„Wprowadzenie religii do szkół jest głęboko niesłuszne i będzie powodować napięcia” – przestrzegała w 1990 roku, skądinąd głęboko wierząca katoliczka, wiceminister edukacji Anna Radziwiłł. Jak brzmią te słowa po 30 latach szkolnej katechezy?
Choć przez 30 lat odsetek osób uczestniczących w lekcjach religii utrzymywał się na wysokim poziomie (według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w roku szkolnym 2019/2020 było to 88 proc. uczniów), a Kościołowi udało zdobyć niemal niekontrolowany dostęp do edukacji Polek i Polaków, zaczyna się wielki odwrót. Wpisuje się on w szerszy trend rozliczeń z katolickim wychowaniem.
Z wielu doniesień medialnych wyłania się obraz rodziców, którzy coraz częściej rezygnują z posyłania dzieci na katechezę. Toczą walkę o zajęcia z etyki, opisują, jakiej presji czy szantażom są poddawani. Mają nie „robić problemów”, „nie wydziwiać”, nie narażać dzieci na gorszą średnią, bo przecież piątka z religii, może się przydać w rekrutacji…
Problem z religią w szkole to nie tylko trudności administracyjne. Chodzi też o rolę jaką Kościół katolicki odgrywa w życiu Polek i Polaków. I szkodliwe, fundamentalistyczne treści „wychowawcze” – w waszych relacjach często opisujecie je jako „indoktrynację” – które nierzadko odciskają się na życiorysach.
Polskie społeczeństwo jest w trakcie powolnego procesu odsuwania się od Kościoła, postępuje laicyzacja.
W sondażu IPSOS dla OKO.press z 2019 roku aż 53 proc. badanych uznało, że lekcje religii powinny wrócić do salek katechetycznych. Za tym, by było jak jest, opowiedziało się 42 proc. respondentów.
Trend jest szczególnie wyraźny wśród młodych. W ostatnich klasach szkoły średniej liczba uczniów, którzy chodzą na lekcje religii, spada do 70 proc. Z badania Pew Research wynika też, że tylko 16 proc. młodych Polaków deklaruje, że religia jest dla nich ważna. Dla porównania, wśród starszych odsetek rośnie do 40 proc.
O głębokim kryzysie świadczą wasze relacje, nadsyłane do OKO.press, w których piszecie o wstydzie, traumie, poczuciu zażenowania, zmęczeniu. Są też takie, choć niestety nieliczne, w których da się dostrzec „ludzkie” oblicze szkolnej religii. Oddajemy wam głos i dziękujemy za okazane nam zaufanie.
„Przez lata miałam poczucie winy, że jestem ambitna i odważna”
„Kiedy byłam nastolatką byłam dość zagubiona. Szukałam oparcia w Bogu i Kościele, poszłam do szkoły katolickiej. Po jej ukończeniu okazało się, że zgubiło mnie to jeszcze bardziej” – pisze dziewczyna „z traumą religijną”. Chce pozostać anonimowa, nazwiemy ją Zofią.
Z lekcji religii dowiedziała się, że kobiety nie odczuwają pragnienia wolności i siły fizycznej. Nie powinny też zarabiać więcej niż mąż, bo ten może czuć się niedowartościowany. Lepiej też, by samodzielnie nie przenosiły rzeczy, jeśli obok znajduje się mężczyzna. To on jest bowiem naturalnie uposażony w odwagę i siłę, za którą kobieta go podziwia. Jaka jest więc rola kobiety? Być żoną i matką, a pracownicą tylko wtedy, gdy da się to pogodzić z dbaniem o ognisko domowe.
„Żadna z koleżanek nie wyrażała sprzeciwu. Przez lata miałam poczucie winy, że jestem ambitna, odważna i – z racji częstych treningów – silniejsza fizycznie od kolegów.
Udało mi się zacząć to kontrolować dopiero niedawno, kilka lat po skończeniu szkoły” – pisze Zofia. „Niektórzy myślą, że to tylko słowa pojedynczych księży, a nie stanowisko całego Kościoła, jednak tak nie jest. W tym sprzeciwianiu się »ideologii gender« nie chodzi tylko o zmianę płci, czy homoseksualizm, ale też o to, żeby kobiety pozostały jak najbardziej stereotypowo kobiece. Również Jan Paweł II poświęcił temu zagadnieniu dużo miejsca w swoim nauczaniu. Chciałabym, żeby wreszcie można było zacząć mówić o dyskryminacji kobiet w Kościele”.
„Miesiączka to płacz niespełnionej macicy”
„Pamiętam jak ksiądz nam wmawiał, że miesiączka to płacz niespełnionej (bo nie zapłodnionej) macicy. Wzbudziło to w dziewczynkach poczucie wstydu i tego, że coś robimy źle” – pisze Natalia. Nie chciałaby, by jej córka, która dziś ma dopiero roczek, kiedykolwiek musiała chodzić na religię i „słuchać podobnych bzdur”. Szczególnie, że w jej parafii był też ksiądz pedofil. To z mediów, a dokładnie artykułu „Grzech w diecezji tarnowskiej„, dowiedziała się, że proboszcz świadomie go przyjął i pozwolił, by uczył dzieci religii. „Była nawet afera, bo ksiądz zabierał 10-letnie dziewczynki do galerii handlowej, kupował stroje kąpielowe, a później zabierał na basen. Księdza przenieśli i szybko wszystko ucichło” – wspomina Natalia.
Wstyd to też uczucie, które towarzyszyło innej naszej czytelniczce.
„W pierwszej klasie liceum byłam w ciąży. Katecheta nie wyczytywał mojego nazwiska, udawał, że nie istnieję”.
W szkole, do której chodzi dziecko Klaudii, ksiądz jest mizoginem. Powtarza, że kobiety nie wniosły nic do historii cywilizacji, a świat rozwija się dzięki mężczyznom. Na lekcjach padały też słowa usprawiedliwiające gwałty. Ksiądz pozwala też sobie oceniać wygląd uczennic. Na lekcjach komentuje, że „ubierają się ordynarnie”. „Na tych lekcjach nie obowiązują standardy, którym podlegają nauczyciele innych przedmiotów” – mówi kobieta.
„Im bardziej się męczyliśmy, tym bardziej był zadowolony”
„Lekcje religii to był największy koszmar mojej podstawówki” – mówi Kasia. „Jedyne, co zapamiętałam, to ciągłe poczucie strachu i ból brzucha przed lekcjami. Ksiądz, który prowadził zajęcia, musiał czerpać przyjemność z tego, że małe dzieci, bo mówimy o klasie 1-3, nie potrafią odpowiedzieć na pytanie. Kazał nam się uczyć wszystkiego na pamięć. Im bardziej się męczyliśmy, tym bardziej on był zadowolony. Dużo straszył nas grzechem, piekłem, karą boską. Nie miało to nic wspólnego z naukami Chrystusa. A gdy przechadzał się szkolnymi korytarzami, zachowywał się jakby szedł sam Bóg”.
Najgorzej wspomina przygotowania do Komunii Świętej, które również odbywały się w szkole. „Ksiądz chciał »skontrolować« czy dobrze wystawiamy języki, żeby przyjąć komunię. Kazał nam po kolei podchodzić do lustra w klasie i otwierać buzie. Wstyd i zażenowanie towarzyszą mi 20 lat później” – wspomina Kasia.
Gdy w liceum usłyszała, że homoseksualizm to dzieło szatana, wypisała się z zajęć. „Byłam prawie dorosła, wiedziałam, że ktoś mi wciska ciemnotę. Na pewno w przyszłości oszczędzę dzieciom tej traumy” – dodaje.
„Ksiądz wyśmiał moje dziecko, bo nie jesteśmy religijni”
„Mój syn przyszedł do domu z płaczem, że siostra ucząca religii krzyczy na niego, że słabo zna modlitwy” – pisze Krzysztof. „Następnego dnia wypisałem go z zajęć, na 3 miesiące przed komunią”. Córkę Gosi, w podobnym wieku, katechetka straszyła, mówiąc, że gdy w nocy skrzypi podłoga, to odwiedzają ją zmarli. „Bardzo długo spała przy zapalonym świetle. Teraz się z tego śmiejemy, ale na religię już nie chodzi”.
Dorota, dziś już dorosła, z lekcji religii zrezygnowała w liceum. Ksiądz nie lubił dziewczyn. Twierdził, że „Harry Potter” to dzieło szatana, a na pytanie, czy przeczytał książkę, odpowiadał, że to „jakby wypić truciznę i zapytać jak smakuje”. Dorota wolała siedzieć 45 minut pod klasą i czytać, niż słuchać tych bzdur. Gdy jej córka poszła do zerówki z automatu dołączyła do lekcji religii.
„Zrezygnowaliśmy, gdy katechetka powiedziała, że naukowcy odkryli żywe tkanki ludzkiego serca w hostii”.
Dziecko Kasi zrezygnowało z zajęć religii po tym, jak na lekcji, przy wszystkich uczniach wyśmiał je ksiądz. „To było w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Dziecko napisało wypracowanie o tym, jak obchodzimy święta; że to miłe tradycje, ale dla nas nie jest to religijne przeżycie. Ksiądz wyśmiał je, kpił z takich jak my. Przy całej klasie. Dziecko przepłakało to w domu i zdecydowało, że więcej na religię nie pójdzie”.
„Z księdzem nie było dyskusji”
Sławkowi [imię zmienione] przeszkadzało bezmyślne „odklepywanie” pacierzy, brak dyskusji i pogarda dla innych religii (niektóre z nich ksiądz nazywał „psią wiarą”).
Maria, mimo że do dziś jest osobą wierząca, z lekcji religii wypisała się na początku trzeciej klasy liceum. Zajęcia prowadził ksiądz salezjanin, który uprawiał katechetyczny „coaching”. Uczniowie musieli wypełniać formularze, w które wpisywali swoje plany i marzenia, ale ksiądz dopytywał też o „sekrety” i sprawy, które Maria nazywa „intymnymi”. Poza tym, uczniowie oglądali niezliczone ilości filmów.
„Część z nich to typowe chrześcijańskie propagandowe klasyki (np. „Bóg nie umarł”), część – dokumenty Grzegorza Brauna, a część była zupełnie egzotyczna: amatorskie obrazy „z przesłaniem”. Niektóre – bardzo drastyczne”
– relacjonuje Maria.
Ksiądz bał się konfrontacji i krytyki. „Sugerował nam niedojrzałość i złą wolę, czasem opowiadał łzawe historie z dzieciństwa albo się obrażał. Często głosił niepotwierdzone naukowo »prawdy«, odmawiał podania źródeł, a pytania traktował jako atak”. I tu też, tak jak na lekcjach u Sz., pojawiały się twierdzenia dyskryminujące, głównie islamofobiczne.
„U mnie lekcje religii skończyły się w drugiej klasie gimnazjum, gdy katecheta mnie uderzył w twarz.
Mój tata, gdy się dowiedział dostał furii i po interwencji w kuratorium zostałam wypisana z religii, a katecheta jeszcze 2 lata uczył w szkole” – pisze Sylwia.
„Życie bez chrztu, to życie w szambie”
Szymon ma 17 lat. Na lekcje religii nie chodzi z wyboru. Gdy zaczął liceum, postanowił znów spróbować. Czego dowiedział się od księdza w ciągu dwóch miesięcy?
„Życie bez chrztu świętego to życie w szambie”, „Aborcja zawsze będzie morderstwem, a matka będzie miała dziecko na sumieniu do końca życia”, „Homoseksualizm to choroba psychiczna, którą należy leczyć farmakologicznie”.
Mimo tego z całej klasy wyłamały się tylko trzy osoby.
Adzie [imię zmienione] już w szkole podstawowej przeszkadzały niemerytoryczne twierdzenia katechetek. Nie miała jednak dość wiedzy, by protestować. Wszystko zmieniło się w technikum, gdy kolejna katechetka poruszyła temat Halloween. „Cała lekcja upłynęła na bluzganiu na szatańskie motywy celtyckich druidów i powtarzaniu, jak ogromnym grzechem jest obchodzenie tego nie-święta”.
Ada próbowała polemizować mówiąc o pogańskich korzeniach wielu chrześcijańskich tradycji. Jednak katechetka uparła się, że przez dziewczynę przemawia brak wiedzy i dla całej klasy przygotowała specjalny wykład o „szatańskim znaczeniu przebieranek i herezji jaką jest komercjalizowanie tej niewinnej zabawy”.
„Jestem niewierząca od końcówki gimnazjum. Dostrzegałam tak dużo bzdur, które były przekłamywaniem faktów na użytek własnej narracji, że tamto wydarzenie tylko przypieczętowało decyzję o odcięciu się od Kościoła” – dodaje A.
„Wpadłam w paranoję czy nie jestem opętana”
Zuza, dziś studentka, ostatni raz lekcję religii miała trzy lata temu, jednak najmocniej zapadły jej w pamięć zajęcia prowadzone w gimnazjum. Katechetka kazała uczniom oglądać egzorcyzmy.
„Lekcje były poświęcane grzechom, przyczynom opętania, a także osobom, które tego doświadczyły. Oglądaliśmy więc jak dziewczyna mówi wieloma językami, których nie powinna znać; jak wypluwa gwoździe, a jej ciało wykręca się w nienaturalny sposób. Wszystkiemu towarzyszyła modlitwa »Ojcze Nasz«, którą kojarzysz z czasów, gdy świat był dużo prostszy, a ty odmawiałaś z rodzicami modlitwy przy dziecięcym łóżku. Słuchaliśmy też o tym, że Emily Rose swoim cierpieniem dała największe świadectwa wiary i oddania Bogu” – opowiada Zuza.
Chętnym katechetka rozdawała egzemplarze magazynu „Egzorcysta”.
W Zuzie, te doświadczenia, zrodziły na chwilę „poczucie głębokiej wiary w Boga”. Jednak, jak przyznaje, wynikało to głównie z ogromnego strachu przed szatanem. „Wpadłam w paranoję do tego stopnia, że przy codziennych czynnościach nachodziła mnie myśl czy to nie ja jestem »wybranką szatana« i czy nie będę musiała przypadkiem swoim cierpieniem dawać świadectwa wiary” – dodaje Zuza.
„Lekcje religii, czyli jak po katolicku nienawidzić”
Agnieszka niejednokrotnie sprzeczała się z księżmi na lekcjach religii. Reagowała, gdy ci uznawali inne religie za dzieło szatana lub rzucali rasistowskimi hasłami.
„Miarka się przebrała, gdy katechetka puściła nam »dokument odsłaniający prawdę« o homoseksualistach. W filmie przedstawiono ich jako szaleńców, którzy pod osłoną nocy chodzą do lasu, tańczą nago wokół ogniska i oddają cześć jakimś bożkom. Zagotowało się we mnie, więc wypaliłam do katechetki, że jest z niej guzik, a nie katoliczka. Pytałam czy nie jest jej wstyd okłamywać ludzi; gdzie podziały się tutaj przykazania: »Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu« oraz »Kochaj bliźniego swego jak siebie samego«.
W odpowiedzi katechetka nawrzeszczała na mnie i kazała mi iść całować się z koleżanką”.
Kłótnia skończyła się zagrożeniem oceną niedostateczną z religii. Agnieszka wybroniła się zdając test z Biblii na ocenę bardzo dobrą. „Zrobiłam to, żeby było jej głupio. Od tamtego czasu powoli zaczęłam stronić od Kościoła, aż osiągnęłam poziom, gdzie nawet końmi mnie tam nie zaciągną” – dodaje.
„Kobieta współżyjąca przed ślubem jest zepsuta”
Prezerwatywy mają dziurki i przepuszczają wirusa HIV, powodują raka u kobiet oraz stan zezwierzęcenia – taką lekcję o katolickiej seksualności odebrała Justyna [imię zmienione] w gimnazjum. „Według katechetki, kobieta współżyjąca przed ślubem jest »zepsuta«, popełnia grzech ciężki, a jedyną formą pokuty, jest bycie przykładną żoną do końca życia. W trakcie jednej z lekcji dotyczącej nagradzania przez Boga za dobre rzeczy, a karania za złe, koleżanka zapytała za co karane są nowo narodzone dzieci, które – jak jej brat – mają porażenie mózgowe.
Katechetka odpowiedziała, że choroba brata to kara za grzechy jej rodziców, ale żeby się nie martwiła bo brat szybciej będzie zbawiony. Koleżanka, lat 13, rozpłakała się”.
Justyna również musiała słuchać o dziełach szatana – Harry Potter, Dan Brown, Pokemony – których celem było oderwanie dzieci od Boga. „Nie mam nic przeciwko wierze, ale przeciwko takim naukom Kościoła jak najbardziej” — mówi dziewczyna.
Dla Oliwii koszmar na lekcjach religii zaczął się, gdy ulubiona katechetka złamała nogę. Na zastępstwo, które trwało trzy lata, przyszedł ksiądz. Dziewczyna wspomina, że każda lekcja była miksem zażenowania i stresu.
„Ksiądz opowiadał nam o demonie drzemiącym w Hello Kitty, My Little Pony i Barbie. Początkowo to było nawet zabawne, ale poruszał ten temat tak często, że przestało. Bardzo lubił mówić o męczeństwie, roli cierpienia w życiu i demonach, które miały nas – 10-, 13-letnie dzieci – opętać. Zapewniał jednak, że on nas chroni, bo przez swój status duchownego jest większym magnesem na demony.
W końcu zarządził obowiązkowe święcenie po każdej lekcji religii: krzyżyk rysowany palcem na czole, ustach i klatce piersiowej”
– wspomina Oliwia.
„Nie chciałam fundować dzieciom wytykania palcami”
Magda na lekcje religii chodziła jeszcze do Kościoła. Pamięta, że ksiądz z parafii „bił po głowach pustą, plastikową rurką” uczniów, których nie widział na niedzielnych mszach. W czwartej klasie w ramach pokuty także Magdzie kazał przyrzec, że już nigdy nie opuści nabożeństwa. „Od konfesjonału odchodziłam roztrzęsiona. Minęło sporo czasu nim poradziłam sobie z tym ciężarem” – wspomina. W liceum spotkała „księdza podrywacza”, którego olewała. W końcu z religii wypisała się w czwartej klasie, niedługo przed maturą.
Gdy urodziły jej się dzieci (trójka synów), nie chciała ich chrzcić, ale mąż nalegał. „Miałam wrażenie, że wyrządzam im ogromną krzywdę. Tłumaczyłam sobie, że to niczym szczepienie w naszej katolickiej rzeczywistości. Tak samo traktuję lekcje religii” – mówi Magda.
Ale chodzi też o presję otoczenia.
„Mieszkamy w małej, wiejskiej społeczności. Moje dzieci byłyby jedynymi w całej szkole, które nie uczęszczają na religię. Nie chciałam im fundować wytykania palcami, nie chciałam też wojen z mężem, który jest katolikiem”
Jak sama mówi dziś „marzy o apostazji”. „Na pewno w końcu jej dokonam. Na pewno”.
Wszystko zależy od człowieka?
W ciągu 24 godzin od publikacji apelu o przysyłanie historii dotyczących lekcji religii, spłynęło do nas ponad 100 wiadomości. Wśród nich pięć głosów było pozytywnych, zwracających uwagę, że „wszystko zależy od człowieka”.
„Moja córka miała w liceum lekcje z fantastycznym księdzem. Bardzo pryncypialny, ale jednocześnie otwarty i życzliwy. Gdy był wspólny wyjazd w góry, zainicjował zbiórkę dla tych uczniów, którzy nie chodzą na religię i mają kiepską sytuację finansową. Choć został przeniesiony do parafii w innym mieście, przyjechał, żeby udzielić jej ślubu” – pisze Ewa.
„Lekcje religii, które najwięcej mi dały, to te w gimnazjum. Uczyła nas katechetka (nie zakonnica), która do dziś jest dla mnie wzorem. Pani miała bagaż doświadczeń, związanych również z wiarą, bólem, miłością i wielkim przebaczeniem, a więc z jednymi z najważniejszych nauk Kościoła. Zawsze była otwarta na nasze opinie i o ile stała po stronie Kościoła, to można było na lekcji o tym normalnie porozmawiać. Tak było, gdy trwał »Czarny protest« i przyszliśmy do szkoły ubrani na czarno” – pisze Ania [imię zmienione].
Co tam robi Chandler?
Joey Tribbiani się wyprowadził i rzuciła go Monika
QUOTE: "Lekcjami religii, które najwięcej mi dały to te w gimnazjum."
Niechlujna składnia. Powinno być albo:
"Lekcjami religii, które dały mi najwięcej BYŁY te w gimnazjum", albo też:
"LEKCJE religii, które dały mi najwięcej to te w gimnazjum".
Nie od dziś wiadomo, że polska języka trudna języka.
Popisałeś się?
Dziennikarz ma poprawiać cytowane wypowiedzi?
Zauwaz, ze to sa glownie dzieci, nie dorosli po 3 latach studiow humanistycznych. Kazdy moze popelniac bledy. A dziennikarz cytuje, nie moze poprawiac wypowiedzi, co najwyzej je tlumaczyc na inny jezyk.
Naprawdę to Cię najbardziej uderzyło w tym artykule? Zastanów się nad sobą.
\"Przez lata miałam poczucie winy, że jestem ambitna, odważna i – z racji częstych treningów – silniejsza fizycznie od kolegów.\"
Naprawdę ? z powodu częstych treningów kobieta może być silniejsza od mężczyzny ?
w 99% to jest nieprawda, bo to biologia, gdzie estrogen inaczej buduje ciało dziewczyny, a testosteron ciało chłopaka. Dlatego zawody sportowe są osobno dla kobiet a osobno dla mężczyzn.
Co do innych historii – to w te historie nie wierzę – te dziewczyny nie miały rodziców ? Gdyby to były moje córki to gdybym się dowiedział ksiądz usłyszałby co o nim sadzę przy całej klasie w szkole. Bycie księdzem nie powoduje, ze ktoś nie jest skończonym chamem i burakiem i trzeba takiemu uświadomić że nim jest.
Kiedyś, to było lepiej … religia w salkach katechetycznych przy katedrze, siostry i księża jacyś inni … choć nie raz się dostało linijką po łapach 🙂
Nie do tematu ale na tle dzisiejszych 637 zgonow chcialem stwierdzic ze jest to NIEMOZLIWE by po tylu dniach z takimi liczbam jeszcze jakis respirator byl wolny. Ludzie nie umieraja w pierwszy dzien zarazenia a stan krytyczny trwa tygodnie. To gdzies oni do tej pory musieli lezec czy nie?
Niepowazne jest tez dzielenie na osoby z chorobami wspolistniejacymi. W takim wypadku do tej pory nikt na swiecie nie zmarl na AIDS bo obniza odpornosc a umiera sie na grype.
Lub inaczej mowiac: Ile dni po 500 zgonow potrzeba by kazdy z 2200 zajetych respiratorow byl wolny? Z zalozenia ze 50% umiera musialo ich az ponad 1000 dziennie pod respiratory przybywac. Ile dni wtedy potrzeba by wszystkie teoretyczne 2800 respiratorow zajac?
Dla mnie najbardziej dramatycznym wydarzeniem w historii Polski był upadek reformacji. Ze względu na fatalny wpływ na dalsze losy kraju. Przegrane wojny i powstania to w porównaniu z tym mały pikuś.
A przecież mogliśmy być normalnym krajem protestanckim, w którym szanuje się uczciwość i pracowitość a cwaniactwo – jeśli występuje – jest wstydliwie skrywane. W krajach katolickich jest odwrotnie. U nas ludzie potrafią chwalić się swoimi przekrętami – są z tego dumni. Wiara w magię odpustu i rozgrzeszenia powoduje, że taka symboliczna siostra Bernadetta może robić rzeczy straszne i ciągle wierzy, że bramy niebios stoją przed nią otworem. Oczywiście dotyczy to większości kleru.
Nie bez znaczenia jest fakt, że pastor w krajach protestanckich ma normalną rodzinę i wie, jak wygląda normalne życie. W KK księża żyją w jakiejś innej czasoprzestrzeni słabo związanej z rzeczywistością. Ich obsesje seksualne wynikają zapewne z faktu, że sami mają poważne problemy. Chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że katolickie seminaria to takie małe raje dla homoseksualistów.
Reformacja w Polsce upadła, bo szlachta wolała trzymać poddanych sobie chłopów w ciemnocie, uważając, że bardziej się jej to opłaca (na krótką metę pewnie tak i było w ówczesnych, specyficznych dla Polski warunakch społeczno-ekonomicznych). Jako protestanci mieliby wręcz religijny obowiązek zachęcania chłopów do nauki czytania i pisania, żeby ci mogli studiować Biblię. Chłop oczytany i przyzwyczajony do dyskusji nie godziłby się tak łatwo na bezwzględny wyzysk. Kontrreformacyjny Kościól Katolicki był z kolei dla szlachty idealnym sprzymierzeńcem, bo jego głównym programem był obskurantyzm i anyracjonalizm. A że przy okazji obniżył się też znacznie poziom intelektualny samej szlachty i ostatecznie państwo upadło, to już był skutek uboczny tego wyboru.
Kontrreformacja była szatańską strategią: Kościół odkrył, że nie ma racjonalnych argumentów by przeciwstawić się zarzutom protestantów i postawił bardzo mocno na oduczenie ludzi krytycznego myślenia. Efektem był szybki upadek właściwie wszystkich krajów Europy, w których Kościół nie napotkał silnej konkurencji: państwa włoskie, Hiszpania, Portugalia, Polska. We Francji władza królewska tradycyjnie była mocno w kontrze wobec Kościoła, a w krajach niemieckich katolicy musieli bezpośrednio konkurować z protestantami, dlatego tam sprawy potoczyły się inaczej.
Do dzisiaj ponosimy bolesne skutki tej strategii, a rządy PiS-u są jedynie najnowszym tego przejawem. Jedynym wyjściem dla Polski jest całkowite odrzucenie tego do cna przegniłego tworu, jakim jest Kościół Katolicki.
Nie koniecznie "bo szlachta". Reformacja (palingonesis) w Polsce, lata 1450-1670 (daty dyskusyjne) miała swoich mecenasów głównie w szlachcie i maganteri (Radziwiłłowie). Ale zasadniczym było zrozumienie jej konieczności przez wielu prominentów Krk (bp Olesnicki). Podobnie było w wielu krajach katolickich, w których reform domagały się elity, często funkcjonariusze Krk. Tylko dzięki temu mogło dojść do Soboru Trydenckiego i rewolucji naukowej. Polska była w tym okresie wyjątkową oaza wolności i swobody myślenia. Każdy miał prawo wolnego wyboru uznawanej religi. Nastąpił poważny rozdział Krk od państwa. Od 1565 roku sądy kościelne nie mogły egzekwowac wyroków z majątku szlachty. Ponowne dopuszczenie Krk do władzy (Jezuici), tylko ze wzgledow politycznych stało się dla Polski przekleństwem na wiele, wiele lat. Do dnia dzisiejszego. Konkordat, przygotowany przez Suchocką stał się ukoronowaniem wieloletnich wysiłków Krk w uzyskaniu dostępu do państwowego koryta.
Jeśli by byli mądrzy, to by zreformowali katechezę – zredukowali liczbę godzin, skupili się na nauce Ewangelii., i dali sobie spokój z moralizowaniem i osądzaniem innych.
Trzeba pamiętać, że wczesny Kościół, zanim został zaaprobowany przez władze świeckie aby się z nimi związać, rozwijał się dynamicznie, przygarniając ludzi, także grzeszników nie odtrącając ich.
Jakby byli mądrzy, to po pierwsze nie popieraliby narodowego socjalizmu. Wystarczy znać historię XX wieku na poziomie szkoły podstawowej, by to rozumieć. Za poparcie nazizmu niemiecki KK zapłacił słoną cenę – dzisiaj kościoły stoją tam puste.
Historia pokazuje też, że wszystkie reżimy prędzej czy później upadają. Pisowski też kiedyś upadnie, a wtedy polski KK znajdzie się po prostu po stronie przegranej. Ale wygląda na to, że pazerność przesłania im umiejętność logicznego myślenia – skoro PIS daje kochane pieniążki z budżetu, to trzeba go popierać.
…………..
W 1 klasie SP również słyszałam od katechetki o tych "ludzkich tkankach w hostii". Potem o krwawych łzach macicy która tęskni za dzieciątkiem. Mam wrażenie że to jest jakiś kanon który katecheci mają wciskać małym dzieciom, bo im dziecko młodsze tym dorosły jest większym autorytetem i wmówi każdą bzdurę.
To jest nie do pojecia, ze takie cos wciskaja mlodym, ale juz porzadna edukacja seksualna to jest w ich oczach pedofilia. Ten kraj to stan umyslu. Nic dodac nic ujac
U nas ksiądz w gimnazjum często wyczyniał homofobiczne harce. Bzdurą, która najbardziej mi zapadła w pamięć, była ta najśmieszniejsza: pewnego razu opowiedział anegdotę o homoseksualnych bocianach. Podobnież zaobserwował kiedyś, jak dwa bocianie samce zamieszkały w jednym gnieździe. Jednak po jakimś czasie przegoniły ich stamtąd "normalne" heteroseksualne bociany. Skwitował to tak, że w ten oto sposób natura się broni przed zboczeńcami.
Pragnę tylko dodać, że sam był bardzo dziwny, np. często dotykał dzieci i młodzież, niby to głaszcząc po głowie lub kładąc rękę na kark, ale było to bardzo dziwne głaskanie po głowie, takie nienaturalne i z pewnością nie akceptowalne. Jednak panowało coś w rodzaju zmowy milczenia na temat jego skłonności, które aż nadto rzucały się w oczy, uczniowie jednak nie podejmowali między sobą tego tematu.
Z kolei w trzeciej klasie SP katechetka po rekolekcjach przepytywała każdego z osobna, czy byliśmy u spowiedzi podczas rekolekcji i bardzo krytykowała tych, którzy nie byli – była wręcz oburzona i nie docierały do niej nawet takie argumenty, że ktoś chodzi do spowiedzi co miesiąc, a ostatnio był 2 tygodnie temu…
Kiedy mieszkałam we Francji i chodziłam do francuskiej szkoły, nie było nawet takiego przedmiotu jak religia i o istnieniu tego przedmiotu nie wiedziałam dopóki nie poszłam do polskiej szkoły. Czyli jednak da się usunąć religię ze szkół i szkolnictwo może normalnie funkcjonować. Jednakże ze wzgledy na to że Kk walczył z komuna, nasza społeczność ma przeswiadczenie, że Kościół powinien być połączony z państwem. Tylko nikt nie zauważa, że Kk kolaborował z nazistami a także ci robił w m.in. Średniowieczu. Ja jestem za oddzieleniem państwa od kościoła i usunięciem religii ze szkół. Uważam że religia w salkach przy kościele najlepiej po lekcjach lub w niedzielę, sobotę jest dobrym rozwiązaniem.
Religia w szkole to samobój dla religii. Szkoła uczy o sprawdzalnych faktach oraz samodzielności w myśleniu, a religia wręcz odwrotnie: uczy dogmatów i posłuszeństwa. Uczeń ma podane jak na talerzu różnice i może samodzielnie wyciągnąć wnioski na jakie stać dzieciaki, czyli głównie wyśmiewanie idiotyzmów religijnych. Bo gdyby na naukę religii chodził gdzieś na plebanię, rozumiałby, że tam wchodzi w inną realność, w świat że tak powiem magii i sił nadprzyrodzonych.
Religia w salkach ma z pewnością plusy i pewnie było by z większym pożytkiem dla wierzących. Ale prawo do religii w szkole jest i powinno być. Natomiast nie w całej Francji nie ma religii w szkołach. W Alzacji i Lotaryngii jest np obowiązkowa.
Kto pomyślał, że są to historie zabrane 30 lat temu, gdzieś w lesie, na końcu polski, to jest w błędzie. Przez ostatnie 4 lata słyszałem takich wiele, opowiedzianych osobiście, tutaj w Poznaniu, w centrum dużego miasta.
Jedno szczególnie utkwiło w mojej pamięci, chyba dlatego, że zaprezentowane przez dziecko, z zaskoczenia.
Adam, kolega mojego Piotrka, 5 klasa SP, rodzice już w trzeciej klasie wypisali go z religii. Chłopcy często się widują ze sobą. Kilka miesięcy temu, latem przy obiedzie chłopak nagle zaczyna mówić: "W tym roku szkolnym też nie będę chodził na religię, pamiętam jakie to było straszne, Pani katechetka mówiła, że trzeba cieszyć się każdym dniem, bo jutro można umrzeć, wiele nocy, ze strachu, nie mogłem przez to zasnąć, minęło dużo czasu, już prawie sobie z tym poradziłem". Tu Adam zaczyna płakać.
…………
Moje dzieci miały stanowczy zakaz zbliżania się do ksieży, zakonnic i katechetów.Na durne pytanie wychowawcy, czy pozwalam synom nie chodzić na religię odpisywałam, że nie pozwalam im chodzić na religie. Jak okrutnym rodzicem trzeba być żeby narażać dzieci na takie bzdury. Żadne tam apostazje czy inne głupoty, ignorować i nie dawać satysfakcji, że się w ogóle przejmujemy. Nie będę chodzić po prośbie, żeby mnie wypisali. Ja się nie zapisywałam. Wszystkie chrzty dokonane na kilkumiesięcznych niemowlętach powinny byc z automatu unieważnione. Koniec, kropka.
Ja tu czegoś nierozumiem. Przecież jeśli nie odpowiadają Wam lekcje religii, to łatwo możecie z nich zrezygnować. Nikt nikogo nie trzyma na siłę. Wiem, że różni bywają katecheci mniej lub bardziej umiejący dobrać odpowiednie słowa, ale również widziałam młodzież dosłownie skakajaca po głowie katechecie , który sobie nie radził z młodzieżą lub dzieci które miały za nic napominania księdza. Dochodzą do tego emocje i buntowniczość dzieci w pewnym wieku czy nie wychowanie, co prowadzi często do nadinterpretacji czy wyolbrzymiania tego co usłyszą. Jeśli macie dzieci to wiecie o czym pisze. A co robią rodzice, czy interesują się swoimi dziećmi, czy ich obchodzi co myślą, przeżywają, co dzieje się w szkole???? Mają tylko wymagania. Mogą sami uczyć lekcji religii własne dzieci jeśli mają odpowiednie przygotowanie. Ale z reguły ich wiedza religijna jest na poziomie podstawowym. Więc zanim zaczniecie krytykować innych to zacznijcie może zmieniać siebie. A gwoli ścisłości :homoseksualizm jest zniewoleniem, Harry Potter to magia a Halloween to afirmacja śmierci. Sprawdź jakie skutki mają te trzy rzeczy kiedy się w nie angażujesz, a nie pisz że to zacofanie. Szatan chcę abyś tak myślał, a Ty myślisz ze jesteś taki postępowy. Pozdrawiam
"Homoseksualizm jest zniewoleniem" Doprawdy? Masz jakieś dowody na to? Czy coś, co wynika tylko i wyłącznie z biologii i jest obecne w świecie zwierząt, jest zniewoleniem?
Tak,pedalstwo wynika z biologi,dlatego w zwiazkach homoseksualnych rodzi sie tyle samo,a czesto wiecej dzieci niz w zwiazkach heteroseksualnych,cytujac znana karnistke.
Za szatana uznaję popieprzonych fanatyków religijnych czyniących zło w imieniu jakichś wirtualnych bytów.
A przyjmowanie komunii świętej to ludożerstwo.
Właściwie masz rację. Mimo wszystko jesteś głęboko wierzący.
Może i tak
Masz rację. Irytuje mnie tylko to otoczenie, didaskalia tego obrzędu. Zamiast wystrojonych, smutnych i poważnych ludzi siedzących karnie w ławach na przeciwko ozłoconego ołtarza, widziałbym skąpo ubrane tancerki i tancerzy dokonujących wygibasy wokół centralnego ogniska nad którym gotuje się kocioł, kończąc to jedną wielką pijacko-erotyczną orgią.
Z kościołem nie mam nic wspólnego od lat. Uważam, że on nie na nic wspólnego z Bogiem. Odmówiłem bratu bycia ojcem chrzestnym jego dziecka ponieważ nie będę z siebie robił durnia. Czy możesz rozwinąć myśl w jaki sposób osoby homonornatywne są zniewolone? Moim zdaniem niewolone są przez katolików, którzy te osoby potępiają i piętnują. Swoje dzieci uczę tolerancji i miłości do bliźniego. Cały czas mówię im, że będę je kochał niezależnie od ich wyborów sercowych. Mogę mieć dwie córki czy dwóch synów … będę miał z kim drinusia wypić. Zabieram je na marsze równości. Byliśmy na festiwalu Drag Queen. Chcę aby moje dzieci wiedziały, że ludzie mogą żyć inaczej i nie na w tym nic złego. Chcę je wychować na nowoczesnych, postępowych i tolerancyjnych ludzi. Takich, które nie będą nikogo odtrącać i piętnować jak to robi kościół.
Pani tak na poważnie z tym Potterem,Halloween i homoseksualizmem?Może Pani rozwinąć temat tych skutków,które mnie czekają jeśli się będę zaangażowana?
Aż mi się przypomniało… bodajże na dziesiąte czy jedenaste urodziny dostałam srebrny wisiorek z moim znakiem zodiaku. Podobał mi się niesamowicie, więc poszłam w nim do szkoły. Tego dnia akurat była religia – kiedy Jego Świętojebliwość go zauważył, zerwał mi go z szyi i pokazał klasie, mówiąc, że za takie heretyckie symbole diabli będą mnie torturować w piekle i powinien wyrzucić mnie z lekcji, i zasadniczo całe zajęcia poświęcił na opisywanie, co ci diabli będą mi robić. Nie wygonił mnie jednak z sali, bo, jak mówił, "wierzy, że naprawię swój błąd", jedynie wyrzucił mój wisiorek do śmietnika, z którego musiałam go później wyciągać. Rodzice po tej akcji jednak nie chcieli wypisać mnie z religii, "bo nie wypada" i musiałam gnić na lekcjach tego świra do 18. r. ż.
Jakoś pod koniec gimnazjum albo w liceum księżulo postanowił pokazać nam film "Polowanie" z Maddsem Mikkelsenem, jako dowód na to, że ta cała pedofilia w kościele, o której się tyle mówi, to tylko wymysł opętanych ludzi, którzy chcą zniszczyć kościół.
Nigdy nie zapiszę mojego dziecka na religię.
Lekcja religii, 2 kl gimazjium, uczniowie losują krótkie osobiste modlitwy. Mój syn wylosował modlitwę o dobrą śmierć. Ok 2 tygodni nic mi o tym nie mówi, ale widzę że jest jakiś nie swój. W końcu po moich dociekaniach pyta się mnie dlaczego to on wylosował modlitwę o dobrą śmierć, czy umrze tak jak jego chrzestny. (mój brat umarł przed jego komunią). Syn porwał tą kartkę po mojej rozmowie gdzie musiałam go uspokoić ze nic mu się nie stanie. Sama byłam zdruzgotana… W szkole zrobiłam awanturę ale dyrektor nie odpowiada za katechetow.
Lekcji religii uczą ludzie niedouczeni, zadufani w sobie a przez to odpychają ludzi od religii. Ja osobiście miałam wspaniałego katechete, rozmawialiśmy z nim na różne interesujące tematy i byly różne postawy i różne zdania. Tolerancja.
Upewnilas go,ze jednak nie umrze?
W porównaniu z tymi "katechetami" slawny mjr Kucejko był mędrcem nieustępującym wiele królowi Salomonowi (o którym powiadają, że po nim nie będzie mędrszego). Lepiej jednak traktować ich serio. Bo wobec dzieci, ustami "nauczycieli religii", Wielka Polska Katolicka przemawia swoim głosem. Teraz tylko wobec najsłabszych, szantażując rodziców, korzystając z autorytetu szkoły fanatycy pozwalają sobie na nieskrępowaną ekspresję. Ale do czasu. Te brednie o macicach płaczących z tęsknoty za dzieciątkiem, o pluciu gwoździami przez opętanych i dobrej śmierci dla pierwszokalsistów mogą stać się, jak Kaczyńskiemu dobrze pójdzie, oficjalną doktryną egzekwowaną pałą, więzieniem i propagandowym monopolem. Będzie się to głosić na uniwersytetach i z trybuny sejmowej. A my będziemy je (te brednie) powtarzać, czy to ze strachu, czy dla świętego spokoju.
No i mamy problem. W internecie, w dyskusjach na żywo wielu rodziców dostrzega szkodliwość lekcji religi. Ale dzieci na nie wysyła. Niekiedy zmusza do uczestniczenia. Podobnie z chrzcinami, ślubami i innymi imprezami kościelnymi. Także z kościelna pedofilią. Poględzic sobie to niezła rzecz. Ponarzekać to przywilej Polaków. Gorzej że zrobieniem czegokolwiek.
Martwi mnie, że przytoczone jakby mimochodem na końcu pozytywne opinie nie mają szans by zrównoważyć całość. A ja np. całe życie miałam mądrych, dobrych katechetów i katechetki (nikt mi np. nigdy nie wmawiał, że moje porażenie mózgowe – skądinąd to popularny "straszak" w tekstach oko.press – takie dzieci jakim byłam ja to w nich wyłącznie tragedia udręczonych rodzin i niewyobrażalnie cierpią, zawsze – to kara za jakieś grzechy). Jedyne zgrzyty, jakie pamiętam, to że kiedyś jakiś księżulo powiedział mi, że niepełnosprawne dziewczynki nie mogą być bielankami, co dość mocno przeżyłam. Później wielu ludzi Kościoła okazywało mi życzliwość, zrozumienie i pomoc. Zrobili wszystko, by zatrzeć to przykre wrażenie. Jako nastoletnia agnostyczka trafiłam do szkoły katolickiej i mimo mojej zbuntowanej natury nikt mnie tam na siłę nie nawracał. Przeciwnie, mądrość, dobroć i otwartość moich nauczycieli i spowiedników spowodowała, że zachwyciłam się chrześcijaństwem. Chciałam po prostu stać się takim człowiekiem jak oni. A i teraz, wiele lat po skończeniu szkoły, moja wolność wewnętrzna ma się dobrze. Jestem żoną byłego księdza i nikt nie robi nam żadnych wstrętów, nawet gdy najstarszy syn powiedział o tym na religii. Dużo zresztą z nim rozmawiam o omawianych tam treściach, tłumaczę tło historyczne, etc. Chcę, żeby moje dzieci wierzyły w Boga tak jak ja: mądrze, świadomie i bez lęku. Nie będę zatem śpiewać w chórze "bo tak teraz wypada."
Wyraziła Pani swoja opinie i to wystarczy, nie musi Pani robić takich wtrętów jak ostatnie zdanie.
Od rzetelnego dziennikarstwa oczekiwałabym także świadectw pozytywnych. Czy naprawdę takich nie było, czy takich nie poszukiwano?
I nie chodzi o „świadectwa” bezmyślnych fundamentalistów.
Jak najbardziej takie tez tutaj sa. Ale to nie od dziennikarza zalezy jakie historie dostaje, to ludzie ktorzy do niego napisali sa tworcami artykulu, dziennikarz tylko je udostepnil. A jesli tylko dwie historie byly pozytywne, a reszta negatywne, to cos to mowi jednak o nauczaniu religii w szkole.
Jeśli pozytywnych relacji było zaledwie 5. To czy jest to obraz lekcji religii w ogóle , czy obraz doświadczeń grupy czytelników „oko.press” ?
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coraz trudniej o dziennikarstwo nie związane z jedną tylko stroną podzielonego społeczeństwa.
Dziennikarz nie ma wplywu jakie historie dostaje od czytelnikow. Oko.press ma czytelnikow jak najbardziej po obydwu stronach, ci z lewicy bardziej pozytywnie nastawieni w komentarzach, ci po stronie prawej, negatywni w komentarzach (zazwyczaj). Jak widac oko.press nie dzieli czytelnikow. To wladza podzielila w 2015 ludzi na tych "dobrych i zlych" (dobrzy to oczywiscie ich wyborcy, zli to lewica i opozycja). Po opanowaniu przez wladze mediow panstwowych, musialy powstac i zaczac sie rozwijac media niezalezne. Ale media nie maja na celu przedstawianie prawdy, nie od tego sa media. Od przedstawiania prawdy jest wladza, ktora ewidetnie manipuluje ludzmi i zaklamuje rzeczywistosc pod swoje upodobania. Wiec niezalezne media przejely odpowiedzialnosc za prawidlowe informowanie obywateli. Cos, co wladzy bardzo sie nie podoba i od juz kilku lat probuje zwalczyc takie media.
Ad Sikora: To charakterystyczny przypadek przenoszenia fanatycznego uwielbienia dla kleru w sferę seksu (ksiądz mężem). Zjawisko częste, zwłaszcza wśród pan w wieku klimakteryjnym. Sprzyja pedofili dziewczynek, których matki z chęcią dałyby d… księdzu. Niespełnione marzenia wywołują tolerancję wobec kościelnych zboczeńcow a nawet podsuwanie im własnych dzieci. Bo jak tu nie kochać księdza?
Wspaniały artykuł czytałem z przyjemnością, wypisałem się z religii skończywszy 6 klasę, dramatu nie było, żadnych żenujących sytuacji. Dzieci nie powinny stresować się ze względu na przekonania rodziców. Pozdrawiam.
Straszne co na tych lekcjach się dzieje. Z lekcji religii w podstawówce (koniec lat 90., Warszawa) pamiętam głównie burdel, chaos, rozrabianie i żarty z księdza, co jako spokojnemu i grzecznemu dziecku w ogóle mi się nie podobało. Aha, i zakonnica puszczała nam film "Matylda" o tej dziewczynce ze zdolnościami telekinetycznymi… "Niemego krzyku" na szczęście nie pamiętam. Od gimnazjum już na szczęście nie chodziłem na religię.
Przypominam, że nie ma obowiązku zapisywać się na religię!!! Nawet jeśli szkoła nie zapewni w to miejsce lekcji etyki, to nikt nikogo nie może zmusić do chodzenia na religię! Tam samemu trzeba zapisać dziecko, o tym też wypadałoby napisać!
Obecnie jestem w trakcie procedury wystąpienia z Kościoła (tzw. apostazja) tak dla komfortu psychicznego.
A ja sie zastanawiam ze przeciez Ci fundamentalisci koscielni chodzili do takich samych szkol za komuny jak ja czyli w pelni wolnych od religi , kto chcial chodzil na religie do kosciola nikt nie byl z tego powodu szykanowany nawet moj slawny dzis kolega z lawy szkolnej Tomasz Terlikowski musi mi przyznac racje , wiec kto i kiedy wypral tym ludziom mozgi gdzie to sie stalo ?! Ja bylem i jestem ateista nie poddalem sie presii rodziny ani spolecznosci jak 18 lat temu wypisalem moja corke z lekcji religii w przedszkolu .
Slawek
To wspolczuje Ci, ze jestes ateista. Nie masz sie z czego cieszyc facet. Stop ateizacji społeczeństwa polskiego! Polska to katolicyzm i chrześcijaństwo! Stop aborcji i lgbt! Malzenstwa tylko dwuplciowe!
I dodam ze dla mnie kosciol katolicki to bieg wsteczny rozwoju ludzkosci !! Dopiero Jan Pawel drugi zaakceptowal jako kosciol teorie Kopernika . Czy nikomu nigdy nie zapalily sie zadne kontrolki ze religia to sciema potrzebna do niewolenia ludzi .!!!
Rzeczywiście czegoś nie rozumiesz.
Tolerancja tolerancją a okreslenia takie jak inteligencja katolicka, inteligentny ksiądz/katecheta to tak jak military intelligence czystej wody oksymorony.
Witam przedstawiciela ciemnogrodu pana Andrzeja Kowalskiego . Czy ruszyles kidys ten swoj zaluty leb dalej w swiat czy twoja znajomosc swiata jest z TVP to taka ciemnota wpedza od wiekow moj kraj w klopoty do itraty suwerennosci wlacznie , kiedy zajmiecie sie Rydzykiem ktory od paru ladnych lat naciaga staruszkow na kase. I wreszcie kiedy kosciol katolicki przestanie sie wpierdalac w polityke i wiara stanie sie kwestia sumienia kazdego czlowieka a nie nazicana nam sila . Wiele lat robilem
Nagrobki cmantarnw i jezdzilem po wielu parafialnych cmentarzach dookola Warszawy i wiesz co wszystkim ksieza chodzilo zawsze tylko o jedno dac im jak najwiecej kasy bo to ja kochaja najbardziej nie Boga !!!!!
Znowu jakies zateizowane lewaki probuja zdemoralizowac polska mlodziez! Wara od religii i Kosciola! Polska to katolicyzm i chrześcijaństwo! Stop aborcji i lgbt! Malzenstwa tylko dwuplciowe! Wara od Jana Pawła II!
A ten Jan Paweł II to co, święty jakiś?
tak, swiat sie zmienia i trzeba sie pogodzic
Mój wnuk w ubiegłym roku 7 letni, podzielił się ze mną wiedzą historyczną godną "rehabilitacji" Czarnka. Otóż katechetka przekazała prawdę objawioną dzieciom, że II wojna światowa wybuchła przez Polskę bo Polska grzeszyła i miłosierny bóg ukarał nasz kraj tyloma ofiarami!!! Szczęśliwie podzielił się wiedzą ze mną i już doskonale wie co religijna głupota (nie tylko katolicka), i powiedział że jak podrośnie to na religię chodzić nie będzie. Poznał też znaczenie pojęcia konformizm. Wypisać z religii go nie mogę, bo jestem tylko dziadkiem ale szczęśliwie w jego domu panuje religijny chłodek.
Moje wspomnienia z lekcji religii: mądry ksiądz, u którego lekcje przebiegały z Biblią na każdej ławce. Czytaliśmy ją na katechezie. Pisaliśmy też kartkówki z jej znajomości. I dziś świetnie się w niej orientuję dzięki tym lekcjom. Jestem wierzący, jestem homoseksualistą, nigdy mnie nie spotkała żadna przykrość ze strony przedstawicieli Kościoła. Do szkoły chodziłem w bardzo małej miejscowości.
No właśnie, tak wygląda normalność, a nie jak w tamtych pozmyślanych historyjkach.