0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Cezary Aszkielo...

„Kluczowe organy administracji publicznej odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie katastrofy ekologicznej na Odrze. Mimo że z nieznanych przyczyn w rzece pojawiły się tysiące martwych ryb, to nie podjęto odpowiednich działań. Nie zapewniono wymaganego w takich sytuacjach skutecznego obiegu informacji. Nie uruchomiono także odpowiednich struktur zarządzania kryzysowego” – pisze Najwyższa Izba Kontroli, publikując raport dotyczący katastrofy odrzańskiej.

Kontrolerzy skupili się na dwóch obszarach: tym, co doprowadziło do katastrofy oraz na reakcji organów państwowych na kryzys. NIK przypomina: zgodnie z art. 74 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej na władzy publicznej spoczywa „obowiązek prowadzenia polityki zapewniającej bezpieczeństwo ekologiczne współczesnym i przyszłym pokoleniom oraz obowiązek ochrony środowiska”.

Kiedy Odra zaczęła umierać, państwo zostawiło ją bez pomocy.

Kalendarium katastrofy

Raport NIK pokazuje kalendarium wydarzeń w lecie 2022:

  • Pierwsze informacje o śmierci ryb w Kanale Gliwickim pojawiają się 14 lipca 2022. Trafiają również do wojewodów opolskiego oraz dolnośląskiego. Dwa tygodnie później, 27 lipca martwe ryby zaobserwowano w Odrze na Dolnym Śląsku, w Oławie. Między 16 a 30 lipca kolejne zgłoszenia trafiają do wojewody dolnośląskiego.
  • 1 sierpnia o sprawie dowiaduje się Ministerstwo Infrastruktury, a do resortu klimatu: 4 sierpnia. Jak podkreśla NIK, mimo tego nie nadano zgłoszeniom właściwej rangi.
  • 10 sierpnia Rządowe Centrum Bezpieczeństwa dostaje telefon od osoby fizycznej (!) w sprawie śmierci ryb. Dopiero wtedy zaczyna współpracę z innymi podmiotami funkcjonującymi w ramach systemu zarządzania kryzysowego.
  • 12 sierpnia RCB wysyła wiadomości do mieszkańców regionów nad Odrą. Z kilkunastodniowym opóźnieniem.

„W pierwszym okresie kryzysu nie ostrzeżono ludzi i nie ograniczono dostępu do Odry, pomimo że nie była znana przyczyna zatrucia i konsekwencje zdrowotne kontaktu ze skażoną wodą i znajdującym się w niej materiałem biologicznym. Dopuszczono też do sytuacji, w której oczyszczaniem rzeki z martwych ryb zajmowały się osoby nieprzygotowane (np. członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego czy wolontariusze)” – czytamy w raporcie.

Przeczytaj także:

Co więcej, zdaniem NIK, Polska nie wypełniła obowiązków wynikających z umowy międzynarodowej zawartej w 1996 roku – sytuacja na Odrze powinna zostać niezwłocznie zgłoszona do Czech i Niemiec. Tymczasem Niemcy o katastrofie dowiedzieli się, ale dopiero kiedy ta dotarła do Frankfurtu nad Odrą.

Raport NIK wskazuje winnych

Najwyższa Izba Kontroli podkreśla również że:

  • Obowiązujący w Ministerstwie Infrastruktury plan zarządzania kryzysowego nie uwzględniał zatrucia rzeki. A, przypomnijmy, resort odpowiada od 2018 roku za gospodarkę wodną.
  • Również Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego nie identyfikuje skażenia wód powierzchniowych jako zagrożenia.
  • Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego nie opracował żadnych rekomendacji, które miałyby pomóc rzece. Jego prace ograniczyły się do powołania zespołu międzyresortowego, który zaangażował wojsko i Straż Pożarną do zbierania martwych ryb (po 12 sierpnia).
  • Regularne badania wody zaczęły się dopiero dwa tygodnie po pierwszych śnięciach ryb.
  • Ministerstwo Infrastruktury zaczęło działać dopiero w połowie sierpnia. „Działania te nie spowodowały jednak wyeliminowania zasadniczego czynnika warunkującego występowanie w Odrze złotej algi, czyli nadmiernego zasolenia tej rzeki. Nie doprowadziły bowiem do ograniczenia limitów ustalonych w pozwoleniach zintegrowanych i wodnoprawnych, jak też ilości odprowadzanych zanieczyszczeń powodujących zasolenie” – wskazuje NIK.

Co skrzywdziło Odrę? Zasolenie i bezczynność

Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę również na przyczyny katastrofy. To – jak pisaliśmy wielokrotnie w OKO.press – wysoka temperatura wody, niskie przepływy i wysokie zasolenie, spowodowane zrzutami ścieków z przemysłu i kopalń. Czego dowiadujemy się z raportu?

  • Rząd od lat wiedział, że woda w Odrze jest zasolona, a co wskazują wyniki badań organów Inspekcji Ochrony Środowiska. Nie chodzi jedynie o rząd Zjednoczonej Prawicy – już w 1999 roku NIK publikował raport dotyczący ogromnych ładunków soli trafiających do rzek.
  • Obowiązujące przepisy nie są w stanie uchronić rzek przed podobnymi katastrofami – m.in. nie dostosowują poziomu odprowadzonych ścieków do poziomu wody w rzece. „Potwierdzeniem tego stanu są wyniki analiz przeprowadzonych w trakcie niniejszej kontroli NIK, zgodnie z którymi legalnie odprowadzane ścieki mogą powodować wielokrotne przekroczenie dopuszczalnych poziomów zasolenia w Odrze i jej dopływach (w skrajnym przypadku doprowadziły do trzykrotnie wyższego stężenia soli niż występujące w Bałtyku)” – podaje Izba.
  • Resort infrastruktury wprowadził w 2021 roku zasady oceny jakości wód, które nie uwzględniały wskaźników zasolenia. To oznacza, że rok przed katastrofą jej główna przyczyna w ogóle nie była brana pod uwagę przy ocenianiu jakości wody w Odrze.
  • Brakuje zintegrowanego systemu informatycznego, w którym gromadzone byłyby dane o pozwoleniach wodnoprawnych, o faktycznie odprowadzanych zanieczyszczeniach, a także stanie wód.
  • NIK wskazuje również: „Już po katastrofie odrzańskiej stworzono przestrzeń prawną dla znacznego powiększenia zrzutów zasolonych ścieków do Odry, które tworzyć będą doskonałe warunki rozwoju Prymnesium parvum [złotej algi]”.
  • Ogromnym problemem jest również brak przepływu informacji między służbami, który doprowadził do wielodniowej bezczynności mimo trwającej katastrofy.

NIK idzie do prokuratury

NIK już od momentu katastrofy na Odrze zaczął interesować się sprawą. Od miesięcy było wiadomo, że raport powstaje, a kontrolerzy sprawdzają, czy służby i rząd zareagowali odpowiednio. Już we wrześniu 2023 NIK złożył zawiadomienie do prokuratury po kontroli budżetowej w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu. Chodziło o niedopełnienie obowiązków w związku ze zlecaniem usług utylizacji śniętych ryb w Odrze, „skutkujące niegospodarnym wydatkowaniem środków publicznych i osiągnięciem korzyści ekonomicznej przez przedsiębiorcę realizującego zamówienie”. A dokładnie: o wyłonienie wykonawcy utylizacji bez odpowiedniej procedury.

„Według NIK szkoda w budżecie państwa spowodowana zaniechaniami urzędników mogła wynieść prawie 280 tys. zł” – poinformowała Izba.

Raport NIK i debata z naukowcami

Wcześniej – w lipcu 2023 – NIK zorganizował debatę ekspercką wokół katastrofy odrzańskiej. Wnioski z tej debaty znalazły się w opublikowanym właśnie raporcie.

„Pojęcie złote algi nie było dobrze znane, bo informacje o ich zakwicie w Europie były sporadyczne i chyba nawet Komisja Europejska nie wymieniała ich w swoim raporcie dotyczącym toksycznych glonów” – mówił dr hab. inż. Bogdan Wziątek, przewodniczący Rady Naukowej przy Polskim Związku Wędkarskim. Jak podkreślał, złota alga w ogóle nie powinna pojawić się w Odrze, która (przynajmniej teoretycznie) jest wodą słodką. PZW alarmował służby już w marcu i kwietniu, że na Kanale Gliwickim dzieje się coś złego. Kolejne przypadki były zgłaszane w lipcu i – jak przekazał prof. Wziątek – za każdym razem „były lekceważone i bagatelizowane”.

Profesor Robert Czerniawski, hydrobiolog z Uniwersytetu Szczecińskiego zaznaczał:

"Taka katastrofa mogła się zdarzyć 10 lat temu, pięć lat temu, rok temu albo za 10, 20 lat, bo zmieniliśmy warunki życia tego ekosystemu”.

Zasolenie, jak wyjaśniał, wzmaga uwalnianie się z osadów dennych związków pokarmowych. To z kolei powoduje zasobność wód, bo glony, rośliny mają więcej pożywienia i same powodują dodatkowy wzrost zasolenia.

Eksperci rozmawiali również o możliwych rozwiązaniach – przede wszystkim wykorzystujących nowoczesne technologie odsalania wód wpadających do Odry. Rząd po katastrofie prowadził eksperymenty z wykorzystaniem substancji chemicznych, które miały neutralizować złotą algę.

„Są to obiecujące metody ograniczania zakwitu złotej algi, ale tylko miejscowo. Nie mogą być stosowane w całym ekosystemie” – mówiła dr hab. Agnieszka Kolada, kierowniczka Zakładu Ochrony Wód w Instytucie Ochrony Środowiska. Dodała: „To jest światełko w tunelu, ale to jest walka ze skutkiem, a nie przyczyną”.

Raport NIK można znaleźć TUTAJ.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze