kiedy kichamy, są one mniejsze – mają średnicę około 100 mikrometrów. Poniżej 100 mikrometrów mówimy o aerozolach. To one długo utrzymują się w powietrzu i dostają się do naszego organizmu, gdy oddychamy. Dlatego też w zaleceniach, jak chronić się przed zakażeniem, pojawia się częste wietrzenie pomieszczeń.
Czy te maseczki w końcu chronią, czy nie?
Ostatni duży przegląd badań na temat skuteczności noszenia maseczek – od modeli matematycznych do doświadczeń z maskami w laboratorium – zawiera następujące wnioski: mamy już wystarczająco dużo badań, żeby stwierdzić, że maseczki działają, tzn. chronią przed zarażeniem i przed zarażaniem. Co więcej, mogą być jednym z najbardziej skutecznych sposobów zmniejszania transmisji wirusa – pod warunkiem, że używa ich, i to prawidłowo – co najmniej 70 proc. ludzi. Autorzy raportu rekomendują więc, żeby maseczki były w pandemii koronawirusa obowiązkowe.
Doświadczenia pokazują, że działają także maseczki z materiału, choć generalnie w mniejszym stopniu niż chirurgiczne. Ale w jednym z przytoczonych badań wyszło, że przed cząsteczkami mniejszymi niż najdrobniejsze aerozole doskonale (w 96 proc.) chroni bardzo gęsto tkana bawełna albo z warstw dwóch materiałów: bawełny, flaneli, jedwabiu, szyfonu.
Obserwujący pracę pierwszej wiceprezydentki Stanów Zjednoczonych Kamali Harris mogą zauważyć, że nosi ona dwie maseczki – chirurgiczną, a na nią materiałową.
Ta coraz powszechniejsza w USA moda ma błogosławieństwo tamtejszych Centrów Kontroli i Prewencji Chorób. Zasada: warstwy i różne materiały, wprowadzona przez dr. Wu ponad sto lat temu, okazała się najlepszym rozwiązaniem i podczas tej pandemii. Centra rekomendują, żeby maseczka:
- była wielowarstwowa, albo żeby nosić dwie maseczki jak Kamala Harris;
- przylegała ściśle do twarzy (miała drucik w górnej części, można też używać specjalnej opaski przyciskającej brzegi maseczki albo wiązać ciaśniej gumki na uszy).
Tych kryteriów nie spełniają ani przyłbice, ani chusty czy szaliki. Przyłbice będą mogły być nadal stosowane jako dodatkowa ochrona, przede wszystkim oczu, przez które wirus również może wniknąć do naszego organizmu. Jednak po bombardowaniu ich w laboratoriach mniejszymi i większymi cząsteczkami i kropelkami okazywało się, że wirus przedostaje się górą, dołem, bokami. W przypadku aerozoli są więc nieskuteczne.
Czy to koniecznie musi być maseczka z filtrem?
Autorka tego tekstu widziała wiosną 2020 roku, tuż przed lockdownem, kiedy ludzie rzucili się do sklepów wykupywać kasze i makarony, klienta w masce przeciwgazowej. Umówmy się, że aż taki poziom zabezpieczenia przed wirusem nie jest konieczny. I choć niektóre kraje, jak Austria, Czechy czy niemiecki land Bawaria wprowadziły obowiązek używania masek FFP2 w zamkniętych przestrzeniach publicznych, to też wydaje się nadmiarem ostrożności.
Filtrujące maseczki o standardzie FFP2, według amerykańskiej nomenklatury N95 blokują co najmniej 95 proc. cząsteczek o średnicy 0,3 mikrometra, a więc mniejszych niż te, które przenoszą wirusa. Są również bardzo rygorystycznie testowane w maksymalnie trudnych warunkach – no, chyba że to podróbki.
Autorzy przeglądu systematycznego i metaanalizy dotyczącej masek FFP2 rekomendują, by używać ich w szpitalach i wszędzie tam gdzie personel przy chorych na COVID wykonuje zabiegi (jak np. intubacja), które mogą powodować dużą obecność wirusa. Ich zdaniem szerokiej publiczności powinny wystarczyć maseczki chirurgiczne, i materiałowe – albo kombinacja obydwu.
Historię maseczek FFP2 można wywieść od wielowarstwowej maseczki dr. Wu, ale ważną rolę gra w niej też… damski biustonosz. W latach 50. XX wieku amerykańska projektantka Sara Little Turnbull zdobyła zlecenie z firmy 3M w sprawie opakowań do prezentów i zwróciła uwagę na nadzwyczajne właściwości syntetycznych materiałów, które ta firma opracowała. Zaprojektowała z nich m.in. właśnie bezszwowy biustonosz. Kiedy jednak choroby i śmierć bliskich zmusiły ją do częstych wizyt w szpitalach, na bazie miseczki swojego biustonosza stworzyła dobrze przylegającą do twarzy, wyprofilowaną maseczkę.
Tej analogii z częścią damskiej garderoby raczej nie da się już „odzobaczyć”.
Zakaz i co dalej?
Polski rząd zakazując noszenia przyłbic i chust postąpił „rozsądnie”, bo nie gwarantują one takiej ochrony przed transmisją wirusa jak przylegające do twarzy, wielowarstwowe maseczki. Ale ten pandemiczny zakaz w ogóle nie bierze pod uwagę, że dla wielu osób przejście z przyłbicy na maseczkę może być bardzo poważnym utrudnieniem. Wszyscy, którzy ze względu na charakter pracy muszą w nich przebywać przez osiem godzin praktycznie bez przerwy nie bez przyczyny wybierali przyłbice. Kasjerki w hipermarketach, kierowcy komunikacji publicznej – zwłaszcza te pierwsze pracodawcy zaopatrywali w przyłbice. Po pierwsze tak długo używana maseczka wilgotnieje, po drugie po pewnym czasie daje jednak uczucie dyskomfortu.
Autorka tego tekstu nie ma dobrego pomysłu, jak ulżyć osobom, które będą musiały spędzać cały czas pracy w maseczce. Personel medyczny na oddziałach covidowych zwykle pracuje w strojach ochronnych tylko do czterech godzin, bo dłużej w kombinezonach, maseczkach i goglach nie da się wytrzymać. Może personel supermarketów powinien przynajmniej mieć wybór pomiędzy pełną „szychtą” w maseczce albo dłuższą przerwą po czterech godzinach?
Z drugiej strony może te obawy są na wyrost, i skończy się tak, jak się zaczęło, kiedy jeszcze w Polsce przyłbic nie było – maseczki będą albo luźne, albo spadną poniżej nosa. Bo przecież inaczej trudno będzie te osiem godzin wytrzymać.
Ale to temat na inny tekst: dlaczego władza wprowadzają obostrzenia traktuje wszystkich „po równo”, kiedy bynajmniej w tej epidemii równi nie jesteśmy.
No dobra. Ja używam tzw. komina (podwójnie złożonego). Dlaczego materiałowa maseczka ma być lepsza od komina? Komin chroni większą część twarzy i nie zsuwa się.
Obecnie policja używa podobnych kominów. Jak przerobi te kominy na maseczki to zwiększy bezpieczeństwo? Tego nie da się obronić.
Przecież to absurd!
Komin jest z lycry albo polaru, sztucznych tkanin o dużych przerwach między włóknami (szczególnie gdy są naciągnięte), przez które wirus przenika bez problemu, nie tylko dyfuzyjnie, ale też niesiony oddechem. Maski chirurgiczne i HEPA-like są zwyczajnie dużo gęstsze, hydrofobowe i szczelnie przylegają do twarzy; oczywiście jeśli się je porządnie założy, czego ludzie robić nie umieją, bo nikt nie pomyślał o żadnej akcji edukacyjnej.
Zalecenia rządowe co do masek miały ewidentnie cel ekonomiczny; jakby obywatele wykupili porządne maski na początku pandemii, to koszt ich zakupu dla służby zdrowia byłby jeszcze bardziej masakryczny. Na tej samej zasadzie na siłę opylają teraz wszystkim zapasy szczepionki Astry-Zenecki, która jest zwyczajnie za słaba, żeby powstrzymać epidemię nawet przy 100% wyszczepieniu populacji, nawet licząc, że jakimś cudem nie dotrą do nas warianty z RPA.
Z Astrą-Zeneką chodzi o to, że zanim będziemy mieli skuteczniejsze szczepionki na wariant z RPA (który swoją drogą już wykryto u nas), lepsza jest ochrona na poziomie 67-70% niż 0%. Odciążamy szpitale, to są zgony i hospitalizacje do uniknięcia. Mamy takie, a nie inne szczepionki do dyspozycji i trudno. Zlikwidować wirusa tym się może nie uda, ale zredukować skutki już tak.
AstraZeneca chroni przed zgonem i ciężkim przebiegiem choroby, to już jest bardzo ważne. Poza tym ze względu na różnice w metodologii badań trudno porównywać w tej chwili skuteczność AZ do szczepionek mRNA. Tak naprawdę będziemy to wiedzieli dopiero po szczepieniach populacyjnych. W najbliższym czasie będziemy mieć tekst dr. Januarego Weinera o szczepionce AZ, który bardzo polecam. MJ
„Komin jest z lycry albo polaru, sztucznych tkanin o dużych przerwach między włóknami„
Nieprawda. Zarówno kominy, jak i maski mogą być z różnych materiałów. Niejaka Kaja Godek paradowała w sądzie w jakiekś koronkowej maseczce…
Przyznam szczerze, że szczególnie lubię czytać artykuły pani Jędrysik. O ile większości publikowanych na OKO treści daleko od wyważonego języka czy chociaż gry w bezstronność (zapalmy znicz dla dogasającego po obydwu stronach barykady dziennikarstwa), to, jak często sama się tu nazywała, Autorka tego tekstu nie atakuje władzy ani nikogo innego. Przedstawia sytuację ze swoim osobistym sznytem, jednak w dość spokojny sposób.
Rządowi można (ba, nierzadko nawet należy) wiele zarzucić, jednak pobożnym życzeniem centrysty (centrystów?) jest, by zachować odpowiedni poziom dyskusji, a nie zniżać się do tego, reprezentowanego przez przeciwników.
Zgadzam się, bardzo dobrze napisany artykuł. Zwykle to, o czym Pan mówi zdarza się w przypadku, gdy pojawia się słowo "Kościół", "księża" czy "religia w szkole".
Oczywiście, sprawy Kościoła i religii per se są tutaj napiętnowane i jeśli pojawia się jeden z wymienionych przez Pana, można spodziewać się agresji w artykule. Osobiście dodałbym jeszcze do tego sprawy dotyczące aborcji, bo nie da się ukryć, że załoga OKO jednoznacznie opowiada się za Strajkiem, do którego (zaznaczam – organizacji Strajk Kobiet, a nie strajków jako takich!) można mieć wiele wątpliwości.
"Od dawna w naszej części globu nie było pandemii o takich rozmiarach"
Serio ? Pani Milado…?
Może inaczej definiujemy „od dawna"? 🙂 Miałam na myśli hiszpankę.
Naprawdę wierzycie, że ludzie przestaną nosić chusty? Szczególnie teraz, gdy idzie wiosna i robi się coraz cieplej? Poza tym – co za różnica, czy będziemy nosić na brodach maseczki, czy chusty?
Nie wierzę. I nie rozumiem, dlaczego podwójnie złożona i zawiązana chusta jest gorsza od maseczki O.o
Kolejne absurdy.
(…)Na początku nie wiedzieliśmy o nim prawie nic, powoli dowiadywaliśmy się coraz więcej. (…)
Czytaj w tamtym czasie mieliśmy nie mieliśmy żadnej wiedzy na temat fizyki kropelek… Ludzie! Nie strugajcie już głupa!!!
Oczywiście to "prawie nic" to pewne uproszczenie, jednak chodzi o to, że nauka się zmienia. Naukę wypiera lepsza nauka, jednak wiele osób jest zdania że jest to wynik jakiegoś spisku czy układów. A to po prostu norma w nauce.
Nie mieliśmy wiedzy na temat tego, jak zachowują się te konkretne kropelki zawierające koronawirusa. Wirusy mają bardzo różne rozmiary
To jakież to niespotykane wcześniej właściwości fizyczne ma ten wirus?
Dokładnie. Zachowujemy się tak jakby ten wirus był przybyszem z kosmosu i musimy go badań rok, żeby stwierdzić, że przyłbica nie działa? Maseczki też zostały wynalezione „dzisiaj” i nie wiadomo jakie mają zastosowanie? Jak to się zestawi z tym, że bardziej lub mniej takie podejście jest we wszystkich rozwiniętych krajach na świecie, to ja się nie dziwię, że są teorie spiskowe, że coś tu jest nie tak.
(…)Autorka tego tekstu nie ma dobrego pomysłu, jak ulżyć osobom, które będą musiały spędzać cały czas pracy w maseczce.(…)
Może maska przeciwgazowa typu słoń, ale bez pochłaniacza podłączonego do tej rury, która z niego wychodzi?
Fajny tekst o niczym 🙂
Juz widzę te kobiety z makijażem i maseczka na twarzy przy rosnących temperaturach haha
Działania rządu juz od dawna sa chaotyczne i bezsensowne. Swoje działania mieszają miedzy systemem szwedzkim a np niemieckim. Ten pierwszy, decydenci ZABRANIAJĄ noszenia maseczek, ten drugi np na Bawarii zmuszają do noszenia maseczek FFP3. Krzywa wykresów zachorowalności i śmierci w tych krajach jest podobna ba nawet Izrael ze swoimi blisko 40% zaszczepionych nie odbiega zbytnio od trendu światowego.
Droga autorko tekstu … wiem, że sedno artykułu tyczyło się poczynań rządu … dlaczego nie poruszyła Pani jaki wpływ ma na ludzi ma długotrwałe noszenie maseczek nawet tych chirurgicznych o FFP2 czy FFP3 można by książkę napisać. Przytaczając tylko podstawy: nie zalecane są dla kobiet w ciąży ze względu na zbyt mały dopływ powietrza, zbyt wysoką koncentrację Co2 przekraczającą normy dla organizmu ludzkiego, nie zalecane są dla dzieci, zalecana jest wymiana maseczki co 2h ze względu na namnażanie się wewnątrz bakterii, grzybów (bo wydychając ciepłe i wilgotne powietrze osadzające się na wewnętrznej ściance maseczki stwarzamy idealne warunki dla tegoż paskudztwa), nie są zalecane dla osób z problemami oddechowymi, od tych ciężkich po choćby zapalenie zatok, nie zalecane są dla osób starszych. Jednak najlepsze to, ze czeka nas facetów narodowe strzyżenie zarostów:) taka maseczka nie przylega szczelnie na choćby 3 dniowej szczecinie o brodach typu ZZ Top można już zapomnieć.
Jedna pocieszająca rzecz na koniec "noszenie maseczek nawet materiałowych" jako, że nie jest określony typ tych maseczek a tylko nazwa określająca przybliżony wygląd, to dla kreatywnych polecam uszycie sobie takiej maseczki z szala, komina czy czego tam mamy pod ręką.
to jest bardzo dobry pomysł 🙂 a jeśli chodzi o długotrwały wpływ noszenia maseczek, to jeśli znajdę jakieś badania, które choćby w przybliżeniu będą odpowiadały ogromowi pracy, jaki wykonano, żeby zbadać, jak maseczki chronią przed wirusami, na pewno o tym napiszę. MJ
Azjaci noszą je już rutynowo z powodu smogu czy jakoś tak… można zacząć poszukiwania tam.
Nieprawda. To mit. Ilekroć słyszę o tym, że "w Japonii to wszyscy noszą", mam ochotę się zapytać, kiedy ktoś był w Japonii. Poza pandemią nosi je może kilka procent osób. Mówię o Tokio, Osace i Kioto, tam byłam, przy czym w Kioto praktycznie nikt nie nosił.
Pani Miłado, to ja chciałam dodać, że:
– badania laboratoryjne o skuteczności maseczek dotyczyły szczurów – trzymane w sąsiednich pudełkach zwierzęta były rozdzielone maseczką lub jej nie było… ilość transmisji wirusa oczywiście różna, stąd ktoś "mądry" wysnuł wniosek, że maseczki działają, natomiast kompletnie chyba zapomniano, że szczury do otworów przesłoniętych maseczką po prostu nie musza podchodzić, bo po co? więc wnioski były mocno na wyrost, nie uwzględniające innych czynników (czytałam te badania kiedyś)
– a teraz "dowód anegdotyczny", bo ciężko mi to inaczej opisać.. moja przyjaciółka pracuje w trójmiejskim szpitalu, od kilku miesięcy wszyscy u nich na oddziale mają symptomy niedotlenienia (m.in. bóle głowy, osłabienie, kilka innych); przyjaciółka zrobiła swój własny test, korzystając z pulsoksymetru – zmierzyła sobie saturację, potem przez 25 minut chodziła w maseczce (spacer lub stanie, nic wysiłkowego) i zmierzyła znowu saturację, która spadła o 5 punktów… Może w oko.press z ciekawości też różne osoby zrobiłyby podobny test? Zakładam, że ktoś ma pulsoksytometr? To nie będzie wielki eksperyment, ale aż jestem ciekawa ^^'
A ja nie rozumiem dlaczego zupełnie zniknął temat maseczek z RĘCZNIKÓW PAPIEROWYCH. Tylko przez chwilę było o nich głośno i to w wersji origami (chociaż mi się nie chce aż tak bawić, tylko marszczę po bokach, dopasowując do twarzy i spinam recepturką), nawet Duda taką kiedyś założył!!! Były przecież robione badania różnych materiałów na maseczki domowej roboty, i ręczniki papierowe wypdały w nich bardzo dobrze. Do tego koszt jest znikomy i są o niebo bardziej EKOLOGICZNE niż np. popularne jednorazówki chirurgiczne, czy nawet te materiałowe, które coraz bardziej zaśmiecają już środowisko.
Te domowe maseczki nie opłacają się dla rządu, producentów, koncernów… chodzi o pieniądze jak w całej tej pandemii.
To jest pewne, że domowe maseczki się nie opłacają koncernom, ale mimo wszystko przez nasz rząd są dopuszczone. Na materiałowych też niektórzy robią biznes. No ale są też producenci ręczników papierowych… jestem pewna, że jakby zaczęłi sprzedawać takie ręcznikowe jednorazówki powiedzmy po 10gr za sztukę, to też by niezły biznes zrobili 😉
No ale przede wszystkim dziwie się ruchom ekologicznym… przecież to jest produkcja olbrzymiej ilości śmiecia, bo raczej nie sądzę żeby maseczki dało się recyclingować…
Cena maseczki FFP2 w USA, Niemczech i w Polsce jest taka sama.
Zarabiamy 3x mniej niż Niemiec i 4x mniej niż Amerykanin.
Niemcy otrzymali prawdziwą pomoc w czasie pandemii – ja jako przedsiębiorca dostałem 5 tyś zł i zwolnienie z ZUS na 3 miesiące – średnio przez rok pandemii 766 zł miesięcznie, a niemiecki przedsiębiorca w przeliczeniu 3375 zł.
Rząd nie ogłaszając stanu wyjątkowego dziś może nakazywać cokolwiek… swoim partyjnym działaczom.
Nosi kto chce, nikt tego nie pilnuje. Służby mają dość tej szopki więc pierwsze bojkotują. W Warszawie pozostał jeszcze spory odsetek omaseczkowanych ale mniejsze społeczności olewają masowo.
Maski. Tylko i wyłącznie maski. Natomiast ci samotni, którzy są zdrowi na umyśle i sprawni fizycznie, a z różnych względów nie mogą ich zakładać, nie muszą czekać na atak wirusa. Mogą spokojnie umierać. Z głodu.
Rząd zaczął wymieniać zdrobnienia w rozporządzeniach, tak jak w przypadku nakazu noszenia "maseczek". Maseczka, to zdrobnienie od maska, a co to jest maska, polecam przeczytać np. w SJP.
W związku z tym, rozporządzenie niczego nie zmienia, a jeżeli zmienia i słowo "maseczka" oznacza jakiś wymysł twórców rozporządzenia, za który będą nakładane mandaty, to tworzy się nam zupełnie nowe prawo w Polsce, które zmienia każdą ustawę.
I tak od dziś mamy sytuację, gdzie np. dzieci nie mogą jeździć na rowerach, gdyż dzieci mają rączki, a to uniemożliwia im trzymanie przynajmniej jednej ręki na kierownicy. Na szczęście na rowerkach mogą jeździć, bo to nie jest uregulowane prawnie. Jak pies zrobi kupę na trawniku, należy ją posprzątać, ale nie dotyczy to piesków, gdyż nie są wspomniane w ustawie. Zmienia to też Konstytucję, więc legalnie umożliwia aborcję, gdyż "Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.", a nie "człowieczka".
Ładnie wyjaśnione :).
Bardzo celne jest ostatnie zdanie i to pod wieloma względami!
A co do maseczek… ja nie mogę takowej nosić, bo mam wrażenie, że się duszę. Na świeżym powietrzu w ogóle nie noszę i bardzo mi z tym dobrze, w komunikacji miejskiej i sklepach zakładam na kilka minut opaskę, by zasłonić usta i nos (tyle w miarę wytrzymuję, choć czasem muszę odsłonić nos). Dlatego na nowe rekomendacje parsknęłam tylko śmiechem. Są bzdurne, kompletnie oderwane od rzeczywistości, w dodatku tak po prawdzie nie mające uzasadnienia. Badania laboratoryjne nie zawsze są przekładalne na rzeczywistość, a Szwecja doskonale dowodzi, że brak maseczek nijak nie wpływa na znacznie wyższe wskaźniki zakażeń. Tym bardziej, że u nas większość maseczki nosiła i nosi, a zakażeń jest mnóstwo (kilkakrotnie więcej niż w oficjalnych danych i to mówią lekarze, nie trolle na forach).
Ciągle tylko kontrowersje i idiotyzmy z tymi ograniczeniami. A przecież chodzi tylko o dwie rzeczy: pieniądze dla kogów nierządowych i udupienie pozostałych z naciągnięciem ich na jak największe straty. Zbliżają się kolejne święta i taki jeden znów ma mieć spokój na cmentarzu i ma być jego ból większy niż nasz. Najprościej byłoby wprowadzić na stałe maski wojskowe i z uwagi, że w takiej masce są trudności z porozumiewaniem się (nie mówiąc nic o wykrzykiwaniu wrednych dla rządowych haseł), zarządzić bezwzględną naukę języka migowego (oczywiście, u swoich kolegów) i po krzyku nawet na jakichkolwiek uzasadnionych strajkach. Tak przy okazji, są opisy badań medycznych, z których nie wynika zwiększona ochrona przed wirusami. Poza tym, jak uczyłem się b.dawno temu w szkole, to wszelkie wirusy i bakterie b.lubią miejsca ciepłe i wilgotne i te maski dodają kolejne dobre miejsce z dużą dozą szybkiej mutacji. Jak dobitnie widać: Wielu ludzi nie traci rozumu, bo go nie posiada – to wypowiedź jednego starożytnego: Baltasar Garcian y Morales. I isttnieje sławne powiedzenie wszystkich dyktatorów: TKMiCH. I czego tu nie rozumiecie.
Cześć , jesteś wolnym mężczyzną, czujesz się samotny, chciałbyś to zmienić ? Nie czekaj odezwij się. Samotna, wolna, bez nałogów i niezależna. Nie dawno wróciłam z Anglii do kraju. Poznam Pana do wspólnych spotkań, wspólnych spacerów, wspólnie spędzania czasu, a jak zaiskrzy to może i więcej 🙂 Naturalnie przed spotkaniem chciałabym się lepiej poznać, wymienić się numerami telefonów i zdjęciami jeżeli jesteś zainteresowany kontakt i moje zdjęcia znajdziesz na moim profilu randkowym http://panieonline.pl/monia89
Jest tylko drobne ale…nikt nie podał do wiadomości publiczne dowodów naukowych (badań) o nieskuteczności przyłbic. Pokazywane w TV symulacje były na zlecenie….a nie dowodami naukowymi. Maseczki nie chronią przed zarażeniem ……przyłbice dodatkowo chronią śluzówki oczu i pozwalają oddychać. Wydychany aerozol osiada na szybce i się skrapla itd. Ale to nikogo z decydentów nie obchodzi. Międzynarodowe badania NAUKOWE nad szkodliwością noszenia maseczek opublikowano (nawtCDC) ale nie w mediach. Lobby ma swoje interesy.