Prawicowy portal podzielił się wątpliwościami dotyczącymi natury samolotowych smug kondensacyjnych, które pojawiły się na warszawskim niebie. Jest to gra na czytelników, którzy wierzą w najbardziej odjechane teorie spiskowe. Za „chemtrailsami” są już tylko reptilianie i pytanie o to, czy Donald Trump nie jest podróżnikiem w czasie.
„Wczorajsze niebo nad Warszawą z pewnością zwróciło uwagę obserwatorów, bo nie sposób było nie zauważyć smug, jakie pokryły po południu znaczną jego część. Trudno tu o racjonalne wytłumaczenie, skąd nagle tyle samolotów latających w różnych kierunkach i dlaczego smugi, które pozostawały po przelocie samolotów tak długo utrzymywały się w atmosferze” - pytała Fronda we wtorek, 6 grudnia.
To nawiązanie do jednej z popularniejszych w ostatnich latach teorii spiskowych. Mowa o „chemitrails", czyli teorii "chemicznych smug", według której smugi kondensacyjne, zostawiane na niebie przez samoloty, zawierają szkodliwe substancje, które mają powodować depopulację, ogłupiać ludzi lub kontrolować pogodę.
Jeden z największych polskich blogów popularnonaukowych, CrazyNauka, zrobił listę tego, co zdaniem teoretyków samolotowego spisku opada na ludzi wraz z rozpraszaniem się smug kondensacyjnych. To „substancje psychotropowe, zarazki, polimerowe włókna z osadzonymi na nich erytrocytami przenoszącymi choroby, bar, sole aluminium, węglik krzemu, tor, materiały przewodzące prąd i wiele innych”.
Brzmi niedorzecznie? Oczywiście, bo to jest niedorzeczne. A to nie pierwszy raz, kiedy Fronda zadaje odważne pytania o smugi kondensacyjne. Już w lipcu tego roku pisała: „W gruncie rzeczy niewiele o nich wiadomo, choć pojawiają się na niebie nad Polską (ale też nad innymi krajami) regularnie od kilku lat. Widok samolotów emitujących białe, długie pasma, które nie znikają w ciągu minuty jak zwykłe smugi kondensacyjne jest z pewnością czymś niepokojącym, co warto obserwować i o co warto pytać.”
Niepokoi się nie tylko Fronda. W 2013 roku dzisiejszy minister środowiska, wówczas poseł, profesor Jan Szyszko w interpelacji nr 16893 do premiera pisał: „W ostatnich miesiącach byłem wielokrotnie informowany i pytany przez zaniepokojonych ludzi o przyczyny i skutki częstego stosowania, jak określają, oprysków z samolotów metodą chemitrails. Niektórzy kojarzą to z wojskowymi projektami badawczymi w atmosferze, wyrażając zaniepokojenie o swoje zdrowie. (…) Czy chemitrails jest celowo wywoływane na terenie Polski, a o ile tak, to w jakim celu i jaki to może mieć wpływ na zdrowie człowieka i stan środowiska przyrodniczego?”
Smugi kondensacyjne nie są ani tajemniczym, ani nowym zjawiskiem. Według Słownika Języka Polskiego PWN smuga kondensacyjna jest „pasmem miejscowej kondensacji pary wodnej powstające za przelatującymi samolotami", ale dzięki pracy profesora Szyszki Urząd Lotnictwa Cywilnego - 20 dni po złożeniu interpelacji - wydał oficjalne, urzędowe oświadczenie w tej sprawie.
Napisano w nim, że głównymi produktami spalania paliwa lotniczego jest para wodna i dwutlenek węgla. Smugi kondensacyjne tworzą się przy sprzyjających do tego warunkach atmosferycznych – w temperaturze od -35 stopni Celsjusza do -55 stopni Celsjusza, na wysokości 7 do 10 tys. metrów. Para wodna zamarza wówczas na przypadkowo obecnych w powietrzu cząstkach stałych lub na cząstkach sadzy z samych gazów spalinowych, a zamarzając, tworzy smugi odbijające światło. Czas utrzymywania się smugi jest zmienny - zależy od wilgotności powietrza, wysokości, temperatury.
To nie są informacje, do których nie mogli dotrzeć redaktorzy portalu Fronda, a tym bardziej informacje niedostępne dla profesora Jana Szyszko. Utrzymane w sensacyjnym tonie artykuły i interpelację w sprawie pary wodnej to zjawisko tzw. zmyślonych newsów (ang. fake news) - informacji będących przejawem dziennikarskiej niekompetencji, publikacji wynikających z zamiaru celowego wprowadzenia czytelników w błąd oraz promocji fałszywych informacji w celu podbicia statystyk. Najczęściej - wszystkiego jednocześnie.
Ze zjawiskiem fake news walkę zadeklarowały już Facebook i Google, a tocząca się wokół nich debata w amerykańskich mediach nabrała rozpędu po wygranych przez Donalda Trumpa wyborach prezydenckich -część komentatorów wskazuje, że fake news mogły mieć wpływ na decyzje wyborców.
Amerykańską sieć zalały fałszywe informacje - bardzo wysoko poszybowała m.in. informacja, że kandydata Republikanów popiera papież Franciszek. Innym przykładem triumfu fake news było wspięcie się na szczyt wyników wyszukiwania Google strony, z której można się było dowiedzieć, że Donald Trump wygrał nie tylko w wystarczającej liczbie stanów, ale również liczbą głosów (tzw. popular votes) - a to nieprawda, ponieważ Hillary Clinton zdobyła blisko 2 miliony głosów więcej niż Donald Trump, a wybory przegrała z powodu konstrukcji amerykańskiego systemu wyborczego, ponieważ miała mniejszość w kolegium elektorskim.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze