Szef MSWiA Joachim Brudziński chce, by politycy „dali spokój policjantom”. I słusznie. Bo za rządów PiS sprowadzono ich do roli ochroniarzy miesięcznic, kazano śledzić działaczy opozycji i młodzieżówek podczas protestów, a także uczestniczyć w uroczystościach promujących polityków PiS – z konfetti i czerwonym dywanem
„Dajcie spokój polskim policjantom. Nie angażujcie ich w doraźny spór polityczny” – mówi szef MSWiA Joachim Brudziński. Apel padł podczas uroczystości rozdania nagród funkcjonariuszom, którzy narażali życie podczas akcji ratunkowych.
To piękne słowa, jednak stoją w sprzeczności z tym, co robi sam minister i jego resort.
OKO.press wybrało najjaskrawsze przykłady tego, jak rządzący wciągają policjantów w działania polityczne.
„Wolałbym, żeby policjanci patrolowali ulice polskich miast i strzegli bezpieczeństwa obywateli, niż stali pod Sejmem” – komentował w TVN24 wykorzystywanie policyjnych sił w obstawie Sejmu szef związku zawodowego policjantów Rafał Jankowski.
To wypowiedź z lipca 2018 roku, kiedy trwały protesty w obronie Sądu Najwyższego, a Sejm został otoczony kordonami funkcjonariuszy. Dawid Winiarski, jeden z uczestników demonstracji, w wyniku interwencji policji trafił wtedy do szpitala z urazem głowy i innymi obrażeniami.
W „Faktach po faktach” TVN szef związku podkreślił, że policja jest organizacją hierarchiczną, działa na polecenie i policjanci w miejscu manifestacji nie znajdują się z własnej woli.
Niektórzy funkcjonariusze otwarcie protestowali przeciwko wykorzystywaniu ich w politycznych wydarzeniach.
Śląscy funkcjonariusze – po tym jak kilkakrotnie wysłano ich do ochrony miesięcznic w Warszawie (podczas których dochodziło często do łamania praw kontrmanifestantów i nadużywania siły wobec nich) - zapowiedzieli, że w kolejnych takich przypadkach masowo przejdą na zwolnienia lekarskie.
„Czuliśmy się jak zomowcy w czasie stanu wojennego” – mówił jeden z nich „Gazecie Wyborczej”. Przełożeni ugięli się pod groźbą protestu. I przestali ich wysyłać na akcje do stolicy.
Jak ujawniło OKO.press, funkcjonariusze śledzili również w lipcu 2017 polityków opozycji, członków organizacji pozarządowych (takich jak Obywatele RP) i politycznie zaangażowaną młodzież w ramach operacji „Rekonesans”.
Jej celem miało być zabezpieczenie okolic Sejmu, Pałacu Prezydenckiego, Sądu Najwyższego i TVP podczas ubiegłorocznych protestów przeciwko niszczeniu sądownictwa przez PiS.
Do rzekomo wyłącznie prewencyjnej akcji rzucono setki tajniaków, m.in. z pionów kryminalnych – na co dzień ścigających morderców, handlarzy narkotyków i złodziei.
Kazano im „objąć nadzorem” uczestników manifestacji, ale także osoby nieuczestniczące w czasie śledzenia w protestach. W niektórych przypadkach była to po prostu policyjna obserwacja – jaką wolno stosować tylko wobec przestępców.
Łącznie do nadzoru politycznego oddelegowywano nawet 2,3 tys. funkcjonariuszy dziennie.
Minister Brudziński karkołomnie bronił wtedy akcji, posuwając się do kłamstw.
Joachim Brudziński pochwala też nękanie przez policję środowisk, które światopoglądowo zwalcza jego partia, w tym sympatyków osób LGBTQ. O interwencji policji podczas częstochowskiego Marszu Równości, który chcieli zablokować nacjonaliści, minister pisał na Twitterze: „Oczywista kulturowa i religijna prowokacja środowisk LGBT wymierzona wobec pielgrzymów licznie zgromadzonych u stóp Jasnej Góry, dzięki policji na szczęście bezpiecznie się skończyła”.
Odpisując jednemu z komentatorów, który domagał się ostrzejszej reakcji wobec równościowej demonstracji, Brudziński pochwalił się też reakcją policji na umieszczenie przez demonstrantów zarysu orła w koronie na tęczowej fladze.
Do politycznych celów wykorzystuje policję podsekretarz stanu w MSWiA Jarosław Zieliński. Na Podlasiu, skąd otrzymał mandat poselski, wiceminister prowadzi z pomocą formacji regularną kampanię wyborczą. Zyskał sobie nawet przydomek „Konfetti” po tym, jak portal tvn24.pl poinformował, że przed obchodami Święta Niepodległości 2016 roku w Augustowie, w których uczestniczył Zieliński,
policjanci musieli ciąć ryzy papieru na konfetti, które potem zostało rozrzucone z helikoptera Straży Granicznej przez naczelnika policji.
W swoim regionie wiceminister uczestniczy też w wydarzeniach takich jak otwarcie wiejskiego komisariatu czy pozorowane przekazanie radiowozu. O sprawie chętnie piszą lokalne media, a urzędnik wyrabia sobie markę na następne wybory.
Redakcja OKO.press przyłącza się do apelu ministra Brudzińskiego: "Niech Pan i Pana resort dadzą spokój polskim policjantom. Nie angażujcie ich w bieżący spór polityczny!"
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze