Od początku 2020 roku na Morzu Śródziemnym zginęło 675 osób, które próbowały dotrzeć do Europy.
W 2015 roku, gdy zaczęto mówić o tzw. kryzysie migracyjnym, morze pochłonęło niemal 3,5 tys. żyć. Liczba ofiar śmiertelnych spadła między innymi dzięki działaniom organizacji pozarządowych, które ratują ludzi płynących na szalupach i pontonach.
Załogi organizacji społecznych wykonują pracę, którą powinna robić sama UE. Unia tymczasem pilnie strzeże swoich granic przed migrantami, kryminalizując działania organizacji pozarządowych, i wysyła jasny komunikat – niech toną.
Na początku sierpnia 2020 na włoskiej wyspie Lampedusa rozmawialiśmy z Kaiem Von Kotze z organizacji pozarządowej Sea-Watch. Jest pilotem samolotu Moonbird i ma za zadanie monitorować sytuację na Morzu Śródziemnym. Gdy dostrzeże łódź lub ponton zagrożony utonięciem, zawiadamia załogi statków Sea-Watch, ale też unijny Frontex i włoską straż przybrzeżną. Tak przynajmniej było, dopóki lokalne władze nie zabroniły mu lotów.
Zamknięte granice
Droga między Libią a Włochami, tzw. trasa środkowo śródziemnomorska, jest najbardziej śmiercionośna. Podczas przeprawy giną tam rocznie setki osób.
“Tych ludzi można było uratować” – mówił nam Daniel Bebawi, członek załogi Sea-Watch 3, statku ratunkowego zablokowanego w sycylijskim porcie Empedocle (na zdjęciu ilustrującym ten tekst).
Dodaje, że pieniądze, które Unia wydaje na patrolowanie granic przez Frontex, można byłoby wydać na europejski system ratunkowy. I po prostu ocalić czyjeś życie.
Frontex, czyli Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej, powołana z ramienia UE, pilnie strzeże Fortu Europa. Często łamiąc przy tym prawo. Organizacja i lokalne straże graniczne stoją za nielegalnymi praktykami odpychania ludzi od europejskich granic. Widzimy to na granicy hiszpańsko-marokańskiej, grecko-tureckiej, chorwacko-bośniackiej, czy między Włochami a Libią.
Ale ustalenie odpowiedzialności za naruszenia praw nie jest łatwe, zwłaszcza gdy w operacje na morzu zaangażowany jest zarówno Frontex jak i lokalna straż graniczna. Utrudnia to również fakt, że plany operacyjne, decyzje i rozkazy na ogół nie są znane publicznie.
Budżet Frontexu wzrósł ze 142 mln euro w 2015 roku do 460 mln w roku 2020. W niedawnym przemówieniu Margaritis Schinas, odpowiedzialny za politykę migracyjną wiceprzewodniczący Komisjii Europejskiej, bronil tego budżetu i podkreślał, że w ciągu pięciu lat UE przekazała w sumie 9 mld euro na wsparcie dla migrantów i uchodźców oraz społeczności przyjmujących.
Tyle że poza granicami Unii. Przemowa towarzyszyła przedstawieniu nowego unijnego paktu o migracji i azylu. Długo wyczekiwany projekt skupia się jednak nie na pomocy, a na ściślejszej ochronie granic i deportacjach.
Pozarządowe organizacje w odpowiedzi opublikowały list do Komisji Europejskiej, w którym apelują o uzupełnienie projektu o działania ratunkowe (Search and Rescue).

Także Polska pilnie broni dostępu do Unii Europejskiej. Zamyka granice przed Czeczenami i Czeczenkami, którzy próbują uciec przez Białoruś od terroru w swoim regionie. Wielu z nich nawet po kilkadziesiąt razy stara się złożyć wniosek o status uchodźcy. Mimo że obowiązkiem straży granicznej jest przyjąć go od razu i oddać do rozpatrzenia odpowiednim organom, to często tak się nie dzieje.
Zgodnie z prawem unijnym, każda osoba na jej terenie ma prawo złożyć wniosek o status uchodźcy. Nie można też cofnąć nikogo do kraju, w którym może grozić mu niebezpieczeństwo.
Tymczasem straże graniczne niemal rutynowo stosują tzw. pushback lub pullback, czyli odpychanie ludzi próbujących przedostać się do UE na lichych statkach czy pontonach. Ale to nie wszystko.
UE wspiera kraje graniczne takie jak Maroko, Libię czy Turcję, płacąc im za zatrzymywanie migrantów na swoim terytorium. Udają, że nie wiedzą, co dzieje się po drugiej stronie, wydają puste deklaracje o konieczności obrony praw człowieka w tamtejszych krajach lub sporadycznie odnoszą się do zarzutów wobec Frontexu. W praktyce jednak nie zmienia się nic.
“Wypłynęliśmy łodzią w 120 osób, aż zatrzymała nas libijska straż przybrzeżna. Aresztowali nas wszystkich, po czym trafiliśmy do więzienia. Za co nas aresztowali? Podobnie jak inni migranci próbujący dostać się z Libii do Europy, zostaliśmy przez nich po prostu porwani. Służby dzwoniły do naszych rodzin i mówiły, że nas zabiją, jeśli nie przyślą pieniędzy. Rażono nas prądem” – opowiadał nam Ebrima, Gambijczyk, którego poznaliśmy na Sycylii.
Takich historii jest więcej – w 2019 roku na terenie Libii było łącznie ponad 655 tys. migrantów. W 26 oficjalnych ośrodkach detencyjnych przebywało wtedy 4,7 tys. osób.
Świadek jest ślepy
We wrześniu 2020 samolot patrolowy Moonbird został uziemiony przez włoskie władze. Powód? Zbyt wiele godzin spędzonych w powietrzu. Zdaniem pilotów samolotu argument jest irracjonalny. W przypadku statku Sea-Watch 3 za powód do zatrzymania uznano między innymi zbyt wiele kamizelek ratunkowych na pokładzie.
“Podczas gdy ludzie umierają na morzu i są bezprawnie odpychani od europejskich granic, my stajemy się obiektem ataku, bo byliśmy świadkami zbyt wielu zdarzeń. Podczas naszych patroli widzieliśmy przypadki łamania praw człowieka, które stały się niemal rutyną. Moonbird był naszą odpowiedzią na te naruszenia” – opowiada Kai Von Kotze w oświadczeniu udostępnionym w Internecie.
Jakie są konsekwencje uziemienia samolotu Sea-Watch?
“Główny świadek zdarzeń na najbardziej śmiercionośnej granicy na świecie stał się ślepy. Pullbacki będą miały miejsce i nikt nawet się o tym nie dowie. A ci, którzy za tym stoją, nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności” – mówi Kai.

Załogi ratunkowe organizacji pozarządowych walczą jednak dalej. Po zatrzymaniu samolotu Moonbird na Lampedusie, patrol przejął Seabird. Pod koniec września samolot przechodził pierwsze testy na trasie środkowo-śródziemnomorskiej.
W porcie Empedocle, obok Sea-Watch 3, uziemiony został też statek Ocean Viking organizacji pozarządowej SOS Méditerranée. We wrześniu zakaz operowania na morzu otrzymał z kolei Sea-Watch 4, zatrzymany w porcie w Palermo.
W sumie w ciągu pięciu miesięcy włoskie władze zakazały działań pięciu morskim jednostkom ratunkowym.
Ale utrudnianie NGO-som ratowania migrantów na morzu nie jest żadną nowością – dzieje się tak od kilku lat.
Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) udostępniła listę wszystkich pozarządowych statków i załóg ratowniczych operujących na Morzu Śródziemnym, które zostały zatrzymane przez władze państw członkowskich do 2018 roku.
Na stronie FRA czytamy: „W ostatnich latach znaczna część migrantów, którzy znaleźli się na morzu w niebezpieczeństwie, została uratowana przez pozarządowe statki misji humanitarnych (…). Jednak od 2018 roku władze w niektórych państwach członkowskich UE zaczęły przyglądać się [im] z wrogością. Wszczęły około 40 postępowań administracyjnych i karnych przeciwko załogom”.

W rzeczywistości NGO-sy realizują po prostu prawo zawarte w konwencji SOLAS, którego przestrzegać powinna również sama Unia. Według konwencji, każdy statek przebywający na morzu ma obowiązek udzielenia pomocy ludziom w razie niebezpieczeństwa.
Ta zasada jest jednak notorycznie łamana. Przykład? Sytuacja, o której Sea-Watch raportowała pod koniec września. Przez całe 12 godzin, Watch The Med – Alarmphone, organizacja zajmująca się odbieraniem sygnałów od ludzi tonących na morzu, oraz załoga Seabird alarmowały włoskie władze, by podjęły akcję ratunkową.
Przepełniony ponton mógł zatonąć w każdej chwili. Jak donosi organizacja, samolot Frontexu również był na miejscu, ale wszystko wskazuje na to, że nie podjął żadnych działań. Później piloci Seabird zauważyli, że łódź zaczyna tonąć, niektórzy ludzie byli już w wodzie. Znów nie doczekali się odpowiedzi. Ostatecznie migranci zostali uratowani przez libijską straż przybrzeżną i zawróceni z powrotem do Libii. Los co najmniej czterech osób, które znajdowały się za burtą, nie jest znany.
“Jak wyglądają wasze relacje z Frontexem?” – pytał pracowników Sea-Watch w wywiadzie dla Onet Wiadomości red. Bartosz Rumieńczyk, z którym byliśmy na miejscu*.
Daniel Bebawi: “Zero współpracy. Gdy widzimy samoloty Frontexu, które wylatują patrolować morze, to wiemy, że jest sytuacja alarmowa. Moglibyśmy sobie pomagać, ale gdy się z nimi łączymy, to w radiu zapada cisza. A przecież informacjami o sytuacji alarmowej na morzu wszyscy powinni się dzielić”.
Kai Von Kotze: “My ich w radiu słyszymy i wiemy, że przekazują informacje libijskiej straży granicznej, wiemy, że uczestniczą w pullbackach – ale z nami się nie kontaktują. Czasem tylko mijamy się na lotnisku (…) mówią nam czasem: dobra robota, ale my przecież robimy co innego. Owszem, oni pomagają libijskiej straży granicznej ratować ludzi – tylko, czy to jest ratowanie? Przed zatonięciem tak, ale to, co robią z ludźmi w Libii, to osobna historia”.
A co z zarzutami o pomoc przemytnikom? Zdaniem Kaia, bez ich działań morze pochłonie więcej ofiar, ale nie powstrzyma ludzi przed szukaniem dla siebie lepszego czy po prostu bezpiecznego życia. Coraz więcej statków ratunkowych i samolotów zostaje uziemionych, a migracje trwają nadal.
Migracje w czasie pandemii
Malta, obok Lampedusy, jest pierwszym przystankiem na trasie środkowo-śródziemnomorskiej. I tam sytuacja migrantów nie wygląda lepiej. Amnesty International donosi o pushbackach do Libii ze strony maltańskiego rządu i przekierowywaniu łodzi w kierunku Włoch zamiast ratowania ludzi w niebezpieczeństwie.
Do tego dochodzi nielegalne przetrzymywanie setek osób na źle wyposażonych promach u wybrzeży Malty czy podpisanie nowej umowy z Libią, żeby nie dopuścić migrantów na wyspę.
Koronawirus stał się dla krajów UE kolejnym argumentem, by nie przyjmować migrantów. Odmawiają dostępu do portów statkom ratunkowym, twierdząc, że to z troski o zdrowie przypływających na nich osób. Lub po prostu nie mówiąc nic.
Pod koniec września statek ratunkowy Alan Kurdi organizacji Sea-Eye nie dostał pozwolenia na wpłynięcie do portów we Włoszech i na Malcie. Na pokładzie znajdowały się 133 osoby, które załoga ocaliła przed utonięciem. Ostatecznie statek obrał kurs na Francję, by uniknąć pozostania na morzu.
Osoby, które zostają odratowane z tonących łodzi, często wymagają pomocy lekarskiej i opieki. Dlatego zwlekanie z zejściem na ląd nie jest bezpieczne.
W kwietniu sytuacja na Morzu Egejskim między Grecją a Turcją stała się wyjątkowo dramatyczna. Prezydent Erdoğan oświadczył, że nie będzie dłużej powstrzymywać migrantów przed docieraniem do Europy. Światowe media obiegły wtedy nagrania, na których greckie straże przybrzeżne strzelają w ludzi na pontonach gumowymi pociskami i brutalnie odpychają ich od granic, używając m.in. gazu łzawiącego. Na granicy morskiej i lądowej zapanował wtedy chaos, przez kilka dni ludzie koczowali pod „bramą Europy”, bez jedzenia i picia.

W czerwcu dziennikarze Deutche Welle przeprowadzili śledztwo w sprawie brutalnych pushbacków dokonywanych przez grecką straż przybrzeżną. Ta komentowała z kolei, że w czasie pandemii koronawirusa Grecja stoi przed „masową i zorganizowaną falą” migracji z Turcji i że chroni europejską granicę morską zgodnie z prawem krajowym i międzynarodowym.
Z greckimi strażnikami na Morzu Egejskim ściśle współpracuje Frontex. Na pytania stawiane przez DW organizacja odpowiedziała jedynie, że „w ramach swoich działań angażuje się w pełni w utrzymanie najwyższych standardów kontroli granicznej oraz że pushbacki są nielegalne w świetle prawa międzynarodowego”.
Na granicy grecko-tureckiej operują m.in. statki i pracownicy organizacji Open Arms, w zeszłym roku zatrzymane w hiszpańskich i włoskich portach. Od początku działalności umożliwiły bezpieczne dotarcie na grecki ląd niemal 150 tys. osób, głównie na wyspę Lesbos.
Do niedawna działał tam największy obóz dla uchodźców w Europie. We wrześniu wybuchły w nim dwa pożary, doszczętnie spalając obóz. Jego mieszkańcy wylądowali na ulicy, znowu – bez jedzenia i picia. Trwają przepychanki między krajami, kto i czy w ogóle powinien ich przyjąć. Niektóre państwa wyciągnęły rękę, inne, w tym Polska, zwlekają z reakcją. O działania ze strony rządu apelowało 61 polskich NGO-sów.
W tym roku organizacja Open Arms kończy pięć lat. Z tej okazji jej założyciel Òscar Camps komentował: „Chciałbym, żebyśmy nie musieli być potrzebni, ponieważ każdy nowy rok naszej działalności jest kolejnym rokiem, w którym Unia Europejska nie wywiązuje się ze swoich obowiązków”.
*Rozmowę z ratownikami Sea-Watch we Włoszech przeprowadziliśmy razem z red. Bartoszem Rumieńczykiem. Cały wywiad ukazał się na łamach Onet Wiadomości.
Autorka cały czas stara się podgrzać temat nielegalnych imigrantów, tylko nie wiadomo, w jakim celu. Strzeżenie granic UE jest ważnym i odpowiedzialnym zadaniem, zaś niekontrolowana imigracja może zachwiać poszczególnymi krajami, jak i całą wspólnotą. Komu może na tym zależeć? Rosji, Turcji, może innym bandyckim państwom. EU ma dość własnych problemów z covidem czy przestrzeganiem demokracji przez państwa członkowskie i nie dziwi, że problem nielegalnej imigracji próbuje rozwiązać przez uszczelnienie granic. Włodarze UE próbują nie dopuścić do zatonięcia tej łajby, gdy wokół jej granic szaleje sztorm, ale co poniektórzy naiwni idioci próbują nią dalej kołysać, nie bacząc jak to się zakończy. A może to robią celowo?
Bylo by fajnie jak by pan sie z rodzina utopil?
Nikt im śmierci nie życzy. Raczej są świadomi,że przeprawa przez morze w przeładowanej łupinie po orzechu może skonczyc sie tragicznie.Mimo to nadal podejmuja ryzyko narażając swoje dzieci.
Jak pan juz to rozumie to moze pan sie jeszcze troche pomeczy i pomysli dlaczego ktos zycie swojej rodziny naraza?
Narażanie swojej rodziny na śmierć poprzez utonięcie dlatego ,że zagraża im smierć innego rodzaju.Idealne rozwiązanie…dlugo Pan nad tym myślał? Więc może niech Pan się troszeczke pomęczy i pomyśli jak można tym ludzion pomóc na miejscu.
Widocznie nie bardzo z tym mysleniem u pana wychodzi? Ludzie sie narazaja kiedy jest szansa na ratunek a zagrozenie dosyc wielkie by ryzykowac. To nawet taki gamon jak pan powinien rozumiec. Chyba pan nie twierdzi ze oni to dla jaj i pana usmiechu robia?
Osobiste wycieczki może Pan sobie w dupe wsadzic.Taka szansa na ratunek, że 20 k utonęło. Zgadzam się,że trzeba im pomóc ale nie poprzez wpuszczanie ich do Europy na hura.
Badger MLC. Jest tyle Polskich migrantow i uciekinierow na swiecie ze kazdy Polak powinien sie wdziecznie wstydzic i morde trzymac.
Co ma piernik do wiatraka?Migracja naszych rodaków wewnatrz Unii jest wynikiem podpisania umow miedzynarodowych.Jesli chodzi o kraje poza Unią tym bardziej.Pozatym masowa, nie do konca kontrolowana emigracja Polakow do UK moim skromnym zdaniem byla jedną z przyczyn brexitu.Wiec moze trzebaby wyciagnac wnioski i jednak usystematyzowac przyplyw ludzi zza Morza Srodziemnego? Brexit przy konsekwencjach tych migracji moze okazac się małym piwem.
W stanie wojennym tez byla lub w drugiej wojnie? A teraz potrafisz o piernikach pierniczyc? Bezwstydny gieroj. Dla takich jak ty to Polwypierdol i wtedy mozesz sie skarzyc ze bedziesz mial za duzo Ruskow w Polsce bo po wybrykach takich gamoni jak ty nikt inny nie bedzie chcial miec z wami do czynienia.
zdecydowanie fajnie, nie musiałbym czytać równie idiotycznych wpisów
No cóż, klimat i przeludnienie Afryki i Azji mają dla nas też konsekwencje. Otwarcie granic i przyjęcie wszystkich chętnych to była by kompletna katastrofa i koniec Europy w jakiej żyjemy. Ja rozumiem, że ludzie mają wielkie serca i chcą ratować wszystkich migrantów. Tyle, że to są ludzie z kompletnie innego kręgu kulturowego którzy nie będą w stanie odnaleźć się w Europie co tylko stworzy napięcia i doprowadzi do przejęcia władzy przez skrajną prawicę.
Może należy przyjąć już do wiadomości, że większość Europejczyków nie chce już przyjmować takich migrantów?
No i sa ludzie bez kultury jak pan.
Volenti non fit iniuria.
Przy ilu milionach powiesz stop?
Niech kraje, które miały kolonie, podzielą się między sobą tym złotem. Np. proporcjonalnie do PKB. Polska nigdy kolonii nie miała i nic Afryce nie jest winna. Co do solidarności międzynarodowej – jak było z tą solidarnością w 1939?
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
"… jeszcze ci dom spali." Facet naucz sie jakiegos miej wymagajacego zawodu bo propaganda ci nie wychodzi. Czysc kible albo cos tam. Przynajmiej nie zmienisz poziomu.
Zdajesz sobie sprawe, że ci imigranci są z zupełnie innej kultury niż nasza i w wielu krajach tłumnie dołączają do kryminalnego elementu. W Szwecji już w wielu miastach o wpływy rywalizują gangi imigranckie, strach w niektórych dzielnicach wyjść na ulicę. We Francji nauczyciel zostaje zamordowany bo pokazał na lekcji karykatury Mahometa. O setkach zabitych w zamachach w ostatnich 5 latach w Europie nie mówiąc. Ci ludzie jedynie socjał chcą. Dlaczego mamy ich przyjmować ,a wręcz zapraszać organizując na szeroką skalę akcje poszukiwań na morzu? Jeśli takie coś miałoby miejsce to tylko po to by z powrotem odstawić ich do Libii. Wybrzeża Unii powinny być wręcz zasiekami pozastawiane.
Heroina, ludzie z roznych kultur potrafia zgodnie zyc kiedy nie ma takich katofaszystow jak ciebie. Muzulmani w Hiszpanii zyja od setek lat i fajnie. A ogolnie to takich jak ty spowrotem na Sybir.
599 ofiar islamskiego terroryzmu w ostatnich 16 latach w Europie to mało(tylko duże zamachy)? Pokazujesz jednak niestety ogromną ignorancję – problemem nie są zasymilowani muzułmanie znający język i od pokoleń żyjący w Europie. Co innego najeźdźcy z arabskich krajów – języka nie znaja, wiedzy specjalistycznej też nie więc na starcie w nowym kraju lądują niziutko w drabince społecznej i żyją z dotacji państwowych. Mało który się podnosi i 'dołącza' do obywatelskiego społeczeństwa. Zazwyczaj szybko czują się rozczarowani bo wyobrażali sobie Europę jako kraine mlekiem i socjałem płynącą i to prowadzi do radykalizacji i kryminału. Nawet na Oku był ostatnio artykuł o gangach w Szwecji. No, ale najprościej mnie wysłać na Sybir, bo w sumie od takiego fanatyka inteligencji i dyskusji choćby niskich lotów bez obrażania nie śmiałbym oczekiwać.
A ilu Polacy zabili w Iraku? Jak juz napisalem Polacy ktozy sami sa w wielkiej ilosci migrantami i uciekinerami powinni mordy trzymac. Moze by tak wyliczyc ilu sami Polacy na swiecie pozabijali? Nikt nie popiera teroryzmu ale muzulmanie zyja juz od 8 ego wieku w Europie i jest ich na pewno kilkadziesiat milionow. Co znaczy ze sa tacy grozni jak przecietny Polak. A skrajnych wariatow znajdzie sie w kazdym spoleczenstwie. Z tego powodu nie mozna z takich na wszystkich zwalac. Jak ja bym myslal ze wszyscy Polacy to tacy jak pan…
Nie wiem ile razy mam powtarzać – to są ludzie z kompletnie innej kultury(nie, nie chodzi tylko o religię) – w dodatku często bez żadnego wykształcenia i chęci asymilacji w społeczeństwie. Czy Polacy tworzą w RFN/UK własne gangi które dzielą pomiędzy sobą miasta? Poza tym nas po prostu nie stać by utrzymywać miliony imigrantów – a jak Unia otworzy granice to pewnie pół afryki i bliskiego wschodu rzuci się przez morze do lepszego świata. Muzułmanie zasymilowani w europie to zupełnie inna grupa ludzi która akceptuje i popiera reguły naszych społeczeństw.
Łódki konfiskowac a opalonych odsyłać. Owszem można pomóc potrzebującym, ale na ich kontynencie.
Racja. Od dzisiaj konfiskujemy samochody i wysylamy Polska dzicz spowrotem.
Ludzie, zwlaszcza mlodzi, chca zyc, moc sie rozwijac, zakladac rodziny, zyc. Polacy tez nagminnie emigruja, moze najwiecej w Europie. Dlaczego? Przeciez w Polsce nie ma glodu i wojny? Wielu z polskich emigrantow tez mozna zaliczyc do innego kregu kulturowego niz libaralny Zachod? I wlasnie “najazd” Polakow na Anglie byl m.in powodem brexitu. Pytaniem za milion jest dlaczego Polacy tam jechali, dlaczego jest tylu Ukraincow w Polsce?
Tragedia ludzkosci jest, ze do przetrwania potrzebuje migracji, a jednoczesnie chce sie bronic przed najazdem obcych. Niestety, obecnie jestesmy w punkcie, gdzie przetrwanie jest najwazniejsze i chcemy czy nie chcemy, tego procesu sie nie zatrzyma. A nie chcemy, ani my, ani oni 🙂
To postawa skrajnego idealizmu, pokazująca zjawisko emigracji w sposób może i ciekawy, ale całkowicie błędny. Owszem, migracje ludzi, towarów i usług zawsze niosły postęp, rozwój kultury i ekonomii, ale tylko wtedy, gdy działo się to zgodnie z tempem pozwalającym na adaptację, ewolucję. Europa nie odwraca się od obcych, tylko mówi dość chaosowi. Obywatele UE nie chcą w swoich krajach ludzi, którzy masowo uciekają z krajów upadłych.
Co pan za glupoty plecie. Nie istnieje ani jeden czlowiek na swiecie ktory by nie pochodzil od migrantow. A obywatele EU sa bardziej otwarci niz pan wie. Niemcy przyjmuja od setek lat migrantow. A od lat 50tych nawet na duzej skali z calego swiata i jakos zyja duzo lepjej od Polakow i bez Polskiego chaosu.
Proszę może nie stawiać Niemców za wzór, bo wystarczy spojrzeć kilkadziesiąt lat wstecz, żeby poznać ich „gościnność” wobec obcych rasowo.W tych postępowych rzekomo Niemczech dziś przed bożnicami stoją mundurowi z bronią ostrą. Takich obrazków nie uświadczysz pan w Krakowie na Kazimierzu, ani na co dzień, ani podczas głośnego festiwalu.
Nikt ich nie zmusza do wycieczek do Europy. Robią to na własne ryzyko.
Jak miło patrzeć, gdy Polskie rozwiązania są wprowadzane na poziomie całej EU. To wskazuje, kto ma rację. Czuję dumę z naszej mądrości.
Za czasow komuny, wojny i stanu wojennego uciekaliscie i wam pomagali. A teraz po chamsku innym ktorym gozej idzie niz wam wtedy odmawiacie tej samej pomocy ktora otrzymaliscie. To juz trzeba byc ostatnim bydlem.
A najlepsze jest to, że jeszcze z 10 lat temu (tak mniej więcej) wśród owych strasznych "najeźdźców z muzułmańskich krajów" było dość sporo chrześcijan.
Cóż dla polskiego spasłego i umysłowo ubogiego biskupstwa, najważniejsze było zastraszyć nieoświeconych i niedouczonych wyborców obecnie rządzącej nami partii, w imię powiększania swoich majątków, za pomocą wielkiej rzeki złota z naszych podatków.
Dzięki zdrowemu rozsądkowi Polaków, dziś muzułmańscy imigranci ścinają głowy Francuzów, a nie naszych rodaków.
Manipulacją jest pisanie, że w 2020 utopiło się mniej imigrantów, niż w 2015 dzięki organizacjom społecznym. Poprostu nikt ich tu nie zaprasza, wiedzą, że są deportacje i mniej osób decyduje się na taką podróż niż w 2014. 2020 więcej Polaków się utopiło niż migrujacych do UE muzułmanów.
Przypłynie taki i albo później będzie narzekał w obozie dla uchodźców, że to tyle trwa a jemu się należy (a dodatkowy w ojczystym kraju tak źle nie było) albo w ogóle radośnie komuś gardło poderżnie…
jak ktoś strasznie chce migrować to są oficjalne, legalne ścieżki ku temu (i trzeba spełnić pewne warunki)…